[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie ja nie potrafię tobą sterować, choć przyznaję, żebardzo bym chciał.A nawet gdybym umiał, w tamtej chwili i tak byłem zbyt zajętypożeraniem twojego strachu.- Jesteś odrażający - wyszeptała, gwałtownym ruchem strącając go z podłokietnika.Zatrzepotał skrzydłami i z gracją wylądował na łóżku.- Dziękuję.- Lekko skłonił kosmaty łeb.- A teraz do rzeczy, bo czuję, że twoja duszazaczyna słabnąć, a nie daj Mrok, zaraz tu Tekla przyleci i wszystko jak zwykle popsuje.Otóżmuszę ci wyznać, że ostatnie wydarzenia poszły nie do końca po mojej myśli.Niespodziewałem się, że w przypływie ogłupiającego heroizmu obiecasz wydostać Mikołaja zpiekieł i na dodatek przypieczętujesz swe zapewnienie nieszczęsną nieśmiertelną przysięgą.- I na czym niby polega twój problem? - udała zdziwienie.- Za mało strachu produkujęna myśl o niebycie? A może zupę z paniki przesoliłam, ty krwiopijco jeden, ty!Omiótł wzrokiem sufit.- Problem polega na tym, że przechodząc przez szczelinę w pękniętym lustrze iwybierając sobie ofiarę, jestem na nią skazany na siedem ludzkich lat.- A dlaczego akurat tyle?- To magiczna liczba.Zwykle potrzeba siedmiu lat, by pomniejszy demon nabrał sił imiał szanse na przeżycie w obcym świecie bez żywiciela.Po waszej stronie jest zbyt małoczarnej magii, bym mógł istnieć samodzielnie, dlatego muszę czerpać energię z ciebie.Opętując cię, wplotłem demoniczną moc, z której jestem utkany, w twoją duszę.Połączyłemnas, zespoliłem w jedno, rozumiesz? I gdyby groziła ci tylko śmierć, nie przejąłbym sięwcale, bo wtedy po prostu byśmy się rozłączyli.Opuścilibyśmy martwe ciało, a potem każdez nas poszłoby w swoją stronę, ty w zaświaty, a ja na poszukiwanie kolejnej ofiary.Tymczasem zarówno na materialną, jak i niematerialną ciebie dybie nicość, a jeśli znikniesz,zniknę razem z tobą.- Strasznie mi z tego powodu wszystko jedno - burknęła szamanka.- Mówisz tak, bo nie wysłuchałaś mnie do końca - odrzekł z przekonaniem i zastrzygłuszami.- Otóż w obliczu zagrożenia, które czyha na nas oboje, w obliczu wspólnego wroga,jakim jest Kusiciel zwany Demonem Luster, niniejszym oferuję ci pomoc podczas wyprawydo jego piekieł.Szamanka uniosła brwi.- W świecie pełnym diabłów przyda ci się towarzystwo pomniejszego czarta, możesz miwierzyć, dziecino.Długo patrzyła na niego bez słowa.- A skąd mam wiedzieć, że.- %7łe to nie podstęp? - Uśmiechnął się chytrze.- Cóż, cała moja postać o tym świadczy.Zwykle przypominam gargulca, złe, sadystyczne stworzenie, teraz natomiast jestem bardziejjak nietoperz.A nietoperze przynoszą szczęście, a tfu! - Na sam dzwięk tego słowa zrobiłminę, jakby chciał splunąć.- A to niby od kiedy?- Od zawsze.Ja wiem, że wam, ludziom, kojarzą się z wampiryzmem i złymi mocami.Ale są wśród was i tacy, którzy słusznie wierzą, że rękoskrzydłe zapewniająbłogosławieństwo niebios.Ble.- Znów się skrzywił, po czym zerknął na nią badawczo.-Widzę jednak, że ciebie mój wygląd średnio przekonuje.- Nad wyraz celne spostrzeżenie.- A co byś wolała, różowego, puchatego królika, pewnie? Co to, to nie, wybij to sobie zgłowy - fuknął z odrazą.- Jestem demonem i mam swoją godność.Kiedy mówię, że chcę cipomóc ocalić duszę, możesz mi wierzyć albo nie.Twoja wola.Ale odpowiedz mi proszę najedno pytanie.Tylko szczerze.- Pech podfrunął bliżej i spojrzał jej w oczy.- Masz cokolwiekdo stracenia?Trafił w samo sedno.Nie miała nic.*Ciotka była zadowolona.Co prawda, zanim Ida wróciła z drugiej strony, kobieta klęła na czym świat stoi,nerwowo krążyła po piwnicy i z trudem powstrzymywała się, by nie przeprowadzićnatychmiastowej akcji ratunkowej, ale gdy tylko okazało się, że szamanka jest cała i zdrowa,niepokój Tekli natychmiast ustąpił miejsca niewypowiedzianej uldze.No i dumie.Równieżniewypowiedzianej, a już tym bardziej na głos.Kruchy zjawił się o ósmej rano, akurat po tym, jak ciotka przegoniła Idę z piwnicy izarządziła przerwę w treningu przechodzenia.Gdy łowca usłyszał zaproszenie na śniadanie,zareagował z właściwym sobie zapałem, jak zawsze, gdy w grę wchodziło jedzenie.Wmistrzowskim tempie opróżnił cały talerz kanapek, po czym szybko zrelacjonowałdotychczasowy przebieg kontroli.Okazało się, że Wewnętrzny rozpoczął pracę od dokładnejanalizy wszystkich spraw prowadzonych przez zespół łowcy w ciągu ostatnich trzech lat.Zgodnie z protokołem postępowania w pierwszej kolejności wziął pod lupę te najstarsześledztwa.- Dzięki temu zyskamy sporo czasu - zapewnił Kruchy.- Zanim dotrą doKwiatkowskiego, może minąć nawet kilka tygodni.To dobra wiadomość - powiedział,widząc zatroskaną minę szamanki.- Skoro nie uczepili się niczego konkretnego, to znaczy, żeWroński szuka po omacku, byle tylko mnie dopaść.Niczego nie znajdzie, zobaczysz.- A właściwie coś ty mu zrobił, że jest na ciebie taki cięty?Chwilę zwlekał z odpowiedzią, mieszając łyżeczką w herbacie.- Odbiłem mu dziewczynę - wyznał wreszcie.- A potem ją zabiłem.Ida z wrażenia o mało nie upuściła kubka.- Znaczy to jego wersja - sprostował szybko.- Upatrzył sobie Lenę, gdy tylko zaczęłapracować w Firmie, dosłownie nie mogła się od niego opędzić.Pochodziła z poważanejmagicznej rodziny, a jej ojciec jest bardzo wpływowym człowiekiem i Wroński wymyśliłsobie, że takie małżeństwo pomogłoby mu w karierze.A ja miałem czelność pokrzyżować muplany.- I co, nadal cię za to nienawidzi? Po tylu latach?- Miał obsesję na jej punkcie - odparł Kruchy i zapalił papierosa.- Twierdzi, że jąkochał, ale trudno mi w to uwierzyć.Taki niby zadurzony, cierpiący, niezdolny dozaakceptowania faktu, że kobieta jego życia wybrała innego, a chyba jako pierwszy pogodziłsię z jej opętaniem.To on wydał rozkaz, by zamknąć ją w szpitalu Firmy.Nie zrobił nic,nawet nie spróbował jej pomóc.Oczywiście uważał, że to ja jestem wszystkiemu winny,podczas jednej rozmowy w cztery oczy zapowiedział mi nawet, że nie spocznie, dopóki mnienie zniszczy, cokolwiek miałoby to oznaczać.Po przeniesieniu do Wrocławia niewiele mógłmi zrobić, bo pozostawałem poza jego zasięgiem, ale gdy znów zobaczył moją skromną osobęw stolicy, potraktował to pewnie jak znak od losu.Zaczął węszyć, i tak dowiedział się, żeszukałem informacji o Kusicielu w bazie danych Firmy, chociaż Kornelia próbowałazatuszować wszystkie ślady.- Szesnastka to była jego sprawa - mruknęła szamanka.- Wroński wie, że jeśli cię nieuciszy, wyjdą na jaw wszystkie matactwa, jak choćby niszczenie dowodów podważającychwinę Brzytwy.- Otóż to.Zwalił mi na głowę niby rutynową kontrolę w nadziei, że się przestraszę izrezygnuję z zabawy w prywatnego detektywa.Jakby zapomniał, że ja nigdy nie odpuszczam.- Strzepnął papierosa i szarawy wałeczek popiołu spadł na dno kryształowej popielniczki.-Wmawia wszystkim, że to tylko standardowa procedura, a Kwiatek robi, co może, żeby muprzypadkiem czegoś nie ułatwić.Przez jej ręce przechodzą wszystkie dokumenty i wnioski,które szefostwo musi rozpatrzyć i podpisać, upoważniając tym samym Wrońskiego i jegoludzi do grzebania w aktach z moich spraw, ponownego przesłuchiwania świadków i takietam mecyje.W każdym razie kilkanaście papierków niezwykle ważnych dla sprawnegoprzebiegu kontroli już się zdążyło zawieruszyć w tajemniczych okolicznościach - skwitował zniewinnym uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.W każdym razie ja nie potrafię tobą sterować, choć przyznaję, żebardzo bym chciał.A nawet gdybym umiał, w tamtej chwili i tak byłem zbyt zajętypożeraniem twojego strachu.- Jesteś odrażający - wyszeptała, gwałtownym ruchem strącając go z podłokietnika.Zatrzepotał skrzydłami i z gracją wylądował na łóżku.- Dziękuję.- Lekko skłonił kosmaty łeb.- A teraz do rzeczy, bo czuję, że twoja duszazaczyna słabnąć, a nie daj Mrok, zaraz tu Tekla przyleci i wszystko jak zwykle popsuje.Otóżmuszę ci wyznać, że ostatnie wydarzenia poszły nie do końca po mojej myśli.Niespodziewałem się, że w przypływie ogłupiającego heroizmu obiecasz wydostać Mikołaja zpiekieł i na dodatek przypieczętujesz swe zapewnienie nieszczęsną nieśmiertelną przysięgą.- I na czym niby polega twój problem? - udała zdziwienie.- Za mało strachu produkujęna myśl o niebycie? A może zupę z paniki przesoliłam, ty krwiopijco jeden, ty!Omiótł wzrokiem sufit.- Problem polega na tym, że przechodząc przez szczelinę w pękniętym lustrze iwybierając sobie ofiarę, jestem na nią skazany na siedem ludzkich lat.- A dlaczego akurat tyle?- To magiczna liczba.Zwykle potrzeba siedmiu lat, by pomniejszy demon nabrał sił imiał szanse na przeżycie w obcym świecie bez żywiciela.Po waszej stronie jest zbyt małoczarnej magii, bym mógł istnieć samodzielnie, dlatego muszę czerpać energię z ciebie.Opętując cię, wplotłem demoniczną moc, z której jestem utkany, w twoją duszę.Połączyłemnas, zespoliłem w jedno, rozumiesz? I gdyby groziła ci tylko śmierć, nie przejąłbym sięwcale, bo wtedy po prostu byśmy się rozłączyli.Opuścilibyśmy martwe ciało, a potem każdez nas poszłoby w swoją stronę, ty w zaświaty, a ja na poszukiwanie kolejnej ofiary.Tymczasem zarówno na materialną, jak i niematerialną ciebie dybie nicość, a jeśli znikniesz,zniknę razem z tobą.- Strasznie mi z tego powodu wszystko jedno - burknęła szamanka.- Mówisz tak, bo nie wysłuchałaś mnie do końca - odrzekł z przekonaniem i zastrzygłuszami.- Otóż w obliczu zagrożenia, które czyha na nas oboje, w obliczu wspólnego wroga,jakim jest Kusiciel zwany Demonem Luster, niniejszym oferuję ci pomoc podczas wyprawydo jego piekieł.Szamanka uniosła brwi.- W świecie pełnym diabłów przyda ci się towarzystwo pomniejszego czarta, możesz miwierzyć, dziecino.Długo patrzyła na niego bez słowa.- A skąd mam wiedzieć, że.- %7łe to nie podstęp? - Uśmiechnął się chytrze.- Cóż, cała moja postać o tym świadczy.Zwykle przypominam gargulca, złe, sadystyczne stworzenie, teraz natomiast jestem bardziejjak nietoperz.A nietoperze przynoszą szczęście, a tfu! - Na sam dzwięk tego słowa zrobiłminę, jakby chciał splunąć.- A to niby od kiedy?- Od zawsze.Ja wiem, że wam, ludziom, kojarzą się z wampiryzmem i złymi mocami.Ale są wśród was i tacy, którzy słusznie wierzą, że rękoskrzydłe zapewniająbłogosławieństwo niebios.Ble.- Znów się skrzywił, po czym zerknął na nią badawczo.-Widzę jednak, że ciebie mój wygląd średnio przekonuje.- Nad wyraz celne spostrzeżenie.- A co byś wolała, różowego, puchatego królika, pewnie? Co to, to nie, wybij to sobie zgłowy - fuknął z odrazą.- Jestem demonem i mam swoją godność.Kiedy mówię, że chcę cipomóc ocalić duszę, możesz mi wierzyć albo nie.Twoja wola.Ale odpowiedz mi proszę najedno pytanie.Tylko szczerze.- Pech podfrunął bliżej i spojrzał jej w oczy.- Masz cokolwiekdo stracenia?Trafił w samo sedno.Nie miała nic.*Ciotka była zadowolona.Co prawda, zanim Ida wróciła z drugiej strony, kobieta klęła na czym świat stoi,nerwowo krążyła po piwnicy i z trudem powstrzymywała się, by nie przeprowadzićnatychmiastowej akcji ratunkowej, ale gdy tylko okazało się, że szamanka jest cała i zdrowa,niepokój Tekli natychmiast ustąpił miejsca niewypowiedzianej uldze.No i dumie.Równieżniewypowiedzianej, a już tym bardziej na głos.Kruchy zjawił się o ósmej rano, akurat po tym, jak ciotka przegoniła Idę z piwnicy izarządziła przerwę w treningu przechodzenia.Gdy łowca usłyszał zaproszenie na śniadanie,zareagował z właściwym sobie zapałem, jak zawsze, gdy w grę wchodziło jedzenie.Wmistrzowskim tempie opróżnił cały talerz kanapek, po czym szybko zrelacjonowałdotychczasowy przebieg kontroli.Okazało się, że Wewnętrzny rozpoczął pracę od dokładnejanalizy wszystkich spraw prowadzonych przez zespół łowcy w ciągu ostatnich trzech lat.Zgodnie z protokołem postępowania w pierwszej kolejności wziął pod lupę te najstarsześledztwa.- Dzięki temu zyskamy sporo czasu - zapewnił Kruchy.- Zanim dotrą doKwiatkowskiego, może minąć nawet kilka tygodni.To dobra wiadomość - powiedział,widząc zatroskaną minę szamanki.- Skoro nie uczepili się niczego konkretnego, to znaczy, żeWroński szuka po omacku, byle tylko mnie dopaść.Niczego nie znajdzie, zobaczysz.- A właściwie coś ty mu zrobił, że jest na ciebie taki cięty?Chwilę zwlekał z odpowiedzią, mieszając łyżeczką w herbacie.- Odbiłem mu dziewczynę - wyznał wreszcie.- A potem ją zabiłem.Ida z wrażenia o mało nie upuściła kubka.- Znaczy to jego wersja - sprostował szybko.- Upatrzył sobie Lenę, gdy tylko zaczęłapracować w Firmie, dosłownie nie mogła się od niego opędzić.Pochodziła z poważanejmagicznej rodziny, a jej ojciec jest bardzo wpływowym człowiekiem i Wroński wymyśliłsobie, że takie małżeństwo pomogłoby mu w karierze.A ja miałem czelność pokrzyżować muplany.- I co, nadal cię za to nienawidzi? Po tylu latach?- Miał obsesję na jej punkcie - odparł Kruchy i zapalił papierosa.- Twierdzi, że jąkochał, ale trudno mi w to uwierzyć.Taki niby zadurzony, cierpiący, niezdolny dozaakceptowania faktu, że kobieta jego życia wybrała innego, a chyba jako pierwszy pogodziłsię z jej opętaniem.To on wydał rozkaz, by zamknąć ją w szpitalu Firmy.Nie zrobił nic,nawet nie spróbował jej pomóc.Oczywiście uważał, że to ja jestem wszystkiemu winny,podczas jednej rozmowy w cztery oczy zapowiedział mi nawet, że nie spocznie, dopóki mnienie zniszczy, cokolwiek miałoby to oznaczać.Po przeniesieniu do Wrocławia niewiele mógłmi zrobić, bo pozostawałem poza jego zasięgiem, ale gdy znów zobaczył moją skromną osobęw stolicy, potraktował to pewnie jak znak od losu.Zaczął węszyć, i tak dowiedział się, żeszukałem informacji o Kusicielu w bazie danych Firmy, chociaż Kornelia próbowałazatuszować wszystkie ślady.- Szesnastka to była jego sprawa - mruknęła szamanka.- Wroński wie, że jeśli cię nieuciszy, wyjdą na jaw wszystkie matactwa, jak choćby niszczenie dowodów podważającychwinę Brzytwy.- Otóż to.Zwalił mi na głowę niby rutynową kontrolę w nadziei, że się przestraszę izrezygnuję z zabawy w prywatnego detektywa.Jakby zapomniał, że ja nigdy nie odpuszczam.- Strzepnął papierosa i szarawy wałeczek popiołu spadł na dno kryształowej popielniczki.-Wmawia wszystkim, że to tylko standardowa procedura, a Kwiatek robi, co może, żeby muprzypadkiem czegoś nie ułatwić.Przez jej ręce przechodzą wszystkie dokumenty i wnioski,które szefostwo musi rozpatrzyć i podpisać, upoważniając tym samym Wrońskiego i jegoludzi do grzebania w aktach z moich spraw, ponownego przesłuchiwania świadków i takietam mecyje.W każdym razie kilkanaście papierków niezwykle ważnych dla sprawnegoprzebiegu kontroli już się zdążyło zawieruszyć w tajemniczych okolicznościach - skwitował zniewinnym uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]