[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pojmuję też tego nagłego przypływu uczuć doMargherity i Sary po tym, co nawygadywała, zarzucając mi, że przyjęcie ich dorodziny to oznaka braku szacunku dla jej ukochanej Chiary!- Mamo, co ty opowiadasz.To doprawdy w złym guście i nie na miejscu!Teresa nie zwracała uwagi na lodowaty ton syna.- Dlaczego nie na miejscu? To ty wspomniałeś o ciotce.W złym guście jest tacała jej histeria, nie ja, która staram się tylko mówić prawdę.Ale jeśli ci sięto nie podoba, mogę milczeć.Mam nadzieję, że Margherita przynajmniej będzieostrożna i nie da się zawojować, tak jak ty, tej starej wiedzmie.Wybacz mi,Francesco, ale wiesz dobrze, że nigdy nie lubiłam twojej siostry.Marco objął Margheritę: - Przykro mi, kochanie - szepnął - ale mojej matki niestać na delikatność ani takt.Chcesz, żebym wziął małą?Napięcie, w jakim znajdowała się Margherita, opadło, uśmiechnęła się więc doniego z wdzięcznością.- Nie przejmuj się - odparła.- Na czas obiadu możemy dać małą Antonii.Twoja matka zrobiła dla niej zupkę zmięsa i jarzyn, więc może lepiej, żeby zjadła w kuchni.- Dzieci, siadajmy do stołu! - zawołał znowu Francesco.Pomiędzy pieczenią a deserem Teresa powiedziała do męża całkiem naturalnymtonem: - ~a propos spotkałyśmy w Rinascente Chiarę, prawda, Margherito?Początkowo jej nie poznałam, taka była wystrojona.Zapadło milczenie.Margherita usłyszała z przerażeniem, jak Francesco pyta: - ~apropos czego nam o tym opowiadasz? Nie rozumiem.- Ja też nie rozumiem, mamo - dodał Marco.Margherita myliła się czy też w jego głosie, oprócz niezadowolenia, zabrzmiałanutka niepokoju?Teresa wzruszyła ramionami i oświadczyła: - Miałam na myśli to, co mówiliśmyprzed chwilą o Egle.W zeszłym tygodniu - zwróciła się do męża - rozmawialiścienie wiadomo jak długo przez telefon, chociaż to tyle kosztuje, o biednejChiarze i zastanawialiście się, gdzie jest i co się z nią dzieje.Chciałam waspo prostu uspokoić, to wszystko.Jest w Mediolanie i wygląda na to, że nigdyjeszcze nie miewała się tak dobrze.- Cieszę się - skomentował lodowatym tonem Francesco.Obiad zakończył się w nieprzyjemnej atmosferze i nawet powrót Sary nie zdołałjej zmienić.Teresa przygotowała dla wnuczki tort ze świeczką i wzięła małą naręce, żeby mogła ją zdmuchnąć.Sara próbowała się wyrwać, potem wyciągnęłarączki do matki, krzywiąc się, jakby zaraz miała zamiar zacząć płakać.Zwieczkę zdmuchnęła w rezultacie Teresa.Następnie podniosła kieliszek szampanai powiedziała wesoło: - Wszystkiego najlepszego, Saro.Wreszcie rodzinna uroczystość dobiegła końca.Kiedy Marco wstał pierwszy odstołu i spojrzał na zegarek, Margherita odetchnęła z ogromną ulgą.Na pożegnanieFrancesco Zambiasi był dla niej niezwykle miły i zdawało się jej, że całującwnuczkę, okazał po raz pierwszy trochę czułości.Gdy znalezli się na ulicy, Marco znów spojrzał na zegarek.- Muszę pędzić do biura - oznajmił.Margherita, która wzięła dzień wolny, wsiadła do swego samochodu i wróciła zmałą do domu.Zniknął niepokój, jaki nurtował ją podczas obiadu, zamiast niegopojawił się nieznośny smutek i wrażenie pustki.O szóstej wieczorem zadzwonił Marco, żeby ją uprzedzić, że nie wróci przeddziewiątą.Okazało się, że Antigua chce powtórzyć w swej kampanii reklamowejstary film z małym zmianami, trzeba to więc niezwłocznie przedyskutować.- Chcesz, żebym przyjechała do agencji? - zaproponowałaMargherita.- Nie warto, kochanie, tym bardziej że nie zajmowałaś się przecież Antiguą.Dozobaczenia.Wrócił prawie o jedenastej.Nie chciał nic jeść, wyjął z lodówki kubeczekjogurtu i usiadł obok Margherity, która oglądała dziennik telewizyjny.- To był ciężki dzień -westchnął.Zaraz po dzienniku poszli spać.Marco pochylił się, by ją pocałować, i zarazprzesunął się na swoją część łóżka.Marghericie wydał się jakiś obojętny i poczuła, że ogarnia ją strach.- Marco - zawołała głośno.- Tak? - odpowiedział zaspanym głosem.- Zamierzam porozmawiac z tobą o Chiarze.W ogóle o niej nie mówimy -powiedziała pośpiesznie: lęk był silniejszy niż wszelkie zahamowania czy wstyd.- Zapomniałaś o dzisiejszym obiedzie - odparł, całkiem już rozbudzony.- Wcale nie zapomniałam.Nie chcę już nigdy czuć się tak jak dzisiaj anidenerwować, ilekroć będzie mowa o Chiarze, zupełnie jakby to był zły duch.- Nie, to nie jest zły duch, zapewniam cię - westchnął Marco.- Ale Chiara związana jest z tym etapem mojego życia, który minąłbezpowrotnie.- Nigdy o niej nie myślisz?Nie tęsknisz? Nie wspominasz przyjemnych momentów?Zastanawiam się nad tym często i dręczę, bo nie znajduję odpowiedzi.Nie możebyć tak, żeby Chiara i twoja przeszłość stanowiły tabu.Marco milczał, jak gdyby szukał odpowiednich słów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie pojmuję też tego nagłego przypływu uczuć doMargherity i Sary po tym, co nawygadywała, zarzucając mi, że przyjęcie ich dorodziny to oznaka braku szacunku dla jej ukochanej Chiary!- Mamo, co ty opowiadasz.To doprawdy w złym guście i nie na miejscu!Teresa nie zwracała uwagi na lodowaty ton syna.- Dlaczego nie na miejscu? To ty wspomniałeś o ciotce.W złym guście jest tacała jej histeria, nie ja, która staram się tylko mówić prawdę.Ale jeśli ci sięto nie podoba, mogę milczeć.Mam nadzieję, że Margherita przynajmniej będzieostrożna i nie da się zawojować, tak jak ty, tej starej wiedzmie.Wybacz mi,Francesco, ale wiesz dobrze, że nigdy nie lubiłam twojej siostry.Marco objął Margheritę: - Przykro mi, kochanie - szepnął - ale mojej matki niestać na delikatność ani takt.Chcesz, żebym wziął małą?Napięcie, w jakim znajdowała się Margherita, opadło, uśmiechnęła się więc doniego z wdzięcznością.- Nie przejmuj się - odparła.- Na czas obiadu możemy dać małą Antonii.Twoja matka zrobiła dla niej zupkę zmięsa i jarzyn, więc może lepiej, żeby zjadła w kuchni.- Dzieci, siadajmy do stołu! - zawołał znowu Francesco.Pomiędzy pieczenią a deserem Teresa powiedziała do męża całkiem naturalnymtonem: - ~a propos spotkałyśmy w Rinascente Chiarę, prawda, Margherito?Początkowo jej nie poznałam, taka była wystrojona.Zapadło milczenie.Margherita usłyszała z przerażeniem, jak Francesco pyta: - ~apropos czego nam o tym opowiadasz? Nie rozumiem.- Ja też nie rozumiem, mamo - dodał Marco.Margherita myliła się czy też w jego głosie, oprócz niezadowolenia, zabrzmiałanutka niepokoju?Teresa wzruszyła ramionami i oświadczyła: - Miałam na myśli to, co mówiliśmyprzed chwilą o Egle.W zeszłym tygodniu - zwróciła się do męża - rozmawialiścienie wiadomo jak długo przez telefon, chociaż to tyle kosztuje, o biednejChiarze i zastanawialiście się, gdzie jest i co się z nią dzieje.Chciałam waspo prostu uspokoić, to wszystko.Jest w Mediolanie i wygląda na to, że nigdyjeszcze nie miewała się tak dobrze.- Cieszę się - skomentował lodowatym tonem Francesco.Obiad zakończył się w nieprzyjemnej atmosferze i nawet powrót Sary nie zdołałjej zmienić.Teresa przygotowała dla wnuczki tort ze świeczką i wzięła małą naręce, żeby mogła ją zdmuchnąć.Sara próbowała się wyrwać, potem wyciągnęłarączki do matki, krzywiąc się, jakby zaraz miała zamiar zacząć płakać.Zwieczkę zdmuchnęła w rezultacie Teresa.Następnie podniosła kieliszek szampanai powiedziała wesoło: - Wszystkiego najlepszego, Saro.Wreszcie rodzinna uroczystość dobiegła końca.Kiedy Marco wstał pierwszy odstołu i spojrzał na zegarek, Margherita odetchnęła z ogromną ulgą.Na pożegnanieFrancesco Zambiasi był dla niej niezwykle miły i zdawało się jej, że całującwnuczkę, okazał po raz pierwszy trochę czułości.Gdy znalezli się na ulicy, Marco znów spojrzał na zegarek.- Muszę pędzić do biura - oznajmił.Margherita, która wzięła dzień wolny, wsiadła do swego samochodu i wróciła zmałą do domu.Zniknął niepokój, jaki nurtował ją podczas obiadu, zamiast niegopojawił się nieznośny smutek i wrażenie pustki.O szóstej wieczorem zadzwonił Marco, żeby ją uprzedzić, że nie wróci przeddziewiątą.Okazało się, że Antigua chce powtórzyć w swej kampanii reklamowejstary film z małym zmianami, trzeba to więc niezwłocznie przedyskutować.- Chcesz, żebym przyjechała do agencji? - zaproponowałaMargherita.- Nie warto, kochanie, tym bardziej że nie zajmowałaś się przecież Antiguą.Dozobaczenia.Wrócił prawie o jedenastej.Nie chciał nic jeść, wyjął z lodówki kubeczekjogurtu i usiadł obok Margherity, która oglądała dziennik telewizyjny.- To był ciężki dzień -westchnął.Zaraz po dzienniku poszli spać.Marco pochylił się, by ją pocałować, i zarazprzesunął się na swoją część łóżka.Marghericie wydał się jakiś obojętny i poczuła, że ogarnia ją strach.- Marco - zawołała głośno.- Tak? - odpowiedział zaspanym głosem.- Zamierzam porozmawiac z tobą o Chiarze.W ogóle o niej nie mówimy -powiedziała pośpiesznie: lęk był silniejszy niż wszelkie zahamowania czy wstyd.- Zapomniałaś o dzisiejszym obiedzie - odparł, całkiem już rozbudzony.- Wcale nie zapomniałam.Nie chcę już nigdy czuć się tak jak dzisiaj anidenerwować, ilekroć będzie mowa o Chiarze, zupełnie jakby to był zły duch.- Nie, to nie jest zły duch, zapewniam cię - westchnął Marco.- Ale Chiara związana jest z tym etapem mojego życia, który minąłbezpowrotnie.- Nigdy o niej nie myślisz?Nie tęsknisz? Nie wspominasz przyjemnych momentów?Zastanawiam się nad tym często i dręczę, bo nie znajduję odpowiedzi.Nie możebyć tak, żeby Chiara i twoja przeszłość stanowiły tabu.Marco milczał, jak gdyby szukał odpowiednich słów [ Pobierz całość w formacie PDF ]