[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A onatego dokonała.Nie nudził się - i mocno czuł, że żyje.Wyszedł z zaułka i spojrzał na niebo.Nadchodził świt - do wschodu słońca zostałomoże dwadzieścia minut.- Ale ten czas leci.Przeszedł przez ulicę i znalazł się przy hotelu z tabliczką: WYNAJEM POKOI.NAGODZINY, DNI LUB TYGODNIE.Poczuł bijące od recepcjonisty zapachy papierosów,potu i heroiny.Pochylił głowę, by kaptur zasłaniał mu twarz.- Macie pokój bez okna?- Dwadzieścia pięć dolców, jak wszystkie pozostałe odparł facet.- Chce pan pościel?Za pościel pięć dolców ekstra.Wampir się uśmiechnął.- Nie.Nie jestem aż tak rozpieszczony.Zapłacił, wziął klucz i poczłapał po schodach na górę.Tak, mocno czuł, że żyje.Naprawdę nie docenia się życia, dopóki go nie zabraknie.A czy bez odczuwalnej stratymożna się nacieszyć procesem zemsty? 19NASI MARTWI KUMPLEWampiry siedziały jeden przy drugim na nagiej ramie tapczanu, patrząc, jakpięcionogi owad kuśtyka po dużym oknie poddasza.Tommy pomyślał, że rytm owadzich kroków to dobry podkład do tańca - sądził, żemógłby napisać do niego muzykę, gdyby tylko wiedział, jak to się robi. Suita na lęk ikulawego owada , tak zatytułowałby swój utwór.- Aadny robal - powiedział.- Tak - potwierdziła Jody.Powinniśmy zachować go dla Abby, pomyślała.Miała poczucie winy, że ugryzładziewczynę.Nie z powodu samego aktu, bo mała ewidentnie tego chciała.Po prostu czuła, żetak naprawdę nie miała wyboru.Była ranna i jej natura drapieżnika kazała jej przetrwaćniezależnie od ceny, i to ją dręczyło.Czy jej człowieczeństwo gdzieś ulatywało?- Teraz przyjdą po nas Zwierzaki - powiedział Tommy.Czuł się rozgniewany,zdradzony przez swoją dawną załogę, ale przede wszystkim odgrodzony od niej.Odgrodzonyod wszystkich.Jutro wypadało Boże Narodzenie i nie chciał nawet dzwonić do rodziców, boci należeli teraz do innego gatunku.Co się kupuje niższym gatunkom?- To tylko Zwierzaki - odparła Jody.- Nic nam nie grozi.- Założę się, że to samo myślał Elijah, a jednak go załatwili.- Powinniśmy po niego iść - stwierdziła.Wyobraziła sobie, jak Elijah Ben Sapir stoi w pełnym słońcu przy Ferry Building, aobok przechodzą turyści i zastanawiają się, po co ktoś postawił tam rzezbę.Czy warstwametalu go ochroni?Tommy spojrzał na zegarek.- Nie zdążymy dojść do niego i z powrotem.Próbowałem tego wczoraj.- Jak mogłeś mu to zrobić? Był jednym z nas.- Jednym z nas? Chciał nas zabić, może pamiętasz? I w pewnym sensie zabił.Mam oto żal.Poza tym, kiedy ktoś jest pokryty brązem, co za różnica, czy znajduje się pod wodą?Chciałem go tylko usunąć z pola widzenia, żebyśmy mogli pomyśleć o naszej przyszłości bezjego udziału. - Tak.Dobra - powiedziała Jody.- Przepraszam.- Przyszłość? Mieszkała już zkilkoma facetami i żaden z własnej woli nie mówił o przyszłości.A z Tommy'm mieli przedsobą kawał przyszłości, o ile ktoś nie dorwie ich podczas snu.- Może naprawdę powinniśmystąd wyjechać - dodała.- W nowym mieście nikt by o nas nie wiedział.- Pomyślałem, że powinniśmy kupić choinkę - powiedział Tommy.Jody odwróciła wzrok od owada.- To jest myśl.Możemy też powiesić jemiołę, puścić kolędy i stanąć na zewnątrz,czekając na Mikołaja, aż słońce wzejdzie i nas spali.Co ty na to?- Nikomu nie podoba się ten sarkazm, panienko.Próbuję tylko wprowadzić tuodrobinę normalności.Trzy miesiące temu układałem towar na półkach w Indianie,wybierałem się do koledżu, jezdziłem swoim rzęchem, żałowałem, że nie mam dziewczyny imarzyłem o jakichś możliwościach, innych niż praca, przywileje emerytalne i takie samożycie, jakie wiódł mój ojciec.Teraz mam dziewczynę i nadnaturalną moc, paru ludzi chcemnie zabić i nie wiem jak mam się zachowywać.Nie wiem co teraz zrobić.I tak będzie jużzawsze.Zawsze! Zawsze będę odchodził od zmysłów z przerażenia! Zawsze to dla mnie zadługo.Krzyczał na nią, ale stłumiła ochotę, by się odszczeknąć.Miał dziewiętnaście lat, a niesto pięćdziesiąt.Nie był jeszcze gotów do dorosłości, a co dopiero nieśmiertelności.- Wiem - powiedziała.- Jutro wieczorem wypożyczymy samochód, pojedziemy poElijaha, a w drodze powrotnej wybierzemy choinkę.Pasuje ci to?- Wypożyczyć samochód? Brzmi interesująco.- Jak przed balem maturalnym.- Czy traktowała go zbyt protekcjonalnie?- Nie musisz tego robić - powiedział.- Przepraszam, że zachowuję się jak fiut.- Ale jesteś moim fiutem - odparła.- Wez mnie do łóżka.Wciąż trzymając ją za rękę, wstał, a potem przyciągnął do siebie.- Będzie dobrze, prawda?Skinęła głową i go pocałowała, przez chwilę czując się jak zakochana dziewczyna, anie drapieżnik.Znowu powrócił wstyd, że pożywiła się krwią Abby.Ktoś zadzwonił do drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl