[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A nie możemy tego zrobić w czasie pracy? Za dwie godziny musimy być wbiurze.- Ja i tak będę tam spał - stwierdził Maks.- O ile zasnę po tym co dziświdziałem.- Obejrzałeś wszystkie? Na raz? - spytał Stonka.Klimkiewicz tylko kiwnąłgłową.Nikt nie skomentował.75- Kładz się spać - powiedział Thorson.- Usprawiedliwimy cię przed starym.- Nie mogę.- Zasłużyłeś - dodał Nowicki.- Przyjdziesz jak wstaniesz.- Dzięki, chłopaki - Maks uśmiechnął się blado i runął na kanapę.Agencipopatrzyli chwilę na plecy kolegi i wrócili do rozmowy, której szybko zaczęłotowarzyszyć chrapanie.- Co o tym myślicie? - spytał Stonka.- Maks odwalił kawał świetnej roboty - stwierdził Nowicki z podziwem kiwającgłową.- Nie wiadomo tylko, czy nam się to do czegokolwiek przyda.- Czekajcie - powiedział Brylewski, który chciał za wszelką cenę odzyskaćpozycję wiodącego śledczego.- Te obliczenia skłaniają mnie do przemyśleń.Spójrzcie -przysunął sobie laptop i zaczął liczyć na głos: - Suma tych dni, w czasie którychpopełnił i popełni, według teorii Maksa, zbrodnie Vigo, wynosi dwieście dwadzieściacztery.Dzieląc to przez sześć, wyjdzie nam 37,3333333&- Znowu trójki.- Ale jest i siódemka.- Dzieląc to na sześć mamy sześć przecinek dwadzieścia dwa.- No tak.- A dzieląc to przez trzy.- Brylewski wpadł wyraznie w manię matematyczną.-Otrzymujemy dwa przecinek zero siedem cztery zero siedem cztery zero siedem.- Bez sensu.- Fakt.- Czyli to nie ma żadnego związku - westchnął Brylewski.- Jak te wszystkie trójki i szóstki - skomentował Stonka.- Czekaj, zaraz.-Wyrwał Adamowi laptopa.- Chyba mnie ponosi wasza mania liczb.ale popatrzcie.Według obliczeń Maksa, kilka razy pojawiła się ósemka.- Potem i tak wyszła trójka.- Ale była ósemka, tak czy nie?- A co jeśli nawet tak?- Osiem, osiem, osiem.Czy coś takiego - powiedział Stonka, pocierajączmęczone oczy.- Narodowcy używają tej cyfry jako znaku rozpoznawczego.- Bez przesady - westchnął Brylewski.- Za dużo grzybów w tym barszczu.76- Ten trop donikąd nas nie prowadzi - Nowicki wzruszył ramionami.- Wszystkieofiary były pochodzenia polskiego.- A jeśli któraś z nich miała matkę żydówkę? - Nie ustępował Stonka.- Albo&- Jasne - burknął Adam.- Idąc tym tokiem myślenia, odkryłbyś, że trzy czwartespołeczeństwa jest pochodzenia żydowskiego.Wiesz, pokolenia, mieszanie krwi.- Dobra, poddaję się! - Stonka podniósł dłonie w obronnym geście.- Więc conam pozostaje?- Przede wszystkim zidentyfikowanie ofiary, kawa i do pracy.- odparł Nowicki.- Kolejność w sumie dowolna.- Wcisnąłbym gdzieś tu jeszcze jakieś śniadanie - zauważył Brylewski, siląc sięna dowcip.- To jest najsensowniejsza koncepcja, jaką usłyszałem od przebudzenia.Zarazcoś przygotuję& - Na poparcie swoich słów Stonka podreptał do kuchni.Brylewski iNowicki z zazdrością spojrzeli na śpiącego Maksa.Zazdrość ustąpiła miejscawspółczuciu, gdy ujrzeli jego nerwowo drgające powieki i usta.Wiedzieli o czym śni.Od miesięcy śnili o tym samym.8.Było już po piętnastej, gdy Maks minął się w drzwiach windy z szefem.Komendant zmierzył go wzrokiem, w którym Klimkiewicz ze zdziwieniem dostrzegłcień sympatii.- Przepraszam, ja.- wybąknął zmieszany.- Wszystko słyszałem - odparł spokojnie Wysocki.- Stonka i Brylewski złożyliwstępne raporty.Idz do nich, są w dziupli Stonki i chyba mają kolejne rewelacje.- Tak jest! - odparł Maks i ruszył do pokoju numer 101.Drzwi nie otworzyły sięautomatycznie, najprawdopodobniej Stonka zablokował je celowo.Klimkiewiczwystukał kod i wszedł do środka.Zgodnie z jego domysłami, pokój wypełniały kłębydymu papierosowego.Nowicki spał przy jego biurku, Brylewski drzemał w okolicachKartonów Pamięci.Sam gospodarz właśnie otwierał butelkę dżinu.- Hej, Maks! - ucieszył się szczerze.- Załapałeś się na wielkie otwarcie - rzekł,77wznosząc do góry butelkę.- Stary już poszedł.- Wiem, minąłem go w drzwiach.Pij spokojnie.- A ty?- Nie lubię dżinu.Mam po nim zgagę.- Twoja strata.- Co za nowiny?Stonka odwrócił ekran i przeładował holodysk.- Hanna Głogowska, lat dwadzieścia dwa.Studentka informatyki.Zaginęłatrzeciego stycznia.- Trzy dni temu.- Cztery, Maks, cztery, dzień ci uciekł - zaważył bez złośliwości Stonka.- Mamytu wyniki sekcji Anastazji Maszkiewicz.To ta z siatki w kuble na śmieci - dodał,widząc, że Klimkiewicz pogubił się w nazwiskach.- Jedynego ciała, jakie dotądznalezliśmy.- No i?- Najprawdopodobniej zginęła od ciosów siekiery.Kawałki były dość drobno inieregularnie posiekane.Ale wiemy, że zgon nastąpił około północy trzeciego listopada.- %7łe niby znowu mamy trójki?- Lepiej Maks, lepiej.To znaczy, że Anastazja zginęła dwa dni po upublicznieniutrzeciego Perwerstwa, a Hanna dwa dni po obrazie ze strzelbą.- Sugerujesz.- Tak - potwierdził smutno Stonka.- Nie mamy miesiąca.Vigo zabija dwa dni po premierze poprzedniego filmu.Czyli Krystyna zginie jutro.- Boże.- Optymistyczny wariant zakłada, że zostało nam około trzydziestu godzin.- Albo dziewięć - westchnął Maks.- Musi być coś jeszcze! Jeszcze jakiś ślad, poktórym trafimy do tego pojeba!- Jasne, na pewno jest - Stonka wydął wargi.- Pewnie za chwilę zadzwonitelefon i okaże się, że złapała go drogówka.Dokładnie w tym momencie zabrzmiał sygnał telefonu.Agenci w pierwszejchwili zdębieli, lecz zaraz jeden przez drugiego rzucili się do telefonu.Stonka byłszybszy.78- KSS, agent Thorston, słucham? - Przez kilkanaście sekund tylko mimowolniepotakiwał, a Maks patrzył jak jego oczy stają się coraz większe i większe.- Już jedziemy - rzucił na pożegnanie i rozłączył się.- Vigo i drogówka?- Prawie.Obyczajówka.Mamy trop.Budz chłopaków.9.Agenci weszli do biura gęsiego.Na przedzie kroczył Maks, który pomimoniechlujnego wyglądu okazał się być najbardziej reprezentacyjnym członkiemkompanii.Nowicki i Brylewski, wtłoczeni w wygniecione garnitury, straszyliskacowanymi i niewyspanymi twarzami, Stonka stanął sztywno zaraz za progiem,zawzięcie żując gumę.Alkohol wydobywał się każdym porem jego ciała.Policjancizmierzyli ich wzrokiem, po czym ten młodszy, krótko ostrzyżony brunet zhaczykowatym nosem podniósł się i uścisnął dłoń Klimkiewicza.- Sierżant Wojciechowski - przedstawił się.- Starszy posterunkowy Korzycki -wskazał opasłego towarzysza.Agenci kolejno dokonali prezentacji, starając się w miaręmożliwości ukryć to, że są wczorajsi.- Zatrzymaliśmy ją przy Hotelu Zamkowym - powiedział Wojciechowski,wskazując na siedzącą za lustrem weneckim kobietę.- Ekskluzywna prostytutka.Niezarejestrowana, widocznie szkolona poza miastem.To jednak nasz problem by dojśćkim ona jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- A nie możemy tego zrobić w czasie pracy? Za dwie godziny musimy być wbiurze.- Ja i tak będę tam spał - stwierdził Maks.- O ile zasnę po tym co dziświdziałem.- Obejrzałeś wszystkie? Na raz? - spytał Stonka.Klimkiewicz tylko kiwnąłgłową.Nikt nie skomentował.75- Kładz się spać - powiedział Thorson.- Usprawiedliwimy cię przed starym.- Nie mogę.- Zasłużyłeś - dodał Nowicki.- Przyjdziesz jak wstaniesz.- Dzięki, chłopaki - Maks uśmiechnął się blado i runął na kanapę.Agencipopatrzyli chwilę na plecy kolegi i wrócili do rozmowy, której szybko zaczęłotowarzyszyć chrapanie.- Co o tym myślicie? - spytał Stonka.- Maks odwalił kawał świetnej roboty - stwierdził Nowicki z podziwem kiwającgłową.- Nie wiadomo tylko, czy nam się to do czegokolwiek przyda.- Czekajcie - powiedział Brylewski, który chciał za wszelką cenę odzyskaćpozycję wiodącego śledczego.- Te obliczenia skłaniają mnie do przemyśleń.Spójrzcie -przysunął sobie laptop i zaczął liczyć na głos: - Suma tych dni, w czasie którychpopełnił i popełni, według teorii Maksa, zbrodnie Vigo, wynosi dwieście dwadzieściacztery.Dzieląc to przez sześć, wyjdzie nam 37,3333333&- Znowu trójki.- Ale jest i siódemka.- Dzieląc to na sześć mamy sześć przecinek dwadzieścia dwa.- No tak.- A dzieląc to przez trzy.- Brylewski wpadł wyraznie w manię matematyczną.-Otrzymujemy dwa przecinek zero siedem cztery zero siedem cztery zero siedem.- Bez sensu.- Fakt.- Czyli to nie ma żadnego związku - westchnął Brylewski.- Jak te wszystkie trójki i szóstki - skomentował Stonka.- Czekaj, zaraz.-Wyrwał Adamowi laptopa.- Chyba mnie ponosi wasza mania liczb.ale popatrzcie.Według obliczeń Maksa, kilka razy pojawiła się ósemka.- Potem i tak wyszła trójka.- Ale była ósemka, tak czy nie?- A co jeśli nawet tak?- Osiem, osiem, osiem.Czy coś takiego - powiedział Stonka, pocierajączmęczone oczy.- Narodowcy używają tej cyfry jako znaku rozpoznawczego.- Bez przesady - westchnął Brylewski.- Za dużo grzybów w tym barszczu.76- Ten trop donikąd nas nie prowadzi - Nowicki wzruszył ramionami.- Wszystkieofiary były pochodzenia polskiego.- A jeśli któraś z nich miała matkę żydówkę? - Nie ustępował Stonka.- Albo&- Jasne - burknął Adam.- Idąc tym tokiem myślenia, odkryłbyś, że trzy czwartespołeczeństwa jest pochodzenia żydowskiego.Wiesz, pokolenia, mieszanie krwi.- Dobra, poddaję się! - Stonka podniósł dłonie w obronnym geście.- Więc conam pozostaje?- Przede wszystkim zidentyfikowanie ofiary, kawa i do pracy.- odparł Nowicki.- Kolejność w sumie dowolna.- Wcisnąłbym gdzieś tu jeszcze jakieś śniadanie - zauważył Brylewski, siląc sięna dowcip.- To jest najsensowniejsza koncepcja, jaką usłyszałem od przebudzenia.Zarazcoś przygotuję& - Na poparcie swoich słów Stonka podreptał do kuchni.Brylewski iNowicki z zazdrością spojrzeli na śpiącego Maksa.Zazdrość ustąpiła miejscawspółczuciu, gdy ujrzeli jego nerwowo drgające powieki i usta.Wiedzieli o czym śni.Od miesięcy śnili o tym samym.8.Było już po piętnastej, gdy Maks minął się w drzwiach windy z szefem.Komendant zmierzył go wzrokiem, w którym Klimkiewicz ze zdziwieniem dostrzegłcień sympatii.- Przepraszam, ja.- wybąknął zmieszany.- Wszystko słyszałem - odparł spokojnie Wysocki.- Stonka i Brylewski złożyliwstępne raporty.Idz do nich, są w dziupli Stonki i chyba mają kolejne rewelacje.- Tak jest! - odparł Maks i ruszył do pokoju numer 101.Drzwi nie otworzyły sięautomatycznie, najprawdopodobniej Stonka zablokował je celowo.Klimkiewiczwystukał kod i wszedł do środka.Zgodnie z jego domysłami, pokój wypełniały kłębydymu papierosowego.Nowicki spał przy jego biurku, Brylewski drzemał w okolicachKartonów Pamięci.Sam gospodarz właśnie otwierał butelkę dżinu.- Hej, Maks! - ucieszył się szczerze.- Załapałeś się na wielkie otwarcie - rzekł,77wznosząc do góry butelkę.- Stary już poszedł.- Wiem, minąłem go w drzwiach.Pij spokojnie.- A ty?- Nie lubię dżinu.Mam po nim zgagę.- Twoja strata.- Co za nowiny?Stonka odwrócił ekran i przeładował holodysk.- Hanna Głogowska, lat dwadzieścia dwa.Studentka informatyki.Zaginęłatrzeciego stycznia.- Trzy dni temu.- Cztery, Maks, cztery, dzień ci uciekł - zaważył bez złośliwości Stonka.- Mamytu wyniki sekcji Anastazji Maszkiewicz.To ta z siatki w kuble na śmieci - dodał,widząc, że Klimkiewicz pogubił się w nazwiskach.- Jedynego ciała, jakie dotądznalezliśmy.- No i?- Najprawdopodobniej zginęła od ciosów siekiery.Kawałki były dość drobno inieregularnie posiekane.Ale wiemy, że zgon nastąpił około północy trzeciego listopada.- %7łe niby znowu mamy trójki?- Lepiej Maks, lepiej.To znaczy, że Anastazja zginęła dwa dni po upublicznieniutrzeciego Perwerstwa, a Hanna dwa dni po obrazie ze strzelbą.- Sugerujesz.- Tak - potwierdził smutno Stonka.- Nie mamy miesiąca.Vigo zabija dwa dni po premierze poprzedniego filmu.Czyli Krystyna zginie jutro.- Boże.- Optymistyczny wariant zakłada, że zostało nam około trzydziestu godzin.- Albo dziewięć - westchnął Maks.- Musi być coś jeszcze! Jeszcze jakiś ślad, poktórym trafimy do tego pojeba!- Jasne, na pewno jest - Stonka wydął wargi.- Pewnie za chwilę zadzwonitelefon i okaże się, że złapała go drogówka.Dokładnie w tym momencie zabrzmiał sygnał telefonu.Agenci w pierwszejchwili zdębieli, lecz zaraz jeden przez drugiego rzucili się do telefonu.Stonka byłszybszy.78- KSS, agent Thorston, słucham? - Przez kilkanaście sekund tylko mimowolniepotakiwał, a Maks patrzył jak jego oczy stają się coraz większe i większe.- Już jedziemy - rzucił na pożegnanie i rozłączył się.- Vigo i drogówka?- Prawie.Obyczajówka.Mamy trop.Budz chłopaków.9.Agenci weszli do biura gęsiego.Na przedzie kroczył Maks, który pomimoniechlujnego wyglądu okazał się być najbardziej reprezentacyjnym członkiemkompanii.Nowicki i Brylewski, wtłoczeni w wygniecione garnitury, straszyliskacowanymi i niewyspanymi twarzami, Stonka stanął sztywno zaraz za progiem,zawzięcie żując gumę.Alkohol wydobywał się każdym porem jego ciała.Policjancizmierzyli ich wzrokiem, po czym ten młodszy, krótko ostrzyżony brunet zhaczykowatym nosem podniósł się i uścisnął dłoń Klimkiewicza.- Sierżant Wojciechowski - przedstawił się.- Starszy posterunkowy Korzycki -wskazał opasłego towarzysza.Agenci kolejno dokonali prezentacji, starając się w miaręmożliwości ukryć to, że są wczorajsi.- Zatrzymaliśmy ją przy Hotelu Zamkowym - powiedział Wojciechowski,wskazując na siedzącą za lustrem weneckim kobietę.- Ekskluzywna prostytutka.Niezarejestrowana, widocznie szkolona poza miastem.To jednak nasz problem by dojśćkim ona jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]