[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ed wypił swoją herbatę i zauwa\ył,\e Ben zapala ju\ trzeciego papierosa tego ranka.- Zgłosiła to do nas jakaś kobieta.Niezostawiła swojego nazwiska.- Lowenstein i Renockie mogą sprawdzić sąsiadów.- Harris wyjął dwie \ółte pastylki,spojrzał na nie ponuro i popił je letnią wodą ze szklanki.- Dopóki nie oka\e się, \e jestinaczej, szukamy jednego faceta.Musimy go złapać.Paris, twoja \ona była nam bardzopomocna w zeszłym roku.Czy ona ma jakiś pomysł w związku z tą sprawą?- Nie.- Odpowiedział zwięzle Ben i wypuścił dym.Harris szybko wypił resztę wody ze szklanki i zaburczało mu w brzuchu.Prasa ju\zaczynała ostrzyć sobie zęby, a on od ponad miesiąca nie jadł przyzwoitego posiłku.- O czwartej godzinie chcę mieć na biurku raport.- Aatwo mu powiedzieć - mruknął Ben, gdy zamknęli za sobą drzwi gabinetu Harrisa.- Wiesz, \e był wystarczająco upierdliwy, zanim przeszedł na tę dietę.- Wbrew powszechnemu zdaniu to, \e jesteś gruby, nie znaczy, \e jesteś wesoły.Nadwaga jest cię\arem dla organizmu, sprawia, \e człowiek czuje się niedobrze i częstoodbija się to na usposobieniu.Forsowne odchudzanie się wzmaga jedynie dyskomfort.Tylkowłaściwe od\ywianie się, ćwiczenia i sen mogą uszczęśliwić człowieka.- Gówno.- To te\ pomaga.- Postawię wam coś do picia.- Lowenstein weszła pomiędzy nich i objęła ich w pasie.- Musiałaś czekać, a\ się o\enię, \eby zachowywać się tak przyjacielsko.- Mój mą\ dostał podwy\kę.Trzy tysiące rocznie i, moi kochani, jedziemy doMeksyku, gdy tylko dzieciaki skończą szkołę.- To mo\e po\yczysz mi trochę do wypłaty? - spytał Ed. - Nawet o tym nie myśl.Przyszedł raport medyczny.Phil i ja zamierzamy przesłuchaćsąsiadów.Mo\e uda mi się wykroić trochę czasu na zakupy w porze lunchu.Od trzech lat niemiałam na sobie bikini.- Przestań, bo się podniecę.- Ben puścił ją, podszedł do biurka i wziął do ręki raport.- Widzę, jak cię z\era zazdrość, Paris.Za sześć tygodni jedziemy na południe, by pićmargaritę i objadać się ró\nymi frykasami.- Nie zapomnij tetracykliny.- Ed usiadł na rogu biurka.- Mam \elazny \ołądek.Chodz Renockie, bierzmy się do roboty.Ben otworzył teczkę.- Jak myślisz, jak Lowenstein będzie wyglądać w bikini?- Doskonale.Co tu mamy?- Krew na potłuczonym szkle grupa A Rh plus.I spójrz na to.Odciski palców z okna.-Wyjął akta Kathleen Breezewood.- Co na to powiesz?- Powiem, \e to ten sam facet.- Tak, ten sam.- Ben poło\ył teczki obok siebie.- Teraz musimy go tylko odnalezć.Grace rzuciła torebkę na sofę i sama opadła bezwładnie obok.Nigdy jeszcze nie czułasię tak zmęczona ani po czternastu godzinach pracy nad ksią\ką, ani po całonocnymprzyjęciu, ani po objezdzie dwunastu miast.Od momentu gdy zadzwoniła do rodziców do Phoenix, do czasu odprowadzenia ich nasamolot do domu wykorzystywała ka\dą odrobinę energii, by podtrzymać ich na duchu.Dzięki Bogu, \e mają siebie nawzajem, poniewa\ jej energia była ju\ całkowicie wyczerpana.Chciała wracać do domu, do Nowego Jorku, z powrotem do hałasu i zawrotnegotempa \ycia.Chciała się spakować, zamknąć dom i wsiąść w pierwszy lepszy samolot.Ale tobyłoby jak zatrzaśnięcie drzwi za Kathleen.Nadal było jeszcze mnóstwo spraw dozałatwienia: ubezpieczenie, właściciel domu, bank i wszystkie osobiste rzeczy, którepozostały po Kathleen.Mogła zapakować większość z nich i oddać do kościoła, ale były przecie\ takie, którepowinna wysłać Kevinowi czy jej rodzicom.Rzeczy Kathleen.Nie, nie czuła się jeszcze nasiłach, by przekopywać się przez jej ubrania i bi\uterię.Postanowiła zacząć od papierkowej roboty, od pogrzebu, a potem zająć się czymśinnym.Wszędzie le\ały wizytówki i kartki.Jej matka pewnie chciałaby je mieć, \eby mócuło\yć w jakimś małym pudełeczku.Mo\e od tego będzie najłatwiej zacząć.Większość ztych nazwisk będzie jej pewnie nieznana.Gdy raz się przełamie, będzie jej łatwiej zająć sięosobistymi rzeczami Kathleen.Najpierw trzeba było doładować organizm sporą ilością kawy. Grace zabrała dzbanek do pokoju.Prawie z utęsknieniem spojrzała na swój komputer.Nie u\ywała go od paru dni.Ale jeśli nie skończy ksią\ki w terminie, co byłoprawdopodobne, jej wydawca nie powinien robić większych trudności.I tak otrzymała ju\ zNowego Jorku z pół tuzina telefonów z kondolencjami i propozycjami pomocy.To prawiewynagrodziło jej wstrząs, jaki prze\yła, gdy zobaczyła w gazecie własne zdjęcie na pogrzebieKathleen.SIOSTRA SAAWNEJ PISARKI POCHOWANA NA LOKALNYM CMENTARZU.GB, McCABE NA POGRZEBIE BRUTALNIE ZAMORDOWANEJ SIOSTRY.Nie chciało się jej czytać treści.Nagłówki nie miały większego znaczenia, przypomniała sobie.Spodziewała się tego.Sensacja była zawsze częścią zabawy.Jeszcze kilka dni wcześniej była te\ zabawą i dla niej.Grace dopiła fili\ankę kawy, nalała sobie następną, po czym sięgnęła po papierowąkopertę wypchaną wizytówkami z kondolencjami.W pierwszej chwili miała zamiar spakowaćje i po prostu odesłać matce.Zamiast tego usiadła na łó\ku i zaczęła je przeglądać.Kilka znich mo\e wymagać odpowiedzi.Lepiej, \eby ona sama się tym zajęła, ni\ zmuszała do tegomatkę.Jedna z wizytówek była od uczniów w szkole Kathleen.Grace przeczytała ją i przezchwilę rozwa\ała mo\liwość zło\enia jakiegoś większego datku na szkolnictwo w imieniuKathleen.Odło\yła kartkę na bok, \eby móc przedyskutować ten pomysł ze swoimprawnikiem.Rozpoznała kilka nazwisk bogatych i potę\nych rodzin z Kalifornii, które znałyKathleen.Niech Jonathan zajmie się odpowiedziami, zadecydowała i uło\yła z nich osobnystosik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl