[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To byÅ‚o czyste pożądanie.- SÄ…dziÅ‚em, że bÄ™dzie bezpieczniej, jeÅ›li tak pomy­Å›lisz - niejasno powiedziaÅ‚ Turek, bacznie jej siÄ™ przy­glÄ…dajÄ…c.UniósÅ‚ papierosa do ust i wlepiÅ‚ wzrok w uli­cÄ™, po której z rzadka przejeżdżaÅ‚y samochody.- Kocha­Å‚em mojÄ… żonÄ™ - powiedziaÅ‚, bÅ‚Ä…dzÄ…c gdzieÅ› myÅ›lami.-ZnaliÅ›my siÄ™ od maÅ‚ego.WiedziaÅ‚em, że wkrótce nadej­dÄ… Å›niegi i siarczysty mróz, ale bardzo potrzebowaliÅ›mypieniÄ™dzy.ZostawiÅ‚em jÄ…, bo musiaÅ‚em.W niczym niezÅ‚agodziÅ‚o to moich wyrzutów sumienia, kiedy wróciÅ‚emdo domu i znalazÅ‚em jÄ… martwÄ….Lata zajęło mi godzeniesiÄ™ z tym, co siÄ™ staÅ‚o.Wciąż czuÅ‚em siÄ™ winny.I niesÄ…dziÅ‚em, że jeszcze kiedyÅ› kogoÅ› pokocham.Katy miaÅ‚a podobne odczucie.UÅ›wiadomiÅ‚a sobie, coopowiada jej Turek, i to jÄ… zabolaÅ‚o.- Nie musisz mi niczego wyjaÅ›niać - powiedziaÅ‚a.SpojrzaÅ‚ na niÄ… z ukosa.- Jak, na miÅ‚ość boskÄ…, mogÅ‚aÅ› sobie pomyÅ›leć, żebudzisz we mnie obrzydzenie?285 - Za każdym razem, gdy wspominaÅ‚am Blake'a, wpa­daÅ‚eÅ› w zÅ‚ość.- ByÅ‚em zazdrosny.- Tylko traciÅ‚eÅ› energiÄ™ - odparÅ‚a tÄ™po.- To tak,jakbyÅ› byÅ‚ zazdrosny o siebie.- Nie rozumiem.- On jest bardzo do ciebie podobny - powiedziaÅ‚az wahaniem.- W uÅ›miechu, w niektórych ruchach.PrzeszyÅ‚ jÄ… wzrokiem.- WyobrażaÅ‚aÅ› sobie, że Wardell jest mnÄ…?- Nie.Å›wiadomie nie - wybÄ…kaÅ‚a, odwracajÄ…c oczy.Turek siÄ™ uspokajaÅ‚.Sam zauważyÅ‚ pewne podobieÅ„­stwo.WiÄ™c to dlatego Katy tak polubiÅ‚a tego czÅ‚owieka.Nadal nie podobaÅ‚o mu siÄ™ to, co zrobiÅ‚a, ale przynaj­mniej wydawaÅ‚o mu siÄ™ to teraz Å‚atwiejsze do zniesienia.- WiÄ™c tobie siÄ™ zdawaÅ‚o, że to, co staÅ‚o siÄ™ w Chicago,budzi we mnie obrzydzenie? Dlatego chciaÅ‚aÅ› wyje­chać?Skinęła gÅ‚owÄ….- To nie byÅ‚o obrzydzenie - powiedziaÅ‚ stanowczo.-WspółczujÄ™ ci, ale nie myÅ›lÄ™ o tobie ani trochÄ™ gorzejdlatego, że miaÅ‚aÅ› kochanka.Czy naprawdÄ™ tak siÄ™ rzu­caÅ‚em, sÅ‚yszÄ…c o Wardellu?- Albo wpadaÅ‚eÅ› we wÅ›ciekÅ‚ość, albo zachowywaÅ‚eÅ›siÄ™, jakbym nagle przestaÅ‚a dla ciebie istnieć - powie­dziaÅ‚a bezradnie.- MyÅ›laÅ‚em, że tego wÅ‚aÅ›nie chcesz - wyjaÅ›niÅ‚.CisnÄ…Å‚niedopaÅ‚ek na ziemiÄ™ i rozgniótÅ‚ go obcasem.PotemodwróciÅ‚ siÄ™, ujÄ…Å‚ jej twarz w dÅ‚onie i pochyliÅ‚ siÄ™ dojej ust.- Ale ponieważ nie.Co za szok! Niemożliwe, żeby oÅ›mieliÅ‚ siÄ™ na costakiego w Å›rodku miasta przy dziennym Å›wietle! A jed-nak siÄ™ oÅ›mieliÅ‚.CzuÅ‚a napór jego chÅ‚odnych warg i za-mykajÄ…ce jÄ… w Å›rodku jego ramiona.ZdrÄ™twiaÅ‚a, aleTurek stopniowo pokonywaÅ‚ jej opór.- Nie broÅ„ siÄ™, Katy - szepnÄ…Å‚, czule skubiÄ…c jejwargÄ™.- Przecież lubisz mnie caÅ‚ować.- JesteÅ›my w mieÅ›cie.- zaczęła.- I co z tego? Otwórz usta - szepnÄ…Å‚ bezczelnie, po-286 OlÅ›nieniepierajÄ…c żądanie atakiem rozchylonych warg.- PamiÄ™­tasz, jak to byÅ‚o za pierwszym razem?PamiÄ™taÅ‚a.JÄ™knęła cicho i poddaÅ‚a siÄ™ jego woli,natychmiast porwana falÄ… namiÄ™tnoÅ›ci.- ByÅ‚em twoim pierwszym mężczyznÄ… - szepnÄ…Å‚.-I bÄ™dÄ™ też ostatnim.Dzieci, które urodzisz, bÄ™dÄ… moje.A reszta nie ma znaczenia.%7Å‚al mi Wardella, ale onprzeżyje bez ciebie, a ja nie.- UniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.- Nie mogężyć bez ciebie, Katy.ZresztÄ… nie chciaÅ‚bym.Chodz,malutka.WpiÅ‚ siÄ™ w jej usta.Tym razem poddaÅ‚a siÄ™ bez pro­testów.Chyba jakoÅ› oswoiÅ‚a siÄ™ z przeszÅ‚oÅ›ciÄ…, bo poca­Å‚unek obudziÅ‚ w niej pierwsze oznaki pożądania.Pomy­Å›laÅ‚a w zamroczeniu, że nie jest caÅ‚kiem martwa.Zosta­Å‚o w niej jeszcze sporo życia.Tymczasem w kafejce Cole z Wardellem obgadaliumowÄ™ do koÅ„ca.Wardell zbieraÅ‚ siÄ™ do powrotu.W dro­dze na stacjÄ™, znajdujÄ…cÄ… siÄ™ zresztÄ… naprzeciwko kafej­ki, dostrzegli Katy i Turka w objÄ™ciach, caÅ‚kiem wyÅ‚Ä…­czonych ze Å›wiata.Wardell wzruszyÅ‚ ramionami, potem siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- BÄ™dzie szczęśliwa - powiedziaÅ‚.- Nie mam co ża­Å‚ować, że jÄ… tu zostawiam.To prawdziwe piekÅ‚o kochaćkogoÅ›, kto nie odwzajemnia uczucia.Cole skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- ZupeÅ‚nie jak z mojÄ… żonÄ… zaraz po Å›lubie - powie­dziaÅ‚.- MyÅ›laÅ‚em, że zabiÅ‚em w niej to wszystko, co domnie czuÅ‚a.- UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- %7Å‚ycie jest peÅ‚ne niespo­dzianek.- Niektóre sÄ… bardzo przyjemne - przyznaÅ‚ Wardell.Weszli na stacjÄ™ akurat w chwili, gdy nadjechaÅ‚ pociÄ…g.Wardell uÅ›cisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ Cole'a.- Nigdy nie bÄ™dziesz wiedziaÅ‚, jak wiele dla mnierobisz - powiedziaÅ‚ Cole.- Trzeba zapewnić spadek.Janigdy nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚ dzieci, ale ktoÅ› kiedyÅ› odziedziczyto ranczo.Wardell zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o.- Czemu nie bÄ™dziesz miaÅ‚ dzieci? Nie lubisz?Cole wyjaÅ›niÅ‚ mu, dlaczego.Wardell skrzywiÅ‚ siÄ™.287 - No popatrz, ze mnÄ… jest to samo - powiedziaÅ‚,smÄ™tnie krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ….- To wstyd, nie? Dwóch takichprzystojnych facetów! Ale byÅ‚yby Å›liczne dzieciaki, tylkopomyÅ›l.- KlepnÄ…Å‚ Cole'a w ramiÄ™.- Chyba musi namwystarczyć, że bÄ™dziemy przystojni i bogaci.Zarób naranczu kupÄ™ forsy.Zawsze miaÅ‚em ochotÄ™ zostać królembydÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl