[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz jeśli tego rodzaju poszukiwania wydają ci siębezsensowne, okaż cierpliwość i poczekaj.Przysięgam, że za dwa tygodnie staruszek zdrowyi wypoczęty zjawi się we Fromborku i zapewne chętnie poinformuje cię, gdzie rosło drzewozwane Teufelsbaum.Niestety, nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić.Przegrałem.Po raz drugi już przegrałem w walce z Waldemarem Baturą.Okazał sięsprytniejszy ode mnie, przechytrzył mnie, a teraz stał przede mną na szosie i naigrawał się zmojej klęski.- Przepraszam, drogi Tomaszu - mówił Batura - że naraziłem cię na podróż do tegomiejsca.Ale chyba przyznasz, że cię niczym nie zachęcałem.Zrozum jednak moją sytuację:rozstawiłeś warty wokół domu staruszka.W jaki sposób niepostrzeżenie mógł on wejść nastatek albo udać się na dworzec kolejowy? W charakterze porwanego staruszka położyłem siępod kocem na tylnym siedzeniu samochodu.Mógłbym cię pociągnąć za sobą w stronęElbląga, Malborka.Mogłem kluczyć i zmieniać trasy.Ale wiem przecież, że żyjesz zeskromnej pensji urzędniczej, a dyrektor Marczak nie zwróci ci pieniędzy za wypalonąbenzynę.Uwzględniając stan twych finansów, pojechaliśmy tylko do granicy.I teraz wnajwiększej zgodzie powrócimy do Fromborka.Czy tak, Tomaszu?To mówiąc Waldemar Batura skłonił się pannie Ali, Zosi Walczyk, mnie i chłopcom.Wsiadł do czerwonego mustanga, który zawrócił i pomknął w stronę Fromborka.- Pan miał rację - szepnął Baśka - Batura jest genialnym złoczyńcą.Jakże gorzki ma smak uczucie klęski.Zwiesiłem głowę i nie cieszyły mnie nawetzachwyty Zegadły nad silnikiem wehikułu.Tryumf nad Zegadłą był niczym wobec tryumfu,jaki odniósł Batura.Baśka i Zosia próbowali obudzić we mnie nadzieję:- Niech się pan nie martwi, panie Tomaszu.Przecież pan Dąbrowski nie jest chybajedynym starym mieszkańcem Fromborka? Może żyje tu jeszcze ktoś inny, kto zna miejsce,gdzie znajdował się dom Koenigów.Panna Ala dotknęła mojego ramienia i rzekła ciepłym głosem:- Jeśli kiedykolwiek będzie pan potrzebował mojej pomocy, proszę udać się dowąwozu koło Diablej Góry, a potem pójść ścieżką skrajem lasu.Ta ścieżka zaprowadzi panado długiego baraku ogrodzonego siatką.Tam może mnie pan znalezć.A teraz bardzo proszę owyjaśnienie spraw, których stałam się świadkiem.Kim jest ten Batura? Dlaczego udawał, żeporwał staruszka? Jak to jest, że nie szuka pan skarbów pułkownika Koeniga, a jednocześnieich pan szuka?Należały się dziewczynie wyjaśnienia.Inżynier Zegadło zajęty był wciąż oglądaniemmego wehikułu, więc miałem czas, aby opowiedzieć Ali o sprawie bezcennych monet i moichpodejrzeniach wobec Batury,Nie sądziłem, aby ofiarowana przez nią pomoc mogła mi się na coś przydać.Ale i tymrazem omyliłem się.ROZDZIAA JEDENASTYPO KLSCE " WOJNA TRZYNASTOLETNIA " KRNBRNY SIOSTRZENIEC " JAKLUD MAZURSKI STAA SI EWANGELICKI " KLTWA " CZY UMIEM LICZY DODWUDZIESTU " ZWIAT JEST ILUZJ " DRZEWO ZAYCH INFORMACJI " KTO SI TOPIAPOD KRANEMPanna Ala i Krzysztof Zegadło odjechali w Krainę Straszliwego Asa.Baśka i ZosiaWalczyk wrócili do swoich harcerskich obozowisk, a ja samotnie zjadłem kolację wschronisku PTTK.Nie zajrzałem nawet do swego pokoju, bo lękałem się, że zobaczywszyCagliostra, rzucę mu w twarz słowo: Judasz.To przecież on podsłuchawszy nasząrozmowę, przekazał jej treść Waldemarowi Baturze, który natychmiast zorganizował wyjazdstaruszka.Męczyło mnie uczucie doznanej porażki, pragnąłem w samotności przemyślećprzyczyny mojej klęski i dlatego zamiast do swego pokoju, udałem się na spacer poFromborku.Był wieczór.Nad brzegiem Zalewu Wiślanego głośno i jak gdyby rozpaczliwiekrzyczały mewy.Od strony Tolkmicka przypłynął biały statek pasażerski i przez chwilęzaroiło się od ludzi w małym porcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Lecz jeśli tego rodzaju poszukiwania wydają ci siębezsensowne, okaż cierpliwość i poczekaj.Przysięgam, że za dwa tygodnie staruszek zdrowyi wypoczęty zjawi się we Fromborku i zapewne chętnie poinformuje cię, gdzie rosło drzewozwane Teufelsbaum.Niestety, nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić.Przegrałem.Po raz drugi już przegrałem w walce z Waldemarem Baturą.Okazał sięsprytniejszy ode mnie, przechytrzył mnie, a teraz stał przede mną na szosie i naigrawał się zmojej klęski.- Przepraszam, drogi Tomaszu - mówił Batura - że naraziłem cię na podróż do tegomiejsca.Ale chyba przyznasz, że cię niczym nie zachęcałem.Zrozum jednak moją sytuację:rozstawiłeś warty wokół domu staruszka.W jaki sposób niepostrzeżenie mógł on wejść nastatek albo udać się na dworzec kolejowy? W charakterze porwanego staruszka położyłem siępod kocem na tylnym siedzeniu samochodu.Mógłbym cię pociągnąć za sobą w stronęElbląga, Malborka.Mogłem kluczyć i zmieniać trasy.Ale wiem przecież, że żyjesz zeskromnej pensji urzędniczej, a dyrektor Marczak nie zwróci ci pieniędzy za wypalonąbenzynę.Uwzględniając stan twych finansów, pojechaliśmy tylko do granicy.I teraz wnajwiększej zgodzie powrócimy do Fromborka.Czy tak, Tomaszu?To mówiąc Waldemar Batura skłonił się pannie Ali, Zosi Walczyk, mnie i chłopcom.Wsiadł do czerwonego mustanga, który zawrócił i pomknął w stronę Fromborka.- Pan miał rację - szepnął Baśka - Batura jest genialnym złoczyńcą.Jakże gorzki ma smak uczucie klęski.Zwiesiłem głowę i nie cieszyły mnie nawetzachwyty Zegadły nad silnikiem wehikułu.Tryumf nad Zegadłą był niczym wobec tryumfu,jaki odniósł Batura.Baśka i Zosia próbowali obudzić we mnie nadzieję:- Niech się pan nie martwi, panie Tomaszu.Przecież pan Dąbrowski nie jest chybajedynym starym mieszkańcem Fromborka? Może żyje tu jeszcze ktoś inny, kto zna miejsce,gdzie znajdował się dom Koenigów.Panna Ala dotknęła mojego ramienia i rzekła ciepłym głosem:- Jeśli kiedykolwiek będzie pan potrzebował mojej pomocy, proszę udać się dowąwozu koło Diablej Góry, a potem pójść ścieżką skrajem lasu.Ta ścieżka zaprowadzi panado długiego baraku ogrodzonego siatką.Tam może mnie pan znalezć.A teraz bardzo proszę owyjaśnienie spraw, których stałam się świadkiem.Kim jest ten Batura? Dlaczego udawał, żeporwał staruszka? Jak to jest, że nie szuka pan skarbów pułkownika Koeniga, a jednocześnieich pan szuka?Należały się dziewczynie wyjaśnienia.Inżynier Zegadło zajęty był wciąż oglądaniemmego wehikułu, więc miałem czas, aby opowiedzieć Ali o sprawie bezcennych monet i moichpodejrzeniach wobec Batury,Nie sądziłem, aby ofiarowana przez nią pomoc mogła mi się na coś przydać.Ale i tymrazem omyliłem się.ROZDZIAA JEDENASTYPO KLSCE " WOJNA TRZYNASTOLETNIA " KRNBRNY SIOSTRZENIEC " JAKLUD MAZURSKI STAA SI EWANGELICKI " KLTWA " CZY UMIEM LICZY DODWUDZIESTU " ZWIAT JEST ILUZJ " DRZEWO ZAYCH INFORMACJI " KTO SI TOPIAPOD KRANEMPanna Ala i Krzysztof Zegadło odjechali w Krainę Straszliwego Asa.Baśka i ZosiaWalczyk wrócili do swoich harcerskich obozowisk, a ja samotnie zjadłem kolację wschronisku PTTK.Nie zajrzałem nawet do swego pokoju, bo lękałem się, że zobaczywszyCagliostra, rzucę mu w twarz słowo: Judasz.To przecież on podsłuchawszy nasząrozmowę, przekazał jej treść Waldemarowi Baturze, który natychmiast zorganizował wyjazdstaruszka.Męczyło mnie uczucie doznanej porażki, pragnąłem w samotności przemyślećprzyczyny mojej klęski i dlatego zamiast do swego pokoju, udałem się na spacer poFromborku.Był wieczór.Nad brzegiem Zalewu Wiślanego głośno i jak gdyby rozpaczliwiekrzyczały mewy.Od strony Tolkmicka przypłynął biały statek pasażerski i przez chwilęzaroiło się od ludzi w małym porcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]