[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet teraz, w jasnymświetle dnia, Duncan czuł, że wciąż znajduje się pod jego wpływem.Nie potrafił myśleć oniczym innym, tylko o niej.Zaledwie zamknął oczy, a pojawiał się przed nimi jej obraz.Widział ją nawet wtedy, gdy podnosił powieki i próbował czymś się zająć.Poprzedniej nocychciał jej powiedzieć, że ją kocha, i prosić, żeby zgodziła się z nim zostać.Nie zrobił tegojednak, bo uznał, że byłoby to nie fair.Nie chciał wykorzystywać faktu, że Cat jest wzruszonai przepełniona wdzięcznością, a więc dużo bardziej podatna na emocje niż zwykle.A onchciał grać uczciwe.Przynajmniej w tej jednej sprawie.Postanowił więc, że poczeka ze swoim wyznaniem do wieczora.Przybili właśnie doportu w Nowym Orleanie, pasażerowie schodzili wolno na ląd.Nowi mieli pojawić się napokładzie dopiero nazajutrz, więc Duncan i Cat mogli spędzić wieczór sami.Miał całepopołudnie, żeby się zastanowić nad wszystkim.Pomyślał, że czułby się dużo pewniej, gdybywiedział, co mu odpowie.Niestety, tym razem nie mógł liczyć na swój instynkt.Sięgnął odruchowo do kieszeni spodni i wyczuł pod palcami małe pudełeczko.Choćbyło niepozorne, ciążyło mu jak kamień.Spoczywał w nim pierścionek dla Catherine Farell.Kupił go przed południem, gdy odprowadzał dziadków do miasta, i od tej pory przez całyczas nosił przy sobie, zastanawiając się, jak zareaguje, gdy będzie wsuwał go na jej palec.Tymczasem Cat zbierała się przez cały poranek, by pójść do niego i powiedzieć muwreszcie, co postanowiła.Myślała o tym podczas bezsennej nocy i doszła do wniosku, że tojedyne sensowne wyjście z tej skomplikowanej sytuacji.Długo zastanawiała się, jak muodpłacić za to, co dla niej zrobił.Duncan nie tylko sprawił, że spełniło się jej największemarzenie, ale pomógł jej zupełnie bezinteresownie.Nigdy dotąd nikt nie zaofiarował jej takwiele, nie domagając się niczego w zamian.Dlatego uznała, że teraz powinna jak najszybciejusunąć się z jego życia.Spokojnie, bez dramatycznych scen i niepotrzebnych wyrzutów.Na samą myśl o rozstaniu poczuła, że nogi ma jak Iz waty, więc mocniej chwyciła siębarierki schodów.Niewiele brakowało, a zawróciłaby w połowie drogi, zmobilizowała sięjednak i ruszyła dalej.Ostatni raz przystanęła na górnym pokładzie.Zapatrzyła się na rzekę, na połyskującew słońcu fale i zieleń drzew na brzegu.Ile razy chłonęła ten widok, ten spokój pogrążonego wupale krajobrazu? Jak bardzo będzie tęskniła za statkiem, na którym przeżyła tyleniezwykłych wzruszeń?Kurczowo zacisnęła dłonie na poręczy.Przynajmniej przed sobą nie musiała niczegoudawać.Decyzja o tym, żeby odejść, była podyktowana wyłącznie zwykłym tchórzostwem.Gdy ostatniej nocy uświadomiła sobie, co czuje do Duncana, obleciał ją strach.Siła własnychuczuć przeraziła ją do tego stopnia, że postanowiła uciec.Nie potrafiła poradzić sobie zmiłością, bo nigdy dotąd nie zdarzyło jej się nikogo pokochać.Najbardziej jednak obawiałasię przyszłości.Co będzie, jeśli się okaże, że Duncan nie jest tak naprawdę zaangażowany w ichzwiązek? Wiedząc doskonale, że stawka jest bardzo wysoka, a ryzyko ogromne, postanowiłapierwsza wycofać się z tej niebezpiecznej gry.Uznała, że postąpiłaby nieuczciwie, czekając ztym do końca nowego kontraktu.Najlepiej więc zrobić to teraz, gdy stary kontrakt dobiegłkońca, a jednocześnie jest szansa, że Duncan znajdzie kogoś na jej miejsce.Za nic w świecie nie chciała sprawić mu kłopotu.Ani w pracy, ani tym bardziej wżyciu.Poza wszystkim innym, miała w ręku doskonały argument, który powinien łatwo goprzekonać.Zamierzała powiedzieć mu, że chce od razu pojechać do Nowego Jorku idopilnować, żeby największe marzenie jej życia jak najszybciej stało się faktem.Niestety,perspektywa nagrania płyty dla wielkiej wytwórni nie wydawała jej się już taka cudowna.Straciła na ważności, zblakła, tak jak wszystko, co nie było związane z Duncanem.Mimo to,nie zamierzała się wycofać.Klamka zapadła i teraz pozostało najtrudniejsze - stanąć przedDuncanem i powiedzieć mu prosto w oczy, że postanowiła odejść.Odwróciła się niechętnie od kojącego widoku turkusowej wody i ruszyła z ociąganiemw stronę biura.Weszła do środka tak cicho, że Duncan nawet jej nie zauważył.Zajęty pracą,nie podniósł oczu znad sterty papierów, mogła więc przyglądać mu się do woli.Jego widokjak zwykle ją zachwycił.Nie tyle chodziło o jego męską urodę, uwodzicielski wdzięk, klasę,ale przede wszystkim o charakter i sposób traktowania ludzi.Podczas tych wszystkich dni,które spędzili razem, nie raz się przekonała, jak bardzo potrafi być opiekuńczy, czuły,uczciwy, otwarty na innych.Imponowało jej coś jeszcze - Duncan nie korzystał z rodzinnej fortuny.Człowiekmający dostęp do takich pieniędzy mógłby przez całe życie nie kiwnąć palcem i ograniczyćsię do korzystania z uroków życia na konto swoich rodziców.Być może ktoś inny tak bypostąpił, ale nie Duncan Blade.On nie bał się ciężkiej pracy, lubił ją i znał się na rzeczy.Niebrakowało mu ani pewności siebie, ani ambicji, więc potrafił osiągnąć sukces w interesach.Niebezpieczny Duncan Blade, pożeracz serc i łowca westchnień, pomyślała o nim zczułością.Nim skończy się sezon, nie będziesz nawet pamiętał mojego imienia.Nie chciała, żeby zorientował się, co naprawdę czuje, nabrała więc głęboko powietrzai zrobiła niewinną minę.Kiedy była pewna, że nie zdradzi się drżeniem rąk, zapukała głośnow ściankę szafy na książki, obok której stała.- Witaj, szefie! Masz chwilkę, żeby porozmawiać? - spytała swobodnym tonem.Zaskoczony, podniósł głowę.Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się i odsunął papiery nabok.- Dla ciebie zawsze znajdę czas.Jak tam samopoczucie? Lepiej?- Trochę, ale ciągle mi się wydaje, że spadlam z księżyca - uśmiechnęła się, siadającnaprzeciw niego.- A jak twoi dziadkowie? Odprowadziłeś ich do hotelu?- Jasne.Mówili, że pobędą w Nowym Orleanie kilka dni, a potem mają zamiar leciećdo Bostonu.Babcia chce odwiedzić moją siostrę i kuzynów, a dziadek już obmyśla planwyswatania mojego kuzyna Jana. Do czego to podobne, żeby młody, zdolny prawnik niemiał jeszcze rodziny - to jego słowa, więc biedny Jan niedługo poczuje na własnej skórze, coto znaczy, kiedy stary MacGregor zagnie na kogoś parol.- Chcesz powiedzieć, że pan Daniel znowu będzie zabawiał się w swata?- Pewnie!- Zabawny jest z tą swoją obsesją, ale pewnie dzięki temu ciągle czuje się potrzebny.- Widzę, że szybko rozgryzłaś starego lisa - roześmiał się Duncan [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nawet teraz, w jasnymświetle dnia, Duncan czuł, że wciąż znajduje się pod jego wpływem.Nie potrafił myśleć oniczym innym, tylko o niej.Zaledwie zamknął oczy, a pojawiał się przed nimi jej obraz.Widział ją nawet wtedy, gdy podnosił powieki i próbował czymś się zająć.Poprzedniej nocychciał jej powiedzieć, że ją kocha, i prosić, żeby zgodziła się z nim zostać.Nie zrobił tegojednak, bo uznał, że byłoby to nie fair.Nie chciał wykorzystywać faktu, że Cat jest wzruszonai przepełniona wdzięcznością, a więc dużo bardziej podatna na emocje niż zwykle.A onchciał grać uczciwe.Przynajmniej w tej jednej sprawie.Postanowił więc, że poczeka ze swoim wyznaniem do wieczora.Przybili właśnie doportu w Nowym Orleanie, pasażerowie schodzili wolno na ląd.Nowi mieli pojawić się napokładzie dopiero nazajutrz, więc Duncan i Cat mogli spędzić wieczór sami.Miał całepopołudnie, żeby się zastanowić nad wszystkim.Pomyślał, że czułby się dużo pewniej, gdybywiedział, co mu odpowie.Niestety, tym razem nie mógł liczyć na swój instynkt.Sięgnął odruchowo do kieszeni spodni i wyczuł pod palcami małe pudełeczko.Choćbyło niepozorne, ciążyło mu jak kamień.Spoczywał w nim pierścionek dla Catherine Farell.Kupił go przed południem, gdy odprowadzał dziadków do miasta, i od tej pory przez całyczas nosił przy sobie, zastanawiając się, jak zareaguje, gdy będzie wsuwał go na jej palec.Tymczasem Cat zbierała się przez cały poranek, by pójść do niego i powiedzieć muwreszcie, co postanowiła.Myślała o tym podczas bezsennej nocy i doszła do wniosku, że tojedyne sensowne wyjście z tej skomplikowanej sytuacji.Długo zastanawiała się, jak muodpłacić za to, co dla niej zrobił.Duncan nie tylko sprawił, że spełniło się jej największemarzenie, ale pomógł jej zupełnie bezinteresownie.Nigdy dotąd nikt nie zaofiarował jej takwiele, nie domagając się niczego w zamian.Dlatego uznała, że teraz powinna jak najszybciejusunąć się z jego życia.Spokojnie, bez dramatycznych scen i niepotrzebnych wyrzutów.Na samą myśl o rozstaniu poczuła, że nogi ma jak Iz waty, więc mocniej chwyciła siębarierki schodów.Niewiele brakowało, a zawróciłaby w połowie drogi, zmobilizowała sięjednak i ruszyła dalej.Ostatni raz przystanęła na górnym pokładzie.Zapatrzyła się na rzekę, na połyskującew słońcu fale i zieleń drzew na brzegu.Ile razy chłonęła ten widok, ten spokój pogrążonego wupale krajobrazu? Jak bardzo będzie tęskniła za statkiem, na którym przeżyła tyleniezwykłych wzruszeń?Kurczowo zacisnęła dłonie na poręczy.Przynajmniej przed sobą nie musiała niczegoudawać.Decyzja o tym, żeby odejść, była podyktowana wyłącznie zwykłym tchórzostwem.Gdy ostatniej nocy uświadomiła sobie, co czuje do Duncana, obleciał ją strach.Siła własnychuczuć przeraziła ją do tego stopnia, że postanowiła uciec.Nie potrafiła poradzić sobie zmiłością, bo nigdy dotąd nie zdarzyło jej się nikogo pokochać.Najbardziej jednak obawiałasię przyszłości.Co będzie, jeśli się okaże, że Duncan nie jest tak naprawdę zaangażowany w ichzwiązek? Wiedząc doskonale, że stawka jest bardzo wysoka, a ryzyko ogromne, postanowiłapierwsza wycofać się z tej niebezpiecznej gry.Uznała, że postąpiłaby nieuczciwie, czekając ztym do końca nowego kontraktu.Najlepiej więc zrobić to teraz, gdy stary kontrakt dobiegłkońca, a jednocześnie jest szansa, że Duncan znajdzie kogoś na jej miejsce.Za nic w świecie nie chciała sprawić mu kłopotu.Ani w pracy, ani tym bardziej wżyciu.Poza wszystkim innym, miała w ręku doskonały argument, który powinien łatwo goprzekonać.Zamierzała powiedzieć mu, że chce od razu pojechać do Nowego Jorku idopilnować, żeby największe marzenie jej życia jak najszybciej stało się faktem.Niestety,perspektywa nagrania płyty dla wielkiej wytwórni nie wydawała jej się już taka cudowna.Straciła na ważności, zblakła, tak jak wszystko, co nie było związane z Duncanem.Mimo to,nie zamierzała się wycofać.Klamka zapadła i teraz pozostało najtrudniejsze - stanąć przedDuncanem i powiedzieć mu prosto w oczy, że postanowiła odejść.Odwróciła się niechętnie od kojącego widoku turkusowej wody i ruszyła z ociąganiemw stronę biura.Weszła do środka tak cicho, że Duncan nawet jej nie zauważył.Zajęty pracą,nie podniósł oczu znad sterty papierów, mogła więc przyglądać mu się do woli.Jego widokjak zwykle ją zachwycił.Nie tyle chodziło o jego męską urodę, uwodzicielski wdzięk, klasę,ale przede wszystkim o charakter i sposób traktowania ludzi.Podczas tych wszystkich dni,które spędzili razem, nie raz się przekonała, jak bardzo potrafi być opiekuńczy, czuły,uczciwy, otwarty na innych.Imponowało jej coś jeszcze - Duncan nie korzystał z rodzinnej fortuny.Człowiekmający dostęp do takich pieniędzy mógłby przez całe życie nie kiwnąć palcem i ograniczyćsię do korzystania z uroków życia na konto swoich rodziców.Być może ktoś inny tak bypostąpił, ale nie Duncan Blade.On nie bał się ciężkiej pracy, lubił ją i znał się na rzeczy.Niebrakowało mu ani pewności siebie, ani ambicji, więc potrafił osiągnąć sukces w interesach.Niebezpieczny Duncan Blade, pożeracz serc i łowca westchnień, pomyślała o nim zczułością.Nim skończy się sezon, nie będziesz nawet pamiętał mojego imienia.Nie chciała, żeby zorientował się, co naprawdę czuje, nabrała więc głęboko powietrzai zrobiła niewinną minę.Kiedy była pewna, że nie zdradzi się drżeniem rąk, zapukała głośnow ściankę szafy na książki, obok której stała.- Witaj, szefie! Masz chwilkę, żeby porozmawiać? - spytała swobodnym tonem.Zaskoczony, podniósł głowę.Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się i odsunął papiery nabok.- Dla ciebie zawsze znajdę czas.Jak tam samopoczucie? Lepiej?- Trochę, ale ciągle mi się wydaje, że spadlam z księżyca - uśmiechnęła się, siadającnaprzeciw niego.- A jak twoi dziadkowie? Odprowadziłeś ich do hotelu?- Jasne.Mówili, że pobędą w Nowym Orleanie kilka dni, a potem mają zamiar leciećdo Bostonu.Babcia chce odwiedzić moją siostrę i kuzynów, a dziadek już obmyśla planwyswatania mojego kuzyna Jana. Do czego to podobne, żeby młody, zdolny prawnik niemiał jeszcze rodziny - to jego słowa, więc biedny Jan niedługo poczuje na własnej skórze, coto znaczy, kiedy stary MacGregor zagnie na kogoś parol.- Chcesz powiedzieć, że pan Daniel znowu będzie zabawiał się w swata?- Pewnie!- Zabawny jest z tą swoją obsesją, ale pewnie dzięki temu ciągle czuje się potrzebny.- Widzę, że szybko rozgryzłaś starego lisa - roześmiał się Duncan [ Pobierz całość w formacie PDF ]