[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z niepojętych powodówdynastycznych, władcą Cypru obierano brata króla Egiptu.W chwiliobecnej wyspą rządził królewski minister, bowiem obecny król niemiał braci.- Według jakich wytycznych określacie cel? - zapytał Marek.- Rozmiar i budowa, głównie.Taran jest obosieczną bronią i możezatopić własny statek równie skutecznie jak nieprzyjacielski.Naprzykład, ścigając lekkąjednostkę, jednorzędowca, rozwijasz pełnąprędkość.Z dwóch powodów: to szybki statek i musisz go dogonić, ajeśli rozwiniesz odpowiednią prędkość i uderzysz centralnie, możeszprzełamać go na pół, wywrócić do góry dnem, przepłynąć nad nim.Jego burty są zbyt cienkie, by oprzeć się wadze dwurzędowca.Ale niepróbuj tego robić z innym dwurzędowcem, a z pewnością nie znaprawdę wielkim statkiem.- Dlaczego nie? - zapytał Marek.- Sądziłem, że aby staranować takistatek należałoby wykorzystać największą szybkość, jaką da sięosiągnąć.- Nie.Taki statek ma mocniejszy kadłub i kil.Taranowanie jeststraszliwym wstrząsem, nieważne, czy uderzasz, czy jesteś uderzany.Poddaje naprężeniu deski i powoduje przecieki.A najgorsze zewszystkiego to zrobić dziurę we wrogim statku i utknąć w niej.Nieprzyjacielska jednostka tonąc, pociągnie cię za sobą.- Więc jaka jest odpowiedz?- Musisz tak manewrować, aby nie pozwolić mu uciec, a następnie,kiedy jesteś już prawie przy nim, składasz wiosła i uderzasz jaknajwolniej, z szybkością nie większą jak spacerowa.Mając cały ciężarstatku bezpośrednio za taranem, miażdżysz burtę wroga, właściwie niewbijając się w nią.Potem wysuwasz wiosła i zwiewasz stamtądszybciutko, bo faceci na tamtym statku naprawdę bardzo chcą dokonaćabordażu.Opowiedział także o innej taktyce, gdy statki zbliżają się do siebiedziobami, a potem gwałtownie skręcają.Jeśli czas jest wyliczonyprawidłowo, zdążysz wciągnąć wiosła, a nieprzyjacielski statek nie, iwówczas ścinasz je, jak kosa pszenicę.Młócące wewnątrz kadłubanieprzyjacielskiego statku kije od wioseł mogą przerobić siedzącychpo tej stronie wioślarzy w stertę ociekających krwią ciał.Okaleczonegow ten sposób wroga można zniszczyć bez pośpiechu.Pokazał im, jak można wykorzystać machiny miotające kamienie,pomysłowo działające na bliskie dystanse, do niszczenia wiosełsterowych wroga.Był nawet sposób do ofensywnego użycia wioseł,jeśli twój statek znajdował się wyżej od nieprzyjacielskiego.Kiedystatki przepływały obok siebie, dolny rząd wioseł wciągano do środka,a górny podnoszono tak wysoko, jak tylko się dało, a potemgwałtownie opuszczano.Gdy statki się mijały, wiosła mogły zmieść zwrogiego pokładu wszystkich ludzi, strącając ich do wody, łamiąckończyny i miażdżąc czaszki.- Twoja praca wymaga wielkiego doświadczenia - stwierdził Marek.- Zgadza się - potwierdził szyper.- Okręty wojenne, które widziałem, wydawały się mieć na pokładzieniewielu marynarzy.Nie stosujecie abordażu?Cypryjczyk prychnął.- To taktyka dla nieudaczników, którzy nie potrafią sprawić, bystatek dla nich walczył.Marynarze są tu potrzebni do obsługi machin, i- dodał - do odparcia abordażujących, gdy mamy do czynienia zwrogiem stosującym tę taktykę, jak piraci.Abordaż jest specjalnościąpiratów, ponieważ oni wolą przejmować statki, niż je zatapiać.To także Marek zapisał w pamięci.Rzymian zaprzątały nie tylko kwestie polityczne.Marek objaśniłswoim towarzyszom szczególną sytuację panującą na dworze wAleksandrii.- Nigdy bym nie pomyślał, kiedy wyjeżdżaliśmy - powiedziałFlakkus - że będziemy mieli do czynienia z kobietami, najpierwZarabel, teraz Selene.Będę musiał odkurzyć moje uwodzicielskietalenty.- Będziesz potrzebował całej swojej sztuki udawania, skoro taka jesttwoja idea dyplomacji - powiedział mu Marek.Wyciągnął sakiewkę iszukał między monetami, aż wybrał dużą srebrną monetę.Była toaleksandryjska tetradrach ma, doskonale wybita, z portretem na jedneji orłem na drugiej stronie.Rzucił ją Flakkusowi.- Oto, jak ona wygląda.Flakkus z przerażeniem studiował wizerunek.Pozostali Rzymianiestłoczyli się wokół niego i wybuchnęli śmiechem.Z monety spoglądałana nich matrona o szczupłej, ostrej twarzy, krzaczastych brwiach ipomarszczonej szyi, przedstawiona w wyraznym, bezlitosnym profilu.- Niniejszym ogłaszam cię naczelnym uwodzicielem rzymskiejdelegacji - oświadczył Marek.- Czy jest możliwe, żeby taka jędza miała siedmioletniego brata?- Są prawdopodobnie przyrodnim rodzeństwem - odparł Brutus.-Ptolemeusze zdegenerowali się i stali się egipskimi potentatami.Ostatni król prawdopodobnie spłodził dziecko z piętnastoletniąwnuczką, kiedy był już starcem.- Niesmaczne - powiedział młody Cezar.Pochodził ze słynącej zpurytańskich zasad rodziny.- Nasza misja nie polega na ocenianiu czy osądzaniu moralnościdworu aleksandryjskiego - przypomniał im Marek.- Za to musimy jaknajlepiej wykorzystać wszelkie okazje, jakie nam się trafią, dlakorzyści Republiki.Ostrzegam was, abyście nie lekceważyli żadnego zpotężnych ludzi, jakich tu spotkamy.Dla nas mogą byćniedorzecznymi bufonami, ale to potomkowie Aleksandra i jegogenerałów, i od wielu lat kontrolują wielką władzę i bogactwa.Nawetjeśli nie są twardymi wojownikami, rozumieją ich świat dużo lepiej niżmy.- Ten dwór to pół-Grecy - powiedział Brutus.- Czy to prawdziwyEgipt? Rodzima populacja musi być niezwykle liczna, skoro kraj mataką nadprodukcję.Co z nimi?- Dobre pytanie - powiedział Marek.- Zamierzam się tegodowiedzieć.My, Rzymianie, podbiliśmy narody znacznie liczniejszeniż nasz, ale nie pozostaliśmy oddzielnym ludem.Wchłonęliśmy tych,których podbiliśmy i zmieniliśmy ich w Rzymian.Rodzą nam synówdo naszych legionów i po jakimś czasie zostają pełnoprawnymiobywatelami.Jak zauważyliście, Kartagińczycy są inni.Gdziekolwiekby nie dotarli, pozostają jedynie zdobywcami na obcej ziemi.Podbitemiasto, leżące zaledwie dwadzieścia kilometrów od Kartaginy,pozostaje przy swojej narodowości, z językiem i zwyczajami.Aleksandryjczycy mogą okazać się podobni lub robić coś zupełnieinnego.- Powinniśmy dobrze zapamiętać - zauważył Flakkus - żePtolemeusze nie są tak naprawdę Grekami, ale Macedończykami.Prawdziwi Grecy uważają Macedończyków za niewiele lepszych odbarbarzyńców.Kiedy Filip podbił Grecję, zmusił ich do uznania siebieza Greka, a jego syn Aleksander misją swojego życia uczynił nie poprostu podbój świata, lecz niesienie kaganka greckiej kultury,gdziekolwiek dotarł.Kiedy zmarł, jego generałowie podzielili międzysiebie podbite przez niego ziemie i rządzili w obcych krajach jakgreccy królowie, ale pozostali Macedończykami i kręgosłupem icharmii zawsze były oddziały macedońskie.- Nie reprezentowali tego typu Greków, którzy mdleją na sztukachSofoklesa albo dyskutują o filozofii w zacienionych portykach.To bylitwardzi członkowie górskich plemion i znakomici żołnierze.- Tacy jak nasi przodkowie - powiedział Marek.- Byłoby dobrze,gdybyśmy o tym pamiętali.PODCZAS GDY DRAKON" DALEJ %7łEGLOWAA WZDAU%7ł wybrzeżyCyrenajki, Rzymianie niemal przywykli do kołyszącego ruchu statku inawet Flakkus nie był już tak blady i słaby.Pomimo natężenia żeglugiprzybrzeżnej przestrzeń na morzu stała się na tyle duża, że żeglowalilub wiosłowali, nie widząc innej jednostki przez całe godziny.To sięnagle zmieniło, gdy okrążyli skalisty przylądek i natknęli się na dwasmukłe, drapieżne statki czekające na nich po drugiej stronie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Z niepojętych powodówdynastycznych, władcą Cypru obierano brata króla Egiptu.W chwiliobecnej wyspą rządził królewski minister, bowiem obecny król niemiał braci.- Według jakich wytycznych określacie cel? - zapytał Marek.- Rozmiar i budowa, głównie.Taran jest obosieczną bronią i możezatopić własny statek równie skutecznie jak nieprzyjacielski.Naprzykład, ścigając lekkąjednostkę, jednorzędowca, rozwijasz pełnąprędkość.Z dwóch powodów: to szybki statek i musisz go dogonić, ajeśli rozwiniesz odpowiednią prędkość i uderzysz centralnie, możeszprzełamać go na pół, wywrócić do góry dnem, przepłynąć nad nim.Jego burty są zbyt cienkie, by oprzeć się wadze dwurzędowca.Ale niepróbuj tego robić z innym dwurzędowcem, a z pewnością nie znaprawdę wielkim statkiem.- Dlaczego nie? - zapytał Marek.- Sądziłem, że aby staranować takistatek należałoby wykorzystać największą szybkość, jaką da sięosiągnąć.- Nie.Taki statek ma mocniejszy kadłub i kil.Taranowanie jeststraszliwym wstrząsem, nieważne, czy uderzasz, czy jesteś uderzany.Poddaje naprężeniu deski i powoduje przecieki.A najgorsze zewszystkiego to zrobić dziurę we wrogim statku i utknąć w niej.Nieprzyjacielska jednostka tonąc, pociągnie cię za sobą.- Więc jaka jest odpowiedz?- Musisz tak manewrować, aby nie pozwolić mu uciec, a następnie,kiedy jesteś już prawie przy nim, składasz wiosła i uderzasz jaknajwolniej, z szybkością nie większą jak spacerowa.Mając cały ciężarstatku bezpośrednio za taranem, miażdżysz burtę wroga, właściwie niewbijając się w nią.Potem wysuwasz wiosła i zwiewasz stamtądszybciutko, bo faceci na tamtym statku naprawdę bardzo chcą dokonaćabordażu.Opowiedział także o innej taktyce, gdy statki zbliżają się do siebiedziobami, a potem gwałtownie skręcają.Jeśli czas jest wyliczonyprawidłowo, zdążysz wciągnąć wiosła, a nieprzyjacielski statek nie, iwówczas ścinasz je, jak kosa pszenicę.Młócące wewnątrz kadłubanieprzyjacielskiego statku kije od wioseł mogą przerobić siedzącychpo tej stronie wioślarzy w stertę ociekających krwią ciał.Okaleczonegow ten sposób wroga można zniszczyć bez pośpiechu.Pokazał im, jak można wykorzystać machiny miotające kamienie,pomysłowo działające na bliskie dystanse, do niszczenia wiosełsterowych wroga.Był nawet sposób do ofensywnego użycia wioseł,jeśli twój statek znajdował się wyżej od nieprzyjacielskiego.Kiedystatki przepływały obok siebie, dolny rząd wioseł wciągano do środka,a górny podnoszono tak wysoko, jak tylko się dało, a potemgwałtownie opuszczano.Gdy statki się mijały, wiosła mogły zmieść zwrogiego pokładu wszystkich ludzi, strącając ich do wody, łamiąckończyny i miażdżąc czaszki.- Twoja praca wymaga wielkiego doświadczenia - stwierdził Marek.- Zgadza się - potwierdził szyper.- Okręty wojenne, które widziałem, wydawały się mieć na pokładzieniewielu marynarzy.Nie stosujecie abordażu?Cypryjczyk prychnął.- To taktyka dla nieudaczników, którzy nie potrafią sprawić, bystatek dla nich walczył.Marynarze są tu potrzebni do obsługi machin, i- dodał - do odparcia abordażujących, gdy mamy do czynienia zwrogiem stosującym tę taktykę, jak piraci.Abordaż jest specjalnościąpiratów, ponieważ oni wolą przejmować statki, niż je zatapiać.To także Marek zapisał w pamięci.Rzymian zaprzątały nie tylko kwestie polityczne.Marek objaśniłswoim towarzyszom szczególną sytuację panującą na dworze wAleksandrii.- Nigdy bym nie pomyślał, kiedy wyjeżdżaliśmy - powiedziałFlakkus - że będziemy mieli do czynienia z kobietami, najpierwZarabel, teraz Selene.Będę musiał odkurzyć moje uwodzicielskietalenty.- Będziesz potrzebował całej swojej sztuki udawania, skoro taka jesttwoja idea dyplomacji - powiedział mu Marek.Wyciągnął sakiewkę iszukał między monetami, aż wybrał dużą srebrną monetę.Była toaleksandryjska tetradrach ma, doskonale wybita, z portretem na jedneji orłem na drugiej stronie.Rzucił ją Flakkusowi.- Oto, jak ona wygląda.Flakkus z przerażeniem studiował wizerunek.Pozostali Rzymianiestłoczyli się wokół niego i wybuchnęli śmiechem.Z monety spoglądałana nich matrona o szczupłej, ostrej twarzy, krzaczastych brwiach ipomarszczonej szyi, przedstawiona w wyraznym, bezlitosnym profilu.- Niniejszym ogłaszam cię naczelnym uwodzicielem rzymskiejdelegacji - oświadczył Marek.- Czy jest możliwe, żeby taka jędza miała siedmioletniego brata?- Są prawdopodobnie przyrodnim rodzeństwem - odparł Brutus.-Ptolemeusze zdegenerowali się i stali się egipskimi potentatami.Ostatni król prawdopodobnie spłodził dziecko z piętnastoletniąwnuczką, kiedy był już starcem.- Niesmaczne - powiedział młody Cezar.Pochodził ze słynącej zpurytańskich zasad rodziny.- Nasza misja nie polega na ocenianiu czy osądzaniu moralnościdworu aleksandryjskiego - przypomniał im Marek.- Za to musimy jaknajlepiej wykorzystać wszelkie okazje, jakie nam się trafią, dlakorzyści Republiki.Ostrzegam was, abyście nie lekceważyli żadnego zpotężnych ludzi, jakich tu spotkamy.Dla nas mogą byćniedorzecznymi bufonami, ale to potomkowie Aleksandra i jegogenerałów, i od wielu lat kontrolują wielką władzę i bogactwa.Nawetjeśli nie są twardymi wojownikami, rozumieją ich świat dużo lepiej niżmy.- Ten dwór to pół-Grecy - powiedział Brutus.- Czy to prawdziwyEgipt? Rodzima populacja musi być niezwykle liczna, skoro kraj mataką nadprodukcję.Co z nimi?- Dobre pytanie - powiedział Marek.- Zamierzam się tegodowiedzieć.My, Rzymianie, podbiliśmy narody znacznie liczniejszeniż nasz, ale nie pozostaliśmy oddzielnym ludem.Wchłonęliśmy tych,których podbiliśmy i zmieniliśmy ich w Rzymian.Rodzą nam synówdo naszych legionów i po jakimś czasie zostają pełnoprawnymiobywatelami.Jak zauważyliście, Kartagińczycy są inni.Gdziekolwiekby nie dotarli, pozostają jedynie zdobywcami na obcej ziemi.Podbitemiasto, leżące zaledwie dwadzieścia kilometrów od Kartaginy,pozostaje przy swojej narodowości, z językiem i zwyczajami.Aleksandryjczycy mogą okazać się podobni lub robić coś zupełnieinnego.- Powinniśmy dobrze zapamiętać - zauważył Flakkus - żePtolemeusze nie są tak naprawdę Grekami, ale Macedończykami.Prawdziwi Grecy uważają Macedończyków za niewiele lepszych odbarbarzyńców.Kiedy Filip podbił Grecję, zmusił ich do uznania siebieza Greka, a jego syn Aleksander misją swojego życia uczynił nie poprostu podbój świata, lecz niesienie kaganka greckiej kultury,gdziekolwiek dotarł.Kiedy zmarł, jego generałowie podzielili międzysiebie podbite przez niego ziemie i rządzili w obcych krajach jakgreccy królowie, ale pozostali Macedończykami i kręgosłupem icharmii zawsze były oddziały macedońskie.- Nie reprezentowali tego typu Greków, którzy mdleją na sztukachSofoklesa albo dyskutują o filozofii w zacienionych portykach.To bylitwardzi członkowie górskich plemion i znakomici żołnierze.- Tacy jak nasi przodkowie - powiedział Marek.- Byłoby dobrze,gdybyśmy o tym pamiętali.PODCZAS GDY DRAKON" DALEJ %7łEGLOWAA WZDAU%7ł wybrzeżyCyrenajki, Rzymianie niemal przywykli do kołyszącego ruchu statku inawet Flakkus nie był już tak blady i słaby.Pomimo natężenia żeglugiprzybrzeżnej przestrzeń na morzu stała się na tyle duża, że żeglowalilub wiosłowali, nie widząc innej jednostki przez całe godziny.To sięnagle zmieniło, gdy okrążyli skalisty przylądek i natknęli się na dwasmukłe, drapieżne statki czekające na nich po drugiej stronie [ Pobierz całość w formacie PDF ]