[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tobie też się wydawało, że to trwa takdługo?- Nie.To była chwila.- Nie była.- Layla wyciągnęła przed siebie kolejny kubek kawy.- Spieraliśmy się, czy mamy cię wybudzić, a jeśli tak, to w jaki402anulaouslaandcs sposób.Quinn powiedziała, żeby zostawić cię jeszcze na kilka minut,że czasami potrzebujesz trochę czasu, żeby się rozgrzać.- Cóż, miałam wrażenie, że wszystko rozegrało siębłyskawicznie.I nie czułam, żeby to należało do przeszłości.-Znowupopatrzyła na Gage'a.- Ani ja.Dlatego na twoim miejscu nie myślałbym na razie okąpieli.- Wolę błękitne baseny z pływającym barem.- Margarity w bikini.- Quinn pogłaskała Cybil po ramieniu.- Wiosenne wakacje, dwutysięczny rok.- Cyb ścisnęłaprzyjaciółkę za rękę.- Nic mi nie jest, Q.- Jak skończymy, stawiam pierwszą kolejkę tej margarity.Gotowi do drogi? - zapytał Cal.Założył plecak, odwrócił się i pokręcił głową.- Coś tu jest nie tak.- Wyruszamy znad nawiedzonego stawu na spacer po lesie, wktórym grasuje demon.- Quinn zdobyła się na uśmiech.- Co możebyć nie tak?- To nie ta ścieżka.- Wskazał na błotnistą dróżkę.-Biegnie wzłym kierunku.- Popatrzył zmrużonymi oczami na słońce i wyciągnąłstary harcerski kompas.- Nie myślałeś, żeby przerzucić się na GPS? - zapytał Gage.- To wystarczy.Widzicie, musimy iść na zachód, a ta ścieżkaprowadzi na północ.Nawet nie powinno jej tam być.403anulaouslaandcs - I jej nie ma.- Oczy Foxa pociemniały.- Tam nie ma żadnejścieżki, tylko krzaki dzikich jeżyn.Ona nie jest prawdziwa.-Przesunął się i pochylił.- Musimy iść tam.-Wskazał ręką na zachód.-Prawie nie widać ścieżki, jakbym patrzył przez zasłonę, ale.Layla postąpiła krok do przodu i wzięła go za rękę.- O, dobrze, tak lepiej.- Pokazujesz nam naprawdę gigantyczne drzewo - powiedziałaCybil.- Którego tam nie ma.- Wciąż trzymając Laylę za rękę, Foxposzedł we wskazanym kierunku.Ogromny dąb rozwiał się, gdy przezniego przeszli.- Niezła sztuczka.- Quinn wypuściła powietrze.- A zatemTwisse nie chce, żebyśmy dotarli na polanę.Ja poprowadzę.- Nie, ja prowadzę.- Cal złapał ją za rękę i pociągnął za siebie.-Mam kompas.- Wystarczyło, że popatrzył na resztę i już wszyscyustawili się w szeregu.Fox w środku, Gage na końcu, kobiety międzynimi.Quinn zrównała się z Calem, gdy tylko ścieżka zrobiła sięwystarczająco szeroka.- Tak właśnie musi być.- Zerknęła przez ramię i zobaczyła, żeobie pozostałe też szły ramię w ramię z partnerami.- W ten sposóbjesteśmy powiązani, Cal.Trzy pary, grupa sześciorga.Bez względu naprzyczynę, tak właśnie ma być.- Idziemy prosto w paszczę lwa.Nie wiem, co nas tam czeka, aleprowadzę tam ciebie i innych.404anulaouslaandcs - Wszyscy idziemy na własnych nogach, Cal.- Podała mubutelkę wody, którą miała w kieszeni kurtki.- Nie wiem, czy kochamcię za to, że jesteś Panem Odpowiedzialnym, czy pomimo to.- Najważniejsze, że kochasz.A skoro już o tym mowa, to możepomyślelibyśmy o ślubie.- Podoba mi się ten pomysł - powiedziała po chwili.-Jeśli chceszznać moje zdanie.- Chcę.- Co za idiotyczne oświadczyny, pomyślał, i jeszczebardziej niedorzeczne miejsce.Z drugiej strony, skoro nie wiedzieli,co czai się za zakrętem, rozsądnie było chwytać to, co mieli, mocno iszybko.- Tak się złożyło, że podzielam twoje zdanie.Muszę cięuprzedzić, że moja matka będzie chciała ślubu z wielką pompą,ogromnego przyjęcia, fajerwerków.- Tak się składa, że ja się z nią zgadzam.Jak ona sobie radzi ztelefonem i mejlem?- Bez problemu.- Zwietnie.Skontaktuję ją z moją matką i będą mogły poszaleć.Jakieś plany na wrzesień?- Wrzesień?Quinn popatrzyła na zimowy las wokoło, na wiewiórkę, którawspięła się na drzewo i biegła po grubym konarze.- Założę się, że Hollow wygląda pięknie we wrześniu.Las wciążjest zielony, ale widać już tu i ówdzie kolory jesieni.405anulaouslaandcs - Myślałem o wcześniejszym terminie.W kwietniu lub w maju.-Przed tym, pomyślał Cal.Przed lipcem, który może oznaczać koniecwszystkiego, co znał i kochał.- Trzeba trochę czasu, żeby zorganizować tę pompę i fajerwerki.- Popatrzyła na niego i zrozumiała, czytała w nim jak w książce.- Potym, Cal, jak już wygramy.Kolejny powód do świętowania.Kiedyjuż.Przerwała, gdy położył jej palec na ustach.Wszyscy usłyszeli ten dzwięk jasno i wyraznie, zatrzymali się,zamilkli i wtedy powietrze przeszył niski, gardłowy warkot, aż ciarkiprzeszły im po plecach.Klusek skulił się na tylnych łapach izaskomlał.- Tym razem pies też go słyszy.- Cal przesunął się lekko, tak żeQuinn znalazła się między nim i Foxem.- Domyślam się, że nie mamy tyle szczęścia, żeby to był poprostu niedzwiedz.- Layla odchrząknęła.- Tak czy inaczej uważam,że powinniśmy iść dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl