[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wy.jużprzegraliście.- Mądrość bardzo często zostaje nagrodzona uderzeniemw czerep - odparł mężczyzna.- Mam na imię Travis.To jestCarrier.Prawdopodobnie znasz już, uch, chorążego Fanninga.-Posłał Haydenowi smutny uśmiech.- Masz przywilej siedzieć wklatce zarezerwowanej dla wichrzycieli.Fanning i ja zostaliśmypojmani, kiedy próbowaliśmy wykraść się na zewnątrz.Carrierdotarł na mostek wrogiego okrętu i zabił sześć osób zanim goobezwładniono.Natomiast wy dwaj najwyrazniejzaatakowaliście w pełni uzbrojony statek piratów, dysponującjednym aerocyklem i dwoma pistoletami.Zgaduję więc, żestanowimy kłopotliwą gromadkę.- Ale wciąż żyjemy - skomentował Carrier bezbarwnymgłosem.- To bardzo głupie z ich strony.353 - Nie wiedzą.- powiedział niemal półprzytomnieFanning -.który z nas może przedstawiać jakąś wartość.- Nie wiedzą, kim on jest - szepnął Travis, wskazując naadmirała.- Ale wiedzą, że na pokładzie przebywał admirał.Okup za niego może być jedynym zyskiem, jaki przyniesie im tacała eskapada.- Myśleli, że to ja - rzucił Carrier z pierwszą oznakąrozbawienia, jaką kiedykolwiek okazał.- Dlatego nie zastrzelilimnie na miejscu.- Aha! - Fanning zgarbił plecy, zaciskając zęby, w miaręjak powoli cofał dłonie.W końcu podniósł połyskliwą,metalową łuskę do światła.- Zrobione.Opatrzmy go.Wszyscy oderwali po kawałku swoich koszul.Haydenwyciągnął dłoń, by wręczyć szarpie Fanningowi, gdy zadrżałamu ręka.- Jedną chwil.Chwilę pózniej czarna zasłona ponownie przesłoniła całyświat.*- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł - ktoś sięodezwał.Hayden poczuł drgnięcie własnego ciała, a już pochwili półprzytomnie wodził wokół spojrzeniem po skąpanychw półmroku na wpół znajomych kratach i stłoczonych za nimiludziach.- Travis, przekonałeś mnie do nieoddania się w ich ręce,gdy ci kryminaliści zaczęli torturować naszych ludzi, ale terazsię tego wstydzę.- Admirał Fanning siedział w powietrzu,przytrzymując dłońmi uniesione w górę kolana.Gdy mówił,chłodne powietrze zamieniało jego oddech w parę.Blady Martor unosił się na samym środku klatki zbezwładnie rozrzuconymi rękami i nogami.- Uczyniłem to, by chronić szczegóły misji.- Pal sześć misję! Jestem odpowiedzialny za moich ludzi.Jeśli mogę oszczędzić bólu choć jednemu z nich, muszę to353 zrobić.- Nie, jeśli ostatecznie doprowadzi to do ich śmierci -mruknął Carrier.- Cicho, ktoś idzie.Hayden miał właśnie spytać, jak się miewa Martor.Zamilkł jednak na odgłos kogoś, kto - jak było wyraznie słychać- zmierzając w ich kierunku, odpychał się rękami od belek wkorytarzu.Chwilę pózniej ukazała się im szczupła, blada twarz.Pirat był młody, niemal groteskowo chudy i miał na sobie kilkawarstw połatanych kurtek, kamizelek i pantalonów.Zachowującbezpieczną odległość, pchnął dwie butelki w kierunku klatki.- Jedna do szczania, druga do picia - powiedział, gdynaczynia dotarły do krat.- Nie pomylcie ich.Admirał Fanning odchrząknął.- Dokąd zmierzamy? - spytał spokojnym głosem.- Do pałacu voyeura - odparł pirat.- Gdy dogonimy jużresztę floty.- Odepchnął się od klatki i zaczął pokracznąwspinaczkę niczym czteronożny pająk.- Co to jest pałac voyeura? - szepnął Travis.- Myślę, że miał na myśli stację turystyczną - rzekłFanning.- To złe wieści.Przejrzeli nasz plan.Travis westchnął.- Zwietnie.Czy chce pan przez to powiedzieć, że piraciznają cel naszej misji w zimie, podczas gdy nie znają go nawetstarsi stopniem oficerowie w pana służbie?Hayden dostrzegł, że Martor oddycha regularnie.Ponownie zwrócił więc uwagę na Fanninga, który wyglądał narozczarowanego.- Informacje o tym, że poszukujemy słynnego skarbumiały pozostać w tajemnicy do momentu dotarcia na miejsce -wyjaśnił admirał.- Obawialiśmy się, że może to.wpłynąć nadyscyplinę.członków załogi, których siłą wcielono do służby.Carrier zarechotał.- Ma pan na myśli, że mogliby wszcząć bunt, by ustawić353 się jak królowie.- Tak, panie Carrier.Właśnie to mam na myśli.Hayden wodził wzrokiem od jednego mężczyzny dodrugiego.O jakim skarbie mówili?- Dlaczego podjęliśmy tę ekspedycję właśnie teraz? -Travis pokręcił głową.- Toczymy wojnę z Mavery.Istniejąprzypuszczenia, że Formacja Sokoła będzie chciała wykorzystaćtę przewagę i dokonać inwazji.Po co mielibyśmy oblatywać półświata w pogoni za złotem? Chyba że.- No właśnie, Travis - przerwał mu Fanning.- Robimy todla dobra Slipstreamu oraz naszej obecnej klienckiej nacji.-Hayden drgnął na wspomnienie o Aerie.- Faktem jest, że naszaflota nie może równać się z flotą Formacji.Potrzebujemy jakiejśprzewagi, a ponieważ nasz Pilot z powodzeniem zraził do siebiewszystkich sąsiadów, nie możemy liczyć na dyplomację.Musimy polegać na wojsku.- Ale piracki skarb?- Och, zapomnij o skarbie, człowieku.Podzielimy gomiędzy członków załogi, nie dbam o to.Interesuje mniewyłącznie to, co jest przechowywane wraz ze skarbem.A to niema żadnej wartości dla wszystkich tych ludzi i rzecz jasna, dlapiratów, skoro już o tym mowa.- Czyli.?Na twarzy Fanninga pojawił się zagadkowy uśmieszek.- Czasami zapominamy, Travisie, że żyjemy wsztucznym świecie - świecie podtrzymywanym przezmechanizmy tak niesamowite, że często nie zdajemy sobienawet sprawy z tego, czym są.Natomiast wszystkiemechanizmy stworzone przez ludzi posiadają drzwi i zamki.Powiedziałem za dużo.Dość stwierdzić, że jeśli uda się namznalezć to, czego szukamy, Formacja Sokoła nie powinnastanowić przeszkody.Travis i Hayden czekali.Gdy stało się jasne, że to koniecrozmowy, ten pierwszy dał upust swojej irytacji.353 - Czy kilka minut temu nie powiedział pan  pal sześćmisję"? A teraz znów zazdrośnie strzeże pan jej tajemnicy.- To dlatego, że nasz dobroczyńca - Fanning wskazałruchem głowy na korytarz, w którym zniknął pirat - podsunął mipewien pomysł.Hayden postanowił, że nie warto dłużej ukrywać, żeodzyskał przytomność.- Co z dzieciakiem? - spytał, choć również chciałusłyszeć więcej na temat skarbu.Jego głos zabrzmiałchrapliwie; dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak bardzo byłspragniony i głodny.- Wyliże się - odparł Carrier.- O czym pan myśli,admirale?Fanning sięgnął w górę, by przyciągnąć się do krat klatkiw miejscu, gdzie została ona przytwierdzona do kadłuba.- Ten statek nie został pierwotnie zaprojektowany dodziałań w zimie - rzekł.- Przerobiono go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl