[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Onma swoje kontakty i powiązania.Może nawet założy własne biuro konsultingowe.Napewno nie będzie długo na dnie.Miał trochę oszczędności, wystarczająco dużo, żeby przeżyć miesiąc albo dwa,zanim znów uda się mu stanąć na nogi.A pomysł, który podsunęła mu Anna, wcale niewydawał się taki zły.Może faktycznie powinien podać tych sukinsynów do sądu.Wtedy pewnie będą chcieli się z nim ułożyć, żeby nie robić sobie złej prasy, i dziękitemu dostanie do ręki ładną sumkę, którą może wykorzystać przy zakładaniu własnejfirmy albo przeznaczyć na kupno domu.Może by to trochę dało do myślenia tamtymsukinkotom, gdyby za ich pieniądze sprawił sobie chałupę.To może być całkiemniezły ubaw, pomyślał po chwili zastanowienia.Teraz czuł się już znacznie lepiej, ale ciągle nie miał ochoty widzieć się z Anną.Jutro powinno już wszystko być okay.Pójdą do jakiegoś sympatycznego lokalu iwtedy jej opowie, co zaplanował dla siebie na najbliższą przyszłość.Nie będzieodgrywał roli faceta, którego ktoś wywalił z pracy i któremu się współczuje.Miałzamiar pokazać jej, że potrafi wziąć odpowiedzialność za własne życie i że umiewydostać się z gówna i wrócić do gry.Nick wstał i zaczął rozglądać się za swoimportfelem, żeby znalezć numer komórki Anny.Anna właśnie wjechała na parking przed jego domem, kiedy odezwał siędzwonek komórki.Większość czasu za kierownicą spędziła, miotając się pomiędzyobawą o Nicka a wściekłością na siebie, że mogła być aż tak zapatrzona w czubekwłasnego nosa.Ostatecznie zapomniała o wcześniejszych lękach, znakach zapytania iwątpliwościach.Czy nie powiedział jej nie dalej jak tego ranka, że jest szczęściarzem,110SRbo spotkał kogoś takiego jak ona? I nic dziwnego, że się niepokoił, jak poradziła sobiez detektywem.To przecież jego życie zaczynało się gmatwać, nie jej.Co właściwie sobie myślała? %7łe zasłużyła na jakiś medal, ponieważ starała sięwesprzeć Nicka? To przecież oczywiste, że pomaga się komuś, kogo się kocha.Komuś, kogo się kocha.Nigdy dotąd nie powiedziała sobie tego tak jasno.Mówiła, że jest zakochana albo że oszalała na jego punkcie.Ale nazwanie Nickaosobą, którą się kocha, miało zupełnie inny wymiar i głębsze znaczenie.Moc, jaką niesie to jedno małe słówko, nigdy nie przestała mnie zadziwiać, choćniejedno już widziałem.Wybuchały wojny, upadały królestwa, rozpadały się rodziny,popełniano morderstwa, tracono życie i poświęcano się szlachetnie, a wszystko w imięmiłości - albo tego, co ludzie uważają za miłość.Ja jestem zawsze w pogotowiu, bomuszę być świadkiem konkretnego momentu, kiedy któreś z was decyduje, że zaczynakochać drugą osobę.Dla was to cudowna chwila, ale dla mnie, niestety, to kolejny bólgłowy.Bardziej niż czegokolwiek Anna pragnęła teraz przytulić mocno Nicka, abywiedział, że na pewno wszystko się ułoży.I że ona będzie mu pomagać ze wszystkichsił.I że uda mu się przez to przejść.Bo ona w niego wierzy.Wtedy zadzwoniła komórka.Wzięła ją do ręki i zobaczyła na wyświetlaczuznajomy numer.- Nick, jak dobrze, że dzwonisz! Jak się czujesz?- Trochę mnie posiniaczyli, ale jakoś przeżyłem.Skąd się tak szybkodowiedziałaś?- Bethany Parks była akurat w biurze i przypadkiem wszystko słyszała.Musiałamz powrotem przyjechać do biura po spotkaniu z klientami, żeby zrobić kilka notek doich teczki, a wtedy ona podeszła i powiedziała mi.Nie sądzę, żeby jeszcze ktokolwiekwiedział.- Dowiedzą się w poniedziałek - Nick starał się, żeby w jego głosie nie słychaćbyło goryczy.- Właśnie wjeżdżam na twój parking.Chcesz, żebym zamówiła coś na wynos iprzyniosła do ciebie?- Anno.Ja chyba potrzebuję jeszcze trochę czasu.Doceniam twoją troskę, alewolałbym dzisiaj być sam, żeby się pozbierać.- O.- powiedziała Anna, starając się nie dać poznać po sobie rozczarowania.Ale tak naprawdę czuła się głęboko zawiedziona.Tak pięknie to sobie zaplanowała.Będzie go cierpliwie słuchać, zgodzi się, żeby wylał przed nią wszystkie swoje żale, a111SRpotem będą rozmawiać nawet przez całą noc, jeśli zajdzie taka potrzeba.Pozwoli muna złość, załamanie czy co tam będzie mu potrzebne.Będzie go tulić w ramionach, jeślibędzie chciał bliskości, albo trzymać się z daleka, jeśli zażyczy sobie zachowaniadystansu.Nie mogła znieść myśli, że mógłby zostać sam takiego wieczoru.Jednak Nick nie lubił, kiedy ludzie towarzyszyli mu wtedy, gdy byłprzygnębiony albo nie w sosie.Czuł się nieswojo, kiedy kobiety starały się gopocieszać.Nigdy nie wiedział, co powiedzieć w takiej chwili.- Ciągle nie mogę uwierzyć, że cię zwolnili przez ten głupi samochód - odezwałasię Anna po chwili przykrej ciszy.- Nie zwolnili mnie z powodu samochodu.Częściowo może tak, ale było cośjeszcze, a ja nie chcę dziś jeszcze raz do tego wracać.Może jutro poszlibyśmy gdzieśna kolację? Zarezerwuję dla nas stolik w jakiejś milej knajpce i wpadnę po ciebie kołoszóstej.- Dobrze, Nick.Przede wszystkim chciałam się dowiedzieć, czy wszystko uciebie w porządku.- Na pewno wszystko będzie dobrze, możesz na to liczyć.A więc widzimy sięjutro wieczorem.- To do jutra.Nick wstał następnego ranka i od razu zadzwonił do kilku osób.Co prawda mógłto odłożyć do poniedziałku - bo była przecież sobota - ale obiecał sobie, że nie będziesię wałęsał bezczynnie przez cały weekend.Miał lekkiego kaca, ale sok, kawa inieduża dawka aspiryny załatwiły sprawę.Przeprosił swoich rozmówców, że zawraca im głowę w weekend, ale ludzie gorozumieli.Na jego miejscu zrobiliby pewnie tak samo.Nick świetnie sobie radził wnawiązywaniu i podtrzymywaniu znajomości.Potrafił włożyć mnóstwo energii iosobistego czaru w powierzchowne kontakty, jeśli miały przynieść wzajemne korzyści.Każdemu po kolei mówił, że złożył rezygnację, ponieważ jego zawodowa pozycjaprzestała go satysfakcjonować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Onma swoje kontakty i powiązania.Może nawet założy własne biuro konsultingowe.Napewno nie będzie długo na dnie.Miał trochę oszczędności, wystarczająco dużo, żeby przeżyć miesiąc albo dwa,zanim znów uda się mu stanąć na nogi.A pomysł, który podsunęła mu Anna, wcale niewydawał się taki zły.Może faktycznie powinien podać tych sukinsynów do sądu.Wtedy pewnie będą chcieli się z nim ułożyć, żeby nie robić sobie złej prasy, i dziękitemu dostanie do ręki ładną sumkę, którą może wykorzystać przy zakładaniu własnejfirmy albo przeznaczyć na kupno domu.Może by to trochę dało do myślenia tamtymsukinkotom, gdyby za ich pieniądze sprawił sobie chałupę.To może być całkiemniezły ubaw, pomyślał po chwili zastanowienia.Teraz czuł się już znacznie lepiej, ale ciągle nie miał ochoty widzieć się z Anną.Jutro powinno już wszystko być okay.Pójdą do jakiegoś sympatycznego lokalu iwtedy jej opowie, co zaplanował dla siebie na najbliższą przyszłość.Nie będzieodgrywał roli faceta, którego ktoś wywalił z pracy i któremu się współczuje.Miałzamiar pokazać jej, że potrafi wziąć odpowiedzialność za własne życie i że umiewydostać się z gówna i wrócić do gry.Nick wstał i zaczął rozglądać się za swoimportfelem, żeby znalezć numer komórki Anny.Anna właśnie wjechała na parking przed jego domem, kiedy odezwał siędzwonek komórki.Większość czasu za kierownicą spędziła, miotając się pomiędzyobawą o Nicka a wściekłością na siebie, że mogła być aż tak zapatrzona w czubekwłasnego nosa.Ostatecznie zapomniała o wcześniejszych lękach, znakach zapytania iwątpliwościach.Czy nie powiedział jej nie dalej jak tego ranka, że jest szczęściarzem,110SRbo spotkał kogoś takiego jak ona? I nic dziwnego, że się niepokoił, jak poradziła sobiez detektywem.To przecież jego życie zaczynało się gmatwać, nie jej.Co właściwie sobie myślała? %7łe zasłużyła na jakiś medal, ponieważ starała sięwesprzeć Nicka? To przecież oczywiste, że pomaga się komuś, kogo się kocha.Komuś, kogo się kocha.Nigdy dotąd nie powiedziała sobie tego tak jasno.Mówiła, że jest zakochana albo że oszalała na jego punkcie.Ale nazwanie Nickaosobą, którą się kocha, miało zupełnie inny wymiar i głębsze znaczenie.Moc, jaką niesie to jedno małe słówko, nigdy nie przestała mnie zadziwiać, choćniejedno już widziałem.Wybuchały wojny, upadały królestwa, rozpadały się rodziny,popełniano morderstwa, tracono życie i poświęcano się szlachetnie, a wszystko w imięmiłości - albo tego, co ludzie uważają za miłość.Ja jestem zawsze w pogotowiu, bomuszę być świadkiem konkretnego momentu, kiedy któreś z was decyduje, że zaczynakochać drugą osobę.Dla was to cudowna chwila, ale dla mnie, niestety, to kolejny bólgłowy.Bardziej niż czegokolwiek Anna pragnęła teraz przytulić mocno Nicka, abywiedział, że na pewno wszystko się ułoży.I że ona będzie mu pomagać ze wszystkichsił.I że uda mu się przez to przejść.Bo ona w niego wierzy.Wtedy zadzwoniła komórka.Wzięła ją do ręki i zobaczyła na wyświetlaczuznajomy numer.- Nick, jak dobrze, że dzwonisz! Jak się czujesz?- Trochę mnie posiniaczyli, ale jakoś przeżyłem.Skąd się tak szybkodowiedziałaś?- Bethany Parks była akurat w biurze i przypadkiem wszystko słyszała.Musiałamz powrotem przyjechać do biura po spotkaniu z klientami, żeby zrobić kilka notek doich teczki, a wtedy ona podeszła i powiedziała mi.Nie sądzę, żeby jeszcze ktokolwiekwiedział.- Dowiedzą się w poniedziałek - Nick starał się, żeby w jego głosie nie słychaćbyło goryczy.- Właśnie wjeżdżam na twój parking.Chcesz, żebym zamówiła coś na wynos iprzyniosła do ciebie?- Anno.Ja chyba potrzebuję jeszcze trochę czasu.Doceniam twoją troskę, alewolałbym dzisiaj być sam, żeby się pozbierać.- O.- powiedziała Anna, starając się nie dać poznać po sobie rozczarowania.Ale tak naprawdę czuła się głęboko zawiedziona.Tak pięknie to sobie zaplanowała.Będzie go cierpliwie słuchać, zgodzi się, żeby wylał przed nią wszystkie swoje żale, a111SRpotem będą rozmawiać nawet przez całą noc, jeśli zajdzie taka potrzeba.Pozwoli muna złość, załamanie czy co tam będzie mu potrzebne.Będzie go tulić w ramionach, jeślibędzie chciał bliskości, albo trzymać się z daleka, jeśli zażyczy sobie zachowaniadystansu.Nie mogła znieść myśli, że mógłby zostać sam takiego wieczoru.Jednak Nick nie lubił, kiedy ludzie towarzyszyli mu wtedy, gdy byłprzygnębiony albo nie w sosie.Czuł się nieswojo, kiedy kobiety starały się gopocieszać.Nigdy nie wiedział, co powiedzieć w takiej chwili.- Ciągle nie mogę uwierzyć, że cię zwolnili przez ten głupi samochód - odezwałasię Anna po chwili przykrej ciszy.- Nie zwolnili mnie z powodu samochodu.Częściowo może tak, ale było cośjeszcze, a ja nie chcę dziś jeszcze raz do tego wracać.Może jutro poszlibyśmy gdzieśna kolację? Zarezerwuję dla nas stolik w jakiejś milej knajpce i wpadnę po ciebie kołoszóstej.- Dobrze, Nick.Przede wszystkim chciałam się dowiedzieć, czy wszystko uciebie w porządku.- Na pewno wszystko będzie dobrze, możesz na to liczyć.A więc widzimy sięjutro wieczorem.- To do jutra.Nick wstał następnego ranka i od razu zadzwonił do kilku osób.Co prawda mógłto odłożyć do poniedziałku - bo była przecież sobota - ale obiecał sobie, że nie będziesię wałęsał bezczynnie przez cały weekend.Miał lekkiego kaca, ale sok, kawa inieduża dawka aspiryny załatwiły sprawę.Przeprosił swoich rozmówców, że zawraca im głowę w weekend, ale ludzie gorozumieli.Na jego miejscu zrobiliby pewnie tak samo.Nick świetnie sobie radził wnawiązywaniu i podtrzymywaniu znajomości.Potrafił włożyć mnóstwo energii iosobistego czaru w powierzchowne kontakty, jeśli miały przynieść wzajemne korzyści.Każdemu po kolei mówił, że złożył rezygnację, ponieważ jego zawodowa pozycjaprzestała go satysfakcjonować [ Pobierz całość w formacie PDF ]