[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Beczki też nie są gotowe.Ktoś musi pomóc Siobhan, bo dla niej samej są za ciężkie.Adamnie umiera.- Nic lepszego nie możesz powiedzieć?- A to było złe? - spytał Adam, ale nawet oczy mu się nie uśmiechnęły.-Ja nie wiem, Rosie nie wie, Adam nie wie! - odparła Fiona.- Krótko mówiąc, niewiemy.Wynoście się stąd! I miejcie oko na dzieci!Już przy drzwiach Danny'ego zatrzymała jeszcze Roza.- O co chodzi z Lily i Mikey'em? - spytała.- I z Seamusem? Co to ma znaczyć? Możepowinnam z nimi porozmawiać.-Jesteś potrzebna tutaj - ucięła Fiona.- Dam sobie z nimi radę - zapewnił Danny.- Zostań tu, Rosie.Ona cię i tak nie puści.Natwoim miejscu nie zadzierałbym z nią.Fiona nie zareagowała.Roza przyjęła słowa Danny'ego za próbę dodania wszystkimotuchy żartem, a Siobhan czuła, że serce ściska jej się z żalu.Danny cały czas wbijał wranę kolejne noże, nie pozwalając jej się zabliznić.I jeszcze za każdym razem nimi ob-racał! Zaciskała jednak zęby.Musi wytrzymać! Danny Connelly nie będzie miałprzyjemności z widoku jej łez i zdruzgotanej miny, bo sprawił, że jej rozkwitającą miłośćzmroził szron.Poza tym przyjdzie taki dzień, że sama się z tym pogodzi!- No, nareszcie jesteśmy same - powiedziała Fiona.- Spróbuj jeszcze raz z tą igłą.Roza poszła po igłę do cerowania i stanęła w nogach Adama.Lekko odsunęła na bokprześcieradło.Na chwilę ich spojrzenia się spotkały.Już raz kobie-86ty próbowały kłucia, kiedy go rozbierały; teraz postanowiły podjąć kolejną próbę.Rozazaczęła delikatnie nakłuwać podeszwy stóp, palce, łydki, uda i dłonie.Przez twarz Adama przebiegł skurcz, gdy wbiła igłę w mięsień dłoni tuż przy nasadziekciuka.Otworzył szeroko oczy.Na jego twarzy malowało się powątpiewanie i lęk.-Kciuk - powiedział, przytrzymując Rosie wzrokiem.- A raczej tuż pod kciukiem.Prawym.Do tego, że wiedział, w którą rękę go ukłuła, nie przywiązywały zbyt dużej wagi.Alepotrafił dokładnie określić miejsce, a to już było trudniejsze.Roza lekko kiwnęła głową.-Jeszcze raz - poprosił Adam.- Zamknij oczy! - nakazała Fiona.Adam opuścił powieki i Roza ukłuła go w to samo miejsce.Zobaczyły, że lekko drgnął.Odwróciła jego dłoń i ukłuła go tuż u nasady środkowego palca.- Czuję - powiedział ochryple.- Gdzie? - spytała ostro Fiona.- Ta sama ręka, ale nie to samo miejsce.- Zwietnie - stwierdziła Roza.Ukłuła go nieco wyżej w rękę i znów zobaczyły drgnienieust.Uśmiech.Adam nie mógł już dłużej wytrzymać z zamkniętymi oczami.-Czuję! - zawołał.- To mija!- Na razie nie ma pewności.- Fiona zgasiła jego nadzieje.- Trochę cię obetrę z potu.Będzie ci chłodniej.- Za chwilę znów spróbujemy - obiecała Roza.- Ty się możesz odwrócić - powiedział do niej i zacisnął zęby, kiedy Fiona całkiemodsunęła prześcieradło, by obmyć mu ciało wilgotną ściereczką.87Roza wbiła igłę w ścianę nad wezgłowiem łóżka.Podwinęła rękawy i sięgnęła po drugąściereczkę.- Pomogę twojej siostrze - oznajmiła, patrząc mu w oczy.- Bezwstydne baby! - mruknął.- Jak można tak wykorzystywać bezbronnegomężczyznę.- Przestań gadać! - burknęła Fiona.- Nie pora teraz na flirty.Rosie jestmężatką, a ty nie możesz poruszyć niczym, co by jej zaimponowało.Zamknął oczy, a kobiety dalej go obmywały, uważając, żeby nie zamoczyćprześcieradeł.-Już dość mnie wytarmosiłyście? - spytał Adam, gdy Fiona poszła wylać wodę.- Myślałam, że śpisz - powiedziała Roza łagodnie.- Bałem się zasnąć - odparł cicho.- Bo jeśli.Przysiadła na łóżku i odgarnęła mu z czołagrzywkę, żeby go nie łaskotała.- Możesz się teraz przespać - poradziła.- Na pewno się obudzisz.- Nie tego się boję.- A czego?- Ze nie będę nic czuł.Nie mogła mu obiecać, że jego stan się nie pogorszy.Nie mogła mu składać żadnychobietnic.Ale przecież Adam powinien odpocząć.- Wygląda na to, że to się cofa.- Ale co to jest? - spytał szeptem.- Nie wiem - odparła.Ujęła obie jego dłonie, uścisnęła je i zaczęła rozcierać, ale niedostrzegła na jego twarzy żadnej reakcji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Beczki też nie są gotowe.Ktoś musi pomóc Siobhan, bo dla niej samej są za ciężkie.Adamnie umiera.- Nic lepszego nie możesz powiedzieć?- A to było złe? - spytał Adam, ale nawet oczy mu się nie uśmiechnęły.-Ja nie wiem, Rosie nie wie, Adam nie wie! - odparła Fiona.- Krótko mówiąc, niewiemy.Wynoście się stąd! I miejcie oko na dzieci!Już przy drzwiach Danny'ego zatrzymała jeszcze Roza.- O co chodzi z Lily i Mikey'em? - spytała.- I z Seamusem? Co to ma znaczyć? Możepowinnam z nimi porozmawiać.-Jesteś potrzebna tutaj - ucięła Fiona.- Dam sobie z nimi radę - zapewnił Danny.- Zostań tu, Rosie.Ona cię i tak nie puści.Natwoim miejscu nie zadzierałbym z nią.Fiona nie zareagowała.Roza przyjęła słowa Danny'ego za próbę dodania wszystkimotuchy żartem, a Siobhan czuła, że serce ściska jej się z żalu.Danny cały czas wbijał wranę kolejne noże, nie pozwalając jej się zabliznić.I jeszcze za każdym razem nimi ob-racał! Zaciskała jednak zęby.Musi wytrzymać! Danny Connelly nie będzie miałprzyjemności z widoku jej łez i zdruzgotanej miny, bo sprawił, że jej rozkwitającą miłośćzmroził szron.Poza tym przyjdzie taki dzień, że sama się z tym pogodzi!- No, nareszcie jesteśmy same - powiedziała Fiona.- Spróbuj jeszcze raz z tą igłą.Roza poszła po igłę do cerowania i stanęła w nogach Adama.Lekko odsunęła na bokprześcieradło.Na chwilę ich spojrzenia się spotkały.Już raz kobie-86ty próbowały kłucia, kiedy go rozbierały; teraz postanowiły podjąć kolejną próbę.Rozazaczęła delikatnie nakłuwać podeszwy stóp, palce, łydki, uda i dłonie.Przez twarz Adama przebiegł skurcz, gdy wbiła igłę w mięsień dłoni tuż przy nasadziekciuka.Otworzył szeroko oczy.Na jego twarzy malowało się powątpiewanie i lęk.-Kciuk - powiedział, przytrzymując Rosie wzrokiem.- A raczej tuż pod kciukiem.Prawym.Do tego, że wiedział, w którą rękę go ukłuła, nie przywiązywały zbyt dużej wagi.Alepotrafił dokładnie określić miejsce, a to już było trudniejsze.Roza lekko kiwnęła głową.-Jeszcze raz - poprosił Adam.- Zamknij oczy! - nakazała Fiona.Adam opuścił powieki i Roza ukłuła go w to samo miejsce.Zobaczyły, że lekko drgnął.Odwróciła jego dłoń i ukłuła go tuż u nasady środkowego palca.- Czuję - powiedział ochryple.- Gdzie? - spytała ostro Fiona.- Ta sama ręka, ale nie to samo miejsce.- Zwietnie - stwierdziła Roza.Ukłuła go nieco wyżej w rękę i znów zobaczyły drgnienieust.Uśmiech.Adam nie mógł już dłużej wytrzymać z zamkniętymi oczami.-Czuję! - zawołał.- To mija!- Na razie nie ma pewności.- Fiona zgasiła jego nadzieje.- Trochę cię obetrę z potu.Będzie ci chłodniej.- Za chwilę znów spróbujemy - obiecała Roza.- Ty się możesz odwrócić - powiedział do niej i zacisnął zęby, kiedy Fiona całkiemodsunęła prześcieradło, by obmyć mu ciało wilgotną ściereczką.87Roza wbiła igłę w ścianę nad wezgłowiem łóżka.Podwinęła rękawy i sięgnęła po drugąściereczkę.- Pomogę twojej siostrze - oznajmiła, patrząc mu w oczy.- Bezwstydne baby! - mruknął.- Jak można tak wykorzystywać bezbronnegomężczyznę.- Przestań gadać! - burknęła Fiona.- Nie pora teraz na flirty.Rosie jestmężatką, a ty nie możesz poruszyć niczym, co by jej zaimponowało.Zamknął oczy, a kobiety dalej go obmywały, uważając, żeby nie zamoczyćprześcieradeł.-Już dość mnie wytarmosiłyście? - spytał Adam, gdy Fiona poszła wylać wodę.- Myślałam, że śpisz - powiedziała Roza łagodnie.- Bałem się zasnąć - odparł cicho.- Bo jeśli.Przysiadła na łóżku i odgarnęła mu z czołagrzywkę, żeby go nie łaskotała.- Możesz się teraz przespać - poradziła.- Na pewno się obudzisz.- Nie tego się boję.- A czego?- Ze nie będę nic czuł.Nie mogła mu obiecać, że jego stan się nie pogorszy.Nie mogła mu składać żadnychobietnic.Ale przecież Adam powinien odpocząć.- Wygląda na to, że to się cofa.- Ale co to jest? - spytał szeptem.- Nie wiem - odparła.Ujęła obie jego dłonie, uścisnęła je i zaczęła rozcierać, ale niedostrzegła na jego twarzy żadnej reakcji [ Pobierz całość w formacie PDF ]