[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ned i Sam przeskoczyli przewrócony płot i pobiegli drogą, mając za plecami kawalerzystów iHarry'ego.Zauważyłam błysk jasnych włosów.John Tyacke uciekał w przeciwną stronę ku rzece Fenny, gdziez pewnością czekało na niego w ciemności mnóstwo kryjówek.Nie wiedział, że ja tam jestem i obserwuję go;biegł wprost na mnie.Nastawiał się na pogoń za plecami, nasłuchiwał, czy Harry zajął się pozostałymi dwomachłopakami.W ostatniej chwili dopiero zdał sobie sprawę, że czekam na niego.Zatrzymał się u bokuTobermory'ego. Panienka Beatrice! odezwał się. John Tyacke odpowiedziałam.Rzucił się w bok ścieżką wiodącą nad rzekę. Widziała go pani, madame? krzyknął sierżant, zawracając swych ludzi po skończonej bójce nagościńcu.Ned i Sam stali nachmurzeni między Johnem i Harrym. Nie odparłam odruchowo.John był wnukiem starego Tyacke'a, a ja lubiłam starego Tyacke'a.Byłjednym z naszych ludzi, a sierżant przybył z zewnątrz.Nikt obcy nie powinien urządzać na niego nagonki jakna psa. Nie, zgubiliśmy go oświadczyłam.Kawalerzyści zabrali Sama i Neda do Chichester tej samej nocy.Czekał ich proces w ciągu trzechmiesięcy.Trybunałowi miał przewodniczyć sędzia Browning.Nie myślałam o tym.Kiedy wieś Acre obudziłasię rano, nie można było już nic zrobić.Zabrano dwóch najukochańszych chłopaków.A ich przyjaciel, młodyJohn Tyacke, mógł tylko siedzieć przy piecu u matki z głową w dłoniach i mamrotać, że nie wie, co robić.Cała Acre wiedziała, że skoro Ned i Sam wpadli w kłopoty, John powinien być razem z nimi.Wiedziałatakże, że zle się to wszystko skończy, skoro nierozłączna trójka została rozdzielona.John nie należał do tegotypu ludzi, którzy zostawiają przyjaciół w biedzie.Siedział i dumał przez cały dzień, co ma robić.W tym czasienaprawiono płot i zaczęto wreszcie wycinać drzewa na przyłączonym terenie.Potem poszedł do dziadka,Gaffera Tyacke'a, i opowiedział mu, co się zdarzyło.A potem Gaffer Tyacke przyszedł do mnie.RLTNie spodziewałam się tej wizyty, gdyż nauczyłam się już, że wieśniacy nie zwracali się więcej do mnieze swymi kłopotami.Gaffer zjawił się, kiedy Harry był w biurze.Natychmiast chciałam odesłać Harry'ego, jak gdybymmogła jeszcze zatrzymać rozkręcającą się spiralę tragedii.Niestety właśnie Stride przyniósł nam kawę, a Harryjak zwykle miał chęć na pyszne ptifurki i nie zamierzał nas opuścić.Tak więc chrupał ciasteczka przy biurku, aGaffer stanął naprzeciwko mnie z czapką w dłoniach. Przyszedłem się poddać, panienko Beatrice zaczął. Co? spytałam z niedowierzaniem. Przyszedłem się poddać powtórzył spokojnie. To ja zabrałem zeszłej nocy tych dwóchchłopaków do lasu i kazałem im obalić płoty.Ja im kazałem pomagać przy niszczeniu płotu przedwczoraj.Awcześniej działałem sam.Gapiłam się osłupiała, jak gdyby któreś z nas postradało zmysły.Powoli doszło do mnie, co zamierzaGaffer. Gafferze Tyacke, nikt w to nie uwierzy stwierdziłam łagodnie. Jesteś starym człowiekiem i niezdołałbyś tego zrobić.Wiem, co teraz usiłujesz zdziałać, lecz to ci się nie uda.Patrzył beznamiętnie.Znał mnie i kochał od urodzenia.Widział mój chrzest w kościele parafialnym imoje pierwsze przejażdżki z papą.Teraz jednak patrzył przeze mnie, jak przez zamazaną szybę. Przyszedłem się poddać, panienko Beatrice, oraz prosić, żeby panienka mnie aresztowała i odesłałado Chichester. O co tu chodzi? dopytywał się Harry, wynurzając się ze swego czekoladowego świata łakoci.Co ja słyszę? To ty przewracałeś płoty, Tyacke? Tak spokojnie potwierdził starzec. Nie! wmieszałam się zirytowana i przerażona. Co ty opowiadasz, Harry! Nie bądz głupi.Widziałeś mężczyznę, który nam uciekł zeszłej nocy.To nie był Gaffer Tyacke. To byłem ja, za przeproszeniem spokojnie oświadczył Gaffer Tyacke. I przyszedłem się pod-dać. Cóż, będziesz musiał stanąć przed sądem, bo popełniłeś bardzo poważne przestępstwo ostrzegłHarry. Wiem, wielmożny dziedzicu głos Tyacke'a zabrzmiał znów spokojnie.Mówił z przekonaniem.Naprawdę rozumiał, co się stało, skoro tu przyszedł.Wyciągnęłam rękę. Gafferze Tyacke, wiem, co chcesz zrobić powiedziałam. Nie sądziłam, że do tego dojdzie.Mogę jednak powstrzymać sprawy.Nie ma potrzeby ratować ich w ten sposób.Powiesili go.Biednego starego, dzielnego, głupiego Gaffera Tyacke'a.Dwaj chłopcy nie zgodzili się z twierdzeniem, że Gaffer ponosi całą winę.Sąd natomiast z radościąpowitał człowieka, który przyznał się do niszczenia płotów, wchodzenia na teren cudzej posiadłości orazpodpalenia.Tak więc powiesili go.Gaffer Tyacke szedł na szafot równym krokiem, dumnie wyprostowawszystare ramiona.RLTZwrócił na mnie twarz o oczach czarnych jak oczy proroka. Panienko Beatrice, gdyby pani nie chciała, żeby do tego doszło, nie zaczynałaby pani całej sprawy.Sama pani mówiła, że świat poza Wideacre się zmienia.Sprowadziła pani ten nowy świat do Wideacre, a tooznacza śmierć.Sprowadziła pani śmierć do Wideacre, panienko Beatrice.Lepiej, żeby wypadło na mnie niż nakogoś innego.Jęknęłam i opadłam na fotel.Harry wystąpił władczo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ned i Sam przeskoczyli przewrócony płot i pobiegli drogą, mając za plecami kawalerzystów iHarry'ego.Zauważyłam błysk jasnych włosów.John Tyacke uciekał w przeciwną stronę ku rzece Fenny, gdziez pewnością czekało na niego w ciemności mnóstwo kryjówek.Nie wiedział, że ja tam jestem i obserwuję go;biegł wprost na mnie.Nastawiał się na pogoń za plecami, nasłuchiwał, czy Harry zajął się pozostałymi dwomachłopakami.W ostatniej chwili dopiero zdał sobie sprawę, że czekam na niego.Zatrzymał się u bokuTobermory'ego. Panienka Beatrice! odezwał się. John Tyacke odpowiedziałam.Rzucił się w bok ścieżką wiodącą nad rzekę. Widziała go pani, madame? krzyknął sierżant, zawracając swych ludzi po skończonej bójce nagościńcu.Ned i Sam stali nachmurzeni między Johnem i Harrym. Nie odparłam odruchowo.John był wnukiem starego Tyacke'a, a ja lubiłam starego Tyacke'a.Byłjednym z naszych ludzi, a sierżant przybył z zewnątrz.Nikt obcy nie powinien urządzać na niego nagonki jakna psa. Nie, zgubiliśmy go oświadczyłam.Kawalerzyści zabrali Sama i Neda do Chichester tej samej nocy.Czekał ich proces w ciągu trzechmiesięcy.Trybunałowi miał przewodniczyć sędzia Browning.Nie myślałam o tym.Kiedy wieś Acre obudziłasię rano, nie można było już nic zrobić.Zabrano dwóch najukochańszych chłopaków.A ich przyjaciel, młodyJohn Tyacke, mógł tylko siedzieć przy piecu u matki z głową w dłoniach i mamrotać, że nie wie, co robić.Cała Acre wiedziała, że skoro Ned i Sam wpadli w kłopoty, John powinien być razem z nimi.Wiedziałatakże, że zle się to wszystko skończy, skoro nierozłączna trójka została rozdzielona.John nie należał do tegotypu ludzi, którzy zostawiają przyjaciół w biedzie.Siedział i dumał przez cały dzień, co ma robić.W tym czasienaprawiono płot i zaczęto wreszcie wycinać drzewa na przyłączonym terenie.Potem poszedł do dziadka,Gaffera Tyacke'a, i opowiedział mu, co się zdarzyło.A potem Gaffer Tyacke przyszedł do mnie.RLTNie spodziewałam się tej wizyty, gdyż nauczyłam się już, że wieśniacy nie zwracali się więcej do mnieze swymi kłopotami.Gaffer zjawił się, kiedy Harry był w biurze.Natychmiast chciałam odesłać Harry'ego, jak gdybymmogła jeszcze zatrzymać rozkręcającą się spiralę tragedii.Niestety właśnie Stride przyniósł nam kawę, a Harryjak zwykle miał chęć na pyszne ptifurki i nie zamierzał nas opuścić.Tak więc chrupał ciasteczka przy biurku, aGaffer stanął naprzeciwko mnie z czapką w dłoniach. Przyszedłem się poddać, panienko Beatrice zaczął. Co? spytałam z niedowierzaniem. Przyszedłem się poddać powtórzył spokojnie. To ja zabrałem zeszłej nocy tych dwóchchłopaków do lasu i kazałem im obalić płoty.Ja im kazałem pomagać przy niszczeniu płotu przedwczoraj.Awcześniej działałem sam.Gapiłam się osłupiała, jak gdyby któreś z nas postradało zmysły.Powoli doszło do mnie, co zamierzaGaffer. Gafferze Tyacke, nikt w to nie uwierzy stwierdziłam łagodnie. Jesteś starym człowiekiem i niezdołałbyś tego zrobić.Wiem, co teraz usiłujesz zdziałać, lecz to ci się nie uda.Patrzył beznamiętnie.Znał mnie i kochał od urodzenia.Widział mój chrzest w kościele parafialnym imoje pierwsze przejażdżki z papą.Teraz jednak patrzył przeze mnie, jak przez zamazaną szybę. Przyszedłem się poddać, panienko Beatrice, oraz prosić, żeby panienka mnie aresztowała i odesłałado Chichester. O co tu chodzi? dopytywał się Harry, wynurzając się ze swego czekoladowego świata łakoci.Co ja słyszę? To ty przewracałeś płoty, Tyacke? Tak spokojnie potwierdził starzec. Nie! wmieszałam się zirytowana i przerażona. Co ty opowiadasz, Harry! Nie bądz głupi.Widziałeś mężczyznę, który nam uciekł zeszłej nocy.To nie był Gaffer Tyacke. To byłem ja, za przeproszeniem spokojnie oświadczył Gaffer Tyacke. I przyszedłem się pod-dać. Cóż, będziesz musiał stanąć przed sądem, bo popełniłeś bardzo poważne przestępstwo ostrzegłHarry. Wiem, wielmożny dziedzicu głos Tyacke'a zabrzmiał znów spokojnie.Mówił z przekonaniem.Naprawdę rozumiał, co się stało, skoro tu przyszedł.Wyciągnęłam rękę. Gafferze Tyacke, wiem, co chcesz zrobić powiedziałam. Nie sądziłam, że do tego dojdzie.Mogę jednak powstrzymać sprawy.Nie ma potrzeby ratować ich w ten sposób.Powiesili go.Biednego starego, dzielnego, głupiego Gaffera Tyacke'a.Dwaj chłopcy nie zgodzili się z twierdzeniem, że Gaffer ponosi całą winę.Sąd natomiast z radościąpowitał człowieka, który przyznał się do niszczenia płotów, wchodzenia na teren cudzej posiadłości orazpodpalenia.Tak więc powiesili go.Gaffer Tyacke szedł na szafot równym krokiem, dumnie wyprostowawszystare ramiona.RLTZwrócił na mnie twarz o oczach czarnych jak oczy proroka. Panienko Beatrice, gdyby pani nie chciała, żeby do tego doszło, nie zaczynałaby pani całej sprawy.Sama pani mówiła, że świat poza Wideacre się zmienia.Sprowadziła pani ten nowy świat do Wideacre, a tooznacza śmierć.Sprowadziła pani śmierć do Wideacre, panienko Beatrice.Lepiej, żeby wypadło na mnie niż nakogoś innego.Jęknęłam i opadłam na fotel.Harry wystąpił władczo [ Pobierz całość w formacie PDF ]