[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogły najwyżej spekulować na temat jej rzekomego omdlenia.Ona wiedziała, co zaszło.Wciąż czuła ciepłoust Trippa na swoich, siłę jego ramion, żar namiętności.I szaleńcze podniecenie, które ogarnęło ich oboje.Na myśl o tym znów zapragnęła znalezć się w objęciachtego mężczyzny, znów przeżyć tę niewysłowioną rozkosz,której smak dopiero poznała.'Obróciła się na pięcie i wbiegła do sklepu, spragnionaowej bliskości i wszystkiego, co ona obiecywała.- Myślę, że obie panie.- raptownie urwała.Tripp zniknął.Anula & IrenascandalousROZDZIAA DZIESITYKaitlin odsunęła nową zasłonkę wiszącą w przejściu między kuchnią a sklepem i z dumą przesunęła wzrokiem po jego wnętrzu.Piękne, nowe półki zdawały się czekać na mnóstwo towarów, których sprzedaż zaprowadzi ją na scenę teatruw Nowym Jorku.Miniony tydzień okazał się nadzwyczaj pracowity, ale nareszcie wszystko było skończone.Półki i lady lśniły od białejfarby, podłoga została starannie wywoskowana i wyfrotero-wana, a wystawowe okno i frontowe drzwi kusiły żółtym,słonecznym kolorem.Kaitlin sama wybrała barwy.Jej sklepmusiał wyglądać atrakcyjnie i zachęcająco.Nie żałowała więc wysiłku, ale najtrudniejsza okazała sięwspółpraca z Trippem.Kaitlin nigdy nie spotkała kogoś takskrupulatnego.Jak na jej gust, Tripp o wiele za dużo myślał.Dokonywał mnóstwa pomiarów, oczywiście zapisywał jew swoim bezcennym notesie, a potem jeszcze dwa razysprawdzał, czy się nie pomylił.Podobnie postępował przykażdej czynności technicznej.Patrząc, jak uważnie wbijagwózdz, można było umrzeć z nudów.Kaitlin często kusiło,aby wyrwać Trippowi młotek z ręki i samodzielnie zrobić to,co trzeba.Teraz musiała przyznać, że rezultaty jego starań przeszłyjej najśmielsze oczekiwania.Anula & Irenascandalous- Dobranoc, panno Kaitlin.- Odziany w długą, białąnocną koszulkę Charlie wyciągnął do niej rączki.Przy schodach już czekał na niego Tripp.- Słodkich snów, Charlie.- Przyklękła obok chłopcai serdecznie go uścisnęła, on zaś mocno cmoknął ją w policzek, zostawiając na nim wilgotny ślad, co zawsze wywoływało u niej uśmiech.Powoli podniosła się z klęczek, patrząc za Charliem.Chłopiec podbiegł do ojca, który chwycił go na ręce i zaniósłna górę.Na widok tej sceny zrobiło się jej ciepło na sercu.Podobnie jak wtedy, gdy po kolacji Tripp wziął synka na kolana i wypytywał go o wszystko, co tego dnia działo sięw szkole.Charlie był prawdziwą gadułą.Uwielbiał szkołę, swojąnauczycielkę i nowych przyjaciół.Wieczorem Kaitlin zazwyczaj siadała przy stole z szyciem lub jakąś inną robótkąi z przyjemnością słuchała, jak ojciec gawędzi z synkiem.Wtym przypadku cierpliwość Trippa była wielką zaletą.Uważnie słuchał każdego słowa dziecka i odpowiadał na jego niezliczone pytania.W takich chwilach Kaitlin zapominałao wszystkim, czym Tripp od rana wyprowadził ją z równowagi.Mimo swoich irytujących zwyczajów Tripp jednak zawsze wiedział, co robi.Wykonanych przez niego półek, ladi napraw nie powstydziłby się doświadczony stolarz.Trippmiał jeszcze jedną zaletę - nigdy nie narzekał.W przeciwieństwie do Kaitlin, która często wytykała mu nadmiernądrobiazgowość.Tripp położył Charliego spać i zszedł na dół.Mimo że tego dnia bardzo długo pracował w sklepie, pomagał przy go-Anula & Irenascandaloustowaniu i sprzątaniu, jak zwykle nie wyglądał na zmęczonego.Przeciwnie, był ucieleśnieniem siły i solidności.- Powinniśmy zrobić listę towarów - oświadczył, wyciągając z szuflady plik papierów i księgę do prowadzenia rachunkowości.- Zastanawiałam się nad odpowiednią nazwą dla naszegosklepu.- Kaitlin odłożyła na kolana cerowaną koszulę.- Coproponujesz?- Czy ja wiem.-Tripp równiutko ułożył papiery nablacie i ostrożnie odsunął naftową lampę.- Może Artykułyprzemysłowe"?- Artykuły przemysłowe"? - Kaitlin zmarszczyła kształtny nosek.- To brzmi dosyć.nudnie, nie sądzisz?Tripp wzruszył ramionami.- A jak ty chciałabyś go nazwać?- Co powiesz na Emporium"?- Co to jest, u diabła?- Emporium to wielki, wspaniały sklep z towarami sprowadzanymi z całego kraju, a nawet z innych części świata.Czyż to nie robi wrażenia? Nie marzyłbyś o robieniu zakupów w miejscu o takiej imponującej nazwie?- Chyba nie, ale skoro tobie się ona podoba, to niech będzie.- Posłał jej szeroki uśmiech.- Cudownie.- Kaitlin radośnie podskoczyła na krześle.- Jutro rano zamówię u malarza stosowny szyld.- Tylko niezbyt duży.- W głosie Trippa zabrzmiałaostrzegawcza nuta.- Musimy uważać na.- Wydatki.Tak, wiem.Już o tym mówiłeś.O ile się niemylę, tysiąc razy.- Pieniądze.Anula & Irenascandalous-.nie rosną na drzewach - dokończyła.- O tym też jużwspomniałeś.- Uśmiechnęła się do niego słodko.- Nie spadają też z nieba ani nie kwitną na grządkach.Naprawdę dobrze to rozumiem.- Jeśli przyjrzysz się tym liczbom.- Tripp otworzyłksięgę.- To sama się przekonasz, że.- Zmarszczyłbrwi i pchnął rejestr w jej stronę.- Jaka to cyfra, trzy czypięć?- Chyba trzy.Chociaż.może pięć.- Więc ile? Jest wielka różnica między trójką a piątką,nie uważasz? - spytał kwaśnym tonem.- Owszem, dwa.- Kaitlin ostentacyjnie westchnęła.Doskonale pamiętała, jaką minę zrobił Tripp, gdy wczoraj wieczorem zaczęła zapisywać dotychczasowe wydatki na urządzeniesklepu.Myślała wtedy jedynie o tym, kiedy wreszcie zanotujątutaj jakieś przychody i wyliczą zyski.- Kaitlin, musimy uważać na pieniądze.Spójrz na to.-Tripp westchnął ciężko i wymownie postukał palcem w zapisaną stronę.- Piszesz tak niewyraznie, że nie jestem w stanie odcyfrować połowy twoich zapisków.A na domiar złegojeszcze wychodzisz poza linie.- Pewnie nie zaliczam się do takich skrupulatnych osóbjak ty.- Skrzywiła się i przysunęła rejestr Trippowi pod nos.- To przesądza sprawę.- Tripp sięgnął po księgę.- Oddzisiaj ja będę się zajmował naszą rachunkowością.- Niby dlaczego? Umiem liczyć nie gorzej od ciebie -odparła oburzona.- Ale z kaligrafią masz kłopoty.Co za sens dokonywaćwpisów, których potem nie sposób odczytać.- Tripp pokręcił głową.- Trzymaj się z daleka od tego rejestru.Anula & Irenascandalous- Niech ci będzie - mruknęła wyniośle.- Zróbmy teraz listę towarów.- Rozmawiałeś z Rafe'em?- Tak, wszystko ustalone.Jego brat Ned też nam pomoże.Pojedziemy więc trzema wozami.- To powinno wystarczyć.- Kaitlin zacisnęła usta.Miała wielką ochotę zażądać, aby zabrali ją ze sobą, alewiedziała, że to wykluczone.Z uwagi na reputację nie mogłasobie pozwolić na kilkudniową podróż do Ferman w towarzystwie trzech mężczyzn.Plotkom nie byłoby końca - zapewne nawet pani Douglas nie zdołałaby ich uciszyć.- Jesteś pewna, że ten hurtownik ma odpowiednie towary?- Oczywiście, wiem, że pracodawca mojej przyjaciółkiIsabelle zawsze zaopatruje się właśnie u niego.- No dobrze.- Tripp poślinił koniec kopiowego ołówkai zaczął pisać.- Przede wszystkim potrzebujemy kilku szalkowych wag, pół tuzina dużych szklanych słojów i czteryszufelki.- Tak, to niezbędne wyposażenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mogły najwyżej spekulować na temat jej rzekomego omdlenia.Ona wiedziała, co zaszło.Wciąż czuła ciepłoust Trippa na swoich, siłę jego ramion, żar namiętności.I szaleńcze podniecenie, które ogarnęło ich oboje.Na myśl o tym znów zapragnęła znalezć się w objęciachtego mężczyzny, znów przeżyć tę niewysłowioną rozkosz,której smak dopiero poznała.'Obróciła się na pięcie i wbiegła do sklepu, spragnionaowej bliskości i wszystkiego, co ona obiecywała.- Myślę, że obie panie.- raptownie urwała.Tripp zniknął.Anula & IrenascandalousROZDZIAA DZIESITYKaitlin odsunęła nową zasłonkę wiszącą w przejściu między kuchnią a sklepem i z dumą przesunęła wzrokiem po jego wnętrzu.Piękne, nowe półki zdawały się czekać na mnóstwo towarów, których sprzedaż zaprowadzi ją na scenę teatruw Nowym Jorku.Miniony tydzień okazał się nadzwyczaj pracowity, ale nareszcie wszystko było skończone.Półki i lady lśniły od białejfarby, podłoga została starannie wywoskowana i wyfrotero-wana, a wystawowe okno i frontowe drzwi kusiły żółtym,słonecznym kolorem.Kaitlin sama wybrała barwy.Jej sklepmusiał wyglądać atrakcyjnie i zachęcająco.Nie żałowała więc wysiłku, ale najtrudniejsza okazała sięwspółpraca z Trippem.Kaitlin nigdy nie spotkała kogoś takskrupulatnego.Jak na jej gust, Tripp o wiele za dużo myślał.Dokonywał mnóstwa pomiarów, oczywiście zapisywał jew swoim bezcennym notesie, a potem jeszcze dwa razysprawdzał, czy się nie pomylił.Podobnie postępował przykażdej czynności technicznej.Patrząc, jak uważnie wbijagwózdz, można było umrzeć z nudów.Kaitlin często kusiło,aby wyrwać Trippowi młotek z ręki i samodzielnie zrobić to,co trzeba.Teraz musiała przyznać, że rezultaty jego starań przeszłyjej najśmielsze oczekiwania.Anula & Irenascandalous- Dobranoc, panno Kaitlin.- Odziany w długą, białąnocną koszulkę Charlie wyciągnął do niej rączki.Przy schodach już czekał na niego Tripp.- Słodkich snów, Charlie.- Przyklękła obok chłopcai serdecznie go uścisnęła, on zaś mocno cmoknął ją w policzek, zostawiając na nim wilgotny ślad, co zawsze wywoływało u niej uśmiech.Powoli podniosła się z klęczek, patrząc za Charliem.Chłopiec podbiegł do ojca, który chwycił go na ręce i zaniósłna górę.Na widok tej sceny zrobiło się jej ciepło na sercu.Podobnie jak wtedy, gdy po kolacji Tripp wziął synka na kolana i wypytywał go o wszystko, co tego dnia działo sięw szkole.Charlie był prawdziwą gadułą.Uwielbiał szkołę, swojąnauczycielkę i nowych przyjaciół.Wieczorem Kaitlin zazwyczaj siadała przy stole z szyciem lub jakąś inną robótkąi z przyjemnością słuchała, jak ojciec gawędzi z synkiem.Wtym przypadku cierpliwość Trippa była wielką zaletą.Uważnie słuchał każdego słowa dziecka i odpowiadał na jego niezliczone pytania.W takich chwilach Kaitlin zapominałao wszystkim, czym Tripp od rana wyprowadził ją z równowagi.Mimo swoich irytujących zwyczajów Tripp jednak zawsze wiedział, co robi.Wykonanych przez niego półek, ladi napraw nie powstydziłby się doświadczony stolarz.Trippmiał jeszcze jedną zaletę - nigdy nie narzekał.W przeciwieństwie do Kaitlin, która często wytykała mu nadmiernądrobiazgowość.Tripp położył Charliego spać i zszedł na dół.Mimo że tego dnia bardzo długo pracował w sklepie, pomagał przy go-Anula & Irenascandaloustowaniu i sprzątaniu, jak zwykle nie wyglądał na zmęczonego.Przeciwnie, był ucieleśnieniem siły i solidności.- Powinniśmy zrobić listę towarów - oświadczył, wyciągając z szuflady plik papierów i księgę do prowadzenia rachunkowości.- Zastanawiałam się nad odpowiednią nazwą dla naszegosklepu.- Kaitlin odłożyła na kolana cerowaną koszulę.- Coproponujesz?- Czy ja wiem.-Tripp równiutko ułożył papiery nablacie i ostrożnie odsunął naftową lampę.- Może Artykułyprzemysłowe"?- Artykuły przemysłowe"? - Kaitlin zmarszczyła kształtny nosek.- To brzmi dosyć.nudnie, nie sądzisz?Tripp wzruszył ramionami.- A jak ty chciałabyś go nazwać?- Co powiesz na Emporium"?- Co to jest, u diabła?- Emporium to wielki, wspaniały sklep z towarami sprowadzanymi z całego kraju, a nawet z innych części świata.Czyż to nie robi wrażenia? Nie marzyłbyś o robieniu zakupów w miejscu o takiej imponującej nazwie?- Chyba nie, ale skoro tobie się ona podoba, to niech będzie.- Posłał jej szeroki uśmiech.- Cudownie.- Kaitlin radośnie podskoczyła na krześle.- Jutro rano zamówię u malarza stosowny szyld.- Tylko niezbyt duży.- W głosie Trippa zabrzmiałaostrzegawcza nuta.- Musimy uważać na.- Wydatki.Tak, wiem.Już o tym mówiłeś.O ile się niemylę, tysiąc razy.- Pieniądze.Anula & Irenascandalous-.nie rosną na drzewach - dokończyła.- O tym też jużwspomniałeś.- Uśmiechnęła się do niego słodko.- Nie spadają też z nieba ani nie kwitną na grządkach.Naprawdę dobrze to rozumiem.- Jeśli przyjrzysz się tym liczbom.- Tripp otworzyłksięgę.- To sama się przekonasz, że.- Zmarszczyłbrwi i pchnął rejestr w jej stronę.- Jaka to cyfra, trzy czypięć?- Chyba trzy.Chociaż.może pięć.- Więc ile? Jest wielka różnica między trójką a piątką,nie uważasz? - spytał kwaśnym tonem.- Owszem, dwa.- Kaitlin ostentacyjnie westchnęła.Doskonale pamiętała, jaką minę zrobił Tripp, gdy wczoraj wieczorem zaczęła zapisywać dotychczasowe wydatki na urządzeniesklepu.Myślała wtedy jedynie o tym, kiedy wreszcie zanotujątutaj jakieś przychody i wyliczą zyski.- Kaitlin, musimy uważać na pieniądze.Spójrz na to.-Tripp westchnął ciężko i wymownie postukał palcem w zapisaną stronę.- Piszesz tak niewyraznie, że nie jestem w stanie odcyfrować połowy twoich zapisków.A na domiar złegojeszcze wychodzisz poza linie.- Pewnie nie zaliczam się do takich skrupulatnych osóbjak ty.- Skrzywiła się i przysunęła rejestr Trippowi pod nos.- To przesądza sprawę.- Tripp sięgnął po księgę.- Oddzisiaj ja będę się zajmował naszą rachunkowością.- Niby dlaczego? Umiem liczyć nie gorzej od ciebie -odparła oburzona.- Ale z kaligrafią masz kłopoty.Co za sens dokonywaćwpisów, których potem nie sposób odczytać.- Tripp pokręcił głową.- Trzymaj się z daleka od tego rejestru.Anula & Irenascandalous- Niech ci będzie - mruknęła wyniośle.- Zróbmy teraz listę towarów.- Rozmawiałeś z Rafe'em?- Tak, wszystko ustalone.Jego brat Ned też nam pomoże.Pojedziemy więc trzema wozami.- To powinno wystarczyć.- Kaitlin zacisnęła usta.Miała wielką ochotę zażądać, aby zabrali ją ze sobą, alewiedziała, że to wykluczone.Z uwagi na reputację nie mogłasobie pozwolić na kilkudniową podróż do Ferman w towarzystwie trzech mężczyzn.Plotkom nie byłoby końca - zapewne nawet pani Douglas nie zdołałaby ich uciszyć.- Jesteś pewna, że ten hurtownik ma odpowiednie towary?- Oczywiście, wiem, że pracodawca mojej przyjaciółkiIsabelle zawsze zaopatruje się właśnie u niego.- No dobrze.- Tripp poślinił koniec kopiowego ołówkai zaczął pisać.- Przede wszystkim potrzebujemy kilku szalkowych wag, pół tuzina dużych szklanych słojów i czteryszufelki.- Tak, to niezbędne wyposażenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]