[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mierzenie, cięcie, sprawdzanie i jeszcze raz sprawdzanie, a\ do chwili, gdy to, co siębudowało, było dokładnym odbiciem projektu, który powstał w głowie.- Idealnie - stwierdził Mick wesoło i oparł poziomicę o ścianę w kącie pokoju.Zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, oboje stanęli tak samo: z rękami na biodrach, lekkorozsuniętymi nogami i stopami mocno opartymi na podłodze.- A poniewa\ zrobili to O'Toole'owie, starczy na długo.- Ano, tak ma być.- Przyjaznie klepnął córkę w ramię.- Pracowaliśmy solidnie całyranek.Co powiesz na to, abyśmy teraz skoczyli do pubu na lunch? Regał skończymy popołudniu.- Nie jestem głodna.- Unikając jego wzroku Brenna podeszła do półek i zaczęła sięprzyglądać ich wykończeniu.- Idz sam, ja zostanę i jeszcze trochę to przeszlifuję.Mickpodrapał się w kark.- Przez cały tydzień nie byłaś w Gallagher's'.- Naprawdę? - Dobrze wiedziała, \e nie wstępowała do pubu od zeszłej soboty.Wyliczyła sobie, \e jeszcze za dzień lub dwa poziom jej upokorzenia opadnie na tyle, \ebędzie mogła tam wpaść i zobaczyć Shawna.- Naprawdę.W poniedziałek powiedziałaś, \e zabrałaś sobie lunch z domu.Wewtorek tłumaczyłaś, \e zjesz pózniej, wczoraj chciałaś coś dokończyć i obiecałaś, \e potemwpadniesz, ale tego nie zrobiłaś.- Przechylił głowę, przypominając sobie, \e córka jestkobietą, a z nimi czasem tak bywało.- Pokłóciłaś się z Darcy?- Nie.- Odetchnęła z ulgą, zadowolona, \e akurat to przyszło ojcu do głowy i niebędzie musiała kłamać.- Przecie\ widziałam się z nią wczoraj, kiedy tutaj wpadła.Typoszedłeś wtedy zobaczyć, co się stało z rurą kanalizacyjną u Clooneya.Starając się zachowywać swobodnie, podniosła listwę wykończeniową.- Po prostu chcę jak najszybciej skończyć ten pokój i zobaczyć, jak wszystko będziewyglądało.Poza tym zjadłam za du\o na śniadanie.Idz sam na lunch, tato.Jeśli poczuję głód,zejdę na dół i poszukam czegoś w kuchni Jude.- Rób jak chcesz.- Córki, choć bardzo je kochał, często były dla Micka zagadką.A ju\zupełnie nie potrafił sobie wyobrazić, co mogło się stać z jego Brenna.Puścił do niej okowciągając kurtkę.- Jak skończymy na dzisiaj, uczcimy to sobie przy piwie.- Na pewno będę spragniona - powiedziała.Była pewna, \e uda jej się znalezć jakąśwymówkę i iść prosto do domu.Gdy ojciec wyszedł, przykleiła listwę w odpowiednim miejscu.Wyjęła gwozdzie imłotek z pasa z narzędziami, zapiętego w talii.Obiecała sobie, \e nie będzie się nad tymzastanawiała.Uznała, \e zajmując się codziennymi sprawami w końcu zapomni o tym, coczuła do Shawna.cokolwiek to było.Istniało mnóstwo rzeczy, których nigdy nie będzie miała.Dobre i troskliwe serceAlice Mae, skrupulatność Maureen, cierpliwość mamy.Przydałoby się te\ jeszcze kilkacentymetrów wzrostu, dodała w myślach, przyciągając bli\ej drabinę, aby przymocowaćlistwę na górze.Jakoś radziła sobie bez tego wszystkiego, i to całkiem niezle.Mogła te\ \yć bezShawna Gallaghera.Mogła \yć bez mę\czyzny.Pewnego dnia zamierzała zbudować dom, w którym \yłaby po swojemu.Będzie tampsuła do woli tabuny siostrzeńców i siostrzenic, ale nie pozwoli im śmiecić.No i nie będziemusiała wysłuchiwać \adnych \ądań ani narzekań.Niczego więcej nie mogła pragnąć, prawda?Nie byłaby samotna, o nie.Brenna przymocowała kolejną listwę, dokładniedopasowując brzegi.Dotąd nie obawiała się samotności, dlaczego miała bać się jej teraz?Przecie\ miała swoją pracę, przyjaciół i rodzinę.Tylko \e potwornie tęskniła za tym draniem.W ciągu jej dwudziestoczteroletniego \ycia niewiele znalazłoby się takich dni, kiedygo nie widziała.Spotykali się w pubie, podczas spacerów wokół wioski, w domu u niego albou niej.Tęskniła za rozmowami z nim, za jego docinkami i za dzwiękiem jego głosu.Jakośmusiała stłumić w sobie to pragnienie, aby mogli znowu być przyjaciółmi.Za to, co się stało, winiła siebie i swoją słabość.Mogła jednak jeszcze wszystkonaprawić.Z westchnieniem oparła policzek o gładką listwę.Przecie\ potrafiła naprawiaćró\ne rzeczy.W chwili gdy usłyszała na korytarzu odgłos kroków, natychmiast poderwała się i zzapałem zaczęła wbijać gwozdzie.- Och, Brenna! - Jude stanęła w drzwiach uśmiechając się.- A\ trudno uwierzyć, jakdu\o zrobiliście w kilka dni.To naprawdę wspaniałe.- Na pewno będzie wspaniale - przytaknęła Brenna.Zeszła z drabiny po kolejnąlistwę.- Tato właśnie poszedł na lunch.Dziś jeszcze skończymy te regały.Myślę, \e całkiemniezle nam idzie.- Dziecku te\.Wczoraj w nocy po raz pierwszy poczułam, jak się rusza.- Naprawdę? - Brenna przerwała pracę.- To chyba cudowne, prawda? Oczy Judezaszły mgłą.- Trudno mi to opisać.Nigdy nawet nie przypuszczałam, \e doznam tych wszystkichuczuć.I nie wiedziałam, \e pokocha mnie ktoś taki jak Aidan.- Dlaczego miałabyś nie mieć tego wszystkiego i jeszcze więcej?- Nigdy nie czułam się wystarczająco dobra ani inteligentna, ani mądra [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mierzenie, cięcie, sprawdzanie i jeszcze raz sprawdzanie, a\ do chwili, gdy to, co siębudowało, było dokładnym odbiciem projektu, który powstał w głowie.- Idealnie - stwierdził Mick wesoło i oparł poziomicę o ścianę w kącie pokoju.Zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, oboje stanęli tak samo: z rękami na biodrach, lekkorozsuniętymi nogami i stopami mocno opartymi na podłodze.- A poniewa\ zrobili to O'Toole'owie, starczy na długo.- Ano, tak ma być.- Przyjaznie klepnął córkę w ramię.- Pracowaliśmy solidnie całyranek.Co powiesz na to, abyśmy teraz skoczyli do pubu na lunch? Regał skończymy popołudniu.- Nie jestem głodna.- Unikając jego wzroku Brenna podeszła do półek i zaczęła sięprzyglądać ich wykończeniu.- Idz sam, ja zostanę i jeszcze trochę to przeszlifuję.Mickpodrapał się w kark.- Przez cały tydzień nie byłaś w Gallagher's'.- Naprawdę? - Dobrze wiedziała, \e nie wstępowała do pubu od zeszłej soboty.Wyliczyła sobie, \e jeszcze za dzień lub dwa poziom jej upokorzenia opadnie na tyle, \ebędzie mogła tam wpaść i zobaczyć Shawna.- Naprawdę.W poniedziałek powiedziałaś, \e zabrałaś sobie lunch z domu.Wewtorek tłumaczyłaś, \e zjesz pózniej, wczoraj chciałaś coś dokończyć i obiecałaś, \e potemwpadniesz, ale tego nie zrobiłaś.- Przechylił głowę, przypominając sobie, \e córka jestkobietą, a z nimi czasem tak bywało.- Pokłóciłaś się z Darcy?- Nie.- Odetchnęła z ulgą, zadowolona, \e akurat to przyszło ojcu do głowy i niebędzie musiała kłamać.- Przecie\ widziałam się z nią wczoraj, kiedy tutaj wpadła.Typoszedłeś wtedy zobaczyć, co się stało z rurą kanalizacyjną u Clooneya.Starając się zachowywać swobodnie, podniosła listwę wykończeniową.- Po prostu chcę jak najszybciej skończyć ten pokój i zobaczyć, jak wszystko będziewyglądało.Poza tym zjadłam za du\o na śniadanie.Idz sam na lunch, tato.Jeśli poczuję głód,zejdę na dół i poszukam czegoś w kuchni Jude.- Rób jak chcesz.- Córki, choć bardzo je kochał, często były dla Micka zagadką.A ju\zupełnie nie potrafił sobie wyobrazić, co mogło się stać z jego Brenna.Puścił do niej okowciągając kurtkę.- Jak skończymy na dzisiaj, uczcimy to sobie przy piwie.- Na pewno będę spragniona - powiedziała.Była pewna, \e uda jej się znalezć jakąśwymówkę i iść prosto do domu.Gdy ojciec wyszedł, przykleiła listwę w odpowiednim miejscu.Wyjęła gwozdzie imłotek z pasa z narzędziami, zapiętego w talii.Obiecała sobie, \e nie będzie się nad tymzastanawiała.Uznała, \e zajmując się codziennymi sprawami w końcu zapomni o tym, coczuła do Shawna.cokolwiek to było.Istniało mnóstwo rzeczy, których nigdy nie będzie miała.Dobre i troskliwe serceAlice Mae, skrupulatność Maureen, cierpliwość mamy.Przydałoby się te\ jeszcze kilkacentymetrów wzrostu, dodała w myślach, przyciągając bli\ej drabinę, aby przymocowaćlistwę na górze.Jakoś radziła sobie bez tego wszystkiego, i to całkiem niezle.Mogła te\ \yć bezShawna Gallaghera.Mogła \yć bez mę\czyzny.Pewnego dnia zamierzała zbudować dom, w którym \yłaby po swojemu.Będzie tampsuła do woli tabuny siostrzeńców i siostrzenic, ale nie pozwoli im śmiecić.No i nie będziemusiała wysłuchiwać \adnych \ądań ani narzekań.Niczego więcej nie mogła pragnąć, prawda?Nie byłaby samotna, o nie.Brenna przymocowała kolejną listwę, dokładniedopasowując brzegi.Dotąd nie obawiała się samotności, dlaczego miała bać się jej teraz?Przecie\ miała swoją pracę, przyjaciół i rodzinę.Tylko \e potwornie tęskniła za tym draniem.W ciągu jej dwudziestoczteroletniego \ycia niewiele znalazłoby się takich dni, kiedygo nie widziała.Spotykali się w pubie, podczas spacerów wokół wioski, w domu u niego albou niej.Tęskniła za rozmowami z nim, za jego docinkami i za dzwiękiem jego głosu.Jakośmusiała stłumić w sobie to pragnienie, aby mogli znowu być przyjaciółmi.Za to, co się stało, winiła siebie i swoją słabość.Mogła jednak jeszcze wszystkonaprawić.Z westchnieniem oparła policzek o gładką listwę.Przecie\ potrafiła naprawiaćró\ne rzeczy.W chwili gdy usłyszała na korytarzu odgłos kroków, natychmiast poderwała się i zzapałem zaczęła wbijać gwozdzie.- Och, Brenna! - Jude stanęła w drzwiach uśmiechając się.- A\ trudno uwierzyć, jakdu\o zrobiliście w kilka dni.To naprawdę wspaniałe.- Na pewno będzie wspaniale - przytaknęła Brenna.Zeszła z drabiny po kolejnąlistwę.- Tato właśnie poszedł na lunch.Dziś jeszcze skończymy te regały.Myślę, \e całkiemniezle nam idzie.- Dziecku te\.Wczoraj w nocy po raz pierwszy poczułam, jak się rusza.- Naprawdę? - Brenna przerwała pracę.- To chyba cudowne, prawda? Oczy Judezaszły mgłą.- Trudno mi to opisać.Nigdy nawet nie przypuszczałam, \e doznam tych wszystkichuczuć.I nie wiedziałam, \e pokocha mnie ktoś taki jak Aidan.- Dlaczego miałabyś nie mieć tego wszystkiego i jeszcze więcej?- Nigdy nie czułam się wystarczająco dobra ani inteligentna, ani mądra [ Pobierz całość w formacie PDF ]