[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymał ją dla siebie czy zdążył jużzdradzić Zakon? Trzeba koniecznie dowiedzieć się czegoś więcej.I natychmiast zawiadomićSternika.Z Wolseyem i jego agentem trzeba się ugodzić albo.- Czy ten malarz mieszka w Londynie? - zapytał głośno.- Nie mężczyzna malował te obrazki - odrzekł Tuke, szczerząc zęby do Ashtona nawidok nagłej bladości Francuza.- Diabeł.- wyszeptał drżącymi wargami Perreal.- Czyją się to stało mocą?Anula + Polgaraouslandasc- Pan Tuke chciał jedynie powiedzieć, że nie męska malowała je ręka - powtórzyłAshton.- Jak to? - Francuski artysta potoczył zdumionym wzrokiem po ich rozbawionychtwarzach.- Czyj aż zatem?- Malarzem tym jest kobieta - wybuchnęli śmiechem dwaj Anglicy.Oburzony artystawyprostował się na całą swą niezbyt imponującą wysokość.- Przyprowadziliście mnie tutaj, by kpić sobie ze mnie! - krzyknął.- My? Nigdy w świecie - niewinnie zapewnił Ashton.- Och, proszę nas nie posądzać o taką niegodziwość - dodał Tuke.- Kpić sobie zciebie, największego wśród francuskich mistrzów? Jego eminencja jest niezmierniewdzięczny, że tak wielki znawca zechciał potwierdzić autentyczność jego numizmatów.Wdowód zaś swej wdzięczności przesyła ci, panie, tę oto sakiewkę.- Sakiewkę? Czyżby mniemano, iż sprzedaję swój honor za pieniądze?- Och, czegoś podobnego nie sposób sobie nawet wyobrazić! - wykrzyknął Ashton.-Nasz pan pragnie, mistrzu, byś po obejrzeniu tej kolekcji udzielił mu światłej rady, czym jąuzupełnić.- Owszem, wymaga to niezwykle subtelnego smaku i wiedzy.- Nie sądzimy, by dla ciebie była to rzecz zbyt trudna.- Krok po kroku za pomocązręcznie dawkowanych pochlebstw udało im się ułagodzić rozwścieczonego Francuza.Przezchwilę bełkotał coś jeszcze, mocno parskając śliną, w końcu wszakże wróciło muopanowanie.- Jedno mnie tylko zdumiewa - wycedził wreszcie z tą samą co przedtem wyższością.-Jakim sposobem owe monety Merowingów znalazły się w Anglii? Niezmiernie interesująmnie rzadkości tego rodzaju.Powiedzcie, czy razem z monetami znaleziono też inne rzeczy?Na przykład klejnoty? A może starą osobliwą skrzynię czy choćby jakiś rękopis?- Gdyby nawet tak było, nic bym o tym nie wiedział.Arcybiskup zbiera jedyniemonety i medaliony.Ale możesz, mistrzu, zapytać sir Septimusa Croucha, antykwariusza,który sprzedał nam owe monety - skwapliwie poinformował Tuke.Brzmiąca w jego głosiefałszywa usłużność mogła przyprawić o mdłości.- Pan Crouch mieszka w Londynie tuż podmurami City, na Lime Street Ward.Radziłbym jak najszybciej się z nim skonsultować.-Stojąc za plecami Perreala, Tuke wykonał taki ruch ręką, jak gdyby przepędzał kury.Ashtonznów wściekł się w duchu: nawet gestowi, nie mającemu wszak nic wspólnego zgrzecznością, ten obmierzły Tuke potrafi nadać tyle arystokratycznego wdzięku! Ach, taniedbała elegancja.On sam nigdy się tego nie nauczy.Jaszczurka! Angielska jaszczurkaAnula + Polgaraouslandasccontra francuska łasica.Jeden wart drugiego.- Ach, sieur Crouch! Teraz już wszystko rozumiem - odparł francuski alchemik.Dziwne swoją drogą, pomyślał, że Bellier o nim nie wspomniał.Czyżby nie wiedział? Możetrzeba go poinformować?- Wszystko? To znaczy co? - zapytał zdziwiony Ashton.- Ależ panie Ashton, Crouch to znany adept czarnej magii.Wielkie Grimoire, metodaHonoriusa.Ashton zbladł.- O - zdziwił się Tuke - więc ty o tym nie wiesz? Mówią, że wytrawny z niegosatanista, choć ja tam nie widzę, by odnosił z tego jakąś korzyść.Gdyby naprawdę umiałprzywoływać diabła, byłby już pewnie bogaty jak Krezus, nie uważasz? - uśmiechnął się zafektacją, widząc, że Ashton bezwiednie się wzdrygnął.Musiało to zrobić na nim wrażenie!Anula + Polgaraouslandasc15Robert Ashton znów był zmuszony udać się do kamienicy Pod Stojącym Kotem.Stał teraz w zagraconym sklepiku wdowy, wodząc wzrokiem po zielonych twarzachzezowatych i koślawych świętych, różniących się między sobą tym jedynie, że każdyznajdował się w innym stadium krwawego męczeństwa.On sam też nie wyglądał najlepiej.Nie nosił dzisiaj liberii, lecz swój szary wysłużony kubrak i sięgające kolan workowatespodnie, które sprawiały wrażenie, jakby się w nich przespał.Gęste kędzierzawe włosysterczały mu na wszystkie strony w przedziwnych konfiguracjach, twarz miał bladą, oczyzapadnięte.Wyglądał jak człowiek, którego ścigają zmory.Tak było: całą noc śnił mu siękoszmar.Crouch zmieniał się w demona szczerzącego zakrwawione zęby, Zuzanna w okrutnądiablicę, budzącą zarówno grozę, jak i pożądanie, spod skrwawionych płócien oskarżycielskopatrzyły czyjeś zwłoki, a wszystko to wymieszane w jakiś iście diabelski dekokt.Toteżodczuł nawet pewną ulgę, gdy kazano mu zanieść madame Dallet wiadomość o daciewyjazdu.Zobaczę ją taką, jaka jest naprawdę, i uwolnię się od niej, mamrotał do siebie,naciskając klamkę.Pani Hull ledwie raczyła prześliznąć się wzrokiem po jego masywnej postaci, którąmusiał przygiąć pod niską futryną, i natychmiast znowu pochyliła się nad robótką.- Na górę wchodzić nie wolno.Nie chce pana widzieć.- Mam dla niej wiadomość, chodzi o wyjazd.Powinna się przygotować.- Proszę więc tutaj zostawić notatkę, zaniosę ją pózniej.Pani Dallet jest chora.- Mam jej to przekazać osobiście.- Przyjdz pózniej, panie Ashton.Teraz nie wolno jej niepokoić.Nie przestając machać drutami, wdowa owijała włóczkę wokół palca raz tak, razinaczej, a na podołek miarowo spływała jej dzianina o bardzo wymyślnym wzorze.Kocica,zwinięta dotąd w kłębek u stóp swojej pani, teraz nagle wstała, wyprężyła ogon i odeszła,demonstrując tym wyrazną niechęć wobec osoby natręta.Nawet kot robi mu tu afront,pomyślał oburzony Ashton.Chcą się mnie pozbyć te wiedzmy.Nic z tego.- Wypełniam rozkazy i nie będę tracił czasu na czekanie - oświadczył, stawiając nogęna wąskich spiralnych schodach.- Ale kręcić się i wścibiać nos, gdzie nie proszą, to masz czas - stwierdziła pani Hull,nie podnosząc wzroku i nie gubiąc rytmu w przerabianiu oczek.Ashton posłał jej wodpowiedzi mało przyjemne spojrzenie.- Starcza ci też czasu na psucie pani Dallet reputacji.- Na te słowa lekko przygarbił swe szerokie plecy, jakby nagle wichura zawiała mu w oczy.-Anula + PolgaraouslandascChoć już nie na to, aby zająć się człowiekiem w czerni.- Nie zamierzam się jej wysługiwać.- Odwrócił się i głośno tupiąc, zaczął wstępowaćna schody.Drzwi na górze były otwarte, tak że w polu widzenia miał cały pokoik służący zaprzedpokój, salon i sypialnię.Zapukał w otwarte drzwi.- Proszę nie wchodzić.Pani jest chora i nie chce nikogo widzieć.Zwłaszcza pana.- Zpracowni wyłoniła się Nan z niedwuznacznym zamiarem zatrzaśnięcia mu drzwi przednosem.Nie zdążyła.- Ciekawe, że chora.Nie widzę nikogo w łóżku - odrzekł zgryzliwie; przytrzymałramieniem drzwi i hardo wszedł do pokoju.- Dość już złego narobiłeś! Wynoś się! - Piastunka zagrodziła mu drogę, więc ponadjej ramieniem zajrzał do pracowni.Zuzanna siedziała przy sztaludze, malując portret na descewysokości jakichś dwóch dłoni.W powietrzu unosił się żrący zapach farb olejnych irozpuszczalnika, od którego zapiekły go oczy.- Mówię przecież, idz sobie, panie Ashton.Niewypada, byś ją oglądał w tym stanie.Ashton nadal tkwił w miejscu jak przyrośnięty i patrzył.Rozpuszczone włosyZuzanny spływające jej luzno na plecy zwijały się wokół twarzy w wilgotne rudawepierścionki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zatrzymał ją dla siebie czy zdążył jużzdradzić Zakon? Trzeba koniecznie dowiedzieć się czegoś więcej.I natychmiast zawiadomićSternika.Z Wolseyem i jego agentem trzeba się ugodzić albo.- Czy ten malarz mieszka w Londynie? - zapytał głośno.- Nie mężczyzna malował te obrazki - odrzekł Tuke, szczerząc zęby do Ashtona nawidok nagłej bladości Francuza.- Diabeł.- wyszeptał drżącymi wargami Perreal.- Czyją się to stało mocą?Anula + Polgaraouslandasc- Pan Tuke chciał jedynie powiedzieć, że nie męska malowała je ręka - powtórzyłAshton.- Jak to? - Francuski artysta potoczył zdumionym wzrokiem po ich rozbawionychtwarzach.- Czyj aż zatem?- Malarzem tym jest kobieta - wybuchnęli śmiechem dwaj Anglicy.Oburzony artystawyprostował się na całą swą niezbyt imponującą wysokość.- Przyprowadziliście mnie tutaj, by kpić sobie ze mnie! - krzyknął.- My? Nigdy w świecie - niewinnie zapewnił Ashton.- Och, proszę nas nie posądzać o taką niegodziwość - dodał Tuke.- Kpić sobie zciebie, największego wśród francuskich mistrzów? Jego eminencja jest niezmierniewdzięczny, że tak wielki znawca zechciał potwierdzić autentyczność jego numizmatów.Wdowód zaś swej wdzięczności przesyła ci, panie, tę oto sakiewkę.- Sakiewkę? Czyżby mniemano, iż sprzedaję swój honor za pieniądze?- Och, czegoś podobnego nie sposób sobie nawet wyobrazić! - wykrzyknął Ashton.-Nasz pan pragnie, mistrzu, byś po obejrzeniu tej kolekcji udzielił mu światłej rady, czym jąuzupełnić.- Owszem, wymaga to niezwykle subtelnego smaku i wiedzy.- Nie sądzimy, by dla ciebie była to rzecz zbyt trudna.- Krok po kroku za pomocązręcznie dawkowanych pochlebstw udało im się ułagodzić rozwścieczonego Francuza.Przezchwilę bełkotał coś jeszcze, mocno parskając śliną, w końcu wszakże wróciło muopanowanie.- Jedno mnie tylko zdumiewa - wycedził wreszcie z tą samą co przedtem wyższością.-Jakim sposobem owe monety Merowingów znalazły się w Anglii? Niezmiernie interesująmnie rzadkości tego rodzaju.Powiedzcie, czy razem z monetami znaleziono też inne rzeczy?Na przykład klejnoty? A może starą osobliwą skrzynię czy choćby jakiś rękopis?- Gdyby nawet tak było, nic bym o tym nie wiedział.Arcybiskup zbiera jedyniemonety i medaliony.Ale możesz, mistrzu, zapytać sir Septimusa Croucha, antykwariusza,który sprzedał nam owe monety - skwapliwie poinformował Tuke.Brzmiąca w jego głosiefałszywa usłużność mogła przyprawić o mdłości.- Pan Crouch mieszka w Londynie tuż podmurami City, na Lime Street Ward.Radziłbym jak najszybciej się z nim skonsultować.-Stojąc za plecami Perreala, Tuke wykonał taki ruch ręką, jak gdyby przepędzał kury.Ashtonznów wściekł się w duchu: nawet gestowi, nie mającemu wszak nic wspólnego zgrzecznością, ten obmierzły Tuke potrafi nadać tyle arystokratycznego wdzięku! Ach, taniedbała elegancja.On sam nigdy się tego nie nauczy.Jaszczurka! Angielska jaszczurkaAnula + Polgaraouslandasccontra francuska łasica.Jeden wart drugiego.- Ach, sieur Crouch! Teraz już wszystko rozumiem - odparł francuski alchemik.Dziwne swoją drogą, pomyślał, że Bellier o nim nie wspomniał.Czyżby nie wiedział? Możetrzeba go poinformować?- Wszystko? To znaczy co? - zapytał zdziwiony Ashton.- Ależ panie Ashton, Crouch to znany adept czarnej magii.Wielkie Grimoire, metodaHonoriusa.Ashton zbladł.- O - zdziwił się Tuke - więc ty o tym nie wiesz? Mówią, że wytrawny z niegosatanista, choć ja tam nie widzę, by odnosił z tego jakąś korzyść.Gdyby naprawdę umiałprzywoływać diabła, byłby już pewnie bogaty jak Krezus, nie uważasz? - uśmiechnął się zafektacją, widząc, że Ashton bezwiednie się wzdrygnął.Musiało to zrobić na nim wrażenie!Anula + Polgaraouslandasc15Robert Ashton znów był zmuszony udać się do kamienicy Pod Stojącym Kotem.Stał teraz w zagraconym sklepiku wdowy, wodząc wzrokiem po zielonych twarzachzezowatych i koślawych świętych, różniących się między sobą tym jedynie, że każdyznajdował się w innym stadium krwawego męczeństwa.On sam też nie wyglądał najlepiej.Nie nosił dzisiaj liberii, lecz swój szary wysłużony kubrak i sięgające kolan workowatespodnie, które sprawiały wrażenie, jakby się w nich przespał.Gęste kędzierzawe włosysterczały mu na wszystkie strony w przedziwnych konfiguracjach, twarz miał bladą, oczyzapadnięte.Wyglądał jak człowiek, którego ścigają zmory.Tak było: całą noc śnił mu siękoszmar.Crouch zmieniał się w demona szczerzącego zakrwawione zęby, Zuzanna w okrutnądiablicę, budzącą zarówno grozę, jak i pożądanie, spod skrwawionych płócien oskarżycielskopatrzyły czyjeś zwłoki, a wszystko to wymieszane w jakiś iście diabelski dekokt.Toteżodczuł nawet pewną ulgę, gdy kazano mu zanieść madame Dallet wiadomość o daciewyjazdu.Zobaczę ją taką, jaka jest naprawdę, i uwolnię się od niej, mamrotał do siebie,naciskając klamkę.Pani Hull ledwie raczyła prześliznąć się wzrokiem po jego masywnej postaci, którąmusiał przygiąć pod niską futryną, i natychmiast znowu pochyliła się nad robótką.- Na górę wchodzić nie wolno.Nie chce pana widzieć.- Mam dla niej wiadomość, chodzi o wyjazd.Powinna się przygotować.- Proszę więc tutaj zostawić notatkę, zaniosę ją pózniej.Pani Dallet jest chora.- Mam jej to przekazać osobiście.- Przyjdz pózniej, panie Ashton.Teraz nie wolno jej niepokoić.Nie przestając machać drutami, wdowa owijała włóczkę wokół palca raz tak, razinaczej, a na podołek miarowo spływała jej dzianina o bardzo wymyślnym wzorze.Kocica,zwinięta dotąd w kłębek u stóp swojej pani, teraz nagle wstała, wyprężyła ogon i odeszła,demonstrując tym wyrazną niechęć wobec osoby natręta.Nawet kot robi mu tu afront,pomyślał oburzony Ashton.Chcą się mnie pozbyć te wiedzmy.Nic z tego.- Wypełniam rozkazy i nie będę tracił czasu na czekanie - oświadczył, stawiając nogęna wąskich spiralnych schodach.- Ale kręcić się i wścibiać nos, gdzie nie proszą, to masz czas - stwierdziła pani Hull,nie podnosząc wzroku i nie gubiąc rytmu w przerabianiu oczek.Ashton posłał jej wodpowiedzi mało przyjemne spojrzenie.- Starcza ci też czasu na psucie pani Dallet reputacji.- Na te słowa lekko przygarbił swe szerokie plecy, jakby nagle wichura zawiała mu w oczy.-Anula + PolgaraouslandascChoć już nie na to, aby zająć się człowiekiem w czerni.- Nie zamierzam się jej wysługiwać.- Odwrócił się i głośno tupiąc, zaczął wstępowaćna schody.Drzwi na górze były otwarte, tak że w polu widzenia miał cały pokoik służący zaprzedpokój, salon i sypialnię.Zapukał w otwarte drzwi.- Proszę nie wchodzić.Pani jest chora i nie chce nikogo widzieć.Zwłaszcza pana.- Zpracowni wyłoniła się Nan z niedwuznacznym zamiarem zatrzaśnięcia mu drzwi przednosem.Nie zdążyła.- Ciekawe, że chora.Nie widzę nikogo w łóżku - odrzekł zgryzliwie; przytrzymałramieniem drzwi i hardo wszedł do pokoju.- Dość już złego narobiłeś! Wynoś się! - Piastunka zagrodziła mu drogę, więc ponadjej ramieniem zajrzał do pracowni.Zuzanna siedziała przy sztaludze, malując portret na descewysokości jakichś dwóch dłoni.W powietrzu unosił się żrący zapach farb olejnych irozpuszczalnika, od którego zapiekły go oczy.- Mówię przecież, idz sobie, panie Ashton.Niewypada, byś ją oglądał w tym stanie.Ashton nadal tkwił w miejscu jak przyrośnięty i patrzył.Rozpuszczone włosyZuzanny spływające jej luzno na plecy zwijały się wokół twarzy w wilgotne rudawepierścionki [ Pobierz całość w formacie PDF ]