[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Włodek nie słuchał już chłopaków.Siedział ponuro zapatrzonyw płonące ognisko i wśród iskier widział twarz Lili.Nie był przy nieji nie trzymał jej za rękę, kiedy szła do komory gazowej.Lili już nie ma, ale on wciąż żyje i pomści jej śmierć.Nie ujdzieona płazem tym mordercom.Zapłacą za każdą chwilę cierpienia tejdziewczyny. Adam patrzył na Włodka z dziwnym wyrazem twarzy.O comogło mu chodzić? Poprosił go o rozmowę, żeby błagać o możli-wość zabijania Niemców.Chyba polityczny nie wątpi w jego umie-jętności.Umie posługiwać się bronią, zna język wroga, potrafi wal-czyć wręcz.A teraz dowiedział się, że nie będzie brał udziału w akcjiwysadzania niemieckiego pociągu.To niesprawiedliwe.Ale tę uwa-gę zostawił dla siebie.Nie chciał się skarżyć ani narzekać. Naprawdę nie pamiętasz swojej matki? nieoczekiwanie spy-tał Adam.230Włodek pokręcił przecząco głową. Ale mam zdjęcie. Jak to masz zdjęcie? Nie było go w twoich dokumentach.Prze-szukaliśmy cię dokładnie.Włodek spojrzał na niego z lekkim pobłażaniem. Tak, ale szukaliście broni, a nie zdjęć. Z ledwo widocznymuśmiechem wyciągnął zza pazuchy zdjęcie.Polityczny wyrwał mu je z ręki. Bystry z ciebie chłopak powiedział i spojrzał na zdjęcie. Coza piękna kobieta! Jesteś do niej podobny, szczególnie. przerwałna moment jak zaśpiewałeś wczoraj tę pieśń.Niesamowite.Zupełnie niesamowite, gdyż poprzedniego dnia nie śpiewał żad-nej pieśni.Boże, dokąd on trafił? Ci partyzanci jacyś bardzo osobli-wi.Chociaż gdyby on sam kiedyś spotkał, powiedzmy, syna takiejNancy Carroll. Obywatelu poruczniku.Jeszcze jedna sprawa.Ta noga Wackanie wygląda najlepiej.Rana została zle oczyszczona i może wdać sięgangrena. Adam pozbierał się.Jego spojrzenie znów stało się twarde i sku-pione. Porozmawiam z dowódcą.Może on ma coś odpowiedniegow planach.O Wacka się nie martw.Dzisiaj przychodzi felczer.Włodek postanowił nie kwestionować kwalifikacji felczera.Oba-wiał się, że oprócz posadki szkolnego belfra będzie musiał jeszczeprowadzić izbę chorych.A on nie mógł już dłużej czekać.Kwiecień był dla oddziału dość pechowy.Najpierw rozgorzaływ obozie dyskusje polityczne wywołane odkryciem mordu w Katy-niu. Adam zorganizował nawet specjalne spotkanie.Długo opo-wiadał z zaangażowaniem o podstępnym działaniu hitlerowców,którzy usiłowali oczernić najlepszego sojusznika Polski, ZwiązekRadziecki.Ale jak tylko skończył, chłopcy, szczególnie ci zza Buga,zaczęli szeptać ukradkiem, że to sprawka Sowietów.Ktoś doniósło tym Adamowi i w oddziale wybuchło piekło.Potem okazało się, że w wysadzonym przez nich transporcie bro-ni znajdował się cały arsenał amunicji.Ledwo uszli z życiem, wlokąc231ze sobą następnych trzech rannych.Kolejna wpadka nastąpiła, gdyz powodu czyjejś pomyłki wysadzili nie ten pociąg, który zamierzali,a na koniec doszła wstydliwa historia z posterunkiem policji.Dowódca, Józef , chcąc zwabić do partyzantki nowe siły, pró-bował przypochlebić się chłopom z pobliskiej wsi, którzy mieli kło-pot ze zbyt wysokimi kontyngentami.Wydał więc rozkaz napadu naposterunek w mieście.Szykowali się do akcji parę dni, lecz w koń-cu, gdy wpadli do budynku, okazał się zupełnie pusty.Nie mieli dokogo strzelać ani nawet co zabrać, bo broni nigdzie nie było.Wróci-li do lasu jak niepyszni, aby pózniej dowiedzieć się przypadkowo, żecała załoga posterunku wraz z komendantem wlazła ze strachu podschody wejściowe i tam spokojnie przeczekała napad. Jak mogliście nie sprawdzić? ryczał rozjuszony Adam. Wytylko udajecie partyzantów, ale nimi wcale nie jesteście.Aktorzy za-kichani. Wściekły rozglądał się dokoła. A gdzie Witold ?Ze zdumieniem stwierdzili, że od pewnego czasu go nie wi-dzieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Włodek nie słuchał już chłopaków.Siedział ponuro zapatrzonyw płonące ognisko i wśród iskier widział twarz Lili.Nie był przy nieji nie trzymał jej za rękę, kiedy szła do komory gazowej.Lili już nie ma, ale on wciąż żyje i pomści jej śmierć.Nie ujdzieona płazem tym mordercom.Zapłacą za każdą chwilę cierpienia tejdziewczyny. Adam patrzył na Włodka z dziwnym wyrazem twarzy.O comogło mu chodzić? Poprosił go o rozmowę, żeby błagać o możli-wość zabijania Niemców.Chyba polityczny nie wątpi w jego umie-jętności.Umie posługiwać się bronią, zna język wroga, potrafi wal-czyć wręcz.A teraz dowiedział się, że nie będzie brał udziału w akcjiwysadzania niemieckiego pociągu.To niesprawiedliwe.Ale tę uwa-gę zostawił dla siebie.Nie chciał się skarżyć ani narzekać. Naprawdę nie pamiętasz swojej matki? nieoczekiwanie spy-tał Adam.230Włodek pokręcił przecząco głową. Ale mam zdjęcie. Jak to masz zdjęcie? Nie było go w twoich dokumentach.Prze-szukaliśmy cię dokładnie.Włodek spojrzał na niego z lekkim pobłażaniem. Tak, ale szukaliście broni, a nie zdjęć. Z ledwo widocznymuśmiechem wyciągnął zza pazuchy zdjęcie.Polityczny wyrwał mu je z ręki. Bystry z ciebie chłopak powiedział i spojrzał na zdjęcie. Coza piękna kobieta! Jesteś do niej podobny, szczególnie. przerwałna moment jak zaśpiewałeś wczoraj tę pieśń.Niesamowite.Zupełnie niesamowite, gdyż poprzedniego dnia nie śpiewał żad-nej pieśni.Boże, dokąd on trafił? Ci partyzanci jacyś bardzo osobli-wi.Chociaż gdyby on sam kiedyś spotkał, powiedzmy, syna takiejNancy Carroll. Obywatelu poruczniku.Jeszcze jedna sprawa.Ta noga Wackanie wygląda najlepiej.Rana została zle oczyszczona i może wdać sięgangrena. Adam pozbierał się.Jego spojrzenie znów stało się twarde i sku-pione. Porozmawiam z dowódcą.Może on ma coś odpowiedniegow planach.O Wacka się nie martw.Dzisiaj przychodzi felczer.Włodek postanowił nie kwestionować kwalifikacji felczera.Oba-wiał się, że oprócz posadki szkolnego belfra będzie musiał jeszczeprowadzić izbę chorych.A on nie mógł już dłużej czekać.Kwiecień był dla oddziału dość pechowy.Najpierw rozgorzaływ obozie dyskusje polityczne wywołane odkryciem mordu w Katy-niu. Adam zorganizował nawet specjalne spotkanie.Długo opo-wiadał z zaangażowaniem o podstępnym działaniu hitlerowców,którzy usiłowali oczernić najlepszego sojusznika Polski, ZwiązekRadziecki.Ale jak tylko skończył, chłopcy, szczególnie ci zza Buga,zaczęli szeptać ukradkiem, że to sprawka Sowietów.Ktoś doniósło tym Adamowi i w oddziale wybuchło piekło.Potem okazało się, że w wysadzonym przez nich transporcie bro-ni znajdował się cały arsenał amunicji.Ledwo uszli z życiem, wlokąc231ze sobą następnych trzech rannych.Kolejna wpadka nastąpiła, gdyz powodu czyjejś pomyłki wysadzili nie ten pociąg, który zamierzali,a na koniec doszła wstydliwa historia z posterunkiem policji.Dowódca, Józef , chcąc zwabić do partyzantki nowe siły, pró-bował przypochlebić się chłopom z pobliskiej wsi, którzy mieli kło-pot ze zbyt wysokimi kontyngentami.Wydał więc rozkaz napadu naposterunek w mieście.Szykowali się do akcji parę dni, lecz w koń-cu, gdy wpadli do budynku, okazał się zupełnie pusty.Nie mieli dokogo strzelać ani nawet co zabrać, bo broni nigdzie nie było.Wróci-li do lasu jak niepyszni, aby pózniej dowiedzieć się przypadkowo, żecała załoga posterunku wraz z komendantem wlazła ze strachu podschody wejściowe i tam spokojnie przeczekała napad. Jak mogliście nie sprawdzić? ryczał rozjuszony Adam. Wytylko udajecie partyzantów, ale nimi wcale nie jesteście.Aktorzy za-kichani. Wściekły rozglądał się dokoła. A gdzie Witold ?Ze zdumieniem stwierdzili, że od pewnego czasu go nie wi-dzieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]