[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapalam go ponownie, czekamy minutę i znów próbuję wyjechać.Wczoraj spadło piętnaście centymetrów śniegu i cała Ainslie po-411kryta jest lodem.Alba popłakuje w swoim foteliku i Henry próbuje ją uspokoić.Kiedy dojeżdżamy do Lawrence, dodaję gazui po dziesięciu minutach jesteśmy już na Drive.O tej porze niema tu nikogo oprócz nas.Ogrzewanie w hondzie mruczy cichutko.Nad jeziorem niebo zaczyna powoli jaśnieć.Wszystko wokółjest niebiesko-pomarańczowe.Kiedy pędzimy Lake Shore Drive,doświadczam potężnego deja vu: zimno, jezioro pogrążonew sennej ciszy, blask ulicznych latarni.Na pewno już tutaj byłam, już to widziałam.Zanurzam się głęboko w tę chwilę.Początkowo wydaje mi się, że wszystko jest bardzo dziwne, a potem nie mogę się oprzeć wrażeniu, że terazniejszość jest fałszem,bo choć pędzimy przez puste ulice, czas zdaje się stać w miejscu.Mijamy Irving, Belmont, Fullerton, LaSalle: skręcam w Michigan.Jedziemy przez labirynt eleganckich sklepów, Oak Street,Chicago, Randolph, Monroe i wjeżdżamy w betonowy światpodziemnego parkingu.Biorę bilet z automatu posłuszna zaleceniu wygłoszonemu przez bezduszny kobiecy głos. Jedz na drugą stronę - rzuca Henry.- Automat przy budce ochrony".Kiedyspełniam jego polecenie, poczucie deja vu znika.Czuję się tak,jakby porzucił mnie mój anioł stróż.Parking jest niemal pusty.Pędzę do automatu przez ograniczone żółtymi liniami miejsca doparkowania.Słuchawka zwisa na sznurze, ale nigdzie nie widaćHenry'ego.- Może wróciłeś do terazniejszości?- Chyba jednak nie.Henry jest zupełnie zbity z tropu, podobnie jak ja.Wysiadamyz samochodu.Tu, na dole jest bardzo zimno.Nie odnoszę wrażenia, że powinniśmy wracać, ale też nie mam pojęcia, co się mogłowydarzyć.Podchodzę do budki ochrony i zaglądam przez okno.W środku nie ma strażnika.Monitory pokazują tylko pusty beton. Cholera.Dokąd mogłem pójść? Przejedzmy się dookoła".Wracam do samochodu i zaczynamy powoli krążyć po parkingu, mijając znaki nakazujące Jechać powoli", wskazujące Wolne miejsca", przypominające: Zapamiętaj, gdzie zostawiłeś samochód".Nigdzie jednak nie widać Henry'ego.Patrzymy na siebie z poczuciem totalnej porażki w oczach.- Z jakiego czasu się zjawiłeś?- Nie powiedziałem.412Wracamy do domu w milczeniu.Alba śpi.Henry wygląda przezokno.Na wschodzie niebo zaczyna różowieć, a na ulicach jest jużwięcej samochodów.To ludzie, którzy dojeżdżają do pracy spozamiasta.Kiedy stoimy na światłach przy Ohio Street, słyszę nad sobą krzyk mew.Zaśnieżone miasto wydaje się takie miękkie i czyste, piękne.Patrzę na wszystko z boku, jakbym grała w filmie.Jakoś udało nam się wyjść z tego cało, ale wcześniej lub pózniejbędziemy musieli za to słono zapłacić.URODZINYCzwartek, 15 czerwca 2006 (Clare ma 35 lat)CLARE: Jutro są urodziny Henry'ego.W sklepie Vintage Vinyl próbuję znalezć płytę, która mu się spodoba i której nie ma jeszczew swojej kolekcji.Liczyłam na to, że pomoże mi w tym Vaughn,właściciel sklepu, bo Henry przychodzi tutaj od lat.Niestety, dziś zaladą stoi jakiś dzieciak ze szkoły średniej.Ma na sobie podkoszulekz Seven Dead Arson i prawdopodobnie nie było go jeszcze na świecie, gdy większość z oferowanych tu płyt została nagrana.Przerzucam zawartość koszy.Sex Pistols, Patti Smith, Supertramp, Mat-thew Sweet.Phish, Pixies, Pogues, Pretenders.B-52's, Kate Bush,Buzzcocks.Echo and the Bunnymen.The Art of Noise.The Nails.The Clash, The Cramps, The Cure.Television.Zatrzymuję się nachwilę przy starym albumie Velvet Underground, zastanawiając się,czy widziałam go gdzieś u nas w domu.Po bliższym przyjrzeniu siędochodzę jednak do wniosku, że to tylko składanka i Henry mawiększość z tych utworów na innych płytach.Dazzling Killmen,Dead Kennedys.Nagle zjawia się Vaughn z wielkim pudłem.Wsuwa je za ladę i znów wychodzi.Nawraca jeszcze kilka razy, po czymrazem z młodym pomocnikiem zaczyna rozpakowywać ich zawartość, układając płyty na ladzie.Raz po raz wykrzykuję z zachwytuna widok albumów, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zapalam go ponownie, czekamy minutę i znów próbuję wyjechać.Wczoraj spadło piętnaście centymetrów śniegu i cała Ainslie po-411kryta jest lodem.Alba popłakuje w swoim foteliku i Henry próbuje ją uspokoić.Kiedy dojeżdżamy do Lawrence, dodaję gazui po dziesięciu minutach jesteśmy już na Drive.O tej porze niema tu nikogo oprócz nas.Ogrzewanie w hondzie mruczy cichutko.Nad jeziorem niebo zaczyna powoli jaśnieć.Wszystko wokółjest niebiesko-pomarańczowe.Kiedy pędzimy Lake Shore Drive,doświadczam potężnego deja vu: zimno, jezioro pogrążonew sennej ciszy, blask ulicznych latarni.Na pewno już tutaj byłam, już to widziałam.Zanurzam się głęboko w tę chwilę.Początkowo wydaje mi się, że wszystko jest bardzo dziwne, a potem nie mogę się oprzeć wrażeniu, że terazniejszość jest fałszem,bo choć pędzimy przez puste ulice, czas zdaje się stać w miejscu.Mijamy Irving, Belmont, Fullerton, LaSalle: skręcam w Michigan.Jedziemy przez labirynt eleganckich sklepów, Oak Street,Chicago, Randolph, Monroe i wjeżdżamy w betonowy światpodziemnego parkingu.Biorę bilet z automatu posłuszna zaleceniu wygłoszonemu przez bezduszny kobiecy głos. Jedz na drugą stronę - rzuca Henry.- Automat przy budce ochrony".Kiedyspełniam jego polecenie, poczucie deja vu znika.Czuję się tak,jakby porzucił mnie mój anioł stróż.Parking jest niemal pusty.Pędzę do automatu przez ograniczone żółtymi liniami miejsca doparkowania.Słuchawka zwisa na sznurze, ale nigdzie nie widaćHenry'ego.- Może wróciłeś do terazniejszości?- Chyba jednak nie.Henry jest zupełnie zbity z tropu, podobnie jak ja.Wysiadamyz samochodu.Tu, na dole jest bardzo zimno.Nie odnoszę wrażenia, że powinniśmy wracać, ale też nie mam pojęcia, co się mogłowydarzyć.Podchodzę do budki ochrony i zaglądam przez okno.W środku nie ma strażnika.Monitory pokazują tylko pusty beton. Cholera.Dokąd mogłem pójść? Przejedzmy się dookoła".Wracam do samochodu i zaczynamy powoli krążyć po parkingu, mijając znaki nakazujące Jechać powoli", wskazujące Wolne miejsca", przypominające: Zapamiętaj, gdzie zostawiłeś samochód".Nigdzie jednak nie widać Henry'ego.Patrzymy na siebie z poczuciem totalnej porażki w oczach.- Z jakiego czasu się zjawiłeś?- Nie powiedziałem.412Wracamy do domu w milczeniu.Alba śpi.Henry wygląda przezokno.Na wschodzie niebo zaczyna różowieć, a na ulicach jest jużwięcej samochodów.To ludzie, którzy dojeżdżają do pracy spozamiasta.Kiedy stoimy na światłach przy Ohio Street, słyszę nad sobą krzyk mew.Zaśnieżone miasto wydaje się takie miękkie i czyste, piękne.Patrzę na wszystko z boku, jakbym grała w filmie.Jakoś udało nam się wyjść z tego cało, ale wcześniej lub pózniejbędziemy musieli za to słono zapłacić.URODZINYCzwartek, 15 czerwca 2006 (Clare ma 35 lat)CLARE: Jutro są urodziny Henry'ego.W sklepie Vintage Vinyl próbuję znalezć płytę, która mu się spodoba i której nie ma jeszczew swojej kolekcji.Liczyłam na to, że pomoże mi w tym Vaughn,właściciel sklepu, bo Henry przychodzi tutaj od lat.Niestety, dziś zaladą stoi jakiś dzieciak ze szkoły średniej.Ma na sobie podkoszulekz Seven Dead Arson i prawdopodobnie nie było go jeszcze na świecie, gdy większość z oferowanych tu płyt została nagrana.Przerzucam zawartość koszy.Sex Pistols, Patti Smith, Supertramp, Mat-thew Sweet.Phish, Pixies, Pogues, Pretenders.B-52's, Kate Bush,Buzzcocks.Echo and the Bunnymen.The Art of Noise.The Nails.The Clash, The Cramps, The Cure.Television.Zatrzymuję się nachwilę przy starym albumie Velvet Underground, zastanawiając się,czy widziałam go gdzieś u nas w domu.Po bliższym przyjrzeniu siędochodzę jednak do wniosku, że to tylko składanka i Henry mawiększość z tych utworów na innych płytach.Dazzling Killmen,Dead Kennedys.Nagle zjawia się Vaughn z wielkim pudłem.Wsuwa je za ladę i znów wychodzi.Nawraca jeszcze kilka razy, po czymrazem z młodym pomocnikiem zaczyna rozpakowywać ich zawartość, układając płyty na ladzie.Raz po raz wykrzykuję z zachwytuna widok albumów, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]