[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopasował swoje godziny pracy w bibliotece do jej prób i narazie obywało się bez konfliktów, choć oboje wiedzieli, że wrazze zbliżaniem się daty jej solowego występu nie będzie takłatwo.Potrzebowała dodatkowych godzin ćwiczeń i umówiłasię na lekcje pod okiem Simóna, dyrygenta.Dominikzaproponował wspólną kolację we troje, ale Summer miałaobiekcje stwierdziła, że nie chce mieszać życia zawodowego zosobistym. Nie możemy przebywać wciąż tylko w swoimtowarzystwie zaprotestował Dominik. Nie? Mam wrażenie, że jesteśmy więzniami tego mieszkania.Tylko ty i ja kontra reszta świata. Czy nie na tym polega bycie razem? spytała Summer znutką irytacji.Nie do końca wiedziała, czego powinna się spodziewać, gdyzgodziła się zamieszkać z Dominikiem.Czy jest gotowa na takieudomowienie? Owszem, wciąż zdarzały się chwile, gdy jązaskakiwał, gdy był nieprzewidywalny, uwalniał drzemiącą wniej zdzirę, gdy przejmował kontrolę tak, jak tego pragnęła,choć nie zawsze potrafiła to ująć w słowa.Ale przypuszczałatakże, że nie uda im się zachować tego uczucia na dłuższą metę.Z jednej strony czuła się więzniem nieuniknionej rutyny tegozwiązku, ale z drugiej wciąż pragnęła jakieś dodatkowegowyzwania, jakie rzucał jej Dominik.Cholera, to wszystko takieskomplikowane.Dominik wypytywał o czas spędzony z Cherry, warsztatykrępowania liną i łagodne sceny, w jakich brała udział.Możepowinna ich poznać ze sobą.Z pewnością nie mogło to imzaszkodzić. Mam nową przyjaciółkę.z warsztatów z linami.Cherry.Moglibyśmy się spotkać na drinka.Wydaje mi się, że byś jąpolubił. Jasne.Czemu nie?Summer chwyciła za telefon i zorganizowała spotkanie.Umówili się na czwartą w barze przy Bleecker Street.Moglisobie pogadać co najmniej dwie godziny, bo Cherrywystępowała tamtego wieczoru w spelunce na Bowery.Na Bleecker Street jak zwykle roiło się od ekscentryków,marzycieli i turystów.Dominik i Summer przyszli pieszo,miając po drodze Houston i miliony innych barów.Dominik spytał Summer, dlaczego spośród wszystkich knajpwybrała Czerwonego Lwa. To brytyjski pub, prawda? Pomyślałyśmy, że poczujesz się jak w domu.Dominik prawie nigdy nie pił alkoholu, więc nie przepadał zapubami.Gdy spotykali się nie na seks, umawiali się w małychwłoskich barach espresso rozsianych po całym Londynie.Okazało się, że w Czerwonym Lwie transmitowano ważnymecz piłki nożnej i lokal pękał w szwach od tłumu imigrantów iciekawskich jankesów.Chcąc nie chcąc, musieli się przenieśćdo Kenny s Castaways folkowego klubu, który przetrwał odczasów rozkwitu Beaz, Dylana i innych.Było w nimstosunkowo pusto, a wolne stoliki dawały odrobinęprywatności.Dominik zdumiał się niskim wzrostem Cherry inaczejwyobrażał sobie tancerkę z burleski.Była niska i krępa, jejgłowę zdobiły szokująco różowe włosy, a wypchana płóciennatorba, którą nosiła na ramieniu, dodatkowo ją skracała. Mój sprzęt wyjaśniła, kładąc ciężką torbę na podłodze. Zawsze pakuję więcej, niż potrzebuję.Zapasowy kostium,dodatki, kilka par butów.Taka praca, nigdy nie wiadomo, comoże się przydać dodała przepraszająco, przeczesującfarbowane włosy upierścienionymi palcami.Dominik zapomniał poprosić barmana o niedużą ilość lodu,więc zamówioną przez niego colę przygotował w iścieamerykańskim stylu w szklance pływał niemal sam lód.Obiekobiety zamówiły różowe koktajle w hołdzie dla włosówCherry.Dominik zauważył, że nie był to typowy dla niej wybór,zwłaszcza, że bar był zaopatrzony w niezły wybór japońskichpiw. Więc to ty jesteś Dominik powiedziała dorodna,różowowłosa przyjaciółka Summer, przyglądając mu sięuważnie.Jej czarna skórzana kurtka była postrzępiona nakrawędziach i załatana w kilku miejscach.Miała na sobieobcisłe legginsy w panterkę i błyszczące, wysokie obcasy.Jejstrój bardziej pasował do kabaretu niż pubu.Dominik zapomniał spytać Summer, jak wiele szczegółówdotyczących ich związku i przeszłości ujawniła nowejprzyjaciółce. We własnej osobie. Rasowy Brytyjczyk stwierdziła Cherry. A ty to Cherry, dziewczyna od lin.Summer uśmiechnęła się, przysłuchując się ich potyczce.Cherry uniosła kieliszek. Za nowych przyjaciół oznajmiła.Nie pozostali dłużni. Nie znam się na amerykańskich akcentach przyznałDominik. Skąd pochodzisz, Cherry? W sumie to z Kanady powiedziała powoli, podkreślająctamtejszy akcent. Oo.Najmocniej przepraszam. Urodziłam się w Turner Valley w Albercie, miasteczku napołudniowy zachód od Calgary.Pewnie nigdy o nim niesłyszałeś, ale łatwo je sobie wyobrazić.Dzika przyroda,żadnych wieżowców na horyzoncie, a tym bardziej żadnychkabaretów.Wyjechałam, jak tylko nadarzyła się okazja.Zaczęłam jako kelnerka topless i wtedy poznałam kilkadziewczyn, które nauczyły mnie tańczyć.Szybko uzbierałam znapiwków tyle, że wystarczyło mi na przeprowadzkę doNowego Jorku.Nie mam zamiaru tam wracać. Nowozelandzkie zadupie, Alberta i Londyn podsumowała Summer. Wszyscy jesteśmy wygnańcami,obcymi w obcym mieście.Poczuła się nieswojo, uciekając się do banałów, żebypodtrzymać rozmowę.Nie była pewna, że zapoznanieDominika i Cherry to dobry pomysł. Wypiję za to odezwała się Cherry. Jesteś tu sama? Rodzina została w Albercie? spytałDominik.Summer poprawiła się delikatnie na krześle, czując się corazmniej komfortowo z kierunkiem, w którym zmierzała tarozmowa. Nie całkiem sama.Moi partnerzy dotrzymują mitowarzystwa nocami, ale chwilowo obaj wyjechali z miasta.Jeden wyjechał z zespołem, a drugi w interesach.Pracuje wsprzedaży i często wyjeżdża. Masz dwóch facetów? Dominik uśmiechnął się i zezdziwieniem uniósł brew. Nie masz pojęcia, ile czasu i tak spędzam sama.Możepowinnam znalezć trzeciego. Kolejnego drinka? zaproponowała Summer, starającsię przerwać rozmowę o licznych partnerach Cherry. Teraz ja stawiam odparła Cherry.Oparła się o stół,zanim stanęła na podłodze.Jak na jej niski wzrost była tospora wysokość, więc zatrzymała się na chwilę, żebysprawdzić swoją stabilność.Po chwili ruszyła w stronę baru,chwiejąc się nieco na szpilkach. Twoja przyjaciółka jest ciekawą kobietą. Owszem, jest.inna.Ale ją lubię.Jest szczera. Myślisz, że udaje jej się pogodzić życie z dwomachłopakami? Na to wygląda.Nie poznałam żadnego z nich, ale wydajesię dość szczęśliwa.Nie wiem, jak ona to robi.Ja, mając nagłowie tyle prób, ledwo mam czas dla jednego.Mówi, żesekret tkwi w zarządzaniu czasem. Wiem, że jesteś zajęta, ale chyba znajdziesz czas dlamnie? Jasne, nie o to mi chodziło.Dla ciebie zawsze znajdę czas. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. odezwała sięCherry, kładąc na stole tacę z dwoma różowymi koktajlamiwypełniającymi kieliszki po brzegi oraz szklanką coli.Zauważyłam, że nie przepadasz za lodem, Dominik, więcdopilnowałam kelnera.Mam nadzieję, że teraz będzieznacznie lepiej. Idealnie.Miło z twojej strony.Najpierw musieli znalezć odpowiednią sukienkę na solowywystęp Summer.Dominik nalegał, żeby włożyła coś nowego natę okazję, a nie stare ciuchy.Dodał, że cena nie gra roli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dopasował swoje godziny pracy w bibliotece do jej prób i narazie obywało się bez konfliktów, choć oboje wiedzieli, że wrazze zbliżaniem się daty jej solowego występu nie będzie takłatwo.Potrzebowała dodatkowych godzin ćwiczeń i umówiłasię na lekcje pod okiem Simóna, dyrygenta.Dominikzaproponował wspólną kolację we troje, ale Summer miałaobiekcje stwierdziła, że nie chce mieszać życia zawodowego zosobistym. Nie możemy przebywać wciąż tylko w swoimtowarzystwie zaprotestował Dominik. Nie? Mam wrażenie, że jesteśmy więzniami tego mieszkania.Tylko ty i ja kontra reszta świata. Czy nie na tym polega bycie razem? spytała Summer znutką irytacji.Nie do końca wiedziała, czego powinna się spodziewać, gdyzgodziła się zamieszkać z Dominikiem.Czy jest gotowa na takieudomowienie? Owszem, wciąż zdarzały się chwile, gdy jązaskakiwał, gdy był nieprzewidywalny, uwalniał drzemiącą wniej zdzirę, gdy przejmował kontrolę tak, jak tego pragnęła,choć nie zawsze potrafiła to ująć w słowa.Ale przypuszczałatakże, że nie uda im się zachować tego uczucia na dłuższą metę.Z jednej strony czuła się więzniem nieuniknionej rutyny tegozwiązku, ale z drugiej wciąż pragnęła jakieś dodatkowegowyzwania, jakie rzucał jej Dominik.Cholera, to wszystko takieskomplikowane.Dominik wypytywał o czas spędzony z Cherry, warsztatykrępowania liną i łagodne sceny, w jakich brała udział.Możepowinna ich poznać ze sobą.Z pewnością nie mogło to imzaszkodzić. Mam nową przyjaciółkę.z warsztatów z linami.Cherry.Moglibyśmy się spotkać na drinka.Wydaje mi się, że byś jąpolubił. Jasne.Czemu nie?Summer chwyciła za telefon i zorganizowała spotkanie.Umówili się na czwartą w barze przy Bleecker Street.Moglisobie pogadać co najmniej dwie godziny, bo Cherrywystępowała tamtego wieczoru w spelunce na Bowery.Na Bleecker Street jak zwykle roiło się od ekscentryków,marzycieli i turystów.Dominik i Summer przyszli pieszo,miając po drodze Houston i miliony innych barów.Dominik spytał Summer, dlaczego spośród wszystkich knajpwybrała Czerwonego Lwa. To brytyjski pub, prawda? Pomyślałyśmy, że poczujesz się jak w domu.Dominik prawie nigdy nie pił alkoholu, więc nie przepadał zapubami.Gdy spotykali się nie na seks, umawiali się w małychwłoskich barach espresso rozsianych po całym Londynie.Okazało się, że w Czerwonym Lwie transmitowano ważnymecz piłki nożnej i lokal pękał w szwach od tłumu imigrantów iciekawskich jankesów.Chcąc nie chcąc, musieli się przenieśćdo Kenny s Castaways folkowego klubu, który przetrwał odczasów rozkwitu Beaz, Dylana i innych.Było w nimstosunkowo pusto, a wolne stoliki dawały odrobinęprywatności.Dominik zdumiał się niskim wzrostem Cherry inaczejwyobrażał sobie tancerkę z burleski.Była niska i krępa, jejgłowę zdobiły szokująco różowe włosy, a wypchana płóciennatorba, którą nosiła na ramieniu, dodatkowo ją skracała. Mój sprzęt wyjaśniła, kładąc ciężką torbę na podłodze. Zawsze pakuję więcej, niż potrzebuję.Zapasowy kostium,dodatki, kilka par butów.Taka praca, nigdy nie wiadomo, comoże się przydać dodała przepraszająco, przeczesującfarbowane włosy upierścienionymi palcami.Dominik zapomniał poprosić barmana o niedużą ilość lodu,więc zamówioną przez niego colę przygotował w iścieamerykańskim stylu w szklance pływał niemal sam lód.Obiekobiety zamówiły różowe koktajle w hołdzie dla włosówCherry.Dominik zauważył, że nie był to typowy dla niej wybór,zwłaszcza, że bar był zaopatrzony w niezły wybór japońskichpiw. Więc to ty jesteś Dominik powiedziała dorodna,różowowłosa przyjaciółka Summer, przyglądając mu sięuważnie.Jej czarna skórzana kurtka była postrzępiona nakrawędziach i załatana w kilku miejscach.Miała na sobieobcisłe legginsy w panterkę i błyszczące, wysokie obcasy.Jejstrój bardziej pasował do kabaretu niż pubu.Dominik zapomniał spytać Summer, jak wiele szczegółówdotyczących ich związku i przeszłości ujawniła nowejprzyjaciółce. We własnej osobie. Rasowy Brytyjczyk stwierdziła Cherry. A ty to Cherry, dziewczyna od lin.Summer uśmiechnęła się, przysłuchując się ich potyczce.Cherry uniosła kieliszek. Za nowych przyjaciół oznajmiła.Nie pozostali dłużni. Nie znam się na amerykańskich akcentach przyznałDominik. Skąd pochodzisz, Cherry? W sumie to z Kanady powiedziała powoli, podkreślająctamtejszy akcent. Oo.Najmocniej przepraszam. Urodziłam się w Turner Valley w Albercie, miasteczku napołudniowy zachód od Calgary.Pewnie nigdy o nim niesłyszałeś, ale łatwo je sobie wyobrazić.Dzika przyroda,żadnych wieżowców na horyzoncie, a tym bardziej żadnychkabaretów.Wyjechałam, jak tylko nadarzyła się okazja.Zaczęłam jako kelnerka topless i wtedy poznałam kilkadziewczyn, które nauczyły mnie tańczyć.Szybko uzbierałam znapiwków tyle, że wystarczyło mi na przeprowadzkę doNowego Jorku.Nie mam zamiaru tam wracać. Nowozelandzkie zadupie, Alberta i Londyn podsumowała Summer. Wszyscy jesteśmy wygnańcami,obcymi w obcym mieście.Poczuła się nieswojo, uciekając się do banałów, żebypodtrzymać rozmowę.Nie była pewna, że zapoznanieDominika i Cherry to dobry pomysł. Wypiję za to odezwała się Cherry. Jesteś tu sama? Rodzina została w Albercie? spytałDominik.Summer poprawiła się delikatnie na krześle, czując się corazmniej komfortowo z kierunkiem, w którym zmierzała tarozmowa. Nie całkiem sama.Moi partnerzy dotrzymują mitowarzystwa nocami, ale chwilowo obaj wyjechali z miasta.Jeden wyjechał z zespołem, a drugi w interesach.Pracuje wsprzedaży i często wyjeżdża. Masz dwóch facetów? Dominik uśmiechnął się i zezdziwieniem uniósł brew. Nie masz pojęcia, ile czasu i tak spędzam sama.Możepowinnam znalezć trzeciego. Kolejnego drinka? zaproponowała Summer, starającsię przerwać rozmowę o licznych partnerach Cherry. Teraz ja stawiam odparła Cherry.Oparła się o stół,zanim stanęła na podłodze.Jak na jej niski wzrost była tospora wysokość, więc zatrzymała się na chwilę, żebysprawdzić swoją stabilność.Po chwili ruszyła w stronę baru,chwiejąc się nieco na szpilkach. Twoja przyjaciółka jest ciekawą kobietą. Owszem, jest.inna.Ale ją lubię.Jest szczera. Myślisz, że udaje jej się pogodzić życie z dwomachłopakami? Na to wygląda.Nie poznałam żadnego z nich, ale wydajesię dość szczęśliwa.Nie wiem, jak ona to robi.Ja, mając nagłowie tyle prób, ledwo mam czas dla jednego.Mówi, żesekret tkwi w zarządzaniu czasem. Wiem, że jesteś zajęta, ale chyba znajdziesz czas dlamnie? Jasne, nie o to mi chodziło.Dla ciebie zawsze znajdę czas. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. odezwała sięCherry, kładąc na stole tacę z dwoma różowymi koktajlamiwypełniającymi kieliszki po brzegi oraz szklanką coli.Zauważyłam, że nie przepadasz za lodem, Dominik, więcdopilnowałam kelnera.Mam nadzieję, że teraz będzieznacznie lepiej. Idealnie.Miło z twojej strony.Najpierw musieli znalezć odpowiednią sukienkę na solowywystęp Summer.Dominik nalegał, żeby włożyła coś nowego natę okazję, a nie stare ciuchy.Dodał, że cena nie gra roli [ Pobierz całość w formacie PDF ]