[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jego gabinecie panował straszliwy rozgardiasz.Biurko zostało rozrąbane na pół.Wrozbitym oknie wisiał trup w biało-niebieskiej kolczudze wojowników zakonu.Przewróconaszafa leżała pośrodku pokoju.Szellar chciał ją podnieść, ale nie dał rady. Daj, ja spróbuję. Elmar złapał ciężki mebel i jednym ruchem ustawił go w pionie.Szellar wysunął szufladę i z radością wyciągnął z niej sakiewkę z tytoniem.Od razunabił fajkę i zaczął szukać po kieszeniach zapałek, ale te również się skończyły. Elmarze! zawołał bez krzty nadziei. Nie masz przypadkiem zapałek? Przecież nie palę przypomniał mu kuzyn. Jakim cudem radzisz sobie na wyprawie bez zapałek? A po co mi własne, skoro wszyscy moi towarzysze palą?Walenta w milczeniu wyciągnęła pudełko. Proszę, wasza książęca mość powiedziała z powagą, podając mu ogień.Szellarpodziękował dziewczynie, czując się wyjątkowo niezręcznie.Jeszcze się nie zdarzyło, bydama zapalała mu fajkę.Po kilku zaciągnięciach uznał, że życie wcale nie jest takie złe.Mógł teraz spokojniewrócić do królewskich apartamentów i odpocząć.Co też zrobił. I cóż powiecie, panie i panowie magowie? zapytał, gdy wszyscy znowu rozsiedli sięna kanapach. Nic z tego nie rozumiem meistr Istran bezradnie rozłożył ręce. Szankhar mówi, żeto trans.Dziwny, w życiu takiego nie widziałem. Po prostu jest bardzo głęboki wyjaśnił spokojnie mistyk. Ja też takiego niewidziałem, co przecież nie znaczy, że to niemożliwe.Naszą wiedzę ogranicza obrana przeznas droga.Czy ktoś wie może, do jakiej szkoły mistycznej należy ten młody człowiek? O ile mnie pamięć nie myli, wasza książęca mość mówił, że to przesiedleniec odparłmeistr Istran. Nigdy nie widziałem jednak ani przesiedleńca-maga, ani przesiedleńca-mistyka.Mam na myśli prawdziwego mistyka, a nie zwykłego sługę. A Kazak? przerwała mu Ethelle, wyzbyta z elementarnego choćby szacunku dlastarszych. Nigdy nie zostało udowodnione, że jest przesiedleńcem odparował dworski mag.Jeżeli mielibyśmy we wszystkim polegać na plotkach.Ethelle parsknęła i mruknęła pod nosem coś niezbyt uprzejmego o omszałychstaruszkach gotowych wykłócać się o coś, o czym nie mają pojęcia. Muszę wam jeszcze powiedzieć o czymś, co pewnie da wam do myślenia kontynuował Szellar, w zamyśleniu pykając z fajki. %7łak nie jest magiem i nie może rzucaćczarów.Pochodzi ze świata, w którym magia jako taka praktycznie nie istnieje.Co powiecieteraz? A więc o to chodzi! mruknęła Ethelle. Szankharze, musiałeś się pomylić.O jakimtransie my mówimy, chłopak się po prostu wypalił. Ale przecież żyje! gorąco zaoponował Elmar. Powinniśmy chociaż spróbować cośzrobić! Spróbować możemy, czemu nie, ale to nic nie da. Co to znaczy: wypalił? spytała Walenta. Zdarza się, że człowiek, który nigdy w życiu nie parał się magią zaczęła wyjaśniaćEthelle przypadkowo odkrywa zródło mocy.Nie potrafi nią jednak pokierować i wówczasta niekontrolowana moc wypala go od wewnątrz. Sądząc po tym, jak ogromną moc przez siebie przepuścił, powinien był paść trupem namiejscu dodał Szankhar. Ale ja się nie pomyliłem.To jest trans. Dorwał się do zródła mocy i pokonał pięciu mistrzów packą na muchy. burknąłmeistr Istran. Rzeczywiście, aż dziw, że jeszcze żyje.Niech no spojrzę na niego jeszcze raz. Gdyby meistr był łaskaw poprosił Szellar. Może jednak da się coś zrobić.Szczerzemówiąc, on mi jest potrzebny.Czy raczej jest potrzebny Koronie.Magowie zebrali się wokół %7łaka, z ożywieniem wymieniając komentarze, i razno zabralisię do badania unikalnego przypadku.Pewnie już widzą oczyma wyobrazni, jak się chwaląkolegom po fachu, czego to oni tutaj nie widzieli, pomyślał z niechęcią Szellar.A ja wamzaraz zabronię o tym rozpowiadać, z uwagi na bezpieczeństwo wewnętrzne państwa!Z niewiadomego powodu nagle ogarnął go żal.Dziwne.Dobę temu sam myślał oprzesiedleńcu wyłącznie pod kątem jego użyteczności dla państwa i żałował, że nie nada siędo pracy wywiadowczej.A teraz, gdy biedak leżał sztywny jak truposz i nikt nie wiedział, coz nim zrobić, z jakiegoś powodu Szellarowi było go żal jak bliskiego krewnego. A ty skąd go znasz? zapytał Elmar, biorąc ostatni pasztecik. To twój agent? Już przecież mówiłem.To zbieg z Mistralii, rozmawiałem z nim w departamencie.Opowiedział mi wiele ciekawych rzeczy.Potem.potem został wypuszczony, ale minęłozaledwie parę godzin i znowu wpakował się w nowe kłopoty.Wdał się w bójkę z pięciomamistrzami, chociaż boi się własnego cienia.Jakim cudem udało mu się dobrać do zródłamocy? Jak wasza książęca mość wie rzekła z powagą Walenta ludzie bardzo często niezdają sobie sprawy, do czego mogą być zdolni.Prawdopodobnie zobaczył, że mistrzowiepojmali księcia, i natychmiast zapomniał o strachu.Bywa.Szellar pokręcił głową i zamilkł, pykając z fajki.Potem przyszła mu do głowy pewnamyśl. Przecież nawet nie wiedział, że to książę. Jak to nie wiedział? zdziwił się Elmar. Przecież naszego Mafieja każdy pozna!Drugiego takiego jak on na całym świecie nie znajdziesz. Ale skąd przesiedleniec mógł wiedzieć, że mamy księcia-elfa? I że jest jedyny wswoim rodzaju? Przecież nigdy elfa na oczy nie widział. No, to rzeczywiście nie wiedział zgodził się Elmar. W takim razie jego postępekjest tym bardziej godny podziwu.To prawda, stwierdził Szellar.Z punktu widzenia %7łaka to wszystko wyglądało znacznieprościej: pięciu dorosłych facetów krzywdziło dziesięcioletniego chłopca, a tłum przyglądałsię temu bezczynnie.Kto jak kto, ale przesiedleniec miał paskudnie wręcz emocjonalnepodejście do etyki.Tylko gdzie się podział ten jego strach? Chociaż [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.W jego gabinecie panował straszliwy rozgardiasz.Biurko zostało rozrąbane na pół.Wrozbitym oknie wisiał trup w biało-niebieskiej kolczudze wojowników zakonu.Przewróconaszafa leżała pośrodku pokoju.Szellar chciał ją podnieść, ale nie dał rady. Daj, ja spróbuję. Elmar złapał ciężki mebel i jednym ruchem ustawił go w pionie.Szellar wysunął szufladę i z radością wyciągnął z niej sakiewkę z tytoniem.Od razunabił fajkę i zaczął szukać po kieszeniach zapałek, ale te również się skończyły. Elmarze! zawołał bez krzty nadziei. Nie masz przypadkiem zapałek? Przecież nie palę przypomniał mu kuzyn. Jakim cudem radzisz sobie na wyprawie bez zapałek? A po co mi własne, skoro wszyscy moi towarzysze palą?Walenta w milczeniu wyciągnęła pudełko. Proszę, wasza książęca mość powiedziała z powagą, podając mu ogień.Szellarpodziękował dziewczynie, czując się wyjątkowo niezręcznie.Jeszcze się nie zdarzyło, bydama zapalała mu fajkę.Po kilku zaciągnięciach uznał, że życie wcale nie jest takie złe.Mógł teraz spokojniewrócić do królewskich apartamentów i odpocząć.Co też zrobił. I cóż powiecie, panie i panowie magowie? zapytał, gdy wszyscy znowu rozsiedli sięna kanapach. Nic z tego nie rozumiem meistr Istran bezradnie rozłożył ręce. Szankhar mówi, żeto trans.Dziwny, w życiu takiego nie widziałem. Po prostu jest bardzo głęboki wyjaśnił spokojnie mistyk. Ja też takiego niewidziałem, co przecież nie znaczy, że to niemożliwe.Naszą wiedzę ogranicza obrana przeznas droga.Czy ktoś wie może, do jakiej szkoły mistycznej należy ten młody człowiek? O ile mnie pamięć nie myli, wasza książęca mość mówił, że to przesiedleniec odparłmeistr Istran. Nigdy nie widziałem jednak ani przesiedleńca-maga, ani przesiedleńca-mistyka.Mam na myśli prawdziwego mistyka, a nie zwykłego sługę. A Kazak? przerwała mu Ethelle, wyzbyta z elementarnego choćby szacunku dlastarszych. Nigdy nie zostało udowodnione, że jest przesiedleńcem odparował dworski mag.Jeżeli mielibyśmy we wszystkim polegać na plotkach.Ethelle parsknęła i mruknęła pod nosem coś niezbyt uprzejmego o omszałychstaruszkach gotowych wykłócać się o coś, o czym nie mają pojęcia. Muszę wam jeszcze powiedzieć o czymś, co pewnie da wam do myślenia kontynuował Szellar, w zamyśleniu pykając z fajki. %7łak nie jest magiem i nie może rzucaćczarów.Pochodzi ze świata, w którym magia jako taka praktycznie nie istnieje.Co powiecieteraz? A więc o to chodzi! mruknęła Ethelle. Szankharze, musiałeś się pomylić.O jakimtransie my mówimy, chłopak się po prostu wypalił. Ale przecież żyje! gorąco zaoponował Elmar. Powinniśmy chociaż spróbować cośzrobić! Spróbować możemy, czemu nie, ale to nic nie da. Co to znaczy: wypalił? spytała Walenta. Zdarza się, że człowiek, który nigdy w życiu nie parał się magią zaczęła wyjaśniaćEthelle przypadkowo odkrywa zródło mocy.Nie potrafi nią jednak pokierować i wówczasta niekontrolowana moc wypala go od wewnątrz. Sądząc po tym, jak ogromną moc przez siebie przepuścił, powinien był paść trupem namiejscu dodał Szankhar. Ale ja się nie pomyliłem.To jest trans. Dorwał się do zródła mocy i pokonał pięciu mistrzów packą na muchy. burknąłmeistr Istran. Rzeczywiście, aż dziw, że jeszcze żyje.Niech no spojrzę na niego jeszcze raz. Gdyby meistr był łaskaw poprosił Szellar. Może jednak da się coś zrobić.Szczerzemówiąc, on mi jest potrzebny.Czy raczej jest potrzebny Koronie.Magowie zebrali się wokół %7łaka, z ożywieniem wymieniając komentarze, i razno zabralisię do badania unikalnego przypadku.Pewnie już widzą oczyma wyobrazni, jak się chwaląkolegom po fachu, czego to oni tutaj nie widzieli, pomyślał z niechęcią Szellar.A ja wamzaraz zabronię o tym rozpowiadać, z uwagi na bezpieczeństwo wewnętrzne państwa!Z niewiadomego powodu nagle ogarnął go żal.Dziwne.Dobę temu sam myślał oprzesiedleńcu wyłącznie pod kątem jego użyteczności dla państwa i żałował, że nie nada siędo pracy wywiadowczej.A teraz, gdy biedak leżał sztywny jak truposz i nikt nie wiedział, coz nim zrobić, z jakiegoś powodu Szellarowi było go żal jak bliskiego krewnego. A ty skąd go znasz? zapytał Elmar, biorąc ostatni pasztecik. To twój agent? Już przecież mówiłem.To zbieg z Mistralii, rozmawiałem z nim w departamencie.Opowiedział mi wiele ciekawych rzeczy.Potem.potem został wypuszczony, ale minęłozaledwie parę godzin i znowu wpakował się w nowe kłopoty.Wdał się w bójkę z pięciomamistrzami, chociaż boi się własnego cienia.Jakim cudem udało mu się dobrać do zródłamocy? Jak wasza książęca mość wie rzekła z powagą Walenta ludzie bardzo często niezdają sobie sprawy, do czego mogą być zdolni.Prawdopodobnie zobaczył, że mistrzowiepojmali księcia, i natychmiast zapomniał o strachu.Bywa.Szellar pokręcił głową i zamilkł, pykając z fajki.Potem przyszła mu do głowy pewnamyśl. Przecież nawet nie wiedział, że to książę. Jak to nie wiedział? zdziwił się Elmar. Przecież naszego Mafieja każdy pozna!Drugiego takiego jak on na całym świecie nie znajdziesz. Ale skąd przesiedleniec mógł wiedzieć, że mamy księcia-elfa? I że jest jedyny wswoim rodzaju? Przecież nigdy elfa na oczy nie widział. No, to rzeczywiście nie wiedział zgodził się Elmar. W takim razie jego postępekjest tym bardziej godny podziwu.To prawda, stwierdził Szellar.Z punktu widzenia %7łaka to wszystko wyglądało znacznieprościej: pięciu dorosłych facetów krzywdziło dziesięcioletniego chłopca, a tłum przyglądałsię temu bezczynnie.Kto jak kto, ale przesiedleniec miał paskudnie wręcz emocjonalnepodejście do etyki.Tylko gdzie się podział ten jego strach? Chociaż [ Pobierz całość w formacie PDF ]