[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Staram się rozluznić iiść trochę bardziej zamaszyście, jak sugerował Tobias, więc mocniej wymachuję rękami.Toniesamowite, jak wszystko się zmienia, gdy człowiek udaje, że należy do innej frakcji - nawetkrok.Pewnie dlatego to dziwne, że bez problemu mogłabym należeć aż do trzech frakcji.Przemierzając dziedziniec, zrównujemy się z idącymi przed nami Serdecznymi i wtapiamy sięw tłum.Cały czas zerkam kątem oka na Tobiasa, bo nie chcę się od niego za bardzo oddalać.Serdeczni nie zadają pytań.Pozwalają, żebyśmy wmieszali się w ich frakcję.Przy drzwiach do jadalni stoi dwóch zdrajców Nieustraszoności - z bronią w ręku.Sztywnieję.Nagle dociera do mnie, że wchodzę nieuzbrojona do budynku otoczonego przez Erudycję iNieustraszoność i że jeśli odkryją, kim jestem, nie będę miała nawet dokąd uciec.Zastrzelą mniena miejscu.Zastanawiam się, jak się stąd wymknąć.Ale gdzie miałabym się schować, żeby mnie niedopadli? Staram się oddychać normalnie.Już prawie ich mijam - nie patrzcie, nie patrzcie.Kilkakroków dalej - odwróćcie się, odwróćcie się.Susan bierze mnie pod ramię.- Opowiadam ci kawał - mówi.- Jest strasznie śmieszny.Zakrywam dłonią usta i zmuszam siędo śmiechu, który brzmi obco i piskliwie, ale sądząc po uśmiechu, jaki posy-ła mi Susan - wypada wiarygodnie.Idziemy pod rękę, jak zwykle chodzą dziewczynySerdecznych, zerkamy na Nieustraszonych i znów chichoczemy.Dziwi mnie, że jestem w stanieto robić mimo przytłaczającego mnie ciężaru.- Dziękuję - mruczę już w środku budynku.- Nie ma za co.Tobias siada naprzeciwko mnie przy jednym z długich stołów, a Susan obok.ResztaAltruistów rozchodzi się po całej sali, a Caleb i Peter zajmują miejsca kilka krzeseł dalej od nas.Bębnię palcami o kolana, kiedy czekamy na to, co zaraz nastąpi.Przez długi czas po prostu taksiedzimy, więc udaję, że słucham jakiejś Serdecznej po mojej lewej stronie, która coś opowiada.Ale co chwilę zerkamy na siebie z Tobiasem, jakbyśmy wymieniali się strachem.W końcu do sali wchodzi Johanna z jakąś Erudytką - jej jasnoniebieska koszula niemal sięjarzy na tle ciemnobrązowej skóry.Kobieta przepatruje salę i mówi coś do Johanny.Wstrzymujęoddech, gdy oczy kobiety zatrzymują się na mnie - i wypuszczam powietrze, gdy ta bez chwiliwahania przesuwa wzrok dalej.Nie poznała mnie.Przynajmniej na razie.Ktoś stuka w stół i w sali zapada cisza.Nadeszła chwila prawdy.Johanna albo nas wyda, albonie.- Nasi przyjaciele z Erudycji i Nieustraszoności poszukują pewnych osób - odzywa sięJohanna.- Kilkunastu członków Altruizmu, trzech Nieustraszoności i byłego nowicjuszaErudycji.- Uśmiecha się.- W imię dobrze rozumianej współpracy poinformowałam ich, że ciludzie faktycznie przebywali tu jakiś czas, ale już wyjechali.Nasi przyjaciele proszą, żebypozwolić im przeszukać naszą siedzibę, co oznacza, że musimy głosować.Czy ktoś jestprzeciwny przeszukaniu?Napięcie w jej glosie sugeruje, że nawet jeśli ktoś jest przeciwny, powinien trzymać język zazębami.Nie wiem,czy Serdeczni wyłapują takie sygnały, ale nikt nic nie mówi.Johanna kiwa głową w stronęErudytki.- Trzech z nas niech tu zostanie - rzuca kobieta pełniącym rolę strażników Nieustraszonym,zebranym przy wejściu.- Reszta, przeszukać wszystkie budynki.I dajcie mi znać, jeśli cośznajdziecie.Do roboty.Jest mnóstwo rzeczy, które mogą znalezć.Kawałki twardego dysku.Ubrania, którezapomniałam wyrzucić.Podejrzany brak ozdóbek i dekoracji w naszych pokojach.Czuję zaoczami tępe pulsowanie, gdy trzech żołnierzy Nie-ustraszoności przechadza się wzdłuż stołów.Włoski jeżą mi się na karku, gdy jeden z Nieustraszonych mija mnie, głośno i ciężko stawiającstopy.Nie po raz pierwszy cieszę się, że jestem drobna i niczym się nie wyróżniam.Nieprzyciągam niczyjej uwagi.Ale Tobias owszem.Z jego postawy bije duma, jego oczy obejmują w posiadanie wszystko, naczym spoczną.A to nie jest cecha Serdeczności.To cecha Nieustraszoności.Nieustraszona, która idzie w jego kierunku, od razu na niego patrzy.Podchodząc bliżej, mrużyoczy, po czym zatrzymuje się tuż przed nim.%7łałuję, że jego kołnierzyk nie jest wyższy.%7łałuję, że Tobias ma tak dużo tatuaży.%7łałuję, że. - Masz trochę za krótkie włosy jak na Serdecznego -zauważa.nie obciął włosów na Altruistę.- Jest gorąco - odpowiada Tobias.Wymówka może by ją przekonała, gdyby nie ostry ton, jakim ją wypowiedział.Kobieta wyciąga rękę i palcem wskazującym odchyla kołnierzyk koszuli, odsłaniając tatuaż.Tobias zrywa się z miejsca.Aapie ją za nadgarstek i pociąga tak, że ta traci równowagę.Uderza głową o kant stołu i upadana ziemię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Staram się rozluznić iiść trochę bardziej zamaszyście, jak sugerował Tobias, więc mocniej wymachuję rękami.Toniesamowite, jak wszystko się zmienia, gdy człowiek udaje, że należy do innej frakcji - nawetkrok.Pewnie dlatego to dziwne, że bez problemu mogłabym należeć aż do trzech frakcji.Przemierzając dziedziniec, zrównujemy się z idącymi przed nami Serdecznymi i wtapiamy sięw tłum.Cały czas zerkam kątem oka na Tobiasa, bo nie chcę się od niego za bardzo oddalać.Serdeczni nie zadają pytań.Pozwalają, żebyśmy wmieszali się w ich frakcję.Przy drzwiach do jadalni stoi dwóch zdrajców Nieustraszoności - z bronią w ręku.Sztywnieję.Nagle dociera do mnie, że wchodzę nieuzbrojona do budynku otoczonego przez Erudycję iNieustraszoność i że jeśli odkryją, kim jestem, nie będę miała nawet dokąd uciec.Zastrzelą mniena miejscu.Zastanawiam się, jak się stąd wymknąć.Ale gdzie miałabym się schować, żeby mnie niedopadli? Staram się oddychać normalnie.Już prawie ich mijam - nie patrzcie, nie patrzcie.Kilkakroków dalej - odwróćcie się, odwróćcie się.Susan bierze mnie pod ramię.- Opowiadam ci kawał - mówi.- Jest strasznie śmieszny.Zakrywam dłonią usta i zmuszam siędo śmiechu, który brzmi obco i piskliwie, ale sądząc po uśmiechu, jaki posy-ła mi Susan - wypada wiarygodnie.Idziemy pod rękę, jak zwykle chodzą dziewczynySerdecznych, zerkamy na Nieustraszonych i znów chichoczemy.Dziwi mnie, że jestem w stanieto robić mimo przytłaczającego mnie ciężaru.- Dziękuję - mruczę już w środku budynku.- Nie ma za co.Tobias siada naprzeciwko mnie przy jednym z długich stołów, a Susan obok.ResztaAltruistów rozchodzi się po całej sali, a Caleb i Peter zajmują miejsca kilka krzeseł dalej od nas.Bębnię palcami o kolana, kiedy czekamy na to, co zaraz nastąpi.Przez długi czas po prostu taksiedzimy, więc udaję, że słucham jakiejś Serdecznej po mojej lewej stronie, która coś opowiada.Ale co chwilę zerkamy na siebie z Tobiasem, jakbyśmy wymieniali się strachem.W końcu do sali wchodzi Johanna z jakąś Erudytką - jej jasnoniebieska koszula niemal sięjarzy na tle ciemnobrązowej skóry.Kobieta przepatruje salę i mówi coś do Johanny.Wstrzymujęoddech, gdy oczy kobiety zatrzymują się na mnie - i wypuszczam powietrze, gdy ta bez chwiliwahania przesuwa wzrok dalej.Nie poznała mnie.Przynajmniej na razie.Ktoś stuka w stół i w sali zapada cisza.Nadeszła chwila prawdy.Johanna albo nas wyda, albonie.- Nasi przyjaciele z Erudycji i Nieustraszoności poszukują pewnych osób - odzywa sięJohanna.- Kilkunastu członków Altruizmu, trzech Nieustraszoności i byłego nowicjuszaErudycji.- Uśmiecha się.- W imię dobrze rozumianej współpracy poinformowałam ich, że ciludzie faktycznie przebywali tu jakiś czas, ale już wyjechali.Nasi przyjaciele proszą, żebypozwolić im przeszukać naszą siedzibę, co oznacza, że musimy głosować.Czy ktoś jestprzeciwny przeszukaniu?Napięcie w jej glosie sugeruje, że nawet jeśli ktoś jest przeciwny, powinien trzymać język zazębami.Nie wiem,czy Serdeczni wyłapują takie sygnały, ale nikt nic nie mówi.Johanna kiwa głową w stronęErudytki.- Trzech z nas niech tu zostanie - rzuca kobieta pełniącym rolę strażników Nieustraszonym,zebranym przy wejściu.- Reszta, przeszukać wszystkie budynki.I dajcie mi znać, jeśli cośznajdziecie.Do roboty.Jest mnóstwo rzeczy, które mogą znalezć.Kawałki twardego dysku.Ubrania, którezapomniałam wyrzucić.Podejrzany brak ozdóbek i dekoracji w naszych pokojach.Czuję zaoczami tępe pulsowanie, gdy trzech żołnierzy Nie-ustraszoności przechadza się wzdłuż stołów.Włoski jeżą mi się na karku, gdy jeden z Nieustraszonych mija mnie, głośno i ciężko stawiającstopy.Nie po raz pierwszy cieszę się, że jestem drobna i niczym się nie wyróżniam.Nieprzyciągam niczyjej uwagi.Ale Tobias owszem.Z jego postawy bije duma, jego oczy obejmują w posiadanie wszystko, naczym spoczną.A to nie jest cecha Serdeczności.To cecha Nieustraszoności.Nieustraszona, która idzie w jego kierunku, od razu na niego patrzy.Podchodząc bliżej, mrużyoczy, po czym zatrzymuje się tuż przed nim.%7łałuję, że jego kołnierzyk nie jest wyższy.%7łałuję, że Tobias ma tak dużo tatuaży.%7łałuję, że. - Masz trochę za krótkie włosy jak na Serdecznego -zauważa.nie obciął włosów na Altruistę.- Jest gorąco - odpowiada Tobias.Wymówka może by ją przekonała, gdyby nie ostry ton, jakim ją wypowiedział.Kobieta wyciąga rękę i palcem wskazującym odchyla kołnierzyk koszuli, odsłaniając tatuaż.Tobias zrywa się z miejsca.Aapie ją za nadgarstek i pociąga tak, że ta traci równowagę.Uderza głową o kant stołu i upadana ziemię [ Pobierz całość w formacie PDF ]