[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To było jak znak, Claire.Cenajest przystępna, lokalizacja jak z bajki, a w dodatku tożto ucieleśnienie naszych marzeń, jeśli nie liczyć trójkącikaz Justinem Timberlakiem.Wystarczy ścianka zgipsokartonu, żeby wygospodarować wystarczająco dużomiejsca na dwa powiązane ze sobą przedsięwzięcia: mojeerotyczne zabawki i twoje desery. Zagryzłam usta, żeby nie zacząć płakać.Ja nigdy niepłaczę. A ja tak marzyłam, żeby dzielić się z tobąJustinem& powiedziałam z udawanym smutkiem wgłosie, próbując odrzeć całą sytuację z powagi, zanimzacznę beczeć jak głupia.Nikt nie lubi beks.Beczeniestawia wszystkich w niekomfortowej sytuacji.Po kilku minutach siedzenia w samochodzie wabsolutnym milczeniu Liz nie wytrzymała. Powiesz coś wreszcie czy nie?Wzięłam głęboki wdech, próbując uspokoić skołataneserce. Liz, nie wiem& nie powinnam& no i kasa& mamrotałam.Liz położyła mi rękę na ramieniu, gdyzatrzymałyśmy się na parkingu Fosterów. Na razie się nie bocz i nie smęć.Przemyśl to.Wiesz przecież, że czerpię pieniądze z funduszyzostawionych przez dziadka, kwestię finansów na raziemożna więc odłożyć na bok.Porozmawiaj z tatą, przyjedz iobejrzyj kuchnię, a potem pogadamy.W międzyczasie ruszswój krągły tyłeczek do baru i zrób mi jakiegoś drinka.Muszę jeszcze dzisiaj przetestować na Jimie kilka nowości,gdy twój ojciec wezmie do siebie Gavina powiedziała,puszczając do mnie oko przed wyjściem z samochodu.Jeszcze przez kilka chwil siedziałam jak zamurowana,zastanawiając się, co się stało.Moja najlepsza przyjaciółkazawsze była nieprzewidywalna, ale tym razem przeszłasamą siebie.Czy ona naprawdę powiedziała, że założyła mifirmę? Do tej pory miałam wrażenie, że na każdymżyciowym rozstaju skręcałam w niewłaściwą stronę.Nicnie szło tak, jak zaplanowałam.Tego, co przed chwiląusłyszałam, pragnęłam bardziej niż czegokolwiek innego,ale jakaś część mnie wzbraniała się przed pochopnymrozbudzaniem w sobie nadziei.Z drugiej strony kto wie?Może wreszcie w moim życiu przyszedł czas na pozytywnezmiany?Rzuciłam okiem na zegar na tablicy rozdzielczej iuświadomiłam sobie, że tkwię w aucie o wiele za długo iwłaśnie radośnie spózniam się na swoją zmianę.Przebiegłam przez parking i wpadłam do baru bocznymwejściem, w biegu zawiązując w pasie czarny fartuszek.Państwo Fosterowie naoglądali się chyba o kilka odcinkówCzystej krwi za dużo i stwierdzili, że ciuszki wzorowane nabarze Merlotte s będą wyglądały doskonale.Nosiłyśmywięc czarne szorty i kuse białe koszulki z zielonymnapisem Fosters na wysokości biustu.Mogło być gorzej.Mogli nam kazać chodzić w dzwonach albo śpiewaćklientom jakąś chorą wersję Sto lat wraz z całą załogą. Sto lat, sto lat,niech pije piwo nam& jeszcze raz, pókiczas, niech pije piwo nam& niech ci gwiazdkapomyślności nigdy nie zagaśnie, a ta kusa, ciasna kieckaniech ci dziś nie trzaśnie.Podbiegłam do Liz, która zdążyła się już umościć nastołku przy barze z ulubionym drinkiem wódkąwaniliową z dietetyczną colą, i pomachałam T.J.,barmanowi, którego dzisiaj zmieniałam.Na szczęściefaceci nie musieli chodzić w tych samych strojach co my.Chyba bym nie wytrzymała, patrząc, jak biegają wszortach, próbując nie wypuścić owłosionych jaj zprzyciasnej klatki.Jeśli knajpa świeciłaby pustkami, pewnie jak zwyklewskoczyłabym na bar i przerzuciła nogi na drugą stronę,ale tej nocy lokal pękał w szwach.Musiałam więc obraćgrzeczną drogę: przedostać się na drugi koniec baru, gdziemożna było odchylić zamocowaną na zawiasach częśćblatu, by przejść tamtędy.Po drodze minęłam jakiegośspitego nieszczęśnika, który trzymał głowę w dłoniach ijęczał.Zanotowałam w pamięci, żeby w razie gdyby był tusam, wezwać mu taksówkę.Gdy stanęłam za barem, T.J.przekazał mi garśćinformacji o dzisiejszych gościach i o tym, co piją, a potemzebrał się do domu ja zaś musiałam się zająćuzupełnianiem szkieł stałym bywalcom.Jedna z kelnerekprzyniosła zamówienie na dziesięć szklaneczek najtańszejwhisky, jaką mieliśmy na stanie.Westchnęłam ciężko.Ludzie, co z wami? Tania whisky równa się kac gigant plusujeżdżanie ceramicznego skuterka przez cały następnydzień.Zaczęłam ustawiać szklaneczki do napełnienia, gdyusłyszałam głos wypitego marudy. Nigdy jej nie znalezliśmy, wielkoludzie, prawda?Dżizas.Takie ochlapusy naprawdę działają mi nanerwy.Mam nadzieję, że nie zacznie mi tu ryczeć.Bo głosma raczej smętny.A jeśli puści mi pawia na bar, jak pragnęzdrowia wsadzę mu nos w to, co nabroił, jak psu, który robikupę na dywan. Mówisz konkretnie do kogoś czy po prostu częstorozmawiasz ze swoimi kieliszkami? byłam zbyt zajętaustawianiem kolejnych szklaneczek, żeby obrócić głowę wjego stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.To było jak znak, Claire.Cenajest przystępna, lokalizacja jak z bajki, a w dodatku tożto ucieleśnienie naszych marzeń, jeśli nie liczyć trójkącikaz Justinem Timberlakiem.Wystarczy ścianka zgipsokartonu, żeby wygospodarować wystarczająco dużomiejsca na dwa powiązane ze sobą przedsięwzięcia: mojeerotyczne zabawki i twoje desery. Zagryzłam usta, żeby nie zacząć płakać.Ja nigdy niepłaczę. A ja tak marzyłam, żeby dzielić się z tobąJustinem& powiedziałam z udawanym smutkiem wgłosie, próbując odrzeć całą sytuację z powagi, zanimzacznę beczeć jak głupia.Nikt nie lubi beks.Beczeniestawia wszystkich w niekomfortowej sytuacji.Po kilku minutach siedzenia w samochodzie wabsolutnym milczeniu Liz nie wytrzymała. Powiesz coś wreszcie czy nie?Wzięłam głęboki wdech, próbując uspokoić skołataneserce. Liz, nie wiem& nie powinnam& no i kasa& mamrotałam.Liz położyła mi rękę na ramieniu, gdyzatrzymałyśmy się na parkingu Fosterów. Na razie się nie bocz i nie smęć.Przemyśl to.Wiesz przecież, że czerpię pieniądze z funduszyzostawionych przez dziadka, kwestię finansów na raziemożna więc odłożyć na bok.Porozmawiaj z tatą, przyjedz iobejrzyj kuchnię, a potem pogadamy.W międzyczasie ruszswój krągły tyłeczek do baru i zrób mi jakiegoś drinka.Muszę jeszcze dzisiaj przetestować na Jimie kilka nowości,gdy twój ojciec wezmie do siebie Gavina powiedziała,puszczając do mnie oko przed wyjściem z samochodu.Jeszcze przez kilka chwil siedziałam jak zamurowana,zastanawiając się, co się stało.Moja najlepsza przyjaciółkazawsze była nieprzewidywalna, ale tym razem przeszłasamą siebie.Czy ona naprawdę powiedziała, że założyła mifirmę? Do tej pory miałam wrażenie, że na każdymżyciowym rozstaju skręcałam w niewłaściwą stronę.Nicnie szło tak, jak zaplanowałam.Tego, co przed chwiląusłyszałam, pragnęłam bardziej niż czegokolwiek innego,ale jakaś część mnie wzbraniała się przed pochopnymrozbudzaniem w sobie nadziei.Z drugiej strony kto wie?Może wreszcie w moim życiu przyszedł czas na pozytywnezmiany?Rzuciłam okiem na zegar na tablicy rozdzielczej iuświadomiłam sobie, że tkwię w aucie o wiele za długo iwłaśnie radośnie spózniam się na swoją zmianę.Przebiegłam przez parking i wpadłam do baru bocznymwejściem, w biegu zawiązując w pasie czarny fartuszek.Państwo Fosterowie naoglądali się chyba o kilka odcinkówCzystej krwi za dużo i stwierdzili, że ciuszki wzorowane nabarze Merlotte s będą wyglądały doskonale.Nosiłyśmywięc czarne szorty i kuse białe koszulki z zielonymnapisem Fosters na wysokości biustu.Mogło być gorzej.Mogli nam kazać chodzić w dzwonach albo śpiewaćklientom jakąś chorą wersję Sto lat wraz z całą załogą. Sto lat, sto lat,niech pije piwo nam& jeszcze raz, pókiczas, niech pije piwo nam& niech ci gwiazdkapomyślności nigdy nie zagaśnie, a ta kusa, ciasna kieckaniech ci dziś nie trzaśnie.Podbiegłam do Liz, która zdążyła się już umościć nastołku przy barze z ulubionym drinkiem wódkąwaniliową z dietetyczną colą, i pomachałam T.J.,barmanowi, którego dzisiaj zmieniałam.Na szczęściefaceci nie musieli chodzić w tych samych strojach co my.Chyba bym nie wytrzymała, patrząc, jak biegają wszortach, próbując nie wypuścić owłosionych jaj zprzyciasnej klatki.Jeśli knajpa świeciłaby pustkami, pewnie jak zwyklewskoczyłabym na bar i przerzuciła nogi na drugą stronę,ale tej nocy lokal pękał w szwach.Musiałam więc obraćgrzeczną drogę: przedostać się na drugi koniec baru, gdziemożna było odchylić zamocowaną na zawiasach częśćblatu, by przejść tamtędy.Po drodze minęłam jakiegośspitego nieszczęśnika, który trzymał głowę w dłoniach ijęczał.Zanotowałam w pamięci, żeby w razie gdyby był tusam, wezwać mu taksówkę.Gdy stanęłam za barem, T.J.przekazał mi garśćinformacji o dzisiejszych gościach i o tym, co piją, a potemzebrał się do domu ja zaś musiałam się zająćuzupełnianiem szkieł stałym bywalcom.Jedna z kelnerekprzyniosła zamówienie na dziesięć szklaneczek najtańszejwhisky, jaką mieliśmy na stanie.Westchnęłam ciężko.Ludzie, co z wami? Tania whisky równa się kac gigant plusujeżdżanie ceramicznego skuterka przez cały następnydzień.Zaczęłam ustawiać szklaneczki do napełnienia, gdyusłyszałam głos wypitego marudy. Nigdy jej nie znalezliśmy, wielkoludzie, prawda?Dżizas.Takie ochlapusy naprawdę działają mi nanerwy.Mam nadzieję, że nie zacznie mi tu ryczeć.Bo głosma raczej smętny.A jeśli puści mi pawia na bar, jak pragnęzdrowia wsadzę mu nos w to, co nabroił, jak psu, który robikupę na dywan. Mówisz konkretnie do kogoś czy po prostu częstorozmawiasz ze swoimi kieliszkami? byłam zbyt zajętaustawianiem kolejnych szklaneczek, żeby obrócić głowę wjego stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]