[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tremaine przywarła do balustrady, starając się nikomu nie wejść w drogę.Ilias utrzymał uchylo-ne drzwi, a potem dwóch żołnierzy pomogło mu i otworzyli je na oścież.Przez drzwi frontowe wbiegło więcej ludzi.Tremaine rozpoznała Giarena i kilku innych człon-ków personelu Nilesa, którzy przedtem pracowali w sali balowej.Wyprostowała się i wpadła do po-koju przed nimi.Znalazła się tam na czas, by zobaczyć wielką salę o wielkich oknach, zakrytych grubymi zasłona-mi zaciemniającymi.W głębi stały dwa łóżka polowe, a na nich spoczywały dwie nieruchome pos-tacie - Ander i Niles.Florian siedziała na krześle obok nich, a ręce miała związane z przodu.Ciąglebyła ubrana w skromny szpitalny szlafrok i koszulę.Dommen cofnął się od drzwi, a drugi mężczyz-na w mundurze kaprala uniósł pistolet.Averi strzelił pierwszy i mężczyzna zatoczył się, a potem upadł.Wtedy Dommen ściągnął Florianz krzesła i przystawił jej pistolet do głowy.Tremaine usłyszała, jak dziewczyna mówi ze znużeni-em:- Znowu?Wszyscy zamarli w bezruchu; strażnicy z wycelowanymi strzelbami, a personel Instytutu za ichplecami.- Puść ją - warknął Averi.- Czy wolisz, żebym wezwał czarnoksiężnika?- Cofnąć się! - krzyknął Dommen rozglądając się z dzikim wzrokiem.Tremaine także spojrzała rozpaczliwie dookoła.Zobaczyła kulę leżącą na stole obok małego ra-dia i kilku notatników.Może obejdzie się bez czarnoksiężnika, pomyślała, przyglądając się kuli.Ur-ządzenie drżało, wirując jak szalone.Aż się jej spociły dłonie, kiedy rozważała w myślach różnemożliwości, ale w żaden sposób nie mogła dosięgnąć kuli.Spanikowany do obłędu Dommen możezabić Florian, jeśli któreś z nich chociażby drgnie.Ilias przeniósł wzrok z Averiego na Dommena, ale wiedział, że nie wolno mu się poruszyć.Puł-kownik wpatrywał się w Dommena, poruszając nerwowo żuchwą, ale zdołał się opanować.Odłożyłpistolet na krzesło, uniósł ręce i stwierdził ostrożnie:- Chyba sobie zdajesz sprawę, że przegrałeś.Puść tę dziewczynę.- Powiedz im, żeby się cofnęli od drzwi - odparł Dommen zdławionym głosem.Tremaine wpatrywała się w kulę, nakazując jej posłuszeństwo.Dlaczego cię muszę dotykać? -pomyślała.Na odległość pomogłaś Gerardowi zabić lewiatana.Wiem, że mnie słyszysz.Spraw,żeby pistolet zrobił się gorący, żeby go musiał wypuścić&- Powiedz im& - Słowa zgasły w przepełnionym bólem jęku, a Dommen rzucił broń.Florianwyrwała mu się i opadła z powrotem na krzesło.Dommen zatoczył się, ściskając poparzoną rękę.Wszyscy rzucili się naprzód, ale Ilias był pierwszy.Złapał Dommena za kurtkę i pchnął go na zi-emię.Strażnicy otoczyli go kręgiem.Tremaine przepchnęła się do Florian i uklękła, żeby rozwiązać jej ręce.- Czemu tak zwlekaliście? - zapytała ze znużeniem dziewczyna.- To wszystko przez korki w Vienne - powiedziała Tremaine, walcząc z węzłami.- Są okropne.Averi rozejrzał się dookoła, marszcząc brwi.- Kto to zrobił? - Jego wzrok padł na sekretarza Nilesa.- Giaren, nie wiedziałem, że jesteś czar-noksiężnikiem. Zaniepokojony Giaren pochylał się nad Nilesem po drugiej stronie pokoju.- Nie jestem.To nie ja.- To kula - stwierdziła Tremaine, martwiąc się o stan Florian.Dziewczyna była blada i miała podoczami ciemne sińce.- Jak się czujesz? - zapytała z troską.- Nie wyglądasz najlepiej.- Czy to Gardier? - zapytał ktoś.- On nie.- Averi zimno popatrzył na Dommena.- Znam jego rodzinę.- Nic mi nie jest - odparła Florian bez przekonania.Ukryła twarz w dłoniach.- Dali nam jakiśnarkotyk.Chyba zaraz zwymiotuję.Tremaine pomogła jej wstać, a jedna z pracownic Instytutu pośpiesznie zaprowadziła je do niewi-elkiej łazienki po drugiej stronie holu.Florian pochyliła się nad zlewem i ochlapała sobie twarz wo-dą, a Tremaine zostawiła ją pod opieką drugiej kobiety.Wróciła do wielkiej sali, gdzie ktoś zarzucił płaszcz na nieruchomą postać kaprala Mirsone.Poj-awiło się więcej żołnierzy i dwaj szpiedzy w cywilu zostali zakuci w kajdanki i ustawieni pod ści-aną.Averi i kilku innych otoczyli Dommena, który siedział na podłodze, wpatrując się w swoją dłoń- nie było na niej żadnych znaków; wszelkie ślady poparzenia zniknęły.Tremaine podeszła do stołu i sięgnęła po kulę, która zabrzęczała radośnie.Nie użyła zaklęcia,które znała z lektury, powodującego, że metalowe przedmioty rozżarzają się do czerwoności, alezrobiła coś zupełnie innego: sprawiła, że Dommen odniósł wrażenie, iż oparzył dobie dłoń, ale wca-le nie zrobiła mu krzywdy.Szkoda, że Niles nie mógł tego widzieć.A właśnie& Rozejrzała się, zo-baczyła, że Ilias stoi w pobliżu, i wcisnęła mu kulę w ręce, zanim się mógł cofnąć.- Masz, potrzymaj przez chwilę.Byłby mniej przerażony, gdyby wręczyła mu żywego węża.Przełknął ślinę i posłał jej pełne roz-paczy spojrzenie.- Ee&- Po prostu tutaj z nią stój.- Poklepała go po ramieniu.- Nie bój się, ona ciebie lubi.Podeszła do łóżek, na których leżeli Niles i Ander.Giaren siedział przy Nilesie, próbującprzywrócić czarnoksiężnika do przytomności za pomocą soli trzezwiących.Pierwszy raz w życiuzobaczyła Nilesa rozczochranego; jego jasne włosy były zmierzwione i nie miał na sobie marynar-ki.Wyglądał znacznie młodziej.Ander wyglądał jak Ander w szlafroku i zielonej, szpitalnej piża-mie.Drgnął i poruszył się, więc usiadła na skraju jego łóżka.Usłyszała, jak Averi pyta Dommena:- Dlaczego?Mężczyzna uniósł głowę i spojrzał spode łba.Jego nieskazitelny mundur był pognieciony i na-derwany.- W zeszłym roku zostałem schwytany na froncie aderasyjskim.Wiedziałem, że to beznadziejne.Przekonali mnie&- Powiedziałeś im o projekcie - przerwał mu Averi.Chyba zdał sobie sprawę, że nie chce słuchaćwyjaśnień Dommena.- Podałeś im parametry strefy docelowej dla Statku Pilotowego.Ułatwiłeś za-bójcy Gardier zamordowanie Tiamarca.- Tak.- Czy wiedzą, że kapitan Destan i inni wrócili?- Nie zdołaliśmy przesłać wiadomości.- Popatrzył na małe radio.- Nasze urządzenie komunikac-yjne miało w środku kryształy Gardier, więc mogliśmy używać go, nie ryzykując wykrycia.Ten&przedmiot zniszczył je, zaraz jak go tu przynieśliśmy.Dobra kula, pomyślała Tremaine.Któraś z pracownic Instytutu przybiegła z mokrymi ręcznikamii nowym zapasem soli trzezwiących.Tremaine sięgnęła po jeden z ręczników i uderzyła nim Ande-ra.Prychnął, odepchnął go, ale otworzył oczy.- Jak się czujesz? - spytała, przyglądając mu się badawczo.Usiłował dać znak, że w porządku,ale chwycił się z jękiem za głowę.- Skąd pani wiedziała, że Dommen jest zdrajcą?Averi pojawił się obok niej.%7łołnierze właśnie wyprowadzali Dommena i pozostałych.- Wyglądał podejrzanie.- Wzruszyła ramionami.- Myślałam, że pan też jest szpiegiem.Averi popatrzył na nią, a Ander uniósł z trudem głowę i powiedział:- Zabawne, ale ja myślałem, że to ty zdradziłaś.Zmierzyła go długim spojrzeniem.Prawie bredził.Prawdę mówiąc, bredził naprawdę.- Proponowałam im, ale mnie nie chcieli.Nie mając nastroju do żartów, Ander chrząknął.- Wspaniale.Lepiej mi pomóżcie wstać.***- Jesteś tam, Tremaine?! - usłyszała wołanie Florian.Pochyliła się ku drzwiom i krzyknęła:- Jestem w pokoju Gerarda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Tremaine przywarła do balustrady, starając się nikomu nie wejść w drogę.Ilias utrzymał uchylo-ne drzwi, a potem dwóch żołnierzy pomogło mu i otworzyli je na oścież.Przez drzwi frontowe wbiegło więcej ludzi.Tremaine rozpoznała Giarena i kilku innych człon-ków personelu Nilesa, którzy przedtem pracowali w sali balowej.Wyprostowała się i wpadła do po-koju przed nimi.Znalazła się tam na czas, by zobaczyć wielką salę o wielkich oknach, zakrytych grubymi zasłona-mi zaciemniającymi.W głębi stały dwa łóżka polowe, a na nich spoczywały dwie nieruchome pos-tacie - Ander i Niles.Florian siedziała na krześle obok nich, a ręce miała związane z przodu.Ciąglebyła ubrana w skromny szpitalny szlafrok i koszulę.Dommen cofnął się od drzwi, a drugi mężczyz-na w mundurze kaprala uniósł pistolet.Averi strzelił pierwszy i mężczyzna zatoczył się, a potem upadł.Wtedy Dommen ściągnął Florianz krzesła i przystawił jej pistolet do głowy.Tremaine usłyszała, jak dziewczyna mówi ze znużeni-em:- Znowu?Wszyscy zamarli w bezruchu; strażnicy z wycelowanymi strzelbami, a personel Instytutu za ichplecami.- Puść ją - warknął Averi.- Czy wolisz, żebym wezwał czarnoksiężnika?- Cofnąć się! - krzyknął Dommen rozglądając się z dzikim wzrokiem.Tremaine także spojrzała rozpaczliwie dookoła.Zobaczyła kulę leżącą na stole obok małego ra-dia i kilku notatników.Może obejdzie się bez czarnoksiężnika, pomyślała, przyglądając się kuli.Ur-ządzenie drżało, wirując jak szalone.Aż się jej spociły dłonie, kiedy rozważała w myślach różnemożliwości, ale w żaden sposób nie mogła dosięgnąć kuli.Spanikowany do obłędu Dommen możezabić Florian, jeśli któreś z nich chociażby drgnie.Ilias przeniósł wzrok z Averiego na Dommena, ale wiedział, że nie wolno mu się poruszyć.Puł-kownik wpatrywał się w Dommena, poruszając nerwowo żuchwą, ale zdołał się opanować.Odłożyłpistolet na krzesło, uniósł ręce i stwierdził ostrożnie:- Chyba sobie zdajesz sprawę, że przegrałeś.Puść tę dziewczynę.- Powiedz im, żeby się cofnęli od drzwi - odparł Dommen zdławionym głosem.Tremaine wpatrywała się w kulę, nakazując jej posłuszeństwo.Dlaczego cię muszę dotykać? -pomyślała.Na odległość pomogłaś Gerardowi zabić lewiatana.Wiem, że mnie słyszysz.Spraw,żeby pistolet zrobił się gorący, żeby go musiał wypuścić&- Powiedz im& - Słowa zgasły w przepełnionym bólem jęku, a Dommen rzucił broń.Florianwyrwała mu się i opadła z powrotem na krzesło.Dommen zatoczył się, ściskając poparzoną rękę.Wszyscy rzucili się naprzód, ale Ilias był pierwszy.Złapał Dommena za kurtkę i pchnął go na zi-emię.Strażnicy otoczyli go kręgiem.Tremaine przepchnęła się do Florian i uklękła, żeby rozwiązać jej ręce.- Czemu tak zwlekaliście? - zapytała ze znużeniem dziewczyna.- To wszystko przez korki w Vienne - powiedziała Tremaine, walcząc z węzłami.- Są okropne.Averi rozejrzał się dookoła, marszcząc brwi.- Kto to zrobił? - Jego wzrok padł na sekretarza Nilesa.- Giaren, nie wiedziałem, że jesteś czar-noksiężnikiem. Zaniepokojony Giaren pochylał się nad Nilesem po drugiej stronie pokoju.- Nie jestem.To nie ja.- To kula - stwierdziła Tremaine, martwiąc się o stan Florian.Dziewczyna była blada i miała podoczami ciemne sińce.- Jak się czujesz? - zapytała z troską.- Nie wyglądasz najlepiej.- Czy to Gardier? - zapytał ktoś.- On nie.- Averi zimno popatrzył na Dommena.- Znam jego rodzinę.- Nic mi nie jest - odparła Florian bez przekonania.Ukryła twarz w dłoniach.- Dali nam jakiśnarkotyk.Chyba zaraz zwymiotuję.Tremaine pomogła jej wstać, a jedna z pracownic Instytutu pośpiesznie zaprowadziła je do niewi-elkiej łazienki po drugiej stronie holu.Florian pochyliła się nad zlewem i ochlapała sobie twarz wo-dą, a Tremaine zostawiła ją pod opieką drugiej kobiety.Wróciła do wielkiej sali, gdzie ktoś zarzucił płaszcz na nieruchomą postać kaprala Mirsone.Poj-awiło się więcej żołnierzy i dwaj szpiedzy w cywilu zostali zakuci w kajdanki i ustawieni pod ści-aną.Averi i kilku innych otoczyli Dommena, który siedział na podłodze, wpatrując się w swoją dłoń- nie było na niej żadnych znaków; wszelkie ślady poparzenia zniknęły.Tremaine podeszła do stołu i sięgnęła po kulę, która zabrzęczała radośnie.Nie użyła zaklęcia,które znała z lektury, powodującego, że metalowe przedmioty rozżarzają się do czerwoności, alezrobiła coś zupełnie innego: sprawiła, że Dommen odniósł wrażenie, iż oparzył dobie dłoń, ale wca-le nie zrobiła mu krzywdy.Szkoda, że Niles nie mógł tego widzieć.A właśnie& Rozejrzała się, zo-baczyła, że Ilias stoi w pobliżu, i wcisnęła mu kulę w ręce, zanim się mógł cofnąć.- Masz, potrzymaj przez chwilę.Byłby mniej przerażony, gdyby wręczyła mu żywego węża.Przełknął ślinę i posłał jej pełne roz-paczy spojrzenie.- Ee&- Po prostu tutaj z nią stój.- Poklepała go po ramieniu.- Nie bój się, ona ciebie lubi.Podeszła do łóżek, na których leżeli Niles i Ander.Giaren siedział przy Nilesie, próbującprzywrócić czarnoksiężnika do przytomności za pomocą soli trzezwiących.Pierwszy raz w życiuzobaczyła Nilesa rozczochranego; jego jasne włosy były zmierzwione i nie miał na sobie marynar-ki.Wyglądał znacznie młodziej.Ander wyglądał jak Ander w szlafroku i zielonej, szpitalnej piża-mie.Drgnął i poruszył się, więc usiadła na skraju jego łóżka.Usłyszała, jak Averi pyta Dommena:- Dlaczego?Mężczyzna uniósł głowę i spojrzał spode łba.Jego nieskazitelny mundur był pognieciony i na-derwany.- W zeszłym roku zostałem schwytany na froncie aderasyjskim.Wiedziałem, że to beznadziejne.Przekonali mnie&- Powiedziałeś im o projekcie - przerwał mu Averi.Chyba zdał sobie sprawę, że nie chce słuchaćwyjaśnień Dommena.- Podałeś im parametry strefy docelowej dla Statku Pilotowego.Ułatwiłeś za-bójcy Gardier zamordowanie Tiamarca.- Tak.- Czy wiedzą, że kapitan Destan i inni wrócili?- Nie zdołaliśmy przesłać wiadomości.- Popatrzył na małe radio.- Nasze urządzenie komunikac-yjne miało w środku kryształy Gardier, więc mogliśmy używać go, nie ryzykując wykrycia.Ten&przedmiot zniszczył je, zaraz jak go tu przynieśliśmy.Dobra kula, pomyślała Tremaine.Któraś z pracownic Instytutu przybiegła z mokrymi ręcznikamii nowym zapasem soli trzezwiących.Tremaine sięgnęła po jeden z ręczników i uderzyła nim Ande-ra.Prychnął, odepchnął go, ale otworzył oczy.- Jak się czujesz? - spytała, przyglądając mu się badawczo.Usiłował dać znak, że w porządku,ale chwycił się z jękiem za głowę.- Skąd pani wiedziała, że Dommen jest zdrajcą?Averi pojawił się obok niej.%7łołnierze właśnie wyprowadzali Dommena i pozostałych.- Wyglądał podejrzanie.- Wzruszyła ramionami.- Myślałam, że pan też jest szpiegiem.Averi popatrzył na nią, a Ander uniósł z trudem głowę i powiedział:- Zabawne, ale ja myślałem, że to ty zdradziłaś.Zmierzyła go długim spojrzeniem.Prawie bredził.Prawdę mówiąc, bredził naprawdę.- Proponowałam im, ale mnie nie chcieli.Nie mając nastroju do żartów, Ander chrząknął.- Wspaniale.Lepiej mi pomóżcie wstać.***- Jesteś tam, Tremaine?! - usłyszała wołanie Florian.Pochyliła się ku drzwiom i krzyknęła:- Jestem w pokoju Gerarda [ Pobierz całość w formacie PDF ]