[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nachmurzył czoło.- Igrasz z ogniem, moja pani.- To prawda - odrzekła spoglądając na jego szeroką pierś.- Ale ju\ się zgodziłeś,panie.A jeśli chodzi o zastrze\enie dotyczące dzieci, wiem, \e było zbędne.Obdarzenie mniepotomkiem będzie dla ciebie korzystne, poniewa\ wzmocni twoją pozycję, gdyby Rothwellalbo ktoś inny chciał mnie zdobyć, pozbawiając cię \ycia.- Teoretyzowanie o sprawach łó\kowych przychodzi ci nader łatwo, pani.Czy jesteśprzygotowana na sprawdzenie teorii w praktyce?Wiedziała, \e pyta tylko po to, \eby wprawić ją w za\enowanie.Co mu się zresztąudało.- Tak - szepnęła.- Dziś wieczorem.Poderwała wzrok.- Ale ta ceremonia się nie liczy! - zaprotestowała.- Musimy pobrać się po raz drugi, wClydon, w obecności moich wasali i Sir Henry'ego.Myślałam, \e moglibyśmy zaczekać.- śebyś wróciła do zamku i rozkazała swoim ludziom wyeliminować mnie z gry? Nie,moja pani, nie dam ci \adnych podstaw do anulowania mał\eństwa.Chciałaś dzieci, będzieszje miała.Zaczniemy nad tym pracować jeszcze dzisiaj.Poczuła, \e się gwałtownie czerwieni, \e równie szybko narasta w niej złość.Tak,Ranulf zrobi to, \eby się na niej odegrać.Zdawała sobie sprawę, \e nie pociąga go fizycznie,\e nie chce iść z nią do łó\ka.I prawdopodobnie nie zrobiłby tego, gdyby nie wprawiła go wza\enowanie swymi zastrze\eniami dotyczącymi dzieci. Zacisnęła zęby i spytała:- Czy to wszystko?Ku swemu zdziwieniu spostrzegła, \e Ranulf ma bardzo niepewną minę.- Tak się składa, \e nie po to cię tu poprosiłem.Mogłaby rzec, \e nie tyle ją tupoprosił, ile zaciągnął, ale bała się przeszar\ować.Było oczywiste, \e chce jej coś powiedzieći przychodzi mu to z wielkim trudem.- Nazwałaś mnie rycerzem niskiego pochodzenia.- Sam przyznałeś, \e nim jesteś - potwierdziła zdumiona, \e ta uwaga mogła wprawićgo w za\enowanie.- W takim razie dlaczego wspomniałaś o mojej rodzinie, skoro wiesz, \e pochodzę znieprawego ło\a?- Zakładam, \e twój ojciec albo matka muszą pochodzić ze szlachetnego rodu, bogdyby było inaczej, nie pasowano  by cię na rycerza, a poniewa\ to zwykle mę\czyznabeztrosko rozsiewa swe nasienie, zakładam równie\, \e masz wysoko urodzonego ojca.Czydobrze rozumuję?Zacisnął zęby i znowu nachmurzył czoło.- Tak - mruknął.- W takim razie czy twój ojciec nie \yje?- Dla mnie równie dobrze mógłby nie \yć.Rozmawiałem z nim dwa razy w \yciu.Miałem dziewięć lat, kiedy raczył mnie zauwa\yć, chocia\ dobrze wiedział, \e spłodził syna,bo urodziłem się w jego wsi.- Jednak musiał cię uznać, skoro kazał szkolić cię na rycerza.- To bez znaczenia, ju\ wyznaczył swego spadkobiercę.On nie potrzebuje mnie, ja niepotrzebuję jego.Nawet gdyby mój przyrodni brat zmarł, nie przyjąłbym od ojca absolutnienic.Za pózno.- Wstydziłbyś się, panie, przemawiać z taką goryczą.Twój ojciec nie mógł zapisaćmajątku na ciebie, pomijając prawowitego spadkobiercę, więc nie powinieneś.- Czy powiedziałem, \e prawowity spadkobierca w ogóle istnieje? Nie, pani.Mójprzyrodni brat te\ jest bękartem, tylko o kilka lat ode mnie młodszym.Szczęście uśmiechnęłosię do niego, poniewa\ ma matkę, która jest damą.Dziwką, ale damą.Reina nie była pewna, co na to odpowiedzieć.Powinna zmienić temat, ale nie mogła,nie po tym, jak zaufał jej, wyznając tak przykrą prawdę.Nagle przestał być dla niej obcy iChryste, ku swemu zdumieniu poczuła, \e jest wściekła na jego ojca, kimkolwiek był.- Powiedziałabym, \e postąpił bardzo niewłaściwie i niesprawiedliwie, i wygląda na to, \e znowu muszę prosić cię o wybaczenie, panie.W rzeczy samej twa gorycz jestuzasadniona.Jeśli mę\czyzna musi wybrać następcę spośród nieślubnych synów, powinienwybrać go jak spośród synów z prawego ło\a, a wedle prawa dziedziczy najstarszy.Kim jestten człowiek?Ranulf był zaskoczony tak gwałtowną reakcją Reiny.Dobrze wiedział, \e ojciecpostąpił niesprawiedliwie, ale to, \e i ona tak uwa\a, niezmiernie go zdumiało.Dama, któranie staje w obronie przedstawiciela własnej sfery?Mimo to zbył pytanie machnięciem ręki.- Niewa\ne - odrzekł.- Wa\ne jest to, \e nie chcę, by odziedziczył choćby cząstkętwych dóbr.Gdybym zginął lub umarł, chcę, \eby zwrócono ci cały majątek.Cały, rozumiesz,pani? Nie tylko moją połowę, ale wszystko to, co będę posiadał w chwili śmierci.I chcę, \ebyzastrze\ono to w kontrakcie.Reina popatrzyła na niego rozszerzonymi ze zdumienia oczyma.- Skoro.skoro tego sobie \yczysz.- Poza tym - mówił dalej Ranulf - rozumiesz, pani, \e przymierze ze mną nie zapewnici innej pomocy ni\ ta, którą sam mogę ci ofiarować.- Tak.- Z trudem zapanowała nad głosem.- Ale to nam w zupełności wystarczy, jeślikiedykolwiek będziemy potrzebowali dodatkowej pomocy, dostaniemy ją z Shefford. My ,  nam - poczuł się dziwnie, słysząc te słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl