[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakim moim stanie? - Marta nie rozumiała, o co Aneta mapretensje.- Jesteś w ciąży! Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałaś! Potym wszystkim, co razem przeżyłyśmy.- Kto jest w ciąży? Ja?!- Nie wiedziałaś? - Aneta nie kryła zaskoczenia.- Jak to się mogło stać?RS 208- Jak? - Aneta parsknęła śmiechem.- Wiem, że to ja uczę biologii,a ty historii, ale przynajmniej podstawową wiedzę powinnaś mieć.- Bardzo śmieszne.Jestem w ciąży.Nie mogę w to uwierzyć.-Dotknęła delikatnie brzucha.Był płaski jak deska.- Dopiero piąty tydzień - powiadomiła ją przyjaciółka.- Naszczęście nie pytasz, kto jest ojcem, więc wersję z bocianemmożemy sobie darować.- Co z dzieckiem? Wszystko w porządku? - Strach przywrócił jejjasność myślenia.Nie przeżyłaby, gdyby je straciła.- Jest na miejscu - zapewniła ją Aneta.- Nic mu się nie stało -dodała po chwili.- Długo tu leżę? - spytała Marta.- Od wczoraj, dali ci coś na uspokojenie.Cały czas spałaś.- Damian wie o dziecku?- On nie, ale ktoś inny tak.- Aneta miała nadzieję, że Marta niebędzie zła.Przecież ona po prostu musiała zawiadomić Dorotę, żejej brat jest w szpitalu.Nowiną, że obie będą ciociami, też musiałasię podzielić.- No dobra, to ja powiedziałam Dorocie.- A ona bratu - podsumowała Marta.- No.- przyznała Aneta.- To dobrze.Muszę do niego iść.- Odrzuciła kołdrę i wstałapowoli.Czuła się dobrze.Zadowolona, że nie ma zawrotów głowy, byłazdolna przenosić góry.- Czekaj, nie tak szybko - zatroskała się Aneta.- Nic mi nie jest.- Jak chcesz, ale Dorota przywiozła coś dla ciebie.- Podała jejmałe aksamitne pudełeczko.Marta otworzyła je i nie zaprzątając sobie głowy podziwianiempierścionka, wsunęła go na palec.- Która sala? - spytała Anetę drepczącą obok jak kwoka, nawypadek gdyby Marta zle się poczuła.- Tu.- Przyjaciółka wskazała salę tuż obok.RS 209Marta zdecydowanym krokiem weszła do środka.Dorotapochylała się nad Damianem, tłumacząc coś z troską.Urwała na jejwidok.Damian podążył za spojrzeniem siostry.Uśmiechnął sięnieśmiało do Marty.- Popatrz, jak dobrze pasuje.- Roześmiała się radośnie, unoszącdłoń z pierścionkiem zaręczynowym.Jakiś czas pózniej.Marta z westchnieniem rzuciła się na kanapę.Kilka godzin pracy,poniedziałek, a ona była zmęczona niczym mityczny Syzyf.Nie to,żeby jej praca była bezowocna.Po prostu od momentu kiedy siędowiedziała, że jest w ciąży, dopadły ją wszystkie możliwe objawy.Przez moment rozważała myśl, czy typowe dolegliwości ciążowenie są natury psychologicznej.Pokręciła z irytacją głową.Ostatniedwa tygodnie były wyczerpujące.Przesłuchania na policji, irytującają na każdym kroku Aneta, tak przejęta jej stanem, że Martazaczynała czuć się przy niej jak śmiertelnie chora, Dorotaprzysyłająca ciuszki dla dziecka na każdą okazję, Damian kursującymiędzy Zremem a Krakowem, ciągłe mdłości i zawroty głowy,matury, a jakby tego było mało, znów na tapecie pojawił sięzapomniany temat wieprzowiny.Do niedawna dręczył ją jeszczeproblem pogrzebu matki, ale ostatecznie skorzystała z pomocyzakładu pogrzebowego, który zajął się wszystkim, łącznie zzapewnieniem żałobników, gdyż ona sama nie zamierzałauczestniczyć w tej farsie.Zbyt wiele złego się wydarzyło.Podejrzewała, że przyjdzie jeszcze czas na łzy, ale nie teraz.- Marta! - Do pokoju wpadła Aneta, potykając się na wysokichobcasach.- Mamy problem! Chodzi o tę wieprzowinę, co.- Jezu! - syknęła ze złością, otwierając jedno oko.- Jużpowiedziałam w pokoju, że nic z tego! Poobrażają się trochę no i coz tego? Mam to gdzieś!- To nie to.- Machnęła ręką.- Chodzi o Damiana!- Co on ma do wieprzowiny? - zdziwiła się.RS 210- Zszedł do piwnicy po mięso na obiad, bo chciał ci zrobićniespodziankę, a tam pusto.Był zdziwiony jak cholera!- Damian przyjechał? - ożywiła się.- No przecież mówię! "Wyszedł do sklepu.Co teraz zrobimy?- Nie mam siły myśleć.- Marta opadła z powrotem na poduszki.- Ale musisz! Najpierw wcisnęłyśmy mu kit z tą zamrażarką, a niezapominaj, że dziwił się jak wszyscy diabli, a teraz zamrażarka stoipusta! Czy my kiedykolwiek zaczniemy żyć normalnie? Już dokońca życia będę kłamać i oglądać się za siebie? - panikowała.- Co mu powiedziałaś? - Nie miała siły na pocieszanie iuspokajanie przyjaciółki.- Nic.Wzruszyłam ramionami i powiedziałam, że nie mampojęcia, o co chodzi.I sobie poszłam.Ale on zaraz wróci!- Powiedz, że jest zepsuta.- Nie mogę.Wystarczy, że włączy i okaże się, że działa.- To powiemy, że jesteśmy idiotkami.- Marta z westchnieniemzamknęła oczy.- No ale.- Anecie nie podobał się ten pomysł.Tomek by sięnabrał, a jeśli nie, to i tak wolałby nie drążyć tematu.Nie znosiłkonfrontacji.Ale Damian to zupełnie inna bajka.Nie odpuści takłatwo.- Marta, ale przecież.- urwała.Przyjaciółka spała wnajlepsze.Aneta siedziała jak na szpilkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl