[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To jakiś absurd.Ja.- Z jakiej dziury wypełzłaś? - parsknęła szyderczo pani Burrows.Sara pokręciła tylko głową.- Dlaczego wróciłaś dopiero po tylu latach? I dlaczego właśnie teraz? - ciągnęła paniBurrows.Sara milczała, przeszywając morderczym spojrzeniem czerwoną twarz kobiety.- Porzuciłaś swoje dziecko.Oddałaś je do adopcji.Z jakiej racji przychodzisz tuteraz węszyć? - pytała pani Burrows.Sara głośno wypuściła powietrze.Bez większego wysiłku mogłaby odepchnąćrozmówczynię, zmieść ją ze swej drogi, postanowiła jednak na razie nic nie robić.Przez chwilę stały nieruchomo w narastającej ciszy: przybrana i naturalna matkaWilla, nieodłącznie ze sobą związane i świadome swych ról.Pani Burrows przerwała milczenie.- Zakładam, że go szukasz, inaczej pewnie byś się tu nie pokazała - syknęła zezłością.Uniosła brwi niczym detektyw z serialu telewizyjnego, który dokonujewłaśnie kluczowego odkrycia.- A może to t y jesteś odpowiedzialna za jegozniknięcie?- Nie mam z tym nic wspólnego.Jest pani obłąkana.Pani Burrows parsknęła głośno.- Och.obłąkana, powiadasz.Czy to właśnie dlatego trafiłam do tego okropnegomiejsca? - spytała nieco me-lodramatycznym głosem, przewracając oczami, niczym140WYJZCIE Z CIENIAprzerażona bohaterka starego niemego filmu.- O mój Boże!- Proszę mnie przepuścić - poprosiła Sara uprzejmie, lecz stanowczo, przesuwając sięo krok do przodu w stronę wyjścia.- Jeszcze nie! - odparła pani Burrows.- Może doszłaś do wniosku, że chcesz Willa zpowrotem?-Nie.- Może to właśnie t y go porwałaś? - rzuciła oskarży-cielskim tonem.- Nie, ja.- Cóż, przypuszczam, że jesteś z tym w jakiś sposób powiązana.Nie wtykaj tegocholernego nosa w nie swoje sprawy.To moja rodzina! - Pani Burrows ściągnęłagniewnie brwi.- Spójrz tylko na siebie.Nie nadajesz się na czyją-k o 1 w i e k matkę!Sara miała dość.- Czyżby? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.- A co ty dla.niego zrobiłaś?Pani Burrows uśmiechnęła się triumfalnie: Sara w końcu potwierdziła jej podejrzenia.- Co j a dla niego zrobiłam? Wszystko, co mogłam.To t y go porzuciłaś -oświadczyła gniewnie, nieświadoma, że Sara zmaga się z przemożną żądzą mordu.-Dlaczego nie przyszłaś zobaczyć się z nim wcześniej? Gdzie się ukrywałaś przezwszystkie te lata?- Do diabła! - wybuchła Sara, pokazując wreszcie pogardę i urazę, które czuła dostojącej przed nią kobiety.Jej twarz wyrażała w tej chwili cały gniew i agresję.Jednak pani Burrows wcale się tym nie przejęła.Odsunęła się o krok od drzwi, lecznie po to, by zrobić miejsce Sarze, lecz by położyć palec na wielkim czerwonymguziku alarmowym umieszczonym na ścianie.Sara miała teraz wolną drogę, podeszławięc do wyjścia, położyła dłoń141TUNELE.GABIEJna klamce i lekko uchyliła drzwi.W chwili, gdy to zrobiła, na korytarzu rozległy sięodgłosy burdy - histeryczne krzyki i głośne brzęczenie.Pani Burrows domyśliła sięod razu, że to któryś z Krzykaczy rozpoczął swój koncert.Było to dość dziwne -zwykle tego rodzaju spektakle odbywały się wczesnym rankiem.Na ułamek sekundy uwaga Sary została rozproszona przez dobiegające hałasy, jednakchwilę potem kobieta znów skupiła się na pani Burrows, która niezmiennie trzymaładłoń na przycisku.Sara przeszyła ją gniewnym spojrzeniem i pokręciła głową.- Nie chcesz tego zrobić - stwierdziła tonem pogróżki.Pani Burrows roześmiała sięnieprzyjemnie.- Czyżby? Tak naprawdę chcę tylko, żebyś po prostu się stąd wyniosła.- Och, już mnie tu nie ma! - warknęła Sara, przerywając jej w pół zdania.-.i obyś nigdy więcej się tutaj nie pokazywała.Nigdy!- Nie martw się.Widziałam już wszystko, co chciałam zobaczyć - odparła Sarazjadliwie, otwierając drzwi z taką siłą, że uderzyły z hukiem o ścianę z dziwacznymmalowidłem.Zrobiła krok do przodu, zawahała się jednak, uświadomiwszy sobie, żenie powiedziała jeszcze wszystkiego, co mogła i chciała powiedzieć, kiedy jużzrzuciła maskę i przeszła do otwartej konfrontacji.W tej właśnie chwili zrozumiała,że w końcu może dopuścić do siebie myśl, którą tak długo starała się zanegować - żewieści przekazane przez Joe Waitesa mogły być prawdziwe.- Powiedz mi, co zrobiłaś Sethowi.- Sethowi? - przerwała ostro pani Burrows.- Nazywaj go sobie jak chcesz, Seth czy Will, to nie ma znaczenia.To t y zamieniłaśgo w potwora, we wcielone zło! - wykrzyczała prosto w twarz kobiety.- Wplugawego mordercę!142WYJZCIE Z CIENIA- Mordercę? - powtórzyła pani Burrows, tracąc sporo z dotychczasowej pewnościsiebie.- Co ty wygadujesz, na litość boską?!- Mój brat nie żyje! Will go zabił! - zawyła Sara, z trudem hamując łzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- To jakiś absurd.Ja.- Z jakiej dziury wypełzłaś? - parsknęła szyderczo pani Burrows.Sara pokręciła tylko głową.- Dlaczego wróciłaś dopiero po tylu latach? I dlaczego właśnie teraz? - ciągnęła paniBurrows.Sara milczała, przeszywając morderczym spojrzeniem czerwoną twarz kobiety.- Porzuciłaś swoje dziecko.Oddałaś je do adopcji.Z jakiej racji przychodzisz tuteraz węszyć? - pytała pani Burrows.Sara głośno wypuściła powietrze.Bez większego wysiłku mogłaby odepchnąćrozmówczynię, zmieść ją ze swej drogi, postanowiła jednak na razie nic nie robić.Przez chwilę stały nieruchomo w narastającej ciszy: przybrana i naturalna matkaWilla, nieodłącznie ze sobą związane i świadome swych ról.Pani Burrows przerwała milczenie.- Zakładam, że go szukasz, inaczej pewnie byś się tu nie pokazała - syknęła zezłością.Uniosła brwi niczym detektyw z serialu telewizyjnego, który dokonujewłaśnie kluczowego odkrycia.- A może to t y jesteś odpowiedzialna za jegozniknięcie?- Nie mam z tym nic wspólnego.Jest pani obłąkana.Pani Burrows parsknęła głośno.- Och.obłąkana, powiadasz.Czy to właśnie dlatego trafiłam do tego okropnegomiejsca? - spytała nieco me-lodramatycznym głosem, przewracając oczami, niczym140WYJZCIE Z CIENIAprzerażona bohaterka starego niemego filmu.- O mój Boże!- Proszę mnie przepuścić - poprosiła Sara uprzejmie, lecz stanowczo, przesuwając sięo krok do przodu w stronę wyjścia.- Jeszcze nie! - odparła pani Burrows.- Może doszłaś do wniosku, że chcesz Willa zpowrotem?-Nie.- Może to właśnie t y go porwałaś? - rzuciła oskarży-cielskim tonem.- Nie, ja.- Cóż, przypuszczam, że jesteś z tym w jakiś sposób powiązana.Nie wtykaj tegocholernego nosa w nie swoje sprawy.To moja rodzina! - Pani Burrows ściągnęłagniewnie brwi.- Spójrz tylko na siebie.Nie nadajesz się na czyją-k o 1 w i e k matkę!Sara miała dość.- Czyżby? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.- A co ty dla.niego zrobiłaś?Pani Burrows uśmiechnęła się triumfalnie: Sara w końcu potwierdziła jej podejrzenia.- Co j a dla niego zrobiłam? Wszystko, co mogłam.To t y go porzuciłaś -oświadczyła gniewnie, nieświadoma, że Sara zmaga się z przemożną żądzą mordu.-Dlaczego nie przyszłaś zobaczyć się z nim wcześniej? Gdzie się ukrywałaś przezwszystkie te lata?- Do diabła! - wybuchła Sara, pokazując wreszcie pogardę i urazę, które czuła dostojącej przed nią kobiety.Jej twarz wyrażała w tej chwili cały gniew i agresję.Jednak pani Burrows wcale się tym nie przejęła.Odsunęła się o krok od drzwi, lecznie po to, by zrobić miejsce Sarze, lecz by położyć palec na wielkim czerwonymguziku alarmowym umieszczonym na ścianie.Sara miała teraz wolną drogę, podeszławięc do wyjścia, położyła dłoń141TUNELE.GABIEJna klamce i lekko uchyliła drzwi.W chwili, gdy to zrobiła, na korytarzu rozległy sięodgłosy burdy - histeryczne krzyki i głośne brzęczenie.Pani Burrows domyśliła sięod razu, że to któryś z Krzykaczy rozpoczął swój koncert.Było to dość dziwne -zwykle tego rodzaju spektakle odbywały się wczesnym rankiem.Na ułamek sekundy uwaga Sary została rozproszona przez dobiegające hałasy, jednakchwilę potem kobieta znów skupiła się na pani Burrows, która niezmiennie trzymaładłoń na przycisku.Sara przeszyła ją gniewnym spojrzeniem i pokręciła głową.- Nie chcesz tego zrobić - stwierdziła tonem pogróżki.Pani Burrows roześmiała sięnieprzyjemnie.- Czyżby? Tak naprawdę chcę tylko, żebyś po prostu się stąd wyniosła.- Och, już mnie tu nie ma! - warknęła Sara, przerywając jej w pół zdania.-.i obyś nigdy więcej się tutaj nie pokazywała.Nigdy!- Nie martw się.Widziałam już wszystko, co chciałam zobaczyć - odparła Sarazjadliwie, otwierając drzwi z taką siłą, że uderzyły z hukiem o ścianę z dziwacznymmalowidłem.Zrobiła krok do przodu, zawahała się jednak, uświadomiwszy sobie, żenie powiedziała jeszcze wszystkiego, co mogła i chciała powiedzieć, kiedy jużzrzuciła maskę i przeszła do otwartej konfrontacji.W tej właśnie chwili zrozumiała,że w końcu może dopuścić do siebie myśl, którą tak długo starała się zanegować - żewieści przekazane przez Joe Waitesa mogły być prawdziwe.- Powiedz mi, co zrobiłaś Sethowi.- Sethowi? - przerwała ostro pani Burrows.- Nazywaj go sobie jak chcesz, Seth czy Will, to nie ma znaczenia.To t y zamieniłaśgo w potwora, we wcielone zło! - wykrzyczała prosto w twarz kobiety.- Wplugawego mordercę!142WYJZCIE Z CIENIA- Mordercę? - powtórzyła pani Burrows, tracąc sporo z dotychczasowej pewnościsiebie.- Co ty wygadujesz, na litość boską?!- Mój brat nie żyje! Will go zabił! - zawyła Sara, z trudem hamując łzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]