[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet Mandarb i pozbawiona jezdzcaAldieb zachwiaÅ‚y siÄ™ jak pijane, pozostali musieli przytrzymywać siÄ™ wodzy, grzyw lubczegokolwiek, aby nie pospadać z koÅ„skich grzbietów.238Aes Sedai staÅ‚a w tym samym miejscu co przedtem, z angrealem w dÅ‚oni, obok swejwbitej w ziemiÄ™ laski.Ani ona, ani jej broÅ„ nie poruszyÅ‚y siÄ™ nawet odrobinÄ™, choćwszystkim wokół targaÅ‚y wstrzÄ…sy.Nagle ziemia zmarszczyÅ‚a siÄ™ i wytrysnęła spod la-ski, po czym potoczyÅ‚a w stronÄ™ trolloków, niczym mnożące siÄ™ fale na stawie.Prze-wracajÄ…c wielkie krzewy i wzbijajÄ…c uschniÄ™te liÅ›cie w powietrze, fale ziemi rosÅ‚y i par-Å‚y w kierunku trolloków.Drzewa rosnÄ…ce w kotlinie pÄ™kaÅ‚y niczym wierzbowe witkiw dÅ‚oniach maÅ‚ych chÅ‚opców.Trolloki na przeciwlegÅ‚ym wzgórzu padaÅ‚y jak podciÄ™tei spadaÅ‚y turlajÄ…c siÄ™ wprost w rozwÅ›cieczonÄ… ziemiÄ™.Myrddraale jednak, nie baczÄ…c, że ziemia wokół nich stawaÅ‚a dÄ™ba, ruszyli szeregiemdo przodu, ich czarne konie ani razu nie zgubiÅ‚y kroku, stawiajÄ…c kopyta zgodnym ryt-mem.Trolloki spadaÅ‚y ze zbocza pod nogi czarnych rumaków, wyjÄ…c i drapiÄ…c falujÄ…cÄ…ziemiÄ™, ale Myrddraale powoli jechali do przodu.Moiraine uniosÅ‚a laskÄ™ i ziemia znieruchomiaÅ‚a, lecz jej dzieÅ‚o nie dobiegÅ‚o jeszczekoÅ„ca.WycelowaÅ‚a różdżkÄ™ w stronÄ™ kotliny pomiÄ™dzy wzgórzami i wtedy wytrysnęłatam fontanna ognia, wysokoÅ›ci dwudziestu stóp.RozÅ‚ożyÅ‚a ramiona i ogieÅ„ pomknÄ…Å‚wszÄ™dzie tam, gdzie siÄ™gaÅ‚ jej wzrok, tworzÄ…c Å›cianÄ™, która oddzieliÅ‚a ludzi od trollo-ków.ZapanowaÅ‚ żar tak nieznoÅ›ny, że Rand musiaÅ‚ osÅ‚onić rÄ™koma twarz.Czarne wierz-chowce Myrddraali, choć obdarzone nie wiadomo jak niezwykÅ‚ymi mocami, zarżaÅ‚y nawidok pÅ‚omieni, stanęły dÄ™ba i jęły siÄ™ zmagać ze swymi jezdzcami, którzy biciem usi-Å‚owali je zmusić do pokonania pÅ‚onÄ…cej przeszkody. Krew i popioÅ‚y powiedziaÅ‚ sÅ‚abym gÅ‚osem Mat.Rand tylko pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… w odrÄ™twieniu.Nagle Moiraine zachwiaÅ‚a siÄ™ i byÅ‚aby upadÅ‚a, gdyby Lan nie zeskoczyÅ‚ z konia, abyjÄ… podtrzymać. Jedzcie dalej! nakazaÅ‚ pozostaÅ‚ym.Ostry ton jego gÅ‚osu kłóciÅ‚ siÄ™ z delikatno-Å›ciÄ…, z jakÄ… posadziÅ‚ Aes Sedai na grzbiecie klaczy. Ten ogieÅ„ nie bÄ™dzie przecież pÅ‚o-nÄ…Å‚ wiecznie.Zpieszcie! Liczy siÄ™ każda minuta.Mur ognia huczaÅ‚, jakby miaÅ‚ pÅ‚onąć bez koÅ„ca, ale Rand nie sprzeciwiaÅ‚ siÄ™.Pogalo-powali na północ tak szybko, jak tylko potrafili zmusić konie.Rogi zabrzmiaÅ‚y w oddalijakby z rozczarowaniem, jakby już wiedziaÅ‚y, co zaszÅ‚o.Potem ucichÅ‚y.Lan i Moiraine wkrótce doÅ‚Ä…czyli do reszty grupy, chociaż Lan musiaÅ‚ trzymać wo-dze Aldieb, bowiem Aes Sedai sÅ‚aniaÅ‚a siÄ™ i przytrzymywaÅ‚a obiema rÄ™kami Å‚Ä™ku. Zaraz poczujÄ™ siÄ™ lepiej powiedziaÅ‚a, widzÄ…c peÅ‚ne troski spojrzenia. Jed-nakże, oprócz zmÄ™czenia, w jej gÅ‚osie sÅ‚yszaÅ‚o siÄ™ pewność siebie. Praca z ZiemiÄ…i Ogniem trochÄ™ mnie wyczerpuje, ale to drobiazg.Po chwili obydwoje znalezli siÄ™ znów na czele galopujÄ…cej grupy.Rand pomyÅ›laÅ‚, żeMoiraine nie wytrzyma tak szybkiego tempa.Nynaeve podjechaÅ‚a do Aes Sedai i za-trzymaÅ‚a jÄ… gestem rÄ™ki.Przez jakiÅ› czas, gdy pokonywali wzgórza, obydwie kobiety239szeptaÅ‚y coÅ› do siebie, po czym WiedzÄ…ca siÄ™gnęła do swego pÅ‚aszcza i wrÄ™czyÅ‚a Moira-ine maÅ‚Ä… paczuszkÄ™.Aes Sedai rozwinęła jÄ… i poÅ‚knęła zawartość.Nynaeve powiedzia-Å‚a coÅ› jeszcze, po czym powróciÅ‚a do pozostaÅ‚ych, lekceważąc ich pytajÄ…ce spojrzenia.Randowi wydaÅ‚o siÄ™, że pomimo okolicznoÅ›ci jej twarz wyrażaÅ‚a satysfakcjÄ™.WÅ‚aÅ›ciwie to nie obchodziÅ‚o go, do czego zmierza WiedzÄ…ca.PocieraÅ‚ stale rÄ™kojeśćswojego miecza, a gdy zdaÅ‚ sobie z tego sprawÄ™, popatrzyÅ‚ na niÄ… ze zdziwieniem. WiÄ™c tak wyglÄ…da bitwa.Niewiele już z niej pamiÄ™taÅ‚, przy czym żadnego momentu dokÅ‚adnie.Wszystkow jego myÅ›lach zlaÅ‚o siÄ™ w jednÄ… masÄ™ wÅ‚ochatych twarzy i strachu.Strachu i upaÅ‚u.Bi-twa zostaÅ‚a stoczona w takim upale, jakby to byÅ‚o popoÅ‚udnie w samym Å›rodku lata.Nie potrafiÅ‚ sobie tego wytÅ‚umaczyć.Lodowaty wiatr próbowaÅ‚ teraz zamrozić pacior-ki potu na jego twarzy i ciele.ObejrzaÅ‚ siÄ™ na swoich przyjaciół: Mat ocieraÅ‚ pot z twarzy rÄ…bkiem pÅ‚aszcza.Perrinnatomiast, wpatrzony w oddali w coÅ›, co mu siÄ™ wyraznie nie podobaÅ‚o, zdawaÅ‚ siÄ™ niezauważać kropel bÅ‚yszczÄ…cych na jego czole.Wzgórza byÅ‚y coraz niższe, caÅ‚y teren zamieniaÅ‚ siÄ™ powoli w równinÄ™, niemniej Lan,zamiast pÄ™dzić dalej, zatrzymaÅ‚ siÄ™.Nynaeve ruszyÅ‚a jakby z zamiarem przyÅ‚Ä…czenia siÄ™do Moiraine, ale wzrok Strażnika powstrzymaÅ‚ jÄ….Razem z Aes Sedai oddalili siÄ™ niecood reszty, pochylili ku sobie gÅ‚owy, z ruchów Moiraine byÅ‚o jasne, że siÄ™ sprzeczajÄ….Ny-naeve i àom przypatrywali siÄ™ obojgu, WiedzÄ…ca z wyraznÄ… troskÄ…, bard zaÅ› mruczaÅ‚coÅ› do siebie i co jakiÅ› czas oglÄ…daÅ‚ przez ramiÄ™.Pozostali unikali patrzenia na nich.Ktowie, jaki może być efekt kłótni Aes Sedai ze Strażnikiem?Po kilku minutach Egwene odezwaÅ‚a siÄ™ cicho do Randa, rzucajÄ…c niespokojne spoj-rzenia na wciąż sprzeczajÄ…cÄ… siÄ™ parÄ™. Te sÅ‚owa, które krzyczaÅ‚eÅ› w stronÄ™ trolloków. urwaÅ‚a, jakby nie wiedzÄ…c, cojeszcze powiedzieć. Bo co? spytaÅ‚ Rand.ByÅ‚o mu trochÄ™ gÅ‚upio, okrzyki wojenne pasowaÅ‚y znakomicie do Strażników, ludziez Dwu Rzek nigdy tak siÄ™ nie zachowywali, cokolwiek Moiraine mówiÅ‚a na ten temat,ale jeÅ›li Egwene miaÅ‚a siÄ™ z niego teraz Å›miać. Mat musiaÅ‚ opowiedzieć tÄ™ historiÄ™ z dziesięć razy. I to zle wtrÄ…ciÅ‚ àom, a Mat wydaÅ‚ pomruk protestu. Jakby tego nie opowiadaÅ‚ powiedziaÅ‚ Rand wszyscy jÄ… i tak sÅ‚yszeliÅ›my wie-le razy.A poza tym musieliÅ›my coÅ› krzyknąć.No bo w takiej chwili, wÅ‚aÅ›nie tak należypostÄ…pić.SÅ‚yszaÅ‚aÅ› Lana. MieliÅ›my przecież takie prawo dodaÅ‚ roztropnie Perrin. Moiraine twierdzi,że wszyscy jesteÅ›my potomkami ludu Manetheren.Oni walczyli z Czarnym i my teżwalczymy z Czarnym.To nam daje do tego prawo.240Egwene prychnęła pogardliwie, jakby chcÄ…c pokazać, co ona o tym myÅ›li. Nie o tym mówiÅ‚am.A co ty krzyczaÅ‚eÅ›, Mat?Mat nerwowo wzruszyÅ‚ ramionami. Nie pamiÄ™tam. PatrzyÅ‚ na nich zaczepnie. No naprawdÄ™.Wszystko pamiÄ™-tam jak za mgÅ‚Ä….Nie wiem, co to byÅ‚o, skÄ…d mi siÄ™ wzięło, ani co oznaczaÅ‚o. ZaÅ›miaÅ‚siÄ™ lekceważąco. Nie sÄ…dzÄ™, że to miaÅ‚o oznaczać cokolwiek. A ja myÅ›lÄ™, że jednak tak powiedziaÅ‚a powoli Egwene. Kiedy krzyknÄ…Å‚eÅ›, po-myÅ›laÅ‚am, wÅ‚aÅ›nie wtedy, że ciÄ™ rozumiem.Ale to minęło. Westchnęła i potrzÄ…snęłagÅ‚owÄ…. Może masz racjÄ™.CzÅ‚owiek wyobraża sobie dziwne rzeczy w takich chwilach,nieprawdaż? Carai an Caldazar powiedziaÅ‚a Moiraine.Wszyscy odwrócili siÄ™ gwaÅ‚townie,by na niÄ… spojrzeć. Carai an Ellisande.A1 Ellisande.Za honor Czerwonego OrÅ‚a.Zahonor Róży SÅ‚oÅ„ca.Róża SÅ‚oÅ„ca.Starożytny okrzyk wojenny ManethereÅ„czyków i okrzyk wojenny ichostatniego króla.Różą SÅ‚oÅ„ca nazywano Eldrene.Moiraine rozbroiÅ‚a Egwene i Mata swym uÅ›miechem, chociaż jej wzrok dÅ‚użej za-trzymaÅ‚ siÄ™ na nim, niż na niej. Krew linii Arada jest nadal silna w Dwu Rzekach.Stara Krew wciąż Å›piewa.Mat i Egwene spojrzeli na siebie, skupiajÄ…c jednoczeÅ›nie wzrok pozostaÅ‚ych [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nawet Mandarb i pozbawiona jezdzcaAldieb zachwiaÅ‚y siÄ™ jak pijane, pozostali musieli przytrzymywać siÄ™ wodzy, grzyw lubczegokolwiek, aby nie pospadać z koÅ„skich grzbietów.238Aes Sedai staÅ‚a w tym samym miejscu co przedtem, z angrealem w dÅ‚oni, obok swejwbitej w ziemiÄ™ laski.Ani ona, ani jej broÅ„ nie poruszyÅ‚y siÄ™ nawet odrobinÄ™, choćwszystkim wokół targaÅ‚y wstrzÄ…sy.Nagle ziemia zmarszczyÅ‚a siÄ™ i wytrysnęła spod la-ski, po czym potoczyÅ‚a w stronÄ™ trolloków, niczym mnożące siÄ™ fale na stawie.Prze-wracajÄ…c wielkie krzewy i wzbijajÄ…c uschniÄ™te liÅ›cie w powietrze, fale ziemi rosÅ‚y i par-Å‚y w kierunku trolloków.Drzewa rosnÄ…ce w kotlinie pÄ™kaÅ‚y niczym wierzbowe witkiw dÅ‚oniach maÅ‚ych chÅ‚opców.Trolloki na przeciwlegÅ‚ym wzgórzu padaÅ‚y jak podciÄ™tei spadaÅ‚y turlajÄ…c siÄ™ wprost w rozwÅ›cieczonÄ… ziemiÄ™.Myrddraale jednak, nie baczÄ…c, że ziemia wokół nich stawaÅ‚a dÄ™ba, ruszyli szeregiemdo przodu, ich czarne konie ani razu nie zgubiÅ‚y kroku, stawiajÄ…c kopyta zgodnym ryt-mem.Trolloki spadaÅ‚y ze zbocza pod nogi czarnych rumaków, wyjÄ…c i drapiÄ…c falujÄ…cÄ…ziemiÄ™, ale Myrddraale powoli jechali do przodu.Moiraine uniosÅ‚a laskÄ™ i ziemia znieruchomiaÅ‚a, lecz jej dzieÅ‚o nie dobiegÅ‚o jeszczekoÅ„ca.WycelowaÅ‚a różdżkÄ™ w stronÄ™ kotliny pomiÄ™dzy wzgórzami i wtedy wytrysnęłatam fontanna ognia, wysokoÅ›ci dwudziestu stóp.RozÅ‚ożyÅ‚a ramiona i ogieÅ„ pomknÄ…Å‚wszÄ™dzie tam, gdzie siÄ™gaÅ‚ jej wzrok, tworzÄ…c Å›cianÄ™, która oddzieliÅ‚a ludzi od trollo-ków.ZapanowaÅ‚ żar tak nieznoÅ›ny, że Rand musiaÅ‚ osÅ‚onić rÄ™koma twarz.Czarne wierz-chowce Myrddraali, choć obdarzone nie wiadomo jak niezwykÅ‚ymi mocami, zarżaÅ‚y nawidok pÅ‚omieni, stanęły dÄ™ba i jęły siÄ™ zmagać ze swymi jezdzcami, którzy biciem usi-Å‚owali je zmusić do pokonania pÅ‚onÄ…cej przeszkody. Krew i popioÅ‚y powiedziaÅ‚ sÅ‚abym gÅ‚osem Mat.Rand tylko pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… w odrÄ™twieniu.Nagle Moiraine zachwiaÅ‚a siÄ™ i byÅ‚aby upadÅ‚a, gdyby Lan nie zeskoczyÅ‚ z konia, abyjÄ… podtrzymać. Jedzcie dalej! nakazaÅ‚ pozostaÅ‚ym.Ostry ton jego gÅ‚osu kłóciÅ‚ siÄ™ z delikatno-Å›ciÄ…, z jakÄ… posadziÅ‚ Aes Sedai na grzbiecie klaczy. Ten ogieÅ„ nie bÄ™dzie przecież pÅ‚o-nÄ…Å‚ wiecznie.Zpieszcie! Liczy siÄ™ każda minuta.Mur ognia huczaÅ‚, jakby miaÅ‚ pÅ‚onąć bez koÅ„ca, ale Rand nie sprzeciwiaÅ‚ siÄ™.Pogalo-powali na północ tak szybko, jak tylko potrafili zmusić konie.Rogi zabrzmiaÅ‚y w oddalijakby z rozczarowaniem, jakby już wiedziaÅ‚y, co zaszÅ‚o.Potem ucichÅ‚y.Lan i Moiraine wkrótce doÅ‚Ä…czyli do reszty grupy, chociaż Lan musiaÅ‚ trzymać wo-dze Aldieb, bowiem Aes Sedai sÅ‚aniaÅ‚a siÄ™ i przytrzymywaÅ‚a obiema rÄ™kami Å‚Ä™ku. Zaraz poczujÄ™ siÄ™ lepiej powiedziaÅ‚a, widzÄ…c peÅ‚ne troski spojrzenia. Jed-nakże, oprócz zmÄ™czenia, w jej gÅ‚osie sÅ‚yszaÅ‚o siÄ™ pewność siebie. Praca z ZiemiÄ…i Ogniem trochÄ™ mnie wyczerpuje, ale to drobiazg.Po chwili obydwoje znalezli siÄ™ znów na czele galopujÄ…cej grupy.Rand pomyÅ›laÅ‚, żeMoiraine nie wytrzyma tak szybkiego tempa.Nynaeve podjechaÅ‚a do Aes Sedai i za-trzymaÅ‚a jÄ… gestem rÄ™ki.Przez jakiÅ› czas, gdy pokonywali wzgórza, obydwie kobiety239szeptaÅ‚y coÅ› do siebie, po czym WiedzÄ…ca siÄ™gnęła do swego pÅ‚aszcza i wrÄ™czyÅ‚a Moira-ine maÅ‚Ä… paczuszkÄ™.Aes Sedai rozwinęła jÄ… i poÅ‚knęła zawartość.Nynaeve powiedzia-Å‚a coÅ› jeszcze, po czym powróciÅ‚a do pozostaÅ‚ych, lekceważąc ich pytajÄ…ce spojrzenia.Randowi wydaÅ‚o siÄ™, że pomimo okolicznoÅ›ci jej twarz wyrażaÅ‚a satysfakcjÄ™.WÅ‚aÅ›ciwie to nie obchodziÅ‚o go, do czego zmierza WiedzÄ…ca.PocieraÅ‚ stale rÄ™kojeśćswojego miecza, a gdy zdaÅ‚ sobie z tego sprawÄ™, popatrzyÅ‚ na niÄ… ze zdziwieniem. WiÄ™c tak wyglÄ…da bitwa.Niewiele już z niej pamiÄ™taÅ‚, przy czym żadnego momentu dokÅ‚adnie.Wszystkow jego myÅ›lach zlaÅ‚o siÄ™ w jednÄ… masÄ™ wÅ‚ochatych twarzy i strachu.Strachu i upaÅ‚u.Bi-twa zostaÅ‚a stoczona w takim upale, jakby to byÅ‚o popoÅ‚udnie w samym Å›rodku lata.Nie potrafiÅ‚ sobie tego wytÅ‚umaczyć.Lodowaty wiatr próbowaÅ‚ teraz zamrozić pacior-ki potu na jego twarzy i ciele.ObejrzaÅ‚ siÄ™ na swoich przyjaciół: Mat ocieraÅ‚ pot z twarzy rÄ…bkiem pÅ‚aszcza.Perrinnatomiast, wpatrzony w oddali w coÅ›, co mu siÄ™ wyraznie nie podobaÅ‚o, zdawaÅ‚ siÄ™ niezauważać kropel bÅ‚yszczÄ…cych na jego czole.Wzgórza byÅ‚y coraz niższe, caÅ‚y teren zamieniaÅ‚ siÄ™ powoli w równinÄ™, niemniej Lan,zamiast pÄ™dzić dalej, zatrzymaÅ‚ siÄ™.Nynaeve ruszyÅ‚a jakby z zamiarem przyÅ‚Ä…czenia siÄ™do Moiraine, ale wzrok Strażnika powstrzymaÅ‚ jÄ….Razem z Aes Sedai oddalili siÄ™ niecood reszty, pochylili ku sobie gÅ‚owy, z ruchów Moiraine byÅ‚o jasne, że siÄ™ sprzeczajÄ….Ny-naeve i àom przypatrywali siÄ™ obojgu, WiedzÄ…ca z wyraznÄ… troskÄ…, bard zaÅ› mruczaÅ‚coÅ› do siebie i co jakiÅ› czas oglÄ…daÅ‚ przez ramiÄ™.Pozostali unikali patrzenia na nich.Ktowie, jaki może być efekt kłótni Aes Sedai ze Strażnikiem?Po kilku minutach Egwene odezwaÅ‚a siÄ™ cicho do Randa, rzucajÄ…c niespokojne spoj-rzenia na wciąż sprzeczajÄ…cÄ… siÄ™ parÄ™. Te sÅ‚owa, które krzyczaÅ‚eÅ› w stronÄ™ trolloków. urwaÅ‚a, jakby nie wiedzÄ…c, cojeszcze powiedzieć. Bo co? spytaÅ‚ Rand.ByÅ‚o mu trochÄ™ gÅ‚upio, okrzyki wojenne pasowaÅ‚y znakomicie do Strażników, ludziez Dwu Rzek nigdy tak siÄ™ nie zachowywali, cokolwiek Moiraine mówiÅ‚a na ten temat,ale jeÅ›li Egwene miaÅ‚a siÄ™ z niego teraz Å›miać. Mat musiaÅ‚ opowiedzieć tÄ™ historiÄ™ z dziesięć razy. I to zle wtrÄ…ciÅ‚ àom, a Mat wydaÅ‚ pomruk protestu. Jakby tego nie opowiadaÅ‚ powiedziaÅ‚ Rand wszyscy jÄ… i tak sÅ‚yszeliÅ›my wie-le razy.A poza tym musieliÅ›my coÅ› krzyknąć.No bo w takiej chwili, wÅ‚aÅ›nie tak należypostÄ…pić.SÅ‚yszaÅ‚aÅ› Lana. MieliÅ›my przecież takie prawo dodaÅ‚ roztropnie Perrin. Moiraine twierdzi,że wszyscy jesteÅ›my potomkami ludu Manetheren.Oni walczyli z Czarnym i my teżwalczymy z Czarnym.To nam daje do tego prawo.240Egwene prychnęła pogardliwie, jakby chcÄ…c pokazać, co ona o tym myÅ›li. Nie o tym mówiÅ‚am.A co ty krzyczaÅ‚eÅ›, Mat?Mat nerwowo wzruszyÅ‚ ramionami. Nie pamiÄ™tam. PatrzyÅ‚ na nich zaczepnie. No naprawdÄ™.Wszystko pamiÄ™-tam jak za mgÅ‚Ä….Nie wiem, co to byÅ‚o, skÄ…d mi siÄ™ wzięło, ani co oznaczaÅ‚o. ZaÅ›miaÅ‚siÄ™ lekceważąco. Nie sÄ…dzÄ™, że to miaÅ‚o oznaczać cokolwiek. A ja myÅ›lÄ™, że jednak tak powiedziaÅ‚a powoli Egwene. Kiedy krzyknÄ…Å‚eÅ›, po-myÅ›laÅ‚am, wÅ‚aÅ›nie wtedy, że ciÄ™ rozumiem.Ale to minęło. Westchnęła i potrzÄ…snęłagÅ‚owÄ…. Może masz racjÄ™.CzÅ‚owiek wyobraża sobie dziwne rzeczy w takich chwilach,nieprawdaż? Carai an Caldazar powiedziaÅ‚a Moiraine.Wszyscy odwrócili siÄ™ gwaÅ‚townie,by na niÄ… spojrzeć. Carai an Ellisande.A1 Ellisande.Za honor Czerwonego OrÅ‚a.Zahonor Róży SÅ‚oÅ„ca.Róża SÅ‚oÅ„ca.Starożytny okrzyk wojenny ManethereÅ„czyków i okrzyk wojenny ichostatniego króla.Różą SÅ‚oÅ„ca nazywano Eldrene.Moiraine rozbroiÅ‚a Egwene i Mata swym uÅ›miechem, chociaż jej wzrok dÅ‚użej za-trzymaÅ‚ siÄ™ na nim, niż na niej. Krew linii Arada jest nadal silna w Dwu Rzekach.Stara Krew wciąż Å›piewa.Mat i Egwene spojrzeli na siebie, skupiajÄ…c jednoczeÅ›nie wzrok pozostaÅ‚ych [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]