[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do diabła! Co się ze mną dzieje? Przecież nie kocham Milesa Tabarda! Pamiętamtego faceta, to prawda.W końcu zasłużył na moją dozgonną pamięć.Ale to niemiłość.Położyła się do łóżka z postanowieniem, że przestanie używać wielkich słów.Kiedysię obudziła, z kuchni nie dochodził jeszcze zapach kawy, ale na tarasie pojawiły siępierwsze promienie słońca.Może by tak pospać na leżaku.?Chris wpadł na identyczny pomysł.- Decydujesz się na ryzyko poparzenia greckim słońcem? - Zaśmiał się spodkapelusza.- Ryzyko kontrolowane - pokazała mu krem do opalania.- Obłaskawia nawetgreckie słońce.- Ostrożna i dobrze zorganizowana.Godne podziwu!- Podniósł się i rozstawił drugi leżak.- Chris? Mogę cię o coś zapytać?- Spróbuj.- Znasz Milesa lepiej ode mnie.- Nie powiedziałbym - mruknął oschle.- Przestałam go rozumieć.Jakbyśmy się wcale nie znali.Jest taki, sama niewiem.Wściekły.Może wydarzyło się coś złego?- I ty mówisz, że go nie znasz? - pokręcił głową.- Oczywiście, wiem, o co ci chodzi, ale.On sam - zaczął niechętnie, ważąc każdesłowo - tłumaczy się, że jest przepracowany.- Nie wierzysz mu?- Ależ wierzę.- Wzruszył ramionami.- Odkąd pamiętam, zawsze był przepracowany.To kwestia temperamentu.Książka, która okazała się początkiem wielkiego cyklu,wykłady na całym świecie, kto by to wytrzymał? Ten drugi już wylądował wszpitalu.Wyczerpanie nerwowe.- Boże, nie! - Steve Gilman, zrównoważony flegmatyczny mówca o błyskotliwymumyśle, ostatni człowiek, którego podejrzewałaby o depresję.- Może Miles czuje sięwinny?- Nie wiem.Po prostu nie wiem.- Nie powiedział nic Susie?- Wykluczone.On się nie wywnętrza.Oświadczył, że wrócił do Grecji, bo chcepopracować w polu.Kropka.Dopiero po butelce armaniaku wykrztusił, że Gilmanleży w szpitalu.- Ale co z cyklem wykładów? Z pracą naukową? Ta praca to jego życie.- Już nie - powiedział Chris śmiertelnie poważnie.- Zdaje się, że zrobi to, o czym marzył w dzieciństwie.Spędzał je na tych polach.Moje biuro w Atenach zawalone jest teleksami do Milesa.Ludzie błagają go okontakt.Nawet ich nie czyta.Odkąd przyjechał do zamku, nie otworzył książki aninie usiadł przy biurku.Susie, jak tylko się dowiedziała, rzuciła wszystko i jest tutaj,razem z nim.- Ale.- Diana była wstrząśnięta - on nigdy tak nie reagował.- Zgadza się.Czy wiesz, że za siedem tygodni ma wystąpić z poważnym wykładem wMoskwie? Jakaś prestiżowa impreza pod patronatem ONZ.Spotkanie naukowcówze Wschodu i Zachodu.O tym też nie chce rozmawiać.Poważni ludzie siędenerwują, a on im nawet nie powie, czy będzie łaskaw pojechać.Dam głowę, że nienapisał jeszcze ani słowa.- Coś musiało się zdarzyć.Nigdy nie lekceważył ludzi.- Wiem.I nie mogę przestać myśleć.- O czym?- O pewnej.- zawahał się nagle - słabości naszej rodziny.Upodobaniu do życia wniebezpieczeństwie.Na granicy normalności.Jedni coś odkrywają, inni - jak ja- prowadzą ryzykowne interesy i najczęściej jakoś leci.Ale kiedy sprawy przybierajązły obrót, kiedy Galatasom coś nie wychodzi, powiedzmy, że dotknie nas niespra-wiedliwość, wtedy staczamy się po równi pochyłej w otchłań szaleństwa.Zwykłyryzykant staje się straceńcem.Samobójcą.Czy Miles opowiadał ci o moim wujuConradzie?- Jego ojcu? - Zagryzła wargi.- Tak, wiem o tym, ale Miles niczego mi nie opowiadał.Wie tylko, że ja wiem.- Tak czy inaczej - Chris nie ukrywał zdziwienia - on był najgorszy.Zabił w szalewielu ludzi.Dziadek często powtarzał, że Miles to wykapany ojciec.- Miles nie jest straceńcem.- Tak? A jak byś go nazwała? Jeśli nie pojedzie z wykładem do Rosji, zaprzepaścilata pracy, czyli swoją zawodową reputację.I guzik go ona obchodzi.Uważasz, że tow granicach normy? Ty, Diano? Taka rozsądna?- Musi istnieć jakiś powód.Miles nie robi niczego bez przyczyny.A kariera znaczydla niego tyle, co życie.- A jednak - spojrzał na nią spod przymrużonych powiek - myślę, że przynajmniej wtej chwili w życiu Milesa liczy się coś zupełnie innego.- Na przykład co?!- Skąd ja mam wiedzieć? Zastanawiałem się nawet, czy tobie nie powiedział czegoświęcej.- Nie.- Odwróciła mimowolnie głowę.- Staramy się być uprzejmi.Zresztąwidziałeś.Nie odezwał się ani słowem.- Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Do diabła! Co się ze mną dzieje? Przecież nie kocham Milesa Tabarda! Pamiętamtego faceta, to prawda.W końcu zasłużył na moją dozgonną pamięć.Ale to niemiłość.Położyła się do łóżka z postanowieniem, że przestanie używać wielkich słów.Kiedysię obudziła, z kuchni nie dochodził jeszcze zapach kawy, ale na tarasie pojawiły siępierwsze promienie słońca.Może by tak pospać na leżaku.?Chris wpadł na identyczny pomysł.- Decydujesz się na ryzyko poparzenia greckim słońcem? - Zaśmiał się spodkapelusza.- Ryzyko kontrolowane - pokazała mu krem do opalania.- Obłaskawia nawetgreckie słońce.- Ostrożna i dobrze zorganizowana.Godne podziwu!- Podniósł się i rozstawił drugi leżak.- Chris? Mogę cię o coś zapytać?- Spróbuj.- Znasz Milesa lepiej ode mnie.- Nie powiedziałbym - mruknął oschle.- Przestałam go rozumieć.Jakbyśmy się wcale nie znali.Jest taki, sama niewiem.Wściekły.Może wydarzyło się coś złego?- I ty mówisz, że go nie znasz? - pokręcił głową.- Oczywiście, wiem, o co ci chodzi, ale.On sam - zaczął niechętnie, ważąc każdesłowo - tłumaczy się, że jest przepracowany.- Nie wierzysz mu?- Ależ wierzę.- Wzruszył ramionami.- Odkąd pamiętam, zawsze był przepracowany.To kwestia temperamentu.Książka, która okazała się początkiem wielkiego cyklu,wykłady na całym świecie, kto by to wytrzymał? Ten drugi już wylądował wszpitalu.Wyczerpanie nerwowe.- Boże, nie! - Steve Gilman, zrównoważony flegmatyczny mówca o błyskotliwymumyśle, ostatni człowiek, którego podejrzewałaby o depresję.- Może Miles czuje sięwinny?- Nie wiem.Po prostu nie wiem.- Nie powiedział nic Susie?- Wykluczone.On się nie wywnętrza.Oświadczył, że wrócił do Grecji, bo chcepopracować w polu.Kropka.Dopiero po butelce armaniaku wykrztusił, że Gilmanleży w szpitalu.- Ale co z cyklem wykładów? Z pracą naukową? Ta praca to jego życie.- Już nie - powiedział Chris śmiertelnie poważnie.- Zdaje się, że zrobi to, o czym marzył w dzieciństwie.Spędzał je na tych polach.Moje biuro w Atenach zawalone jest teleksami do Milesa.Ludzie błagają go okontakt.Nawet ich nie czyta.Odkąd przyjechał do zamku, nie otworzył książki aninie usiadł przy biurku.Susie, jak tylko się dowiedziała, rzuciła wszystko i jest tutaj,razem z nim.- Ale.- Diana była wstrząśnięta - on nigdy tak nie reagował.- Zgadza się.Czy wiesz, że za siedem tygodni ma wystąpić z poważnym wykładem wMoskwie? Jakaś prestiżowa impreza pod patronatem ONZ.Spotkanie naukowcówze Wschodu i Zachodu.O tym też nie chce rozmawiać.Poważni ludzie siędenerwują, a on im nawet nie powie, czy będzie łaskaw pojechać.Dam głowę, że nienapisał jeszcze ani słowa.- Coś musiało się zdarzyć.Nigdy nie lekceważył ludzi.- Wiem.I nie mogę przestać myśleć.- O czym?- O pewnej.- zawahał się nagle - słabości naszej rodziny.Upodobaniu do życia wniebezpieczeństwie.Na granicy normalności.Jedni coś odkrywają, inni - jak ja- prowadzą ryzykowne interesy i najczęściej jakoś leci.Ale kiedy sprawy przybierajązły obrót, kiedy Galatasom coś nie wychodzi, powiedzmy, że dotknie nas niespra-wiedliwość, wtedy staczamy się po równi pochyłej w otchłań szaleństwa.Zwykłyryzykant staje się straceńcem.Samobójcą.Czy Miles opowiadał ci o moim wujuConradzie?- Jego ojcu? - Zagryzła wargi.- Tak, wiem o tym, ale Miles niczego mi nie opowiadał.Wie tylko, że ja wiem.- Tak czy inaczej - Chris nie ukrywał zdziwienia - on był najgorszy.Zabił w szalewielu ludzi.Dziadek często powtarzał, że Miles to wykapany ojciec.- Miles nie jest straceńcem.- Tak? A jak byś go nazwała? Jeśli nie pojedzie z wykładem do Rosji, zaprzepaścilata pracy, czyli swoją zawodową reputację.I guzik go ona obchodzi.Uważasz, że tow granicach normy? Ty, Diano? Taka rozsądna?- Musi istnieć jakiś powód.Miles nie robi niczego bez przyczyny.A kariera znaczydla niego tyle, co życie.- A jednak - spojrzał na nią spod przymrużonych powiek - myślę, że przynajmniej wtej chwili w życiu Milesa liczy się coś zupełnie innego.- Na przykład co?!- Skąd ja mam wiedzieć? Zastanawiałem się nawet, czy tobie nie powiedział czegoświęcej.- Nie.- Odwróciła mimowolnie głowę.- Staramy się być uprzejmi.Zresztąwidziałeś.Nie odezwał się ani słowem.- Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]