[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ubrany w strój z szarego za-mszu, na gÅ‚owie zarniast dużego beretu z czap-limi piórami, należącego doumundurowania, miaÅ‚ inny, mniejszy, wykonany z tego samego materiaÅ‚u co pe-leryna i ozdobiony piórami bażanta.U pasa zatknÄ…Å‚ dÅ‚ugi miecz i sztylet.Tak wyposażony Douglas Mortimer wyglÄ…daÅ‚ wspaniale i dostojnie, o czymÅ›wiadczyÅ‚y okrÄ…gÅ‚e z podziwu oczy mÅ‚odej sÅ‚użącej, przyglÄ…dajÄ…cej mu siÄ™ z pal-cem w ustach.Ujrzawszy wchodzÄ…cÄ… FiorÄ™ wstaÅ‚, opróżniÅ‚ kubek, rzuciÅ‚ na stółmonetÄ™, wziÄ…Å‚ swój bagaż i skierowaÅ‚ siÄ™ w jej stronÄ™:- Gotów! - powiedziaÅ‚ krótko.- Na postój zatrzymamy siÄ™ w Villers-en-Retz*14:- Na postój zatrzymamy siÄ™ w Paryżu - powiedziaÅ‚a Fiora cicho lecz stanow-czo.- Mam tam coÅ› do zaÅ‚atwienia.- Nie ma mowy! - warknÄ…Å‚ Szkot.- Król wydaÅ‚ rozkaz, bym zaprowadziÅ‚ ciÄ™do Lotaryngii.- Racja, ale nie sprecyzowaÅ‚, którÄ™dy.Przejedziemy przez Paryż!- To strata czasu.Król wydaje rozkazy, a myje wykonujemy! Król powiedziaÅ‚:do Lotaryngii - jedziemy do Lotaryngii.13* Miara pÅ‚ynu równa pół kwarty (przyp.tÅ‚um.).14* Dzisiejsze Villers-Cotterets.RLTGÅ‚os sierżanta Zawieruchy nabieraÅ‚ mocy.Fiora zrozumiaÅ‚a, że nadszedÅ‚ czas,by wykazać siÄ™ cierpliwoÅ›ciÄ…, którÄ… Demetrios uważaÅ‚ za niezawodnÄ… w każdejsytuacji.- PosÅ‚uchajcie mnie, panie Mortimerze.ZostawiÅ‚am w Paryżu kobietÄ™ ze zÅ‚a-manÄ… nogÄ…, która byÅ‚a mi matkÄ…, którÄ… ogromnie kocham, która na pewno martwisiÄ™ o mnie i ma prawo wiedzieć, dokÄ…d jadÄ™.Nie chcÄ™ wyjechać nie uÅ›ciskawszyjej.Czy możesz to zrozumieć, panie?- Nie rozumiem niczego poza rozkazami króla.JeÅ›li chciaÅ‚aÅ› zboczyć do Pary-ża, pani, trzeba mu byÅ‚o o tym powiedzieć.- Ale co to dla ciebie za różnica, czy jedziesz tÄ… drogÄ…, czy innÄ…? - zawoÅ‚aÅ‚aFiora zaczynajÄ…c tracić cierpliwość.- Dla mnie żadna, ale dla mojego konia oznacza to piÄ™tnaÅ›cie dodatkowych,zupeÅ‚nie niepotrzebnych mil.Nie liczÄ…c czasu, który tam stracimy! Ach, od razuwidać, że jesteÅ› kobietÄ…! - wrzasnÄ…Å‚ Mortimer, któremu wÄ…s zaczynaÅ‚ jeżyć siÄ™ zwÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.- Wiedz, że dla czÅ‚owieka honoru.Stali naprzeciw siebie jak walczÄ…ce koguty.Esteban wÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ miÄ™dzy nich ipoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚onie na ramionach Fiory, umyÅ›lnie odwracajÄ…c siÄ™ plecami do Szkota.- PosÅ‚uchaj mnie, donno Fioro! Wiesz dobrze, jaki jestem do ciebie przywiÄ…-zany.Możesz mi wierzyć, że nie mam najmniejszej ochoty przyznawać racji te-mu upartemu Szkotowi, ale lepiej nie wracać na ulicÄ™ des Lombards.- Chcesz żebym pojechaÅ‚a na wyprawÄ™, z której może nie wrócÄ™, nie uÅ›ci-snÄ…wszy mojej drogiej Leonardy? Och, Estebanie, myÅ›laÅ‚am, że jesteÅ› czÅ‚owie-kiem wrażliwym!- Tak, twierdzÄ™, że nim jestem, ale mam ha wzglÄ™dzie paniÄ… LeonardÄ™.Jej nogana pewno jeszcze siÄ™ nie zrosÅ‚a.Trzeba by cudu.Nie może wiÄ™c być mowy otym, żeby jÄ… zabrać.JeÅ›li ciÄ™ zobaczy, zacznie zadawać pytania, zaniepokoi siÄ™.Na razie tak nie jest.SÄ…dzi, że jesteÅ› pod opiekÄ… króla i mojego pana.Czy nie sÄ…-RLTdzisz, że lepiej nie zakłócać spokoju jej serca? Nie mam pojÄ™cia, jakÄ… misjÄ™ cipowierzono i nie chcÄ™ wiedzieć, ale ona bÄ™dzie tego ciekawa.Co jej powiesz, pa-ni?Fiora odwróciÅ‚a siÄ™ powoli i rÄ™ce Estebana opadÅ‚y.ZapanowaÅ‚a cisza, którejMortimer Å‚askawie nie zakłócaÅ‚, odgadujÄ…c może, że zostaÅ‚a pokonana.Tak wÅ‚a-Å›nie byÅ‚o.Fiora dobrze wiedziaÅ‚a, że Esteban ma racjÄ™.Nigdy nie umiaÅ‚a niczegoukryć przed LeonardÄ…, jeÅ›li ta chciaÅ‚a czegoÅ› siÄ™ dowiedzieć.Jak jej powiedzieć,że król wysyÅ‚a jÄ… do Lotaryngii, aby tam zjednaÅ‚a sobie wszelkimi Å›rodkami"jednego z dowódców ZuchwaÅ‚ego i przywiodÅ‚a go do zdrady? Leonarda zaczęła-by gÅ‚oÅ›no krzyczeć, sprzeciwiać siÄ™ i doszÅ‚oby do dyskusji, może nawet kłótni, atego mÅ‚oda kobieta nie zniosÅ‚aby.PotrzebowaÅ‚a teraz wiele odwagi.PodnoszÄ…coczy spostrzegÅ‚a, że Esteban jÄ… obserwuje.Douglas Mortimer, okazujÄ…c brak za-interesowania sprawÄ…, stanÄ…Å‚ w drzwiach i zatarasowawszy je swÄ… potężnÄ… syl-wetkÄ…, patrzyÅ‚ na padajÄ…cy deszcz.- Masz racjÄ™, przyjacielu.Lepiej pozwolić Leonardzie na spokojnÄ… rekonwale-scencjÄ™ w ogrodzie pani Agnelle.ZresztÄ… w jej wieku to odpowiedniejsze niżtrudy dalekich podróży.BÄ™dzie mogÅ‚a modlić siÄ™ za nas w pokoju.Panie Morti-mer! - zawoÅ‚aÅ‚a.Szkot odwróciÅ‚ siÄ™:- Pani?- Wyjedziemy, kiedy zechcesz.tam, dokÄ…d postanowiÅ‚eÅ›, panie.Wieczorem zatrzymali siÄ™ na postój w Villers-en-Retz.RLTROZDZIAA ÓSMYKONDOTIERDeszcz nie ustawaÅ‚.Pogoda zmieniaÅ‚a koniec sierpnia w przedwczesnÄ… jesieÅ„,przynoszÄ…c pomruki grzmotów na zmianÄ™ z ulewnymi deszczami i gwaÅ‚townymiporywami wiatru.Za wyjÄ…tkowo szczęśliwy uważać można byÅ‚o dzieÅ„, gdy pa-daÅ‚a jedynie drobna mżawka spowijajÄ…ca pejzaż wodnÄ… mgÅ‚Ä….ByÅ‚a równie prze-nikliwa jak ulewny deszcz, ale Å‚atwiejsza do zniesienia.Fiora, mimo wciążznacznego upaÅ‚u zawiniÄ™ta w obszernÄ… pelerynÄ™ z kapturem, i Este-ban w pÅ‚asz-czu do konnej jazdy, byli nastroszeni jak koty, ale Zawierucha czuÅ‚ siÄ™ w swoimżywiole, i jechaÅ‚ zawiniÄ™ty w koc i wyprostowany jak struna.SiedzÄ…c pewnie wsiodle, w berecie na bakier, prowadziÅ‚ konia drogami zmienionymi w bajora itrzÄ™sawiska z takÄ… godnoÅ›ciÄ…, jakby eskortowaÅ‚ króla.Jego barczysta postaćchroniÅ‚a FiorÄ™ od wiatru i jednoczeÅ›nie przesÅ‚aniaÅ‚a jej krajobraz, który, prawdÄ™powiedziawszy, nie miaÅ‚ w sobie nic pokrzepiajÄ…cego.Szampania, którÄ… przeci-nali, straszliwie ucierpiaÅ‚a w wyniku ostatnich wojen i mimo twardych rzÄ…dówLudwika, usiÅ‚ujÄ…cego zapewnić jej przynajmniej poczucie bezpieczeÅ„stwa, rezul-taty wysiÅ‚ków na rzecz odbudowy wciąż byÅ‚y nikÅ‚e.Nawet w Reims, mieÅ›ciekrólewskim, miejscu koronacji, nÄ™dza ukazywaÅ‚a swÄ… twarz.Spalono caÅ‚e wio-ski, które usiÅ‚owano teraz odbudować, ale nieustanny deszcz nie pozwalaÅ‚ odróż-nić tego, co odbudowywano od ruin.Za Reims byÅ‚o jeszcze gorzej.W opustoszaÅ‚ej okolicy widać byÅ‚o jedyniewielkie, biaÅ‚awe plamy kredy wÅ›ród kÄ™p roÅ›linnoÅ›ci.Nie byÅ‚o żadnej oberży [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ubrany w strój z szarego za-mszu, na gÅ‚owie zarniast dużego beretu z czap-limi piórami, należącego doumundurowania, miaÅ‚ inny, mniejszy, wykonany z tego samego materiaÅ‚u co pe-leryna i ozdobiony piórami bażanta.U pasa zatknÄ…Å‚ dÅ‚ugi miecz i sztylet.Tak wyposażony Douglas Mortimer wyglÄ…daÅ‚ wspaniale i dostojnie, o czymÅ›wiadczyÅ‚y okrÄ…gÅ‚e z podziwu oczy mÅ‚odej sÅ‚użącej, przyglÄ…dajÄ…cej mu siÄ™ z pal-cem w ustach.Ujrzawszy wchodzÄ…cÄ… FiorÄ™ wstaÅ‚, opróżniÅ‚ kubek, rzuciÅ‚ na stółmonetÄ™, wziÄ…Å‚ swój bagaż i skierowaÅ‚ siÄ™ w jej stronÄ™:- Gotów! - powiedziaÅ‚ krótko.- Na postój zatrzymamy siÄ™ w Villers-en-Retz*14:- Na postój zatrzymamy siÄ™ w Paryżu - powiedziaÅ‚a Fiora cicho lecz stanow-czo.- Mam tam coÅ› do zaÅ‚atwienia.- Nie ma mowy! - warknÄ…Å‚ Szkot.- Król wydaÅ‚ rozkaz, bym zaprowadziÅ‚ ciÄ™do Lotaryngii.- Racja, ale nie sprecyzowaÅ‚, którÄ™dy.Przejedziemy przez Paryż!- To strata czasu.Król wydaje rozkazy, a myje wykonujemy! Król powiedziaÅ‚:do Lotaryngii - jedziemy do Lotaryngii.13* Miara pÅ‚ynu równa pół kwarty (przyp.tÅ‚um.).14* Dzisiejsze Villers-Cotterets.RLTGÅ‚os sierżanta Zawieruchy nabieraÅ‚ mocy.Fiora zrozumiaÅ‚a, że nadszedÅ‚ czas,by wykazać siÄ™ cierpliwoÅ›ciÄ…, którÄ… Demetrios uważaÅ‚ za niezawodnÄ… w każdejsytuacji.- PosÅ‚uchajcie mnie, panie Mortimerze.ZostawiÅ‚am w Paryżu kobietÄ™ ze zÅ‚a-manÄ… nogÄ…, która byÅ‚a mi matkÄ…, którÄ… ogromnie kocham, która na pewno martwisiÄ™ o mnie i ma prawo wiedzieć, dokÄ…d jadÄ™.Nie chcÄ™ wyjechać nie uÅ›ciskawszyjej.Czy możesz to zrozumieć, panie?- Nie rozumiem niczego poza rozkazami króla.JeÅ›li chciaÅ‚aÅ› zboczyć do Pary-ża, pani, trzeba mu byÅ‚o o tym powiedzieć.- Ale co to dla ciebie za różnica, czy jedziesz tÄ… drogÄ…, czy innÄ…? - zawoÅ‚aÅ‚aFiora zaczynajÄ…c tracić cierpliwość.- Dla mnie żadna, ale dla mojego konia oznacza to piÄ™tnaÅ›cie dodatkowych,zupeÅ‚nie niepotrzebnych mil.Nie liczÄ…c czasu, który tam stracimy! Ach, od razuwidać, że jesteÅ› kobietÄ…! - wrzasnÄ…Å‚ Mortimer, któremu wÄ…s zaczynaÅ‚ jeżyć siÄ™ zwÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.- Wiedz, że dla czÅ‚owieka honoru.Stali naprzeciw siebie jak walczÄ…ce koguty.Esteban wÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ miÄ™dzy nich ipoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚onie na ramionach Fiory, umyÅ›lnie odwracajÄ…c siÄ™ plecami do Szkota.- PosÅ‚uchaj mnie, donno Fioro! Wiesz dobrze, jaki jestem do ciebie przywiÄ…-zany.Możesz mi wierzyć, że nie mam najmniejszej ochoty przyznawać racji te-mu upartemu Szkotowi, ale lepiej nie wracać na ulicÄ™ des Lombards.- Chcesz żebym pojechaÅ‚a na wyprawÄ™, z której może nie wrócÄ™, nie uÅ›ci-snÄ…wszy mojej drogiej Leonardy? Och, Estebanie, myÅ›laÅ‚am, że jesteÅ› czÅ‚owie-kiem wrażliwym!- Tak, twierdzÄ™, że nim jestem, ale mam ha wzglÄ™dzie paniÄ… LeonardÄ™.Jej nogana pewno jeszcze siÄ™ nie zrosÅ‚a.Trzeba by cudu.Nie może wiÄ™c być mowy otym, żeby jÄ… zabrać.JeÅ›li ciÄ™ zobaczy, zacznie zadawać pytania, zaniepokoi siÄ™.Na razie tak nie jest.SÄ…dzi, że jesteÅ› pod opiekÄ… króla i mojego pana.Czy nie sÄ…-RLTdzisz, że lepiej nie zakłócać spokoju jej serca? Nie mam pojÄ™cia, jakÄ… misjÄ™ cipowierzono i nie chcÄ™ wiedzieć, ale ona bÄ™dzie tego ciekawa.Co jej powiesz, pa-ni?Fiora odwróciÅ‚a siÄ™ powoli i rÄ™ce Estebana opadÅ‚y.ZapanowaÅ‚a cisza, którejMortimer Å‚askawie nie zakłócaÅ‚, odgadujÄ…c może, że zostaÅ‚a pokonana.Tak wÅ‚a-Å›nie byÅ‚o.Fiora dobrze wiedziaÅ‚a, że Esteban ma racjÄ™.Nigdy nie umiaÅ‚a niczegoukryć przed LeonardÄ…, jeÅ›li ta chciaÅ‚a czegoÅ› siÄ™ dowiedzieć.Jak jej powiedzieć,że król wysyÅ‚a jÄ… do Lotaryngii, aby tam zjednaÅ‚a sobie wszelkimi Å›rodkami"jednego z dowódców ZuchwaÅ‚ego i przywiodÅ‚a go do zdrady? Leonarda zaczęła-by gÅ‚oÅ›no krzyczeć, sprzeciwiać siÄ™ i doszÅ‚oby do dyskusji, może nawet kłótni, atego mÅ‚oda kobieta nie zniosÅ‚aby.PotrzebowaÅ‚a teraz wiele odwagi.PodnoszÄ…coczy spostrzegÅ‚a, że Esteban jÄ… obserwuje.Douglas Mortimer, okazujÄ…c brak za-interesowania sprawÄ…, stanÄ…Å‚ w drzwiach i zatarasowawszy je swÄ… potężnÄ… syl-wetkÄ…, patrzyÅ‚ na padajÄ…cy deszcz.- Masz racjÄ™, przyjacielu.Lepiej pozwolić Leonardzie na spokojnÄ… rekonwale-scencjÄ™ w ogrodzie pani Agnelle.ZresztÄ… w jej wieku to odpowiedniejsze niżtrudy dalekich podróży.BÄ™dzie mogÅ‚a modlić siÄ™ za nas w pokoju.Panie Morti-mer! - zawoÅ‚aÅ‚a.Szkot odwróciÅ‚ siÄ™:- Pani?- Wyjedziemy, kiedy zechcesz.tam, dokÄ…d postanowiÅ‚eÅ›, panie.Wieczorem zatrzymali siÄ™ na postój w Villers-en-Retz.RLTROZDZIAA ÓSMYKONDOTIERDeszcz nie ustawaÅ‚.Pogoda zmieniaÅ‚a koniec sierpnia w przedwczesnÄ… jesieÅ„,przynoszÄ…c pomruki grzmotów na zmianÄ™ z ulewnymi deszczami i gwaÅ‚townymiporywami wiatru.Za wyjÄ…tkowo szczęśliwy uważać można byÅ‚o dzieÅ„, gdy pa-daÅ‚a jedynie drobna mżawka spowijajÄ…ca pejzaż wodnÄ… mgÅ‚Ä….ByÅ‚a równie prze-nikliwa jak ulewny deszcz, ale Å‚atwiejsza do zniesienia.Fiora, mimo wciążznacznego upaÅ‚u zawiniÄ™ta w obszernÄ… pelerynÄ™ z kapturem, i Este-ban w pÅ‚asz-czu do konnej jazdy, byli nastroszeni jak koty, ale Zawierucha czuÅ‚ siÄ™ w swoimżywiole, i jechaÅ‚ zawiniÄ™ty w koc i wyprostowany jak struna.SiedzÄ…c pewnie wsiodle, w berecie na bakier, prowadziÅ‚ konia drogami zmienionymi w bajora itrzÄ™sawiska z takÄ… godnoÅ›ciÄ…, jakby eskortowaÅ‚ króla.Jego barczysta postaćchroniÅ‚a FiorÄ™ od wiatru i jednoczeÅ›nie przesÅ‚aniaÅ‚a jej krajobraz, który, prawdÄ™powiedziawszy, nie miaÅ‚ w sobie nic pokrzepiajÄ…cego.Szampania, którÄ… przeci-nali, straszliwie ucierpiaÅ‚a w wyniku ostatnich wojen i mimo twardych rzÄ…dówLudwika, usiÅ‚ujÄ…cego zapewnić jej przynajmniej poczucie bezpieczeÅ„stwa, rezul-taty wysiÅ‚ków na rzecz odbudowy wciąż byÅ‚y nikÅ‚e.Nawet w Reims, mieÅ›ciekrólewskim, miejscu koronacji, nÄ™dza ukazywaÅ‚a swÄ… twarz.Spalono caÅ‚e wio-ski, które usiÅ‚owano teraz odbudować, ale nieustanny deszcz nie pozwalaÅ‚ odróż-nić tego, co odbudowywano od ruin.Za Reims byÅ‚o jeszcze gorzej.W opustoszaÅ‚ej okolicy widać byÅ‚o jedyniewielkie, biaÅ‚awe plamy kredy wÅ›ród kÄ™p roÅ›linnoÅ›ci.Nie byÅ‚o żadnej oberży [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]