[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takiego, jaki jesteś.- Z długim, pełnym zadowoleniawestchnieniem rozejrzała się po restauracji.- A jeśli od czasu do czasu dodasz do tegowieczór taki jak ten.- Wróciła wzrokiem do niego i uśmiechnęła się.- Wtedy być może udaci się coś wskórać.- W takim razie umowa stoi, ponieważ mnie również podoba się taka wyprawa wtwoim towarzystwie.Lubię być z tobą wszędzie.Skurczyła palce w jego dłoni.- Kiedyś.mam wrażenie, że to było bardzo dawno temu.marzyłam o romantycznejmiłości.Wyobrażałam sobie najwspanialszy dzień mojego życia.Ale ten jest lepszy, Ethanie.Rzeczywistość jest wspanialsza od marzeń.- Chcę, żebyś była szczęśliwa.- Gdybym była jeszcze szczęśliwsza, musiałabym być dwiema osobami, by sobie ztym poradzić.- Pochyliła się w jego stronę, jej oczy śmiały się.- A wówczas musiałbyśwymyślić, co począć z nami dwiema.- Jedna osoba w zupełności mi wystarczy.Chcesz się przejść? Jej serce gwałtowniepodskoczyło.Czy to będzie teraz?- Tak.Bardzo chętnie.Słońce już prawie zaszło; idąc ślicznymi uliczkami, rzucalidługie cienie.Na ognistoczerwonym niebie zaczynał wschodzić księżyc.Nie będzie dzisiajpełni, zauważyła Grace, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.Kiedy na krawędzi świetlnego kręgu rzucanego przez uliczną lampę Ethan odwróciłGrace w ramionach, poddała się długiemu, wolnemu pocałunkowi.Jest inna, pomyślał znowu Ethan, całując ją jeszcze bardziej namiętnie.Kiedy się doniego przytulała, sprawiała wrażenie delikatniejszej, cieplejszej i bardziej spragnionej.Czułleciutkie drżenie jej ciała.- Kocham cię, Grace.- Powiedział to, by uspokoić i siebie, i ją.Poczuła, że serce bijejej w gardle, dlatego jej głos drżał.Mrugające nad ich głowami gwiazdy wyglądały jakdrobniutkie brylanciki.- Kocham cię, Ethanie.Zamknęła oczy i wstrzymała oddech, oczekując na jego słowa.- Powinniśmy wracać.Otworzyła oczy.- O tak.- Wypuściła powietrze.- Tak, masz rację.Kiedy szli w stronę pikapa, Gracedoszła do wniosku, że jest bardzo głupia Mężczyzna tak ostrożny i tak sumienny jak Ethannie będzie się jej oświadczał na rogu ulicy w Princess Anne.Zaczeka, aż wrócą, Julie pójdziedo domu, a on będą mogli sprawdzić, co słychać u Aubrey.Zaczeka, aż będą sami, tylko we dwójkę, w dobrze znanym otoczeniu.Kiedy zapuściłsilnik, uśmiechnęła się do niego.- To była cudowna kolacja, Ethanie.Teraz było również światło księżyca, tak jaksobie wyobrażała.Wpadało ukośnymi promieniami przez okno i ślizgało się po leżącej w łóżeczkuAubrey Grace pomyślała, że jej córeczce śni się właśnie coś cudownego.A rano wszyscybędą jeszcze szczęśliwsi, ponieważ wykonają następny krok, umożliwiający im zostanierodziną.Aubrey już go kocha, pomyślała Grace, głaszcząc córeczkę po włosach.Nie takdawno temu miała zamiar wychować dziecko sama.Teraz wszystko się zmieni.Ethan będziekochającym i troskliwym ojcem jej córeczki.Pewnego dnia we dwójkę otulą Aubrey i razem staną nad łóżeczkiem, patrząc na inneśpiące dziecko.Z Ethanem będzie mogła dzielić radość zwykłych chwil, takich jak ten cichymoment w przeciętej blaskiem księżyca ciemności nad śpiącą bezpiecznie dziewczynką.Grace doszła do wniosku, że Ethan da im bardzo wiele, ale ona równiej sporo będziemogła mu ofiarować.Zdawała sobie sprawę, że kiedy w jej brzuchu po raz pierwszy drgnie nowe życie,mężczyzna taki jak Ethan odczuje to w głębi serca.To będzie ich wspólne doznanie, tak samojak całe życie pełne zwyczajnych chwil.Kiedy na palcach weszła do salonu i zobaczyła, że Ethan wygląda przez siatkę wdrzwiach, poczuła, że ogarnia ją panika.Czyżby wychodził? Nie może wyjść Nie teraz.Najpierw powinien.- Masz ochotę na kawę? - zapytała szybko, piskliwym głosem, nad którym nie zdołałazapanować.- Nie, dzięki.- Odwrócił się.- Zpi spokojnie? - Tak.- Jest tak bardzo podobna do ciebie.- Tak sądzisz?- Zwłaszcza kiedy się uśmiecha.Grace.Patrzyła mu w oczy, a w jej zrenicach odbijałsię blask lamp.Przez moment wydawało mu się, że przeszłość nie istnieje, a zatem niepociąga za sobą żadnych następstw.Mogą we trójkę zamieszkać w tym niewielkim domkulalki i spokoju spędzać noce takie jak ta.Tak może wyglądać jego przyszłość.Pragnąłwierzyć że takie będzie jego życie.- Chciałbym zostać.Chciałbym być z tobą dzisiejszej nocy, jeśli tylko masz na toochotę.- Mam.Oczywiście, że mam.- Wydawało jej się, że rozumie.Ethan najpierw musiokazać jej miłość.Uszczęśliwiona wyciągnęła rękę.- Chodz do łóżka, Ethanie.Starał się być bardzo czuły, delikatnie doprowadzając ją na sam szczyt.Trzymał jątam, aż jej ciało przywarło do niego, stając się drżącym ośrodkiem milionów doznań.Sprawił,że wiła się i wzdychała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Takiego, jaki jesteś.- Z długim, pełnym zadowoleniawestchnieniem rozejrzała się po restauracji.- A jeśli od czasu do czasu dodasz do tegowieczór taki jak ten.- Wróciła wzrokiem do niego i uśmiechnęła się.- Wtedy być może udaci się coś wskórać.- W takim razie umowa stoi, ponieważ mnie również podoba się taka wyprawa wtwoim towarzystwie.Lubię być z tobą wszędzie.Skurczyła palce w jego dłoni.- Kiedyś.mam wrażenie, że to było bardzo dawno temu.marzyłam o romantycznejmiłości.Wyobrażałam sobie najwspanialszy dzień mojego życia.Ale ten jest lepszy, Ethanie.Rzeczywistość jest wspanialsza od marzeń.- Chcę, żebyś była szczęśliwa.- Gdybym była jeszcze szczęśliwsza, musiałabym być dwiema osobami, by sobie ztym poradzić.- Pochyliła się w jego stronę, jej oczy śmiały się.- A wówczas musiałbyśwymyślić, co począć z nami dwiema.- Jedna osoba w zupełności mi wystarczy.Chcesz się przejść? Jej serce gwałtowniepodskoczyło.Czy to będzie teraz?- Tak.Bardzo chętnie.Słońce już prawie zaszło; idąc ślicznymi uliczkami, rzucalidługie cienie.Na ognistoczerwonym niebie zaczynał wschodzić księżyc.Nie będzie dzisiajpełni, zauważyła Grace, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.Kiedy na krawędzi świetlnego kręgu rzucanego przez uliczną lampę Ethan odwróciłGrace w ramionach, poddała się długiemu, wolnemu pocałunkowi.Jest inna, pomyślał znowu Ethan, całując ją jeszcze bardziej namiętnie.Kiedy się doniego przytulała, sprawiała wrażenie delikatniejszej, cieplejszej i bardziej spragnionej.Czułleciutkie drżenie jej ciała.- Kocham cię, Grace.- Powiedział to, by uspokoić i siebie, i ją.Poczuła, że serce bijejej w gardle, dlatego jej głos drżał.Mrugające nad ich głowami gwiazdy wyglądały jakdrobniutkie brylanciki.- Kocham cię, Ethanie.Zamknęła oczy i wstrzymała oddech, oczekując na jego słowa.- Powinniśmy wracać.Otworzyła oczy.- O tak.- Wypuściła powietrze.- Tak, masz rację.Kiedy szli w stronę pikapa, Gracedoszła do wniosku, że jest bardzo głupia Mężczyzna tak ostrożny i tak sumienny jak Ethannie będzie się jej oświadczał na rogu ulicy w Princess Anne.Zaczeka, aż wrócą, Julie pójdziedo domu, a on będą mogli sprawdzić, co słychać u Aubrey.Zaczeka, aż będą sami, tylko we dwójkę, w dobrze znanym otoczeniu.Kiedy zapuściłsilnik, uśmiechnęła się do niego.- To była cudowna kolacja, Ethanie.Teraz było również światło księżyca, tak jaksobie wyobrażała.Wpadało ukośnymi promieniami przez okno i ślizgało się po leżącej w łóżeczkuAubrey Grace pomyślała, że jej córeczce śni się właśnie coś cudownego.A rano wszyscybędą jeszcze szczęśliwsi, ponieważ wykonają następny krok, umożliwiający im zostanierodziną.Aubrey już go kocha, pomyślała Grace, głaszcząc córeczkę po włosach.Nie takdawno temu miała zamiar wychować dziecko sama.Teraz wszystko się zmieni.Ethan będziekochającym i troskliwym ojcem jej córeczki.Pewnego dnia we dwójkę otulą Aubrey i razem staną nad łóżeczkiem, patrząc na inneśpiące dziecko.Z Ethanem będzie mogła dzielić radość zwykłych chwil, takich jak ten cichymoment w przeciętej blaskiem księżyca ciemności nad śpiącą bezpiecznie dziewczynką.Grace doszła do wniosku, że Ethan da im bardzo wiele, ale ona równiej sporo będziemogła mu ofiarować.Zdawała sobie sprawę, że kiedy w jej brzuchu po raz pierwszy drgnie nowe życie,mężczyzna taki jak Ethan odczuje to w głębi serca.To będzie ich wspólne doznanie, tak samojak całe życie pełne zwyczajnych chwil.Kiedy na palcach weszła do salonu i zobaczyła, że Ethan wygląda przez siatkę wdrzwiach, poczuła, że ogarnia ją panika.Czyżby wychodził? Nie może wyjść Nie teraz.Najpierw powinien.- Masz ochotę na kawę? - zapytała szybko, piskliwym głosem, nad którym nie zdołałazapanować.- Nie, dzięki.- Odwrócił się.- Zpi spokojnie? - Tak.- Jest tak bardzo podobna do ciebie.- Tak sądzisz?- Zwłaszcza kiedy się uśmiecha.Grace.Patrzyła mu w oczy, a w jej zrenicach odbijałsię blask lamp.Przez moment wydawało mu się, że przeszłość nie istnieje, a zatem niepociąga za sobą żadnych następstw.Mogą we trójkę zamieszkać w tym niewielkim domkulalki i spokoju spędzać noce takie jak ta.Tak może wyglądać jego przyszłość.Pragnąłwierzyć że takie będzie jego życie.- Chciałbym zostać.Chciałbym być z tobą dzisiejszej nocy, jeśli tylko masz na toochotę.- Mam.Oczywiście, że mam.- Wydawało jej się, że rozumie.Ethan najpierw musiokazać jej miłość.Uszczęśliwiona wyciągnęła rękę.- Chodz do łóżka, Ethanie.Starał się być bardzo czuły, delikatnie doprowadzając ją na sam szczyt.Trzymał jątam, aż jej ciało przywarło do niego, stając się drżącym ośrodkiem milionów doznań.Sprawił,że wiła się i wzdychała [ Pobierz całość w formacie PDF ]