[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posunął się o jeden krok za dalekoi wtedy, nie wiadomo skąd, wyskoczył ten miecz, jakby czekał na tęchwilę od tysiąca lat.Rurik bez cienia współczucia spojrzał na Hardwicka.- Głupi sukinsyn.- Nie zasłużył na to, żeby umrzeć z powodu swojej głupoty.Nikt nato nie zasługuje.Wzrok Rurika spoczął na niej.- To prawda.Nikt na to nie zasługuje.Niestety, zdarza się to dośćczęsto.- Słuchaj, czy każde słowo, które wypowiadasz, ma szerszeznaczenie?Usłyszała szmer, rzuciła okiem w górę na wpatrzone w nich twarze izdała sobie sprawę, że mówi podniesionym głosem.- Chyba powinniśmy go stąd wydostać.- powiedział Rurik.Zachowywał się tak, jakby jej niepohamowany wybuch zaspokoiłjakąś jego perwersyjną potrzebę albo udowodnił mu coś, i to jąrozzłościło.- Tylko nie daj uciąć sobie głowy.Może ci się jeszcze kiedyśprzydać.38RSPodeszła do ciała Hardwicka.Rurik podążył za nią, pochylając się,uważając, nie chcąc narażać się niewidzialnemu wrogowi.ChwyciłHardwicka za ramiona i z łatwością go podniósł.Azy znowu napłynęły jej do oczu.Nie tylko dlatego, że była smutna iwstrząśnięta.Widok Rurika, który trzymał Hardwicka, jakby byłdzieckiem, które potrzebowało ukołysania do snu, spowodował, żeścisnęło jej się serce, a to było obce jej naturze.Bo jak kobieta taka jak ona mogłaby wzruszać się przy byle okazji?To powodowałoby tylko cierpienie, a cierpienie przeszkadzało jej w pracy.Nie była głupia.Wiedziała, że jej praca jest ważna.Jej zdjęciaukazywały bezlitosną prawdę o wojnie i ubóstwie, a artykuły byływyraznym zapisem zdarzeń tak niesprawiedliwych, że dla rządów wielukrajów była wrogiem numer jeden, a dla innych bohaterką.Co ważniejsze, jeżeli udałoby jej się wydać swoją książkę watmosferze rozgłosu, nie tylko świat stałby się lepszy, ale też onaosiągnęłaby to, co smakuje najlepiej: swoją osobistą zemstę.To, co działosię tutaj, mogło przyczynić się do umieszczenia jej książki na szczyciebestsellerów.Szła za Rurikiem, patrząc i nasłuchując, czy nie czyhają na nichkolejne pułapki.Tłum zamilkł.Rurik położył ciało Hardwicka na jednym z wózków,których jego ekipa używała do wywożenia gruzu, i zwrócił się dostojących wokół ludzi.Widać było, że przejął dowodzenie.- Martha i Charlie, wezcie dwie osoby z ekipy żeby pomogły wamprzewiezć ciało pana Hardwicka do wioski.39RSMartha była właścicielką knajpy i sklepu wielobranżowego, inajbardziej kompetentną osobą spośród dwustu rybaków, rolników istarców zamieszkujących wyspę Roi.Charlie był kimś, kto udzielał poradduchowych, ale nie był duchownym, tylko mądrym człowiekiem z głowąna karku.Oboje skinęli głowami, wzięli Jessicę Miller i Johnny'egoBodena z ekipy archeologów i ruszyli do wioski.Kiedy weszli na wzgórze i zniknęli z pola widzenia, dziennikarzezaczęli zasypywać Rurika pytaniami.Podniósł rękę, uciszając ich.- Chcemy okazać należny szacunek panu Hardwickowi i temumiejscu, gdzie tak ciężko pracował.Hardwick był głęboko przekonany, żepowinniśmy chronić nasze dziedzictwo i szanować historię.Proszę więc,żeby nikt nie zbliżał się do grobowca, dopóki nie wydobędę stamtądskrzyni ze skarbem i innych kosztowności.Potem postawimy tu straż.Tasya patrzyła, jak dziennikarze wysłuchali jego polecenia i uważnienotowali i nagrywali każde jego słowo.Odkąd spotkała go po raz pierwszy była pewna, że był urodzonymprzywódcą.Szedł, nie oglądając się za siebie, żeby sprawdzić, czy ktoś zanim idzie, a ludzie i tak zawsze za nim podążali i słuchali go.Jego ludziewręcz go czcili.Tłumaczyła to sobie tym, że przecież był pilotem SiłPowietrznych USA.Wiedziała to, bo nie mogła odmówić sobieprzyjemności pogrzebania w jego przeszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Posunął się o jeden krok za dalekoi wtedy, nie wiadomo skąd, wyskoczył ten miecz, jakby czekał na tęchwilę od tysiąca lat.Rurik bez cienia współczucia spojrzał na Hardwicka.- Głupi sukinsyn.- Nie zasłużył na to, żeby umrzeć z powodu swojej głupoty.Nikt nato nie zasługuje.Wzrok Rurika spoczął na niej.- To prawda.Nikt na to nie zasługuje.Niestety, zdarza się to dośćczęsto.- Słuchaj, czy każde słowo, które wypowiadasz, ma szerszeznaczenie?Usłyszała szmer, rzuciła okiem w górę na wpatrzone w nich twarze izdała sobie sprawę, że mówi podniesionym głosem.- Chyba powinniśmy go stąd wydostać.- powiedział Rurik.Zachowywał się tak, jakby jej niepohamowany wybuch zaspokoiłjakąś jego perwersyjną potrzebę albo udowodnił mu coś, i to jąrozzłościło.- Tylko nie daj uciąć sobie głowy.Może ci się jeszcze kiedyśprzydać.38RSPodeszła do ciała Hardwicka.Rurik podążył za nią, pochylając się,uważając, nie chcąc narażać się niewidzialnemu wrogowi.ChwyciłHardwicka za ramiona i z łatwością go podniósł.Azy znowu napłynęły jej do oczu.Nie tylko dlatego, że była smutna iwstrząśnięta.Widok Rurika, który trzymał Hardwicka, jakby byłdzieckiem, które potrzebowało ukołysania do snu, spowodował, żeścisnęło jej się serce, a to było obce jej naturze.Bo jak kobieta taka jak ona mogłaby wzruszać się przy byle okazji?To powodowałoby tylko cierpienie, a cierpienie przeszkadzało jej w pracy.Nie była głupia.Wiedziała, że jej praca jest ważna.Jej zdjęciaukazywały bezlitosną prawdę o wojnie i ubóstwie, a artykuły byływyraznym zapisem zdarzeń tak niesprawiedliwych, że dla rządów wielukrajów była wrogiem numer jeden, a dla innych bohaterką.Co ważniejsze, jeżeli udałoby jej się wydać swoją książkę watmosferze rozgłosu, nie tylko świat stałby się lepszy, ale też onaosiągnęłaby to, co smakuje najlepiej: swoją osobistą zemstę.To, co działosię tutaj, mogło przyczynić się do umieszczenia jej książki na szczyciebestsellerów.Szła za Rurikiem, patrząc i nasłuchując, czy nie czyhają na nichkolejne pułapki.Tłum zamilkł.Rurik położył ciało Hardwicka na jednym z wózków,których jego ekipa używała do wywożenia gruzu, i zwrócił się dostojących wokół ludzi.Widać było, że przejął dowodzenie.- Martha i Charlie, wezcie dwie osoby z ekipy żeby pomogły wamprzewiezć ciało pana Hardwicka do wioski.39RSMartha była właścicielką knajpy i sklepu wielobranżowego, inajbardziej kompetentną osobą spośród dwustu rybaków, rolników istarców zamieszkujących wyspę Roi.Charlie był kimś, kto udzielał poradduchowych, ale nie był duchownym, tylko mądrym człowiekiem z głowąna karku.Oboje skinęli głowami, wzięli Jessicę Miller i Johnny'egoBodena z ekipy archeologów i ruszyli do wioski.Kiedy weszli na wzgórze i zniknęli z pola widzenia, dziennikarzezaczęli zasypywać Rurika pytaniami.Podniósł rękę, uciszając ich.- Chcemy okazać należny szacunek panu Hardwickowi i temumiejscu, gdzie tak ciężko pracował.Hardwick był głęboko przekonany, żepowinniśmy chronić nasze dziedzictwo i szanować historię.Proszę więc,żeby nikt nie zbliżał się do grobowca, dopóki nie wydobędę stamtądskrzyni ze skarbem i innych kosztowności.Potem postawimy tu straż.Tasya patrzyła, jak dziennikarze wysłuchali jego polecenia i uważnienotowali i nagrywali każde jego słowo.Odkąd spotkała go po raz pierwszy była pewna, że był urodzonymprzywódcą.Szedł, nie oglądając się za siebie, żeby sprawdzić, czy ktoś zanim idzie, a ludzie i tak zawsze za nim podążali i słuchali go.Jego ludziewręcz go czcili.Tłumaczyła to sobie tym, że przecież był pilotem SiłPowietrznych USA.Wiedziała to, bo nie mogła odmówić sobieprzyjemności pogrzebania w jego przeszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]