[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pokonam Tobiasa w walce.Wiem doskonale.Ale muszę zniszczyć komputer.Schylam siępo pistolet.Zanim zdążam go dotknąć, Tobias łapie mnie i odciąga.Na chwilę przed zaliczeniemciosu w zęby patrzę w ciemne oczy wyrażające rozdarte uczucia.Głowa odskakuje mi w bok, kulęsię, żeby być jak najdalej od niego, podnoszę ręce, chroniąc twarz.Nie mogę upaść; nie mogęupaść, bo mnie kopnie i wtedy będzie gorzej, znacznie gorzej.Odsuwam pistolet piętą, żeby niemógł po niego sięgnąć, nie zwracam uwagi na pulsowanie w szczęce i kopię go w brzuch.Aapie mnie za stopę i ciągnie.Upadam na ramię.Z bólu mam mrówki w oczach.Podnoszę naniego wzrok.Odsuwa stopę do tylu, jakby chciał mnie kopnąć, padam na kolana, wyciągam rękępo pistolet.Nie wiem, co zrobię.Nie mogę go zastrzelić, nie mogę go zastrzelić, nie mogę.Gdzieśtam w środku jest on.Aapie mnie za włosy i szarpie w bok.Sięgam i chwytam go za przegub, ale jest za silny, i walęczołem o ścianę.Gdzieś tam w środku jest on. Tobias mówię.Czyżby jego chwyt osłabł? Odkręcam się i kopię, trafiam w kolano.Kiedy moje włosywyślizgują się z jego dłoni, schylam się po pistolet, dotykam koniuszkami palców chłodnegometalu.Przewracam się na plecy i celuję. Tobias.Wiem, że gdzieś tam w środku jesteś ty.Ale gdyby był, nie rzuciłby się na mnie, jakby chciał mnie pokonać, tym razem na dobre.Głowami pulsuje.Wstaję. Tobias błagam.Jestem żałosna.Twarz mam gorącą od łez. Proszę, zobacz mnie. Idzie domnie, jego ruchy są niebezpieczne, szybkie, sprężyste.Pistolet drży mi w dłoni. Tobias, zobaczmnie, proszę!Nawet kiedy gniewnie ściąga brwi, jego oczy są życzliwe, a ja pamiętam, jak wyginały się jegousta, kiedy się uśmiechał.Nie mogę go zabić.Nie jestem pewna, czy go kocham.Nie jestem pewna, w tym rzecz.Alejestem pewna, co on by zrobił, gdybyśmy zamienili się rolami.Jestem pewna, że nie ma rzeczy, dlaktórej warto byłoby go zabić. Już to robiłam w moim krajobrazie strachu, z pistoletem w dłoni, z głosem krzyczącym,żebym strzelała do ludzi, których kocham.Wtedy wolałam umrzeć, ale nie potrafię sobiewyobrazić, jak teraz mogłoby mi to pomóc.Ale po prostu wiem, wiem, co powinnam zrobić. Ojciec mówi mawiał że w wyrzeczeniu jest siła.Odwracam pistolet i wciskam go Tobiasowi w dłoń.Przykłada lufę do mojego czoła.Przestałam płakać, na policzkach czuję zimne powietrze.Wyciągam rękę i kładę ją na piersi Tobiasa, żeby poczuć bicie jego serca.Przynajmniej bicie sercanadal jest nim.Pocisk z trzaskiem wchodzi do komory.Może zastrzeli mnie z taką łatwością, jak to było w krajobrazie strachu, jak to jest w moichsnach.Może to będzie tylko huk, światło zgaśnie i znajdę się w innym świecie.Stoję nieruchomo iczekam.Czy będzie mi przebaczone to, co zrobiłam, żeby dostać się tutaj?Nie wiem, nie wiem. Proszę.Rozdział 39Strzał nie pada.Tobias patrzy na mnie z taką samą nienawiścią, ale się nie rusza.Dlaczego mnienie zastrzelił? Jego serce wali pod moją dłonią, moje serce skacze z radości.Jest Niezgodny.Możeuporać się z tą symulacją.Z każdą symulacją. Tobias.To ja.Robię krok do przodu i obejmuję go ramionami.Ciało ma sztywne.Serce szybciej mu bije.Czuję to na twarzy.Dudni przy moim policzku.Aomot, pistolet upada na ziemię.Tobias chwytamnie za ramię za mocno, jego palce wbijają się w skórę tam, gdzie była kuła.Krzyczę, puszcza.Może chce mnie zabić w jakiś okrutniejszy sposób. Tris mówi.To znowu on.Jego usta ocierają się o moje.Otacza mnie ramieniem i podnosi,trzymając przy sobie.Jego ręce są zaciśnięte na moich plecach.Twarz i kark ma mokre od potu,ciało mu się trzęsie, a moje ramię plonie z bólu, ale jest mi wszystko jedno, wszystko jedno,wszystko jedno.Stawia mnie i patrzy, palcami dotyka mojego czoła, brwi, policzków, warg.Wyrywa się z niego coś jak szloch, łkanie i jęk i znowu mnie całuje.Oczy mu lśnią od tez.Nigdynie myślałam, że zobaczę płaczącego Tobiasa.Rani mnie to.Przytulam się do jego piersi i płaczę w koszulę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie pokonam Tobiasa w walce.Wiem doskonale.Ale muszę zniszczyć komputer.Schylam siępo pistolet.Zanim zdążam go dotknąć, Tobias łapie mnie i odciąga.Na chwilę przed zaliczeniemciosu w zęby patrzę w ciemne oczy wyrażające rozdarte uczucia.Głowa odskakuje mi w bok, kulęsię, żeby być jak najdalej od niego, podnoszę ręce, chroniąc twarz.Nie mogę upaść; nie mogęupaść, bo mnie kopnie i wtedy będzie gorzej, znacznie gorzej.Odsuwam pistolet piętą, żeby niemógł po niego sięgnąć, nie zwracam uwagi na pulsowanie w szczęce i kopię go w brzuch.Aapie mnie za stopę i ciągnie.Upadam na ramię.Z bólu mam mrówki w oczach.Podnoszę naniego wzrok.Odsuwa stopę do tylu, jakby chciał mnie kopnąć, padam na kolana, wyciągam rękępo pistolet.Nie wiem, co zrobię.Nie mogę go zastrzelić, nie mogę go zastrzelić, nie mogę.Gdzieśtam w środku jest on.Aapie mnie za włosy i szarpie w bok.Sięgam i chwytam go za przegub, ale jest za silny, i walęczołem o ścianę.Gdzieś tam w środku jest on. Tobias mówię.Czyżby jego chwyt osłabł? Odkręcam się i kopię, trafiam w kolano.Kiedy moje włosywyślizgują się z jego dłoni, schylam się po pistolet, dotykam koniuszkami palców chłodnegometalu.Przewracam się na plecy i celuję. Tobias.Wiem, że gdzieś tam w środku jesteś ty.Ale gdyby był, nie rzuciłby się na mnie, jakby chciał mnie pokonać, tym razem na dobre.Głowami pulsuje.Wstaję. Tobias błagam.Jestem żałosna.Twarz mam gorącą od łez. Proszę, zobacz mnie. Idzie domnie, jego ruchy są niebezpieczne, szybkie, sprężyste.Pistolet drży mi w dłoni. Tobias, zobaczmnie, proszę!Nawet kiedy gniewnie ściąga brwi, jego oczy są życzliwe, a ja pamiętam, jak wyginały się jegousta, kiedy się uśmiechał.Nie mogę go zabić.Nie jestem pewna, czy go kocham.Nie jestem pewna, w tym rzecz.Alejestem pewna, co on by zrobił, gdybyśmy zamienili się rolami.Jestem pewna, że nie ma rzeczy, dlaktórej warto byłoby go zabić. Już to robiłam w moim krajobrazie strachu, z pistoletem w dłoni, z głosem krzyczącym,żebym strzelała do ludzi, których kocham.Wtedy wolałam umrzeć, ale nie potrafię sobiewyobrazić, jak teraz mogłoby mi to pomóc.Ale po prostu wiem, wiem, co powinnam zrobić. Ojciec mówi mawiał że w wyrzeczeniu jest siła.Odwracam pistolet i wciskam go Tobiasowi w dłoń.Przykłada lufę do mojego czoła.Przestałam płakać, na policzkach czuję zimne powietrze.Wyciągam rękę i kładę ją na piersi Tobiasa, żeby poczuć bicie jego serca.Przynajmniej bicie sercanadal jest nim.Pocisk z trzaskiem wchodzi do komory.Może zastrzeli mnie z taką łatwością, jak to było w krajobrazie strachu, jak to jest w moichsnach.Może to będzie tylko huk, światło zgaśnie i znajdę się w innym świecie.Stoję nieruchomo iczekam.Czy będzie mi przebaczone to, co zrobiłam, żeby dostać się tutaj?Nie wiem, nie wiem. Proszę.Rozdział 39Strzał nie pada.Tobias patrzy na mnie z taką samą nienawiścią, ale się nie rusza.Dlaczego mnienie zastrzelił? Jego serce wali pod moją dłonią, moje serce skacze z radości.Jest Niezgodny.Możeuporać się z tą symulacją.Z każdą symulacją. Tobias.To ja.Robię krok do przodu i obejmuję go ramionami.Ciało ma sztywne.Serce szybciej mu bije.Czuję to na twarzy.Dudni przy moim policzku.Aomot, pistolet upada na ziemię.Tobias chwytamnie za ramię za mocno, jego palce wbijają się w skórę tam, gdzie była kuła.Krzyczę, puszcza.Może chce mnie zabić w jakiś okrutniejszy sposób. Tris mówi.To znowu on.Jego usta ocierają się o moje.Otacza mnie ramieniem i podnosi,trzymając przy sobie.Jego ręce są zaciśnięte na moich plecach.Twarz i kark ma mokre od potu,ciało mu się trzęsie, a moje ramię plonie z bólu, ale jest mi wszystko jedno, wszystko jedno,wszystko jedno.Stawia mnie i patrzy, palcami dotyka mojego czoła, brwi, policzków, warg.Wyrywa się z niego coś jak szloch, łkanie i jęk i znowu mnie całuje.Oczy mu lśnią od tez.Nigdynie myślałam, że zobaczę płaczącego Tobiasa.Rani mnie to.Przytulam się do jego piersi i płaczę w koszulę [ Pobierz całość w formacie PDF ]