[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miał zamiaru jej zatrzymywać ani przekonywać, żebyzmieniła zdanie.Teraz nie miało to żadnego znaczenia.Chodziłotylko o jedno - należało wysłać Sibby jak najdalej z Los Angeles,ulokować poza zasięgiem świrniętego dziwoląga, któremunajwyrazniej odwaliło na jej punkcie.Spójrz na siebie, Sibby.Tak bardzo kontrolujesz swoje emocje,nawet gdy jesteś sama.Nie odpuszczasz sobie, choć nikt na ciebienie patrzy.Cóż - pomyślał Sqweegel, wpatrując się w monitor w swojejkryjówce w piwnicy.- Właściwie to ja patrzę.No, ale ty o tym niewiesz, prawda?Sibby pędziła drogą 101, zmieniając pasy przy każdej okazji.Choćbył wieczór, jechała w godzinach szczytu, ale tak naprawdęgodziny szczytu w Los Angeles trwały nieustannie.Sibbyznajdowała lukę, dociskała pedał gazu, wjeżdżała w wolne miejscei pędziła naprzód w poszukiwaniu kolejnego odstępu.Chciała sięznalezć jak najdalej od Steve'a, od obserwatorium, odwszystkiego.Myślenie odłożyła na pózniej.Szczególnie myślenie o bólu i o tym, co oznaczał.Dark podążał za żoną drogą 101, potem zjechał na śródmiejską110, a następnie na 10, cały czas kierował się w stronę PacificCoast Highway.Z tego miejsca Sibby mogła wybrać zjazd do ichdomu w Malibu albo pojechać dalej na północ.Jeśli przejedziezjazd, Dark będzie spokojniejszy.To będzie znaczyło, że jedzieprosto do ojca, który zawsze strzegł jej jak jastrząb.Przed Darkiem rozciągało się morze czerwonych oczumrugających z różną intensywnością.Ruch uliczny w Los Angelesbył jak żywa istota.Agent musiał przyznać, że jego żona znacznielepiej radziła sobie z tym swoistym układem krążenia.Nadążanieza nią wymagało od niego sporej koncentracji.Sqweegel wlepił oczy w ekran, na którym ukazywała się twarzSibby.Był urzeczony.Ludzie okazywali emocje nie tylko słowami, lecz także tikamii mimiką.Większość filmów można było oglądać z wyłączonymdzwiękiem, a mimo to bez trudu dało się śledzić wątek.Szczegółynie miały znaczenia, liczyły się wahanie, strach, ból, zmieszanie icierpienie, które malowały się na twarzach aktorów.To oneopowiadały prawdziwą historię.Jednak gra aktorska nie mogła się równać z rzeczywistymiemocjami.Możliwość rozkoszowania się tym szczególnym pokazemwymagała sprytu.Nowoczesne akcesoria samochodowe znacznie ułatwiałysprawę.Systemy nawigacji GPS zyskiwały na popularności, aSqweegel bez trudu potrafił zamocować na nich zdalną kameręwykorzystującą połączenie satelitarne.Właśnie takie urządzeniemiała w samochodzie Sibby Dark.Mężczyzna miał jednak dość oglądania.Uważał, że nadszedłczas, żeby sam pojawił się w kadrze.Sibby zamarła, kiedy jej telefon odegrał melodię Personal Jesus.Właśnie teraz? Ten odrażający sukinsyn nie mógł znalezćlepszego momentu na wysłanie SMS-a?Wiedziała, że powinna go zignorować i skupić się na drodze,ale nie mogła się oprzeć.Wyciągnęła telefon z torebki i zerknęłana ekran:MIAO BYAO CI ZNOWU WIDZIE MINIONEJ NOCYSibby przeczytała wiadomość dwukrotnie, zanim pojęła jejsens.Za drugim razem aluzje utkwiły w jej głowie jak pociski.Minionej nocy? Znowu? Słowa sprawiły, że na kilka sekundzupełnie zapomniała o pulsującym, wijącym się korowodziesamochodów.Sekunda nieuwagi wystarczyła.ibby mocno nacisnęła pedał hamulca, zrobiła to jednak zbytSpózno.Siła uderzenia wygięła przedni zderzak wraz zokratowaniem, a chwilę pózniej maska wyrwana z zawiasówtrafiła w przednią szybę.Szkło rozprysło się w drobny mak.Kobieta instynktownie docisnęła hamulec, zmuszając go dodalszej pracy, jakby chciała zmniejszyć albo nawet cofnąćpowstające uszkodzenia.Jednak samochód pędził dziewięćdziesiątkilometrów na godzinę, więc przy niezachowaniu odpowiedniejodległości układ hamowania przestał działać.W ułamku sekundy poduszka powietrzna eksplodowała Sibbyprosto w twarz, miażdżąc nos i usta.Kierownica ugięła się podnaciskiem dłoni, stopa zsunęła z hamulca, a kolumna kierownicyodskoczyła, jakby chciała ją przebić.Siła zderzenia przesunęłaciało Sibby w lewo, dzięki czemu kolumna uderzyła kilkacentymetrów od niej i dziecka.Przeszyła fotel pasażera,rozrywając materiał i zgniatając sprężyny.Przednie drzwi po obu stronach wyrwało z zawiasów, a tylnesiedzenie wydarte z podstawy grzmotnęło w tył fotela kierowcy.Kobieta wypadła z samochodu na betonową zaporę oddzielającąpas ruchu od przerażonych kierowców jadących na wschód.To wszystko nie trwało nawet sekundy.Sqweegel nie zdążył jeszcze zdjąć kciuka z klawisza telefonu.Dark znajdował się jakieś czterysta metrów od żony, ale równiedobrze mogło to być sto kilometrów.Docisnął pedał gazu i ruszył w dół dziesiątką jak pilotkamikadze, który postanowił za wszelką cenę dotrzeć do celupierwszy.Manewrował między pojazdami, raz po razbłyskającymi czerwonymi światłami podczas zwalniania.Samochodem zarzuciło przy hamowaniu.Dark wyskoczył najezdnię, zanim pojazd całkowicie się zatrzymał, i pobiegł namiejsce wypadku oddalone o kilkadziesiąt metrów.Przy każdymkroku miał wrażenie, że porusza się po elektrycznej bieżninastawionej na wsteczny bieg.Podeszwy stóp paliły, gdy opadałyna asfalt przed kolejnym zrywem.Zaczynał tracić oddech.Niezależnie od wkładanego wysiłku, ciągle przemieszczał się zbytwolno.Proszę, niech to nie będzie samochód Sibby.Dark wiedział, żeta modlitwa odmawiana w myślach niczego nie zmieni.Czuł tocałym sobą, jakby otrzymał informację bezpośrednio z miejscawypadku: To był samochód Sibby.Parę sekund pózniej dotarł na miejsce.Boże, zmiłuj się, to jednak ona.Pojazd przypominał roztrzaskaną zabawkę porzuconą przezroztargnione dzieci na środku placu zabaw.Kawałki plastiku,metalu i szkła rozsypały się na jezdni.Obok wraku leżała Sibby.Nie ruszała się.Nie oddychała.Dark przeskoczył przez tył samochodu i przykucnął obok żony.Z trudem opanował drżenie rąk, a potem odchylił jej głowę, objąłjej usta swoimi, wdmuchnął pierwszą porcję powietrza i rozpocząłmasaż serca.Wtedy dostrzegł wielką plamę, która rozlewała się pojej brzuchu.Boże, nie.Zdarłz siebie koszulę.Usłyszał odgłos pękających szwów, które niewytrzymały szarpnięcia.Przycisnął materiał do jej brzucha.Wiedział, że mięśnie otaczające płód są silne.Kobietywykształciły cylindryczny pancerz, żeby chronić życie, jakie się wnich rozwijało i trzeba było nie lada nacisku, żeby zniszczyć tenkordon mocnych włókien.Krew nadal płynęła jak atrament z kałamarza przewróconegona nieskazitelnie biały obrus.Kamera w samochodzie Sibby uległa całkowitemu zniszczeniu.Sqweegel był na to przygotowany.Nacisnął kilka klawiszy i wkrótkim czasie odnalazł właściwe kamery drogowe.Na ekranieujrzał ambulans i wóz strażacki pędzące między samochodami namiejsce wypadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie miał zamiaru jej zatrzymywać ani przekonywać, żebyzmieniła zdanie.Teraz nie miało to żadnego znaczenia.Chodziłotylko o jedno - należało wysłać Sibby jak najdalej z Los Angeles,ulokować poza zasięgiem świrniętego dziwoląga, któremunajwyrazniej odwaliło na jej punkcie.Spójrz na siebie, Sibby.Tak bardzo kontrolujesz swoje emocje,nawet gdy jesteś sama.Nie odpuszczasz sobie, choć nikt na ciebienie patrzy.Cóż - pomyślał Sqweegel, wpatrując się w monitor w swojejkryjówce w piwnicy.- Właściwie to ja patrzę.No, ale ty o tym niewiesz, prawda?Sibby pędziła drogą 101, zmieniając pasy przy każdej okazji.Choćbył wieczór, jechała w godzinach szczytu, ale tak naprawdęgodziny szczytu w Los Angeles trwały nieustannie.Sibbyznajdowała lukę, dociskała pedał gazu, wjeżdżała w wolne miejscei pędziła naprzód w poszukiwaniu kolejnego odstępu.Chciała sięznalezć jak najdalej od Steve'a, od obserwatorium, odwszystkiego.Myślenie odłożyła na pózniej.Szczególnie myślenie o bólu i o tym, co oznaczał.Dark podążał za żoną drogą 101, potem zjechał na śródmiejską110, a następnie na 10, cały czas kierował się w stronę PacificCoast Highway.Z tego miejsca Sibby mogła wybrać zjazd do ichdomu w Malibu albo pojechać dalej na północ.Jeśli przejedziezjazd, Dark będzie spokojniejszy.To będzie znaczyło, że jedzieprosto do ojca, który zawsze strzegł jej jak jastrząb.Przed Darkiem rozciągało się morze czerwonych oczumrugających z różną intensywnością.Ruch uliczny w Los Angelesbył jak żywa istota.Agent musiał przyznać, że jego żona znacznielepiej radziła sobie z tym swoistym układem krążenia.Nadążanieza nią wymagało od niego sporej koncentracji.Sqweegel wlepił oczy w ekran, na którym ukazywała się twarzSibby.Był urzeczony.Ludzie okazywali emocje nie tylko słowami, lecz także tikamii mimiką.Większość filmów można było oglądać z wyłączonymdzwiękiem, a mimo to bez trudu dało się śledzić wątek.Szczegółynie miały znaczenia, liczyły się wahanie, strach, ból, zmieszanie icierpienie, które malowały się na twarzach aktorów.To oneopowiadały prawdziwą historię.Jednak gra aktorska nie mogła się równać z rzeczywistymiemocjami.Możliwość rozkoszowania się tym szczególnym pokazemwymagała sprytu.Nowoczesne akcesoria samochodowe znacznie ułatwiałysprawę.Systemy nawigacji GPS zyskiwały na popularności, aSqweegel bez trudu potrafił zamocować na nich zdalną kameręwykorzystującą połączenie satelitarne.Właśnie takie urządzeniemiała w samochodzie Sibby Dark.Mężczyzna miał jednak dość oglądania.Uważał, że nadszedłczas, żeby sam pojawił się w kadrze.Sibby zamarła, kiedy jej telefon odegrał melodię Personal Jesus.Właśnie teraz? Ten odrażający sukinsyn nie mógł znalezćlepszego momentu na wysłanie SMS-a?Wiedziała, że powinna go zignorować i skupić się na drodze,ale nie mogła się oprzeć.Wyciągnęła telefon z torebki i zerknęłana ekran:MIAO BYAO CI ZNOWU WIDZIE MINIONEJ NOCYSibby przeczytała wiadomość dwukrotnie, zanim pojęła jejsens.Za drugim razem aluzje utkwiły w jej głowie jak pociski.Minionej nocy? Znowu? Słowa sprawiły, że na kilka sekundzupełnie zapomniała o pulsującym, wijącym się korowodziesamochodów.Sekunda nieuwagi wystarczyła.ibby mocno nacisnęła pedał hamulca, zrobiła to jednak zbytSpózno.Siła uderzenia wygięła przedni zderzak wraz zokratowaniem, a chwilę pózniej maska wyrwana z zawiasówtrafiła w przednią szybę.Szkło rozprysło się w drobny mak.Kobieta instynktownie docisnęła hamulec, zmuszając go dodalszej pracy, jakby chciała zmniejszyć albo nawet cofnąćpowstające uszkodzenia.Jednak samochód pędził dziewięćdziesiątkilometrów na godzinę, więc przy niezachowaniu odpowiedniejodległości układ hamowania przestał działać.W ułamku sekundy poduszka powietrzna eksplodowała Sibbyprosto w twarz, miażdżąc nos i usta.Kierownica ugięła się podnaciskiem dłoni, stopa zsunęła z hamulca, a kolumna kierownicyodskoczyła, jakby chciała ją przebić.Siła zderzenia przesunęłaciało Sibby w lewo, dzięki czemu kolumna uderzyła kilkacentymetrów od niej i dziecka.Przeszyła fotel pasażera,rozrywając materiał i zgniatając sprężyny.Przednie drzwi po obu stronach wyrwało z zawiasów, a tylnesiedzenie wydarte z podstawy grzmotnęło w tył fotela kierowcy.Kobieta wypadła z samochodu na betonową zaporę oddzielającąpas ruchu od przerażonych kierowców jadących na wschód.To wszystko nie trwało nawet sekundy.Sqweegel nie zdążył jeszcze zdjąć kciuka z klawisza telefonu.Dark znajdował się jakieś czterysta metrów od żony, ale równiedobrze mogło to być sto kilometrów.Docisnął pedał gazu i ruszył w dół dziesiątką jak pilotkamikadze, który postanowił za wszelką cenę dotrzeć do celupierwszy.Manewrował między pojazdami, raz po razbłyskającymi czerwonymi światłami podczas zwalniania.Samochodem zarzuciło przy hamowaniu.Dark wyskoczył najezdnię, zanim pojazd całkowicie się zatrzymał, i pobiegł namiejsce wypadku oddalone o kilkadziesiąt metrów.Przy każdymkroku miał wrażenie, że porusza się po elektrycznej bieżninastawionej na wsteczny bieg.Podeszwy stóp paliły, gdy opadałyna asfalt przed kolejnym zrywem.Zaczynał tracić oddech.Niezależnie od wkładanego wysiłku, ciągle przemieszczał się zbytwolno.Proszę, niech to nie będzie samochód Sibby.Dark wiedział, żeta modlitwa odmawiana w myślach niczego nie zmieni.Czuł tocałym sobą, jakby otrzymał informację bezpośrednio z miejscawypadku: To był samochód Sibby.Parę sekund pózniej dotarł na miejsce.Boże, zmiłuj się, to jednak ona.Pojazd przypominał roztrzaskaną zabawkę porzuconą przezroztargnione dzieci na środku placu zabaw.Kawałki plastiku,metalu i szkła rozsypały się na jezdni.Obok wraku leżała Sibby.Nie ruszała się.Nie oddychała.Dark przeskoczył przez tył samochodu i przykucnął obok żony.Z trudem opanował drżenie rąk, a potem odchylił jej głowę, objąłjej usta swoimi, wdmuchnął pierwszą porcję powietrza i rozpocząłmasaż serca.Wtedy dostrzegł wielką plamę, która rozlewała się pojej brzuchu.Boże, nie.Zdarłz siebie koszulę.Usłyszał odgłos pękających szwów, które niewytrzymały szarpnięcia.Przycisnął materiał do jej brzucha.Wiedział, że mięśnie otaczające płód są silne.Kobietywykształciły cylindryczny pancerz, żeby chronić życie, jakie się wnich rozwijało i trzeba było nie lada nacisku, żeby zniszczyć tenkordon mocnych włókien.Krew nadal płynęła jak atrament z kałamarza przewróconegona nieskazitelnie biały obrus.Kamera w samochodzie Sibby uległa całkowitemu zniszczeniu.Sqweegel był na to przygotowany.Nacisnął kilka klawiszy i wkrótkim czasie odnalazł właściwe kamery drogowe.Na ekranieujrzał ambulans i wóz strażacki pędzące między samochodami namiejsce wypadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]