[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pojawili się inni Strażnicy; Percy z zachwytemspostrzegła, że na zaimprowizowanym parkieciedołączyli do nich Josephine i Elijah.Michael,wsparty o balustradę, ogarniał towarzyszyrozpromienionym spojrzeniem, rzucając od czasu doczasu pięknie podany wers.Na chwilę gmachy Aten opuściła groza śmierci.Odległa muzyka wywabiła z gabinetu i Rebeccę.Jakieś zawodzące dzwięki skrzypiec.To chybarobota Jane?Po cichu weszła po schodach.Zatrzymała się wcieniu, parę stopni od podestu, i objęła wzrokiem całąscenę.Elijah i Josephine, objęci, kołysali się w taktmuzyki tuż obok grającej Jane.Michael deklamowałjakiś czuły, subtelny wiersz.Czy naprawdę nigdy dotąd nie zwróciła uwagi naprześliczny ton jego głosu? Przecież używają głosuprzez cały czas.No, ale tamto to było Dzieło, a totutaj ich życie.%7łycie może być pełne prostych,cudownych przyjemności, gdyby kiedykolwiekpozwoliła sobie się nimi cieszyć. Będę twoim kochankiem. Wypowiadając tęfrazę, Michael odwrócił głowę i jego wzrok padł naRebeccę.Zcisnęło ją w gardle.Odwróciła się i utkwiłaspojrzenie w parze, która właśnie się przed niąpojawiła.Alexi i Percy, oblani księżycowymświatłem, zataczali powolne kręgi.Rozmarzeni,jakby senni, stracili całą dotychczasową oficjalność isztywność właściwą niepoślubionej parze: tańczyliprzytuleni, blisko, ufnie.Oblana księżycem Percywyglądała po prostu jak anioł: wdzięczny,olśniewająco biały, promieniejący miłością takczystą, jak blada była jej cera.Alexi, jej niezłomnyopiekun, wpatrywał się w nią tak, jakby bał sięmrugnąć powieką, by nie stracić jej z oczu nawet namgnienie.Azy napłynęły Rebece do oczu; wycofałasię w milczeniu, pozwalając, by płynęły.Bezszelestnie zeszła na dół i stanęła w kącie,przy oknie wychodzącym na zalany srebrną poświatądziedziniec.Surowość księżycowego blasku była jakrodzące się w jej duszy przeświadczenie: nigdy niezmaleje ból na widok tamtych dwojga.Stała oto wrazz towarzyszami w obliczu największegoniebezpieczeństwa, jakie przyszło im dotąd przeżyć,a jedyne, co miała w głowie, to pragnienie, bywszystko było inaczej: jej życie, życie ichwszystkich, życie Alexiego.By w końcu zdał sobiesprawę, że to ona jest właściwą dla niego kobietą.Była przy nim od początku, od początku go kochała,całe dwadzieścia lat!Hańba.Jak ona może tak myśleć, tak czuć?Przecież Alexi i Percy są tacy piękni, tacywzruszający w tym walcu.Tylko łotr może mówićinaczej! Przycisnęła czoło do oświetlonej księżycemszyby.Chłód szkła przynosił ulgę.Zmarszczkizmartwień i samotności na jej twarzy, pomyślała,muszą wyglądać w tym blasku jak wojenne blizny. Wiem, że pewne rzeczy toczą się nie tak, jakbyśmy chcieli.Nie słyszała, by ktoś podchodził.Odwróciła sięgwałtownie.Michael stał częściowo w cieniu; jegozwykłe potargane, przesiane siwizną włosy były terazprzygładzone, a błękitne oczy lśniły niezwykłymblaskiem. Wiem, że nie zawsze możemy być z tym, kogokochamy ciągnął. I wiem, jak to boli, kiedy ktoś,kogo kochamy, patrzy z uwielbieniem na kogośinnego.Wiem to powtórzył z naciskiem. Od latobserwuję, jak patrzysz na Alexiego.Rebecca zarejestrowała jego słowa, złapałagwałtownie powietrze, zarumieniła się i odwróciła napowrót do okna, usiłując ukryć przed jego bacznymwzrokiem swe przejrzyste serce. Nie mogę go zastąpić podjął znowu Michaeli cierpliwie czekał, by się odwróciła.Uczyniła to iujrzała na jego twarzy ten sam wyraz, z jakim byłapewna ona patrzy na Alexiego, gdy on nie widzi,spojrzenie, jakim patrzą na siebie nawzajem Alexi iPercy.Nie sądziła, że kiedykolwiek zobaczy wczyjejś twarzy to pełne ciepła uwielbienie.skierowane do niej. Nie winię cię za twoje uczucia ciągnął Michael z odwagą, która zaskakiwała nietylko ją, ale i jego samego choć muszę się przyznaćdo niejakiej zazdrości w związku z ich kierunkiem.Nie spodziewam się, by moje słowa coś zmieniły.Wiem, że jestem zuchwały, a może i głupi.Ale niebędę dłużej milczał. Jego pewność siebie zachwiałasię nieco i spuścił wzrok. Pójdę teraz na kieliszekwina.Albo dwa.Ale za starzy jesteśmy, by graćwobec siebie i dlatego uważałem za swój obowiązek,by to powiedzieć.Wreszcie.Po tylu latach.Popatrzył na nią z uśmiechem, zdolnym rozgrzaćnajbardziej nieludzkie z ludzkich serc, skłonił sięlekko i odszedł.Osłupiała panna Thompson znówstała samotnie, oblana blaskiem, olśniona.Percy leżała, wtulona pod ramię męża, naposłaniu we wnęce jego gabinetu.Moglibyprzetańczyć cały wieczór, zapominając o czekającejich walce i drzwiach, które mogły się w każdej chwiliotworzyć, by ją rozpoczęli.Och, gdyby mogłazatracić się na zawsze w muzyce, zapomnieć owszystkim wśród przyjaciół, przy winie, pośródobietnic jutra, by w końcu schronić się w objęciamęża tak głęboko, że żadna mityczna siła niezdołałaby jej stamtąd wyrwać.Zamiast tegowpatrywała się w twarz Alexiego, surową nawet wgłębokim śnie, i drżała, wstrząsana nerwowymdreszczem.Z pewnością Alexi zapadł w drzemkę tylko siłąwoli.A może to był kieliszek sherry? Co do niej, tonie zasnęłaby, nawet gdyby wypiła całą butelkę;budynek żył, równie niespokojny jak ona.Być możepowinna popatrzeć na mapę, sprawdzić, czy się niezmieniła, czy czerwono świecący punkt nie zniknąłjakimś cudem? Bała się jednak, że odpowiedz będziebrzmiała: nie.Przyszła jej na myśl chwila, tak niedawna, kiedywpatrywała się w swoją ślubną suknię i była tak bezreszty, tak niewiarygodnie szczęśliwa.Wspomniałachwilę, gdy po raz pierwszy ujrzała Alexiego przedołtarzem, wysokiego, czekającego na nią zrozjarzonymi blaskiem oczyma, ślubującego jejmiłość, niebiańskie światło, które wybuchło z ichwzajemnej przysięgi.Gdzież się podziało to prosteszczęście, największe, jakie można sobie wyobrazić?Gdzież jest ten wybuch świetlnej mocy, łagodzącejukąszenia mroku?Leżąc w ciemności obok śpiącego męża, Percyzapłakała po cichu.Wiele istniało pomieszczeń w budynkachAkademii, gdzie można było spać, wydawały sięjednak zbyt oddalone.Dlatego Strażnicy umieściliswoje materace w punktach, które uznali zastrategiczne.Elijah ulokował się w małym foyer tuż obokgabinetu Alexiego na pierwszym piętrze, Josephine na parterze, przy wejściu do Gmachu Apollina.Michael zdecydował, że będzie pilnował kaplicy.Rebecca uznała, że żadne inne miejsce nie będzie takdobre, jak samo serce jej ulubionego GmachuPrometeusza.Położyła się więc pośrodku głównegofoyer, tuż za wejściem, i leżała, wpatrując się wmieszkającego w żyrandolu młodego ducha, któryzdenerwowany nieustannie podzwaniał kryształkamiszkła.Jane zaś wybrała hol pomiędzy Michaelem aRebeccą, w pobliżu kilkorga nowych drzwi doZwiata Szeptów, najwyrazniej wytrącających ją zrównowagi.Michael umieścił materac pośrodku kaplicznejnawy i ruszył w obchód [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pojawili się inni Strażnicy; Percy z zachwytemspostrzegła, że na zaimprowizowanym parkieciedołączyli do nich Josephine i Elijah.Michael,wsparty o balustradę, ogarniał towarzyszyrozpromienionym spojrzeniem, rzucając od czasu doczasu pięknie podany wers.Na chwilę gmachy Aten opuściła groza śmierci.Odległa muzyka wywabiła z gabinetu i Rebeccę.Jakieś zawodzące dzwięki skrzypiec.To chybarobota Jane?Po cichu weszła po schodach.Zatrzymała się wcieniu, parę stopni od podestu, i objęła wzrokiem całąscenę.Elijah i Josephine, objęci, kołysali się w taktmuzyki tuż obok grającej Jane.Michael deklamowałjakiś czuły, subtelny wiersz.Czy naprawdę nigdy dotąd nie zwróciła uwagi naprześliczny ton jego głosu? Przecież używają głosuprzez cały czas.No, ale tamto to było Dzieło, a totutaj ich życie.%7łycie może być pełne prostych,cudownych przyjemności, gdyby kiedykolwiekpozwoliła sobie się nimi cieszyć. Będę twoim kochankiem. Wypowiadając tęfrazę, Michael odwrócił głowę i jego wzrok padł naRebeccę.Zcisnęło ją w gardle.Odwróciła się i utkwiłaspojrzenie w parze, która właśnie się przed niąpojawiła.Alexi i Percy, oblani księżycowymświatłem, zataczali powolne kręgi.Rozmarzeni,jakby senni, stracili całą dotychczasową oficjalność isztywność właściwą niepoślubionej parze: tańczyliprzytuleni, blisko, ufnie.Oblana księżycem Percywyglądała po prostu jak anioł: wdzięczny,olśniewająco biały, promieniejący miłością takczystą, jak blada była jej cera.Alexi, jej niezłomnyopiekun, wpatrywał się w nią tak, jakby bał sięmrugnąć powieką, by nie stracić jej z oczu nawet namgnienie.Azy napłynęły Rebece do oczu; wycofałasię w milczeniu, pozwalając, by płynęły.Bezszelestnie zeszła na dół i stanęła w kącie,przy oknie wychodzącym na zalany srebrną poświatądziedziniec.Surowość księżycowego blasku była jakrodzące się w jej duszy przeświadczenie: nigdy niezmaleje ból na widok tamtych dwojga.Stała oto wrazz towarzyszami w obliczu największegoniebezpieczeństwa, jakie przyszło im dotąd przeżyć,a jedyne, co miała w głowie, to pragnienie, bywszystko było inaczej: jej życie, życie ichwszystkich, życie Alexiego.By w końcu zdał sobiesprawę, że to ona jest właściwą dla niego kobietą.Była przy nim od początku, od początku go kochała,całe dwadzieścia lat!Hańba.Jak ona może tak myśleć, tak czuć?Przecież Alexi i Percy są tacy piękni, tacywzruszający w tym walcu.Tylko łotr może mówićinaczej! Przycisnęła czoło do oświetlonej księżycemszyby.Chłód szkła przynosił ulgę.Zmarszczkizmartwień i samotności na jej twarzy, pomyślała,muszą wyglądać w tym blasku jak wojenne blizny. Wiem, że pewne rzeczy toczą się nie tak, jakbyśmy chcieli.Nie słyszała, by ktoś podchodził.Odwróciła sięgwałtownie.Michael stał częściowo w cieniu; jegozwykłe potargane, przesiane siwizną włosy były terazprzygładzone, a błękitne oczy lśniły niezwykłymblaskiem. Wiem, że nie zawsze możemy być z tym, kogokochamy ciągnął. I wiem, jak to boli, kiedy ktoś,kogo kochamy, patrzy z uwielbieniem na kogośinnego.Wiem to powtórzył z naciskiem. Od latobserwuję, jak patrzysz na Alexiego.Rebecca zarejestrowała jego słowa, złapałagwałtownie powietrze, zarumieniła się i odwróciła napowrót do okna, usiłując ukryć przed jego bacznymwzrokiem swe przejrzyste serce. Nie mogę go zastąpić podjął znowu Michaeli cierpliwie czekał, by się odwróciła.Uczyniła to iujrzała na jego twarzy ten sam wyraz, z jakim byłapewna ona patrzy na Alexiego, gdy on nie widzi,spojrzenie, jakim patrzą na siebie nawzajem Alexi iPercy.Nie sądziła, że kiedykolwiek zobaczy wczyjejś twarzy to pełne ciepła uwielbienie.skierowane do niej. Nie winię cię za twoje uczucia ciągnął Michael z odwagą, która zaskakiwała nietylko ją, ale i jego samego choć muszę się przyznaćdo niejakiej zazdrości w związku z ich kierunkiem.Nie spodziewam się, by moje słowa coś zmieniły.Wiem, że jestem zuchwały, a może i głupi.Ale niebędę dłużej milczał. Jego pewność siebie zachwiałasię nieco i spuścił wzrok. Pójdę teraz na kieliszekwina.Albo dwa.Ale za starzy jesteśmy, by graćwobec siebie i dlatego uważałem za swój obowiązek,by to powiedzieć.Wreszcie.Po tylu latach.Popatrzył na nią z uśmiechem, zdolnym rozgrzaćnajbardziej nieludzkie z ludzkich serc, skłonił sięlekko i odszedł.Osłupiała panna Thompson znówstała samotnie, oblana blaskiem, olśniona.Percy leżała, wtulona pod ramię męża, naposłaniu we wnęce jego gabinetu.Moglibyprzetańczyć cały wieczór, zapominając o czekającejich walce i drzwiach, które mogły się w każdej chwiliotworzyć, by ją rozpoczęli.Och, gdyby mogłazatracić się na zawsze w muzyce, zapomnieć owszystkim wśród przyjaciół, przy winie, pośródobietnic jutra, by w końcu schronić się w objęciamęża tak głęboko, że żadna mityczna siła niezdołałaby jej stamtąd wyrwać.Zamiast tegowpatrywała się w twarz Alexiego, surową nawet wgłębokim śnie, i drżała, wstrząsana nerwowymdreszczem.Z pewnością Alexi zapadł w drzemkę tylko siłąwoli.A może to był kieliszek sherry? Co do niej, tonie zasnęłaby, nawet gdyby wypiła całą butelkę;budynek żył, równie niespokojny jak ona.Być możepowinna popatrzeć na mapę, sprawdzić, czy się niezmieniła, czy czerwono świecący punkt nie zniknąłjakimś cudem? Bała się jednak, że odpowiedz będziebrzmiała: nie.Przyszła jej na myśl chwila, tak niedawna, kiedywpatrywała się w swoją ślubną suknię i była tak bezreszty, tak niewiarygodnie szczęśliwa.Wspomniałachwilę, gdy po raz pierwszy ujrzała Alexiego przedołtarzem, wysokiego, czekającego na nią zrozjarzonymi blaskiem oczyma, ślubującego jejmiłość, niebiańskie światło, które wybuchło z ichwzajemnej przysięgi.Gdzież się podziało to prosteszczęście, największe, jakie można sobie wyobrazić?Gdzież jest ten wybuch świetlnej mocy, łagodzącejukąszenia mroku?Leżąc w ciemności obok śpiącego męża, Percyzapłakała po cichu.Wiele istniało pomieszczeń w budynkachAkademii, gdzie można było spać, wydawały sięjednak zbyt oddalone.Dlatego Strażnicy umieściliswoje materace w punktach, które uznali zastrategiczne.Elijah ulokował się w małym foyer tuż obokgabinetu Alexiego na pierwszym piętrze, Josephine na parterze, przy wejściu do Gmachu Apollina.Michael zdecydował, że będzie pilnował kaplicy.Rebecca uznała, że żadne inne miejsce nie będzie takdobre, jak samo serce jej ulubionego GmachuPrometeusza.Położyła się więc pośrodku głównegofoyer, tuż za wejściem, i leżała, wpatrując się wmieszkającego w żyrandolu młodego ducha, któryzdenerwowany nieustannie podzwaniał kryształkamiszkła.Jane zaś wybrała hol pomiędzy Michaelem aRebeccą, w pobliżu kilkorga nowych drzwi doZwiata Szeptów, najwyrazniej wytrącających ją zrównowagi.Michael umieścił materac pośrodku kaplicznejnawy i ruszył w obchód [ Pobierz całość w formacie PDF ]