[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie odchrząknął. Dostrzegam mądrość w twoich słowach.Dziękuję.Masz jakieś sugestie?Kapłan posmutniał. Niestety, mam. Skinął dłonią i pojawiło się trzech młodych akolitów. Tych trzechpomoże oczyścić cię z krwi.Ja tymczasem wyślę gońca i być może uda się zawrzeć umowę.Powiedz mi, Mappo Konusie, Czy jesteś bogaty?***Najsłodsza Udręka, nazwana tak przez matkę albo pogodzoną z surowymi wymogamimacierzyństwa, albo wręcz przeciwnie zatrutą ironią, zamrugała pośpiesznie, jak zwykła torobić, gdy wracała do rzeczywistości.Rozejrzała się wokół ze zdziwieniem na twarzy izobaczyła, że wszyscy ocalali udziałowcy siedzą razem z nią przy stoliku.Blat był zastawionychaotyczną masą talerzy, sztućców oraz resztek co najmniej trzech posiłków, a także wielomakubkami i kunami.Przenosiła spojrzenie bursztynowych oczu z jednego na drugiego towarzysza.Wszyscy gapili się przed siebie bez wyrazu.Wreszcie oderwała od nich wzrok i rozejrzała się pogłównej sali baru U Quipa.Górna połowa ciała Quipa Młodszego spoczywała na szynkwasie.Głowa wspierała się naprzedramieniu.Oberżysta spał z szeroko rozdziawionymi ustami, z których wyciekała ślina.Niemal w zasięgu jego ręki na kontuarze przycupnął szczur.Gryzoń od czasu do czasu unosiłprzednią łapkę, przyglądając się twarzy naprzeciwko, a zwłaszcza szerokiej, ciemnej jamie ust.Tuż pod drzwiami leżał pijak, nieprzytomny lub martwy.Był jedynym gościem szynku otak wczesnej porze (pomijając szczura).Gdy w końcu spojrzała z powrotem na towarzyszy, zauważyła, że Blada przygląda się jej zuwagą, unosząc brew.Najsłodsza Udręka potarła pyzatą twarz.To dziwne, ale własne policzki przypominały jejciasto ugniatane przez matkę przed dożynkami, te wielkie, okrągłe ciastka błyszczące od miodu,który przywabiał mrówki.Musiała je potem wszystkie zdejmować, ale nie miała nic przeciwkotemu, bo smakowały pysznie. Znowu jesteś głodna, tak? Zawsze potrafisz się zorientować poskarżyła się Najsłodsza Udręka. Kiedy pocierasz policzki, masz w oczach taki dziwny wyraz, Najsłodsza.***Blada zauważyła, że Quell obudził się z syknięciem, jakie wydaje aligator, gdy ktośpodejdzie za blisko.Mag rozejrzał się wokół z irytacją, a potem oklapł z wyrazną ulgą. Zniło mi się. Ehe przerwała mu Blada zawsze ci się śni to samo, a kiedy ci się nie śni, robisz to wrzeczywistości.Gdyby tylko między jednym a drugim była jakaś różnica, mógłbyś czasemchwilkę odpocząć, szefie.Wszystkim nam by się to przydało, czyż nie tak? Przecież was przeprowadziłem. Tracąc po drodze pięciu udziałowców. To ryzykowna praca stwierdził Quell, krzywiąc się. Hej, kto za to wszystko płaci? Mogłeś zapytać o to wcześniej.Ty, oczywiście. Jak długo już tu siedzimy? Bogowie, pęcherz mi pęka, jakbym miał urodzić papaję.Wstał chwiejnie i ruszył w stronę toalety ulokowanej za kontuarem.Szczur przyglądał mu się podejrzliwie.Po przejściu Quilla zbliżył się o kilka kroczków dorozdziawionych ust Quipa Młodszego.Glanno Tarp ocknął się nagle. Koniec z umowami! warknął. Och dodał, osuwając się lekko. Ktoś przestałprzynosić piwo.Czy tak wolno? Najsłodsza, moja droga, śniło mi się, że się kochaliśmy. Mnie też przerwała mu. Ale to nie był sen.Glanno wybałuszył oczy. Naprawdę? Ehe.To był koszmar.Jeśli chcesz następną kolejkę, będziesz musiał obudzić QuipaMłodszego.Glanno przyjrzał się oberżyście. Sam się obudzi, jak tylko szczur zatka mu gębę, bo nie będzie mógł oddychać.Stawiamsrebrną radę, że go połknie, zamiast wypluć.Na propozycję zakładu, w szarych, załzawionych oczach Reccanto Ilka pojawił się błysk. Zgoda.Ale co będzie, jeśli zrobi i jedno, i drugie? Połknie, a potem zakrztusi się iwypluje? Skoro mówisz połknie , to musi znaczyć, że przeżuje, jeśli nie będzie miał innegowyjścia. Jak zwykle dzielisz włos na czworo, Ilk.Nie ma sensu mówić, że chcesz się zakładać,jeśli ciągle zmieniasz warunki. Sęk w tym, że ty zawsze wypowiadasz się niejasno, Glanno, gdy chodzi o te twojezakłady.Potrzebujesz więcej precyzji. Nieprawda, potrzebuję.sam nie wiem czego, ale ty na pewno tego nie masz. Ja to mam, ale nie dam oznajmiła Najsłodsza Udręka. A przynajmniej żadnemu zwas.Jest gdzieś taki mężczyzna, och, tak, i pewnego dnia zakuję go w kajdany, zamknę w pokojui sprawię, że stanie się żałosnym wrakiem.A potem się pobierzemy. Zlub wyklucza zostanie wrakiem sprzeciwił się Glanno. Mogę o tobie śnić, kochanie,ale z pewnością nie posunę się dalej.To się nazywa instynkt samowychowawczy. Jesteś pewien? zapytała go Blada.W tej samej chwili drzwi otworzyły się z głośnym piskiem.i kobieta odwróciła się, siedząc.Do środka ostrożnie wszedł młody chłopak w obszernej brązowej szacie.Gdy zobaczył wnętrzegospody, jego oczy zrobiły się wielkie jak świeżo zniesione żółwie jaja.Uniósł szatę, przeszedłostrożnie nad leżącym w wejściu pijakiem i podszedł do ich stolika.Gdyby miał ogon, zpewnością merdałby nim, jednocześnie podkulając go trwożnie. Mmm.Mmmm. Czy to miało być magu ? zapytała Blada.Młodzieniec skinął głową, zaczerpnął głęboko tchu i spróbował znowu: Negocjacje w sprawie transportu, tak? Quell, nasz mag, jest ponadczasowo niewysportowany oznajmił Glanno Tarp. To miało być niewyspany wyjaśniła Blada. Co trzeba przetransportować i gdzie? Nie co.Kogo.Nie wiem, w jakie miejsce. Coś ci powiem rzekła Blada. Idz po tego kogoś, przyprowadz go tutaj, a my jużzajmiemy się resztą, dobra? Uważaj, jak będziesz wychodził.Młodzieniec pokiwał głową i opuścił w pośpiechu lokal. Odkąd to zajmujesz się negocjacjami? zapytał Reccanto, mrużąc powieki. Wiesz co, Ilk? Każdy w miarę przyzwoity uzdrowiciel władający Denul potrafiłbynaprawić ci wzrok. A co ci do tego? To, że o mało nie odrąbałeś mi głowy, ty cholerny, ślepy idioto.Czy wyglądam jakszczerzący zęby trup? Czasami.Zresztą w ostatniej chwili się zorientowałem. Po tym, jak się pochyliłam i kopnęłam cię w krocze. Ehe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wreszcie odchrząknął. Dostrzegam mądrość w twoich słowach.Dziękuję.Masz jakieś sugestie?Kapłan posmutniał. Niestety, mam. Skinął dłonią i pojawiło się trzech młodych akolitów. Tych trzechpomoże oczyścić cię z krwi.Ja tymczasem wyślę gońca i być może uda się zawrzeć umowę.Powiedz mi, Mappo Konusie, Czy jesteś bogaty?***Najsłodsza Udręka, nazwana tak przez matkę albo pogodzoną z surowymi wymogamimacierzyństwa, albo wręcz przeciwnie zatrutą ironią, zamrugała pośpiesznie, jak zwykła torobić, gdy wracała do rzeczywistości.Rozejrzała się wokół ze zdziwieniem na twarzy izobaczyła, że wszyscy ocalali udziałowcy siedzą razem z nią przy stoliku.Blat był zastawionychaotyczną masą talerzy, sztućców oraz resztek co najmniej trzech posiłków, a także wielomakubkami i kunami.Przenosiła spojrzenie bursztynowych oczu z jednego na drugiego towarzysza.Wszyscy gapili się przed siebie bez wyrazu.Wreszcie oderwała od nich wzrok i rozejrzała się pogłównej sali baru U Quipa.Górna połowa ciała Quipa Młodszego spoczywała na szynkwasie.Głowa wspierała się naprzedramieniu.Oberżysta spał z szeroko rozdziawionymi ustami, z których wyciekała ślina.Niemal w zasięgu jego ręki na kontuarze przycupnął szczur.Gryzoń od czasu do czasu unosiłprzednią łapkę, przyglądając się twarzy naprzeciwko, a zwłaszcza szerokiej, ciemnej jamie ust.Tuż pod drzwiami leżał pijak, nieprzytomny lub martwy.Był jedynym gościem szynku otak wczesnej porze (pomijając szczura).Gdy w końcu spojrzała z powrotem na towarzyszy, zauważyła, że Blada przygląda się jej zuwagą, unosząc brew.Najsłodsza Udręka potarła pyzatą twarz.To dziwne, ale własne policzki przypominały jejciasto ugniatane przez matkę przed dożynkami, te wielkie, okrągłe ciastka błyszczące od miodu,który przywabiał mrówki.Musiała je potem wszystkie zdejmować, ale nie miała nic przeciwkotemu, bo smakowały pysznie. Znowu jesteś głodna, tak? Zawsze potrafisz się zorientować poskarżyła się Najsłodsza Udręka. Kiedy pocierasz policzki, masz w oczach taki dziwny wyraz, Najsłodsza.***Blada zauważyła, że Quell obudził się z syknięciem, jakie wydaje aligator, gdy ktośpodejdzie za blisko.Mag rozejrzał się wokół z irytacją, a potem oklapł z wyrazną ulgą. Zniło mi się. Ehe przerwała mu Blada zawsze ci się śni to samo, a kiedy ci się nie śni, robisz to wrzeczywistości.Gdyby tylko między jednym a drugim była jakaś różnica, mógłbyś czasemchwilkę odpocząć, szefie.Wszystkim nam by się to przydało, czyż nie tak? Przecież was przeprowadziłem. Tracąc po drodze pięciu udziałowców. To ryzykowna praca stwierdził Quell, krzywiąc się. Hej, kto za to wszystko płaci? Mogłeś zapytać o to wcześniej.Ty, oczywiście. Jak długo już tu siedzimy? Bogowie, pęcherz mi pęka, jakbym miał urodzić papaję.Wstał chwiejnie i ruszył w stronę toalety ulokowanej za kontuarem.Szczur przyglądał mu się podejrzliwie.Po przejściu Quilla zbliżył się o kilka kroczków dorozdziawionych ust Quipa Młodszego.Glanno Tarp ocknął się nagle. Koniec z umowami! warknął. Och dodał, osuwając się lekko. Ktoś przestałprzynosić piwo.Czy tak wolno? Najsłodsza, moja droga, śniło mi się, że się kochaliśmy. Mnie też przerwała mu. Ale to nie był sen.Glanno wybałuszył oczy. Naprawdę? Ehe.To był koszmar.Jeśli chcesz następną kolejkę, będziesz musiał obudzić QuipaMłodszego.Glanno przyjrzał się oberżyście. Sam się obudzi, jak tylko szczur zatka mu gębę, bo nie będzie mógł oddychać.Stawiamsrebrną radę, że go połknie, zamiast wypluć.Na propozycję zakładu, w szarych, załzawionych oczach Reccanto Ilka pojawił się błysk. Zgoda.Ale co będzie, jeśli zrobi i jedno, i drugie? Połknie, a potem zakrztusi się iwypluje? Skoro mówisz połknie , to musi znaczyć, że przeżuje, jeśli nie będzie miał innegowyjścia. Jak zwykle dzielisz włos na czworo, Ilk.Nie ma sensu mówić, że chcesz się zakładać,jeśli ciągle zmieniasz warunki. Sęk w tym, że ty zawsze wypowiadasz się niejasno, Glanno, gdy chodzi o te twojezakłady.Potrzebujesz więcej precyzji. Nieprawda, potrzebuję.sam nie wiem czego, ale ty na pewno tego nie masz. Ja to mam, ale nie dam oznajmiła Najsłodsza Udręka. A przynajmniej żadnemu zwas.Jest gdzieś taki mężczyzna, och, tak, i pewnego dnia zakuję go w kajdany, zamknę w pokojui sprawię, że stanie się żałosnym wrakiem.A potem się pobierzemy. Zlub wyklucza zostanie wrakiem sprzeciwił się Glanno. Mogę o tobie śnić, kochanie,ale z pewnością nie posunę się dalej.To się nazywa instynkt samowychowawczy. Jesteś pewien? zapytała go Blada.W tej samej chwili drzwi otworzyły się z głośnym piskiem.i kobieta odwróciła się, siedząc.Do środka ostrożnie wszedł młody chłopak w obszernej brązowej szacie.Gdy zobaczył wnętrzegospody, jego oczy zrobiły się wielkie jak świeżo zniesione żółwie jaja.Uniósł szatę, przeszedłostrożnie nad leżącym w wejściu pijakiem i podszedł do ich stolika.Gdyby miał ogon, zpewnością merdałby nim, jednocześnie podkulając go trwożnie. Mmm.Mmmm. Czy to miało być magu ? zapytała Blada.Młodzieniec skinął głową, zaczerpnął głęboko tchu i spróbował znowu: Negocjacje w sprawie transportu, tak? Quell, nasz mag, jest ponadczasowo niewysportowany oznajmił Glanno Tarp. To miało być niewyspany wyjaśniła Blada. Co trzeba przetransportować i gdzie? Nie co.Kogo.Nie wiem, w jakie miejsce. Coś ci powiem rzekła Blada. Idz po tego kogoś, przyprowadz go tutaj, a my jużzajmiemy się resztą, dobra? Uważaj, jak będziesz wychodził.Młodzieniec pokiwał głową i opuścił w pośpiechu lokal. Odkąd to zajmujesz się negocjacjami? zapytał Reccanto, mrużąc powieki. Wiesz co, Ilk? Każdy w miarę przyzwoity uzdrowiciel władający Denul potrafiłbynaprawić ci wzrok. A co ci do tego? To, że o mało nie odrąbałeś mi głowy, ty cholerny, ślepy idioto.Czy wyglądam jakszczerzący zęby trup? Czasami.Zresztą w ostatniej chwili się zorientowałem. Po tym, jak się pochyliłam i kopnęłam cię w krocze. Ehe [ Pobierz całość w formacie PDF ]