[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, co powiesz, Butch? Podoba ci się moja Juliet?Butch odrzucił głowę do tyłu i wydał z siebie serię dzwięków, z których nie sposóbbyło wyczytać jednoznacznej odpowiedzi.- No widzisz? Potrafi docenić piękną kobietę.- A ja potrafię docenić dobry dowcip - roześmiała się.Nie wiadomo, czy odgłos śmiechu ośmielił małpę, czy po prostu poczuła, że czasprzystąpić do dzieła.W każdym razie Butch ruszył na swoich kabłąkowatych nogach w stronęJuliet i nie przestając szczerzyć zębów, położył łapę na jej nagim kolanie.Tym razem byłapewna, że puścił do niej oko.- Ja nigdy nie jestem tak obcesowy na pierwszej randce - zauważył Carlo, zzaciekawieniem obserwując rozwój akcji.- Kobietom czasem odpowiada taka bezpośredniość.- Juliet postanowiła trzymać sięwersji, że małpa jest niegrozna.- Wiesz, ten facet przypomina mi kogoś - dodała niewinnie.- To pewnie przez ten rozbrajający uśmiech.Zanim jeszcze skończyła mówić, Butch wdrapał się jej na kolana i czule objąłkosmatym ramieniem.- Jest słodki - śmiejąc się, zaglądała szympansowi w twarz.- Chyba naprawdę niegłupi z niego facet.- Carlo tłumił rozbawienie, widzączachowanie małpy.- Słuchaj, jeśli.- Pewnie, że to mądralą przecież występuje w filmach - Juliet świetnie się bawiła,obserwując, jak małpa się do niej wdzięczy.Ciekawe, czy widziałam któryś z twoich filmów,panie Butch.- Pewnie są klasy C.- Jak możesz, Carlo - obruszyła się Juliet, drapiąc szympansa pod brodą.- To jedynie przypuszczenie.Powiedz Juliet, czujesz coś?- Aha.Myślę, że tu jest zdecydowanie za ciepło.Biedactwo poci się w smokingu.-Cmoknęła do Butcha, a małpi adorator odwzajemnił się tym samym.- Jak sądzisz.Juliet, czy ludzie ujawniają swoją osobowość poprzez sposób, w jaki sięubierają? Rozumiesz, o co mi chodzi?- Hm? - Juliet wzruszyła ramionami, zajęta poprawianiem muszki Butcha.- Chybatak.- Bo wiesz, zastanawiam się, czemu nosisz różową bieliznę pod taką pensjonarskąbluzeczką.- Słucham? - spojrzała na niego z ukosa.- To tylko drobna obserwacja, mi amon - odparł, bezczelnie kontynuując oględziny.Nagle Juliet zesztywniała, a potem opuściła wzrok w dół, w wycięcie własnegodekoltu i zrozumiała, co znaczy małpia zręczność.Butch niepostrzeżenie rozpiął jej bluzkę ażdo pasa.Carlo przypatrywał się małpie z autentycznym podziwem.- Ależ ten facet ma technikę!- Ty draniu, dlaczego.- Hej, czego chcesz ode mnie? - Zrobi! minę niewinnego dziecka.- Myślałem, żeświetnie się bawisz.Juliet wstała gwałtownie, zrzucając z kolan małpę, i obrażona odmaszerowała dosąsiedniego pokoju.Droga na lotnisko, skąd mieli odbyć lot do San Diego, przebiegała w męczącej ciszy.- Daj już spokój, cara, przecież wszystko dobrze poszło.Nie dość, że tytuł zostałwymieniony trzy razy, to pokazali jeszcze ładne zbliżenie książki.Tortom mistrzaFranconiego okazały się hitem, podobnie jak anegdota o przygotowywaniu długiego,zmysłowego włoskiego posiłku.Czego chcieć więcej?- O tak, jeśli chodzi o anegdoty, jesteś niedościgniony burknęła Juliet.- Amon, to małpa próbowała cię rozebrać, nie ja.Gdybym ja to robił, niezdążylibyśmy na show - zauważył obojętnym tonem.- I koniecznie musiałeś o tym opowiedzieć na antenie? - obrzuciła go morderczymspojrzeniem.- Czy wiesz, ile milionów ludzi dowiedziało się, że Juliet Trent flirtowała zszympansem?- To było lepsze niż toriom! - W przyćmionym świetle limuzyny Juliet widziała, jakbłyszczą mu oczy.- Większość z tych milionów uwielbia podobne historie.- Ten show zobaczą przede wszystkim ludzie, z którymi pracuję - wycedziła przezzaciśnięte zęby.- Nie dość, że siedziałeś sobie spokojnie i przypatrywałeś się bez zmrużeniaoczu, jak ta kreatura mnie rozbiera, to jeszcze rozgłosiłeś to wszem i wobec.- Madonna, pamiętasz chyba, że próbowałem cię ostrzec.- Niczego takiego nie pamiętam!- Byłaś zachwycona Butchem - ciągnął.- Zresztą doskonale cię rozumiem, bo toświetny facet.- Przeniósł wzrok na jej starannie zapiętą bluzkę.- Wszystko przez twojąaksamitną skórę.Juliet.Byłem po prostu oszołomiony, a przecież jestem tylko zwykłym,słabym mężczyzną.- Och.przymknij się - ucięła i utkwiła wzrok w oknie.Do końca drogi nie odezwałasię do niego słowem.Kiedy dotarli na lotnisko.Juliet wyciągnęła z bagażnika torbę z najpotrzebniejszymirzeczami.Zawsze miała ją przy sobie, na wypadek gdyby bagaż został omyłkowo skierowanydo innego miasta.Zapłaciła kierowcy i szybkim krokiem ruszyła do odprawy.Miała nadzieję,że wizyta w Los Angeles pokryje koszty limuzyny, ale postanowiła, że odtąd będą jezdzićtaksówkami lub wynajętymi samochodami.Dość przepychu, powiedziała sobie, wracamy do rzeczywistości.- Nie, ja to poniosę.Obejrzała się.Carlo mówił o swoim dużym skórzanym neseserze, wypchanym dogranic możliwości.- To chyba za duże na podręczny bagaż - zauważyła.- Nigdy nie nadaję na bagaż moich narzędzi - Carlo zarzucił sobie torbę lotniczą naramię, a drugą ręką ujął neseser.- Rób, jak uważasz.- Juliet wzruszyła ramionami i skierowała się do wejścia.Zmęczenie dawało o sobie znać, a przecież to nie ona miała przygotować wymyślnydeser.Czy ten facet jest z żelaza? Irytował ją pod różnymi względami; ale przynajmniej nienarzekał.Pohamowała westchnienie.- Mamy pół godziny, zanim zaczną wpuszczać.Chcesz się czegoś napić?Uśmiechnął się do niej.- Zawieszenie broni?Mimo woli odwzajemniła uśmiech.- Nie, tylko mały drink.- Zgoda.W ciemnawej, zatłoczonej sali, znalezli wreszcie stolik dla siebie.Juliet patrzyła, jakCarlo manewruje swoim bagażem, omijając ludzi i stoliki.Wreszcie ulokował cenny neseserpod stolikiem.- Co tam masz? - zapytała z ciekawością.- Narzędzia pracy.Noże, dobrze wyważone szpatułki ze stali nierdzewnej, właściwejwielkości i kształtu, oliwa i ocet oraz inne niezbędne rzeczy.- Będziesz ze sobą woził po lotniskach olej i ocet z jednego wybrzeża na drugie? -pokręciła niedowierzająco głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.No, co powiesz, Butch? Podoba ci się moja Juliet?Butch odrzucił głowę do tyłu i wydał z siebie serię dzwięków, z których nie sposóbbyło wyczytać jednoznacznej odpowiedzi.- No widzisz? Potrafi docenić piękną kobietę.- A ja potrafię docenić dobry dowcip - roześmiała się.Nie wiadomo, czy odgłos śmiechu ośmielił małpę, czy po prostu poczuła, że czasprzystąpić do dzieła.W każdym razie Butch ruszył na swoich kabłąkowatych nogach w stronęJuliet i nie przestając szczerzyć zębów, położył łapę na jej nagim kolanie.Tym razem byłapewna, że puścił do niej oko.- Ja nigdy nie jestem tak obcesowy na pierwszej randce - zauważył Carlo, zzaciekawieniem obserwując rozwój akcji.- Kobietom czasem odpowiada taka bezpośredniość.- Juliet postanowiła trzymać sięwersji, że małpa jest niegrozna.- Wiesz, ten facet przypomina mi kogoś - dodała niewinnie.- To pewnie przez ten rozbrajający uśmiech.Zanim jeszcze skończyła mówić, Butch wdrapał się jej na kolana i czule objąłkosmatym ramieniem.- Jest słodki - śmiejąc się, zaglądała szympansowi w twarz.- Chyba naprawdę niegłupi z niego facet.- Carlo tłumił rozbawienie, widzączachowanie małpy.- Słuchaj, jeśli.- Pewnie, że to mądralą przecież występuje w filmach - Juliet świetnie się bawiła,obserwując, jak małpa się do niej wdzięczy.Ciekawe, czy widziałam któryś z twoich filmów,panie Butch.- Pewnie są klasy C.- Jak możesz, Carlo - obruszyła się Juliet, drapiąc szympansa pod brodą.- To jedynie przypuszczenie.Powiedz Juliet, czujesz coś?- Aha.Myślę, że tu jest zdecydowanie za ciepło.Biedactwo poci się w smokingu.-Cmoknęła do Butcha, a małpi adorator odwzajemnił się tym samym.- Jak sądzisz.Juliet, czy ludzie ujawniają swoją osobowość poprzez sposób, w jaki sięubierają? Rozumiesz, o co mi chodzi?- Hm? - Juliet wzruszyła ramionami, zajęta poprawianiem muszki Butcha.- Chybatak.- Bo wiesz, zastanawiam się, czemu nosisz różową bieliznę pod taką pensjonarskąbluzeczką.- Słucham? - spojrzała na niego z ukosa.- To tylko drobna obserwacja, mi amon - odparł, bezczelnie kontynuując oględziny.Nagle Juliet zesztywniała, a potem opuściła wzrok w dół, w wycięcie własnegodekoltu i zrozumiała, co znaczy małpia zręczność.Butch niepostrzeżenie rozpiął jej bluzkę ażdo pasa.Carlo przypatrywał się małpie z autentycznym podziwem.- Ależ ten facet ma technikę!- Ty draniu, dlaczego.- Hej, czego chcesz ode mnie? - Zrobi! minę niewinnego dziecka.- Myślałem, żeświetnie się bawisz.Juliet wstała gwałtownie, zrzucając z kolan małpę, i obrażona odmaszerowała dosąsiedniego pokoju.Droga na lotnisko, skąd mieli odbyć lot do San Diego, przebiegała w męczącej ciszy.- Daj już spokój, cara, przecież wszystko dobrze poszło.Nie dość, że tytuł zostałwymieniony trzy razy, to pokazali jeszcze ładne zbliżenie książki.Tortom mistrzaFranconiego okazały się hitem, podobnie jak anegdota o przygotowywaniu długiego,zmysłowego włoskiego posiłku.Czego chcieć więcej?- O tak, jeśli chodzi o anegdoty, jesteś niedościgniony burknęła Juliet.- Amon, to małpa próbowała cię rozebrać, nie ja.Gdybym ja to robił, niezdążylibyśmy na show - zauważył obojętnym tonem.- I koniecznie musiałeś o tym opowiedzieć na antenie? - obrzuciła go morderczymspojrzeniem.- Czy wiesz, ile milionów ludzi dowiedziało się, że Juliet Trent flirtowała zszympansem?- To było lepsze niż toriom! - W przyćmionym świetle limuzyny Juliet widziała, jakbłyszczą mu oczy.- Większość z tych milionów uwielbia podobne historie.- Ten show zobaczą przede wszystkim ludzie, z którymi pracuję - wycedziła przezzaciśnięte zęby.- Nie dość, że siedziałeś sobie spokojnie i przypatrywałeś się bez zmrużeniaoczu, jak ta kreatura mnie rozbiera, to jeszcze rozgłosiłeś to wszem i wobec.- Madonna, pamiętasz chyba, że próbowałem cię ostrzec.- Niczego takiego nie pamiętam!- Byłaś zachwycona Butchem - ciągnął.- Zresztą doskonale cię rozumiem, bo toświetny facet.- Przeniósł wzrok na jej starannie zapiętą bluzkę.- Wszystko przez twojąaksamitną skórę.Juliet.Byłem po prostu oszołomiony, a przecież jestem tylko zwykłym,słabym mężczyzną.- Och.przymknij się - ucięła i utkwiła wzrok w oknie.Do końca drogi nie odezwałasię do niego słowem.Kiedy dotarli na lotnisko.Juliet wyciągnęła z bagażnika torbę z najpotrzebniejszymirzeczami.Zawsze miała ją przy sobie, na wypadek gdyby bagaż został omyłkowo skierowanydo innego miasta.Zapłaciła kierowcy i szybkim krokiem ruszyła do odprawy.Miała nadzieję,że wizyta w Los Angeles pokryje koszty limuzyny, ale postanowiła, że odtąd będą jezdzićtaksówkami lub wynajętymi samochodami.Dość przepychu, powiedziała sobie, wracamy do rzeczywistości.- Nie, ja to poniosę.Obejrzała się.Carlo mówił o swoim dużym skórzanym neseserze, wypchanym dogranic możliwości.- To chyba za duże na podręczny bagaż - zauważyła.- Nigdy nie nadaję na bagaż moich narzędzi - Carlo zarzucił sobie torbę lotniczą naramię, a drugą ręką ujął neseser.- Rób, jak uważasz.- Juliet wzruszyła ramionami i skierowała się do wejścia.Zmęczenie dawało o sobie znać, a przecież to nie ona miała przygotować wymyślnydeser.Czy ten facet jest z żelaza? Irytował ją pod różnymi względami; ale przynajmniej nienarzekał.Pohamowała westchnienie.- Mamy pół godziny, zanim zaczną wpuszczać.Chcesz się czegoś napić?Uśmiechnął się do niej.- Zawieszenie broni?Mimo woli odwzajemniła uśmiech.- Nie, tylko mały drink.- Zgoda.W ciemnawej, zatłoczonej sali, znalezli wreszcie stolik dla siebie.Juliet patrzyła, jakCarlo manewruje swoim bagażem, omijając ludzi i stoliki.Wreszcie ulokował cenny neseserpod stolikiem.- Co tam masz? - zapytała z ciekawością.- Narzędzia pracy.Noże, dobrze wyważone szpatułki ze stali nierdzewnej, właściwejwielkości i kształtu, oliwa i ocet oraz inne niezbędne rzeczy.- Będziesz ze sobą woził po lotniskach olej i ocet z jednego wybrzeża na drugie? -pokręciła niedowierzająco głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]