[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znieruchomiałam z podniecenia.Czułam, żetym razem naprawdę mi się uda i wszystko nareszcie nabierze sensu.Byłampewna, że Agnes nie pozostawi mnie bez pomocy.- Sprawdz, czy potrafisz kontrolować płomień siłą myśli - dodała Helen.-Agnes od tego zaczęła.- W porządku.Spróbuję.Usiadłyśmy w kręgu, chwyciłyśmy się za ręce i zaczęłyśmy wypowiadaćzaklęcie.Pozwoliłam, żeby mój umysł odpłynął dokąd chce, w rytmmonotonnych inkantacji.Zaczęły mnie przyzywać głosy dalekiego morza,krzyki podziemnych wód i deszczowych chmur wysoko ponad wzgórzami.Musiałam się od nich jakoś odciąć. Potrzebowałam Ognia.Myślałam o cieple, kolorach i życiu.Zacisnęłam wdłoni talizman i skoncentrowałam się na tańczących płomieniach, którezaczęły lizać skrawki drewna.Ogień.Ciepło.%7łycie. Ogień naszegopragnienia. Przymknęłam oczy i próbowałam się skoncentrować.Wyobraziłam sobie płomienie, tryskające w górę jak rakiety.Buchnął żar izdawało mi się, że widzę dziewczynę o kasztanowych włosach stojącą wskromnym pokoiku.To była Agnes.Otaczały ją roztańczone ogniste światła.Skinieniem dłoni przyzywała je i odpędzała.Płomienie roztaczały wokół niejcudowne kształty: gwiazd, ważek i rajskich ptaków.Popatrzyła mi w oczy iwyciągnęła ku mnie ręce. Potrafisz to zrobić, Evie.Ogień palił mi twarz idłonie.Z trudem chwytałam powietrze.Podniosłam powieki.Wyciągnęłamrękę w stronę ogniska płonącego na podłodze chatki.Całą mocą umysłuspróbowałam skłonić płomienie, żeby zaczęły mnie słuchać.Nic się nie wydarzyło.- Ja.nie potrafię tego zrobić.- Cofnęłam się, słaba i roztrzęsiona.- Niepotrafię.Przepraszam.Sara i Helen popatrzyły na siebie.Zapadła niezręczna cisza.- Może kiedyś się tego nauczysz - powiedziała wolno Helen.- Tylko ile tomoże zająć? Przecież nie chodzi tylko o to, żebyś panowała nad jednym małympłomykiem.Moce Agnes sięgały dużo głębiej.- Wiem - jęknęłam.- No przecież wiem.Wyszłam na zewnątrz, potykając się.Rozpaczliwie potrzebowałamświeżego powietrza.Wiatr plątał mi włosy, ale nie próbowałam się przed tymchronić, jakbym liczyła, że porwie ze sobą zmartwienia, które mnieprzytłaczały.Popatrzyłam na skraj doliny, gdzie w zacisznych fałdach ziemikryła się wioska Wyldcliffe.Za zasłoną nagich drzew zobaczyłam wieżeopactwa.Tam w dole uczennice cieszyły się niedzielnym popołudniem i rozrywkami,na które pozwalał regulamin naszej szkoły.Pisały listy do domu, czytały,rozmawiały, brały lekcje muzyki albo uczyły się jazdy konnej.Zobaczyłamsamą siebie, jak odchodzę, ściskając talizman wraz ze wszystkim, coreprezentował.Mogłam go ukryć i nikt by się nie domyślił, że kiedykolwiekistniał.Czy Helen i Sara nie uznałyby, że zrobiłam już dość dla Sebastiana? Czynie zrozumiałyby, gdybym się teraz poddała? Przez tych kilka chwil widziałaminną Evie, idącą pod rękę z wysokim chłopakiem o włosach jak zboże ispokojnych brązowych oczach, widziałam, jak śmiejemy się w blasku słońca.Nie. Przemocą odpędziłam te myśli.Sebastian wybrał życie w mroku, alemusiałam pójść za nim i wyprowadzić go na światło.Nawet jeśli wydawało się toniemożliwe.Nie mogłam się poddać znużeniu.Nie mogłam zapomnieć.Nie mogłam go zdradzić.Rozdział 24Prywatne zapiski Sebastiana Jamesa FairfaksaEvie, zapomniałaś już o swoim przyjacielu? Znużyłaś się mną? WidziałemCię.Zmiałaś się i wyglądałaś tak pięknie.Wspaniale jest widzieć Cię takąuradowaną, ale to nie dla mnie były przeznaczone Twoje uśmiechy.Zmiałaś się do wysokiego chłopaka o włosach koloru zboża.Byłaś takaszczęśliwa, jakbyś nigdy mnie nie poznała.Zapomniałaś mnie już? Tak szybko? A może to tylko kolejna okrutnadrwina zesłana na mnie przez oprawców, którzy każdej godziny czekają, bymwreszcie wpadł w ich ręce?Koniec już się zbliża.Szaleństwem było myśleć, że pozostaniesz mi wierna, skoro wszystko, comogę przynieść tym, których kocham, to niebezpieczeństwo i rozpacz.Zniszczyłem wszystkich.rodziców, przyjaciół.Zbrukałem dusze kobiet, które mi służyły, a potem porzuciłem je ichwłasnemu losowi.Agnes.Droga Agnes, którą ceniłem ponad wszystkich innych, najdroższaAgnes, którą kochałem jak siostrę.Zabiłem ją.Moja wina nie byłaby większa,gdybym udusił ją gołymi rękami.Jak mógłbym oczekiwać, że będziesz mi wierna?Wszystko wokół ginie i mnie opuszcza.Wszystko roztapia się we mgle.Posłuchaj, to ważne.Musisz mnie wysłuchać, najdroższa, póki wciąż jeszczejestem w stanie formować słowa.Słuchaj.Nasza historia może się dobrze zakończyć.Wciąż jeszcze istnieje nadzieja,migocząca jak płomyk świecy w czasie sztormu.Pewnego dnia zostanę ocalonyi spotkam się z Tobą twarzą w twarz.Wtedy powiem Ci.Wtedy otworzęprzed Tobą całe serce.Ale jest i inne możliwe zakończenie.Chyba udało mi sięw nie wejrzeć. W tej historii nie masz już sił, droga okazała się zbyt wyczerpująca.Odwracasz się ode mnie.U Twego boku jest ktoś inny.Młody mężczyzna obrązowych oczach i słonecznym uśmiechu.Mężczyzna, który oddychapowietrzem żyjących.Poznajesz ten obraz? Taką ścieżkę obrałaś?Jeśli tak, nie wiń się.Ciemno.tak tu ciemno.jestem wyczerpany [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl