[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mamy piękne relikty budynku, prawdopodobnie renesansowego.Niedaleko szkoły.Były badane tylko pobieżnie.Mogą kryć w sobie jakieś nieznane lochy.- Lochy odpadają - westchnąłem.- Zbyt wilgotno.- Może coś takiego stało na strychu którejś chałupy, ale też nie sądzę.Wie pan,zbieraliśmy przez całe dziesięciolecia różne starocie dla szkolnej izby pamięci.Mamy wplanach stworzenie takiego małego muzeum.Oczywiście nie da się wykluczyć, że ktoś miałtaki zabytek i się nie przyznał, ale z drugiej strony.Wie pan, jak to bywa w społecznościachwiejskich.Ludzie są religijni i wydaje mi się nieprawdopodobne, by ktoś trzymał na strychumumię poganina.Zresztą od czasów pańskiego Solfy wieś tyle razy była niszczona przezpożary i najazdy.- Może pan coś o tym opowiedzieć?- W 1655 roku oczywiście Szwedzi.Zdobyli Kraków i zrabowali miasto, aokolicznych wiosek też nie oszczędzili.Choć wieś chyba przynajmniej częściowo przetrwała,bo w 1656 stacjonowali tu nasi pod dowództwem Lubomirskiego.Niewielkie zniszczenianastąpiły w okresie Wiosny Ludów i w czasie pierwszej wojny światowej.- A skoro był pan nauczycielem, to może mówi panu coś nazwisko Kowalski? Sławek,Sławomir Kowalski.Zdał maturę jakieś trzy lata temu.- Niestety, nie znam nikogo takiego - pokręcił głową.- Tak jeszcze pomyślałem,archeolodzy robili tu sondaże.Gdzieś tu miałem kopie dokumentacji.Zaczął grzebać po teczkach i niebawem wydobył właściwą.Siedliśmy nadkserokopiami.Rysunki, profile, plany.Jak się okazało, przecięli wykopem sondażowymparcele przy ulicy Popiełuszki (wtedy oczywiście nazywała się inaczej).Czytałemsprawozdanie, dziennik prac i inwentarze.Liczyłem, że może natrafili na coś niezwykłego, naprzykład egipskie fajansowe paciorki.Niestety.Tylko dwie buteleczki z grubego szkławskazywały, że mógł tu mieszkać lekarz.- No, trudno - zniechęcony poskładałem papiery.Jechałem przez Bieżanów zastanawiając się, co na moim miejscu zrobiłby panTomasz.Zlad urwał się, ale.Benedykt Solfa, lekarz i to wybitny, erudyta pisujący wiersze połacinie.A może było tak, że posiadał dom i, dajmy na to, mały mająteczek w Bieżanowie, asam mieszkał w Krakowie, w wynajętym mieszkaniu lub kamienicy? Jeśli nie był jejwłaścicielem, nie odnotowano tego.Mieszkanie w mieście, dom na wsi.Z pewnością sporoto kosztowało, ale lekarze w XVI i XVII stuleciu zarabiali przecież o niebo lepiej niżdzisiejsi.Czy na Uniwersytecie Jagiellońskim był w tamtych czasach wydział medycyny? Niebyłem pewien, ale było to wysoce prawdopodobne.A zatem.Może było tak, że lekarzwykładał w Krakowie, a wolne chwile spędzał w majątku pod miastem.Skoro w XVII wiekuw Bieżanowie działała szkoła, to niewykluczone, że wszechstronnie wykształcony człowiek itam znalazł dla siebie odpowiednie zajęcie. Krakowski trop należało konieczniesprawdzić.I nawet wiedziałem gdzie.Turyści spieszący od Bramy Floriańskiej do rynku mijają najczęściej obojętnie stare,metalowe drzwi opatrzone tabliczką: Muzeum Farmacji.Co kryje się w tym przybytkunauki?W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku zebrano tu eksponatypochodzące z około 1200 prywatnych aptek przejmowanych przez komunistyczne państwo.Czego tu nie ma! Setki wag aptecznych z różnych epok, mikroskopy, formy do wyciskaniapigułek, mozdzierze do ucierania ziół i leków.Nie brak też bardziej wymyślnych aparatów.Kociołki i alembiki, służące niegdyś do pędzenia spirytusu i terpentyny, prasy, którymiwyciskano potrzebne oleje, krystalizatorki i retorty, tygle i inne szkło laboratoryjne.I wreszcietysiące buteleczek po lekarstwach i stare meble apteczne.Nie zabrakło też oczywiście narzędzi lekarskich, które z braku muzeum medycynytrafiły właśnie tutaj.Straszliwie kleszcze i dłuta, którymi posługiwali się dawni stomatolodzy,piły do amputacji kończyn i cęgi do obcinania członków.Aącznie 150 tysięcy eksponatów.Iwspaniała biblioteka.- Benedykt Solfa - kustoszka uśmiechnęła się leciutko.- Oczywiście, znamy go.Mamy trochę jego zapisków w postaci mikrofilmów.Zaraz znajdę.Rozejrzałem się po bibliotece.Ponad 6000 dzieł na temat medycyny i farmacji.Zdumiewający zbiór.Na ścianie widniała powiększona fotokopia recepty napisanej przezsamego Mikołaja Kopernika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Mamy piękne relikty budynku, prawdopodobnie renesansowego.Niedaleko szkoły.Były badane tylko pobieżnie.Mogą kryć w sobie jakieś nieznane lochy.- Lochy odpadają - westchnąłem.- Zbyt wilgotno.- Może coś takiego stało na strychu którejś chałupy, ale też nie sądzę.Wie pan,zbieraliśmy przez całe dziesięciolecia różne starocie dla szkolnej izby pamięci.Mamy wplanach stworzenie takiego małego muzeum.Oczywiście nie da się wykluczyć, że ktoś miałtaki zabytek i się nie przyznał, ale z drugiej strony.Wie pan, jak to bywa w społecznościachwiejskich.Ludzie są religijni i wydaje mi się nieprawdopodobne, by ktoś trzymał na strychumumię poganina.Zresztą od czasów pańskiego Solfy wieś tyle razy była niszczona przezpożary i najazdy.- Może pan coś o tym opowiedzieć?- W 1655 roku oczywiście Szwedzi.Zdobyli Kraków i zrabowali miasto, aokolicznych wiosek też nie oszczędzili.Choć wieś chyba przynajmniej częściowo przetrwała,bo w 1656 stacjonowali tu nasi pod dowództwem Lubomirskiego.Niewielkie zniszczenianastąpiły w okresie Wiosny Ludów i w czasie pierwszej wojny światowej.- A skoro był pan nauczycielem, to może mówi panu coś nazwisko Kowalski? Sławek,Sławomir Kowalski.Zdał maturę jakieś trzy lata temu.- Niestety, nie znam nikogo takiego - pokręcił głową.- Tak jeszcze pomyślałem,archeolodzy robili tu sondaże.Gdzieś tu miałem kopie dokumentacji.Zaczął grzebać po teczkach i niebawem wydobył właściwą.Siedliśmy nadkserokopiami.Rysunki, profile, plany.Jak się okazało, przecięli wykopem sondażowymparcele przy ulicy Popiełuszki (wtedy oczywiście nazywała się inaczej).Czytałemsprawozdanie, dziennik prac i inwentarze.Liczyłem, że może natrafili na coś niezwykłego, naprzykład egipskie fajansowe paciorki.Niestety.Tylko dwie buteleczki z grubego szkławskazywały, że mógł tu mieszkać lekarz.- No, trudno - zniechęcony poskładałem papiery.Jechałem przez Bieżanów zastanawiając się, co na moim miejscu zrobiłby panTomasz.Zlad urwał się, ale.Benedykt Solfa, lekarz i to wybitny, erudyta pisujący wiersze połacinie.A może było tak, że posiadał dom i, dajmy na to, mały mająteczek w Bieżanowie, asam mieszkał w Krakowie, w wynajętym mieszkaniu lub kamienicy? Jeśli nie był jejwłaścicielem, nie odnotowano tego.Mieszkanie w mieście, dom na wsi.Z pewnością sporoto kosztowało, ale lekarze w XVI i XVII stuleciu zarabiali przecież o niebo lepiej niżdzisiejsi.Czy na Uniwersytecie Jagiellońskim był w tamtych czasach wydział medycyny? Niebyłem pewien, ale było to wysoce prawdopodobne.A zatem.Może było tak, że lekarzwykładał w Krakowie, a wolne chwile spędzał w majątku pod miastem.Skoro w XVII wiekuw Bieżanowie działała szkoła, to niewykluczone, że wszechstronnie wykształcony człowiek itam znalazł dla siebie odpowiednie zajęcie. Krakowski trop należało konieczniesprawdzić.I nawet wiedziałem gdzie.Turyści spieszący od Bramy Floriańskiej do rynku mijają najczęściej obojętnie stare,metalowe drzwi opatrzone tabliczką: Muzeum Farmacji.Co kryje się w tym przybytkunauki?W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku zebrano tu eksponatypochodzące z około 1200 prywatnych aptek przejmowanych przez komunistyczne państwo.Czego tu nie ma! Setki wag aptecznych z różnych epok, mikroskopy, formy do wyciskaniapigułek, mozdzierze do ucierania ziół i leków.Nie brak też bardziej wymyślnych aparatów.Kociołki i alembiki, służące niegdyś do pędzenia spirytusu i terpentyny, prasy, którymiwyciskano potrzebne oleje, krystalizatorki i retorty, tygle i inne szkło laboratoryjne.I wreszcietysiące buteleczek po lekarstwach i stare meble apteczne.Nie zabrakło też oczywiście narzędzi lekarskich, które z braku muzeum medycynytrafiły właśnie tutaj.Straszliwie kleszcze i dłuta, którymi posługiwali się dawni stomatolodzy,piły do amputacji kończyn i cęgi do obcinania członków.Aącznie 150 tysięcy eksponatów.Iwspaniała biblioteka.- Benedykt Solfa - kustoszka uśmiechnęła się leciutko.- Oczywiście, znamy go.Mamy trochę jego zapisków w postaci mikrofilmów.Zaraz znajdę.Rozejrzałem się po bibliotece.Ponad 6000 dzieł na temat medycyny i farmacji.Zdumiewający zbiór.Na ścianie widniała powiększona fotokopia recepty napisanej przezsamego Mikołaja Kopernika [ Pobierz całość w formacie PDF ]