[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bawiła się solniczką.- Początkowo nie zwracałam na to uwagi, bobyłam pewna, że między nami wszystko jest w porządku.- I słusznie - mruknęłam.- Mike zawsze za tobą szalał.Wzruszyła ramionami.- Też tak sądziłam.- Wydawaliście się bardzo szczęśliwi.- Skinęła głową.- I idealnie dosiebie pasujecie.- Wiem.Mieliśmy sporo szczęścia - kochaliśmy się, ale też przyjazniliśmy.A teraz mam wrażenie, że wszystko może się skończyć.Bo we wtorkii czwartki Mike wraca dopiero o wpół do dziesiątej.Zwykle oboje jesteśmyw domu o wpół do ósmej, chyba że Mike pracuje nad nowym kontraktemalbo jest w delegacji.- Pytałaś go, co się dzieje?- Oczywiście, ale on unika konkretnej odpowiedzi.Odpowiada wykrętnie,że pracuje.Wyczuwam, że coś jest nie tak.Poza tym kilka razy dzwoniłamdo niego w tym czasie i nigdy nie było go w biurze.Nie odbierał telefonustacjonarnego, a komórkę miał wyłączoną.- Cholera.- Brzmiało to kiepsko.- Powiedziałaś mu to wszystko?Skinęła głową i nerwowo przesunęła wazon narcyzów.- Był wkurzony, a to mu się prawie nigdy nie zdarza.- Co mówił?- %7łe pewnie wybrałam zły numer, że linia była uszkodzona albo że niemiał zasięgu, albo był w stołówce, windzie czy łazience.- Hm.- Innymi słowy, stek bzdur.Przez trzy godziny jest nieosiągalny, a kiedywraca do domu, ma taki dziwny nastrój, bardzo.uczuciowy.Więc w zeszłym tygodniu przyparłam go do muru.- Wzdrygnęła się.- To było okropne.- Położyła dłonie na stole, jakby szukała oparcia.- Zapytałam go prostoz mostu, czy ma romans.Spojrzał na mnie z takim smutkiem w oczach, żejuż myślałam, że się przyzna.A on tylko powiedział, że nie ma romansu,nigdy nie miał i nie będzie miał, bo mnie kocha.- Czyli kategorycznie zaprzeczył.Więc dlaczego nadal się denerwujesz?- Bo nic się nie zmieniło.W każdy wtorek i czwartek pracuje do pózna,jest nieosiągalny i nie mówi, gdzie znika.- Dziwne.Przeglądałaś wyciągi z jego kart kredytowych?Skinęła głową.- Po raz pierwszy.Nigdy wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy, żebygo szpiegować.- No i?- Nic.Ale może płaci za szampana i róże gotówką.- Obce perfumy na jego ubraniu?- Nie.Ale jestem pewna, że ma kochankę.No bo dlaczego tak ciągle znikai czemu trzyma to w tajemnicy? I te jego humory, kiedy wraca.Poza tymzbliżamy się do siódmego roku.- Cóż.Rzeczywiście brzmi to podejrzanie.Milczałyśmy, gdy kelner zabierał talerze.Hope prawie nie tknęła swojegodania.- Podobno żona nigdy się nie myli - powiedziała, kiedy kelner odszedł.-I podobno każdy mąż kiedyś ma romans.Pomyślałam o Tomie; taki porządny, a zachował się tak podle.- Przecież nigdy nie przyszło ci do głowy, że Nick wywinie ci taki numer,prawda?- Skądże.- W kółko słyszy się takie historie - ciągnęła Hope w zadumie.- O żonach, które powtarzają: Nigdy nie przypuszczałam, że mnie zdradzi.To nieten typ.Albo: Sądziłam, że znam mojego męża, a teraz mam wrażenie, żenasz związek to jedno wielkie oszustwo.Niby dlaczego ze mną ma być inaczej, Lauro? Niby dlaczego ja mam być tą szczęściarą? Mnóstwo ludzi cierpi, na przykład ty - znowu miała łzy w oczach - więc może po prostu terazmoja kolej? I właśnie tak teraz wygląda moje życie.- Gorączkowo szukałachusteczki w torebce.- Hm.Spojrzała na mnie.Miała wilgotne oczy, rozmazany tusz.Nie do wiary, żei Hope to się zdarza.- Więc.- Nerwowo bawiła się kieliszkiem.- Więc.- Westchnienie.-Więc.co twoim zdaniem powinnam zrobić?- Och.- Zaskoczyła mnie.Nigdy mi się nie zwierzała, a tu jeszcze prosio radę! Hope, która szła przez życie niewzruszona jak jej fryzura, ma problemy i szuka wsparcia.- Co mam zrobić? - powtórzyła.- Nie wiem - odparłam szczerze.Nie chciałam powiedzieć, że moim zdaniem jej podejrzenia są słuszne.Więc dlatego Mike zachowywał się tak dziwnie na chrzcinach, myślałam; kościół przypominał mu o przysiędze, którąskładał sześć lat temu.Maskował wyrzuty sumienia agresją.- Pomożesz mi? - poprosiła cicho.Przyglądałam się jej zdumiona.Wyglądała jak dwunastolatka.- Oczywiście - wykrztusiłam.- Pogadamy, kiedy tylko będziesz chciała,o każdej porze dnia i nocy, przecież wiesz.- Nie o to mi chodzi.- A o co? - zdziwiłam sią.Zamrugała kilka razy i głęboko zaczerpnęła tchu.- Chciałabym, żebyś go śledziła.- Co? - Serce stanęło mi w gardle.- Nie proś mnie o to.Nie mogę.- Proszę - nie dała mi dokończyć.- Musisz.Pokręciłam głową.-Ni e.- Dlaczego?- Bo jeśli Mike naprawdę ma romans, nie chce być tą, od której się dowiesz.Niewykluczone, że to zmieni nasze stosunki do końca życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Bawiła się solniczką.- Początkowo nie zwracałam na to uwagi, bobyłam pewna, że między nami wszystko jest w porządku.- I słusznie - mruknęłam.- Mike zawsze za tobą szalał.Wzruszyła ramionami.- Też tak sądziłam.- Wydawaliście się bardzo szczęśliwi.- Skinęła głową.- I idealnie dosiebie pasujecie.- Wiem.Mieliśmy sporo szczęścia - kochaliśmy się, ale też przyjazniliśmy.A teraz mam wrażenie, że wszystko może się skończyć.Bo we wtorkii czwartki Mike wraca dopiero o wpół do dziesiątej.Zwykle oboje jesteśmyw domu o wpół do ósmej, chyba że Mike pracuje nad nowym kontraktemalbo jest w delegacji.- Pytałaś go, co się dzieje?- Oczywiście, ale on unika konkretnej odpowiedzi.Odpowiada wykrętnie,że pracuje.Wyczuwam, że coś jest nie tak.Poza tym kilka razy dzwoniłamdo niego w tym czasie i nigdy nie było go w biurze.Nie odbierał telefonustacjonarnego, a komórkę miał wyłączoną.- Cholera.- Brzmiało to kiepsko.- Powiedziałaś mu to wszystko?Skinęła głową i nerwowo przesunęła wazon narcyzów.- Był wkurzony, a to mu się prawie nigdy nie zdarza.- Co mówił?- %7łe pewnie wybrałam zły numer, że linia była uszkodzona albo że niemiał zasięgu, albo był w stołówce, windzie czy łazience.- Hm.- Innymi słowy, stek bzdur.Przez trzy godziny jest nieosiągalny, a kiedywraca do domu, ma taki dziwny nastrój, bardzo.uczuciowy.Więc w zeszłym tygodniu przyparłam go do muru.- Wzdrygnęła się.- To było okropne.- Położyła dłonie na stole, jakby szukała oparcia.- Zapytałam go prostoz mostu, czy ma romans.Spojrzał na mnie z takim smutkiem w oczach, żejuż myślałam, że się przyzna.A on tylko powiedział, że nie ma romansu,nigdy nie miał i nie będzie miał, bo mnie kocha.- Czyli kategorycznie zaprzeczył.Więc dlaczego nadal się denerwujesz?- Bo nic się nie zmieniło.W każdy wtorek i czwartek pracuje do pózna,jest nieosiągalny i nie mówi, gdzie znika.- Dziwne.Przeglądałaś wyciągi z jego kart kredytowych?Skinęła głową.- Po raz pierwszy.Nigdy wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy, żebygo szpiegować.- No i?- Nic.Ale może płaci za szampana i róże gotówką.- Obce perfumy na jego ubraniu?- Nie.Ale jestem pewna, że ma kochankę.No bo dlaczego tak ciągle znikai czemu trzyma to w tajemnicy? I te jego humory, kiedy wraca.Poza tymzbliżamy się do siódmego roku.- Cóż.Rzeczywiście brzmi to podejrzanie.Milczałyśmy, gdy kelner zabierał talerze.Hope prawie nie tknęła swojegodania.- Podobno żona nigdy się nie myli - powiedziała, kiedy kelner odszedł.-I podobno każdy mąż kiedyś ma romans.Pomyślałam o Tomie; taki porządny, a zachował się tak podle.- Przecież nigdy nie przyszło ci do głowy, że Nick wywinie ci taki numer,prawda?- Skądże.- W kółko słyszy się takie historie - ciągnęła Hope w zadumie.- O żonach, które powtarzają: Nigdy nie przypuszczałam, że mnie zdradzi.To nieten typ.Albo: Sądziłam, że znam mojego męża, a teraz mam wrażenie, żenasz związek to jedno wielkie oszustwo.Niby dlaczego ze mną ma być inaczej, Lauro? Niby dlaczego ja mam być tą szczęściarą? Mnóstwo ludzi cierpi, na przykład ty - znowu miała łzy w oczach - więc może po prostu terazmoja kolej? I właśnie tak teraz wygląda moje życie.- Gorączkowo szukałachusteczki w torebce.- Hm.Spojrzała na mnie.Miała wilgotne oczy, rozmazany tusz.Nie do wiary, żei Hope to się zdarza.- Więc.- Nerwowo bawiła się kieliszkiem.- Więc.- Westchnienie.-Więc.co twoim zdaniem powinnam zrobić?- Och.- Zaskoczyła mnie.Nigdy mi się nie zwierzała, a tu jeszcze prosio radę! Hope, która szła przez życie niewzruszona jak jej fryzura, ma problemy i szuka wsparcia.- Co mam zrobić? - powtórzyła.- Nie wiem - odparłam szczerze.Nie chciałam powiedzieć, że moim zdaniem jej podejrzenia są słuszne.Więc dlatego Mike zachowywał się tak dziwnie na chrzcinach, myślałam; kościół przypominał mu o przysiędze, którąskładał sześć lat temu.Maskował wyrzuty sumienia agresją.- Pomożesz mi? - poprosiła cicho.Przyglądałam się jej zdumiona.Wyglądała jak dwunastolatka.- Oczywiście - wykrztusiłam.- Pogadamy, kiedy tylko będziesz chciała,o każdej porze dnia i nocy, przecież wiesz.- Nie o to mi chodzi.- A o co? - zdziwiłam sią.Zamrugała kilka razy i głęboko zaczerpnęła tchu.- Chciałabym, żebyś go śledziła.- Co? - Serce stanęło mi w gardle.- Nie proś mnie o to.Nie mogę.- Proszę - nie dała mi dokończyć.- Musisz.Pokręciłam głową.-Ni e.- Dlaczego?- Bo jeśli Mike naprawdę ma romans, nie chce być tą, od której się dowiesz.Niewykluczone, że to zmieni nasze stosunki do końca życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]