[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wcale nie myślałam o jego romansach - szepczelapidarnie.- Założyłam te okulary, ponieważ podczas ćwiczeńdoznałam kontuzji.- Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że możnawzmacniać mięśnie twarzy - mówię z autentycznymzdumieniem.371 - Czy coś takiego nie powoduje zmarszczek?- Czy ty jesteś rozmyślnie przekorna, Lucy? - pyta Isobel,ale wiem, że taka rozmowa jest dla niej przyjemnierozpraszająca.Chciałabym jej powiedzieć, że niesamowicie mnie krępujewymuszona poufałość naszych relacji i że pragnę powrotu napozycje, które zajmowałyśmy do tej pory.Ale jest już zapózno.Okoliczności związały nas ze sobą.Unosi okulary, pokazując podbite oko - siniec ciągnie sięod lewej brwi aż do połowy policzka.- Niechcący uderzyłam się pięścią w twarz podczas zajęćkick boxingu - wyjaśnia.- Ponieważ myślami błądziłam gdzieindziej.- Posiadanie takiego świetnego tyłka musi wiązać się zpewnym elementem cierpienia - stwierdzam.- Lucy, w życiu masz dwa wybory - mówi, wzdychając.- Można ocalić twarz albo tyłek, i ja wybrałam to drugie.-Muszę mieć minę pełną konsternacji, ponieważ kontynuuje: -Jeśli dużo ćwiczysz, masz zmarszczki, a jeśli jesteś puszysta,twarz wygląda młodziej.- Ale przecież twój mąż widuje cię częściej od przodu niżod tyłu, prawda? - pytam.- Czy nie byłoby sensowniejzainwestować w twarz?- Skoro już pytasz, to wiedz, że obecnie nie widuje mniezbyt wiele ani z przodu, ani z tyłu.Cofnęłam wszystkieświadczenia.A poza tym mój osobisty trener mówi, żepowinnam się skupić na tym, co mam najbardziejatrakcyjnego - mówi.- To inwestycja na przyszłość, nawypadek, gdyby sprawy kiepsko się potoczyły.Głos Isobel nieco drży i spod lewego szkła jej okularówwydostaje się mała łza.Ociera ją, delikatnie siąkając nosem.Wyciągam rękę i dotykam jej ramienia.Chciałabym, żebyEmma mogła zobaczyć tę wersję historii.372- Nie bądz dla mnie mila; nie znoszę, jak ludzie miwspółczują.Powiedz coś paskudnego, tak bym nie płakała.- Twoja sukienka wygląda jak klomb z chryzantemami.Podczas rozwodów sędziowie nie patrzą łaskawym okiem naosobistych trenerów.Twoim następnym samochodem będzieG - Wizz - mówię.Uśmiecha się słabo.Do naszej grupy podchodzi Robert Bass, a ja próbujęskoncentrować się na moim soku pomarańczowym, sącząc gogłośno przez słomkę i walcząc z pokusą podniesienia głowy.Pozwalam sobie na przyjrzenie się jego nogom od ud w dół izauważam, że ma na sobie krótkie spodenki, kończące sięnierówno tuż nad kolanem.Gorące lato nie jest najlepszą porąroku do porzucenia pożądliwych myśli.Patrzę, jak jego nogizbliżają się do krzesła obok Mamy Alfa.Staram się znalezćcoś śmiesznego w jego kolanach, poszukać włosków napalcach u nóg, pęcherzy na pięcie, czegokolwiek, co mogłobyprzekłuć bańkę pożądania.Gdybym powiedziała, że nie myślałam o nimprzynajmniej raz dziennie, skłamałabym, choć za każdymrazem, kiedy pojawia się nieproszony w mej głowie, zmuszamsię, by myśleć o czymś innym, o jakimś poważnym temacie,który podkreśli infantylność mojej obsesji.Na przykładsporządzam w myślach listy krajów najbardziejodczuwających błędy polityki zagranicznej USA, a potem,jeśli to nie jest wystarczająco rozpraszające, próbujępoustawiać je w jakiejś kolejności.Czy w Iraku jest większybajzel niż w Wietnamie? Czy powinno się osądzać sytuację policzbie ofiar cywilnych, czy po dekadach, które zostanąutracone po to tylko, by wrócić do punktu, z którego nie maodwrotu? W którym przypadku Nikaragua ucierpiała bardziejniż Somalia? Czasami moje myśli błądzą.Czy kontakt zniewiernością radykalnie zmieniłby krajobraz naszego373małżeństwa? Ile czasu zabrałby powrót do status quo? Ilebyłoby ofiar?Gdyby mojemu postanowieniu potrzeba byłowzmocnienia, zatrzymałabym się i popatrzyła na moje dzieci,i byłabym wtedy pewna, że mam tyle silnej woli, by oprzeć sięwszelkim propozycjom ze strony Roberta Bassa.Niepotrafiłam natomiast zrozumieć, dlaczego skoro ja próbuję sięwycofać, on nadal prowadzi pościg.Moja słabość polegającana patrzeniu na sytuacje z punktu widzenia wszystkichzaangażowanych osób zawiodła mnie dokładnie w momencie,kiedy mogłaby być bardzo użyteczna.Pomimo tego wszystkiego uważam się jednak zaszczęściarę, gdyż kiedy tylko wspomnienie spędzonych wszatni chwil grozi zdominowaniem moich myśli, potrafię poprostu przenieść uwagę na inne dylematy, którym początek dałten brzemienny w skutki wieczór.Przeniesienie niepokoju, takMark nazwałby te zachodzące na siebie pętle zmartwień,ponieważ on musi przypiąć etykietę wszystkiemu.Mama Alfa klaszcze służbiście w dłonie, by dać znać, żezebranie się rozpoczęło, i wręcza mi długopis i kartkę, bymzajęła się sporządzaniem notatek.Wszyscy siadamy namiejscach, a ja nadal zwalczam w sobie chęć popatrzenia naRoberta Bassa.Do kafejki wchodzi leniwie Sławny Tata.Mana sobie klapki, obcisłe dżinsy Super Fine, które musząnależeć do jego żony, i kapelusz wsunięty na głowę tak nisko,że widać jedynie dół jego twarzy.Prosi Isobel i mnie oprzesunięcie się, tak by mógł usiąść obok mnie.Jestem terazwciśnięta pomiędzy ich dwoje.Sławny Tata wydziela z siebiezapach potu i alkoholu.Siedzi blisko i jego ramię przyklejonejest do mojego.Kiedy porusza się, by podnieść do ustfiliżankę z czarną kawą, ukradkowo liżę nadgarstek iprzekonuję się, że smakuje alkoholem.Sławny Tata poci sięczystą whisky.374 - Co się dzieje, Sweeney? - szepcze gardłowo.Chciałabym, żeby przestał mówić do mnie po nazwisku.- Ona wnosi propozycję, by szkolny festyn odbył się podhasłem cesarstwa rzymskiego i żebyśmy wszyscy pojawili sięw kostiumach i mówili po łacinie - mówię.- Czy to jeden z tych dziwacznych angielskichzwyczajów? - pyta Sławny Tata, zdejmując okularyprzeciwsłoneczne.- Nie, to tylko jeden z tych dziwacznych zwyczajówpółnocnego Londynu - odpowiadam.Sławny Tata wyglądaokropnie, jakbyśmy spotkali się pod koniec długiej nocy, a niena początku nowego dnia.Oczy ma tak nabiegłe krwią, żeczuję, jak moje zaczynają łzawić.- Myślę, że powinieneśzostawić je na nosie - mówię, pokazując na Isobel.- Maszdobre towarzystwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Wcale nie myślałam o jego romansach - szepczelapidarnie.- Założyłam te okulary, ponieważ podczas ćwiczeńdoznałam kontuzji.- Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że możnawzmacniać mięśnie twarzy - mówię z autentycznymzdumieniem.371 - Czy coś takiego nie powoduje zmarszczek?- Czy ty jesteś rozmyślnie przekorna, Lucy? - pyta Isobel,ale wiem, że taka rozmowa jest dla niej przyjemnierozpraszająca.Chciałabym jej powiedzieć, że niesamowicie mnie krępujewymuszona poufałość naszych relacji i że pragnę powrotu napozycje, które zajmowałyśmy do tej pory.Ale jest już zapózno.Okoliczności związały nas ze sobą.Unosi okulary, pokazując podbite oko - siniec ciągnie sięod lewej brwi aż do połowy policzka.- Niechcący uderzyłam się pięścią w twarz podczas zajęćkick boxingu - wyjaśnia.- Ponieważ myślami błądziłam gdzieindziej.- Posiadanie takiego świetnego tyłka musi wiązać się zpewnym elementem cierpienia - stwierdzam.- Lucy, w życiu masz dwa wybory - mówi, wzdychając.- Można ocalić twarz albo tyłek, i ja wybrałam to drugie.-Muszę mieć minę pełną konsternacji, ponieważ kontynuuje: -Jeśli dużo ćwiczysz, masz zmarszczki, a jeśli jesteś puszysta,twarz wygląda młodziej.- Ale przecież twój mąż widuje cię częściej od przodu niżod tyłu, prawda? - pytam.- Czy nie byłoby sensowniejzainwestować w twarz?- Skoro już pytasz, to wiedz, że obecnie nie widuje mniezbyt wiele ani z przodu, ani z tyłu.Cofnęłam wszystkieświadczenia.A poza tym mój osobisty trener mówi, żepowinnam się skupić na tym, co mam najbardziejatrakcyjnego - mówi.- To inwestycja na przyszłość, nawypadek, gdyby sprawy kiepsko się potoczyły.Głos Isobel nieco drży i spod lewego szkła jej okularówwydostaje się mała łza.Ociera ją, delikatnie siąkając nosem.Wyciągam rękę i dotykam jej ramienia.Chciałabym, żebyEmma mogła zobaczyć tę wersję historii.372- Nie bądz dla mnie mila; nie znoszę, jak ludzie miwspółczują.Powiedz coś paskudnego, tak bym nie płakała.- Twoja sukienka wygląda jak klomb z chryzantemami.Podczas rozwodów sędziowie nie patrzą łaskawym okiem naosobistych trenerów.Twoim następnym samochodem będzieG - Wizz - mówię.Uśmiecha się słabo.Do naszej grupy podchodzi Robert Bass, a ja próbujęskoncentrować się na moim soku pomarańczowym, sącząc gogłośno przez słomkę i walcząc z pokusą podniesienia głowy.Pozwalam sobie na przyjrzenie się jego nogom od ud w dół izauważam, że ma na sobie krótkie spodenki, kończące sięnierówno tuż nad kolanem.Gorące lato nie jest najlepszą porąroku do porzucenia pożądliwych myśli.Patrzę, jak jego nogizbliżają się do krzesła obok Mamy Alfa.Staram się znalezćcoś śmiesznego w jego kolanach, poszukać włosków napalcach u nóg, pęcherzy na pięcie, czegokolwiek, co mogłobyprzekłuć bańkę pożądania.Gdybym powiedziała, że nie myślałam o nimprzynajmniej raz dziennie, skłamałabym, choć za każdymrazem, kiedy pojawia się nieproszony w mej głowie, zmuszamsię, by myśleć o czymś innym, o jakimś poważnym temacie,który podkreśli infantylność mojej obsesji.Na przykładsporządzam w myślach listy krajów najbardziejodczuwających błędy polityki zagranicznej USA, a potem,jeśli to nie jest wystarczająco rozpraszające, próbujępoustawiać je w jakiejś kolejności.Czy w Iraku jest większybajzel niż w Wietnamie? Czy powinno się osądzać sytuację policzbie ofiar cywilnych, czy po dekadach, które zostanąutracone po to tylko, by wrócić do punktu, z którego nie maodwrotu? W którym przypadku Nikaragua ucierpiała bardziejniż Somalia? Czasami moje myśli błądzą.Czy kontakt zniewiernością radykalnie zmieniłby krajobraz naszego373małżeństwa? Ile czasu zabrałby powrót do status quo? Ilebyłoby ofiar?Gdyby mojemu postanowieniu potrzeba byłowzmocnienia, zatrzymałabym się i popatrzyła na moje dzieci,i byłabym wtedy pewna, że mam tyle silnej woli, by oprzeć sięwszelkim propozycjom ze strony Roberta Bassa.Niepotrafiłam natomiast zrozumieć, dlaczego skoro ja próbuję sięwycofać, on nadal prowadzi pościg.Moja słabość polegającana patrzeniu na sytuacje z punktu widzenia wszystkichzaangażowanych osób zawiodła mnie dokładnie w momencie,kiedy mogłaby być bardzo użyteczna.Pomimo tego wszystkiego uważam się jednak zaszczęściarę, gdyż kiedy tylko wspomnienie spędzonych wszatni chwil grozi zdominowaniem moich myśli, potrafię poprostu przenieść uwagę na inne dylematy, którym początek dałten brzemienny w skutki wieczór.Przeniesienie niepokoju, takMark nazwałby te zachodzące na siebie pętle zmartwień,ponieważ on musi przypiąć etykietę wszystkiemu.Mama Alfa klaszcze służbiście w dłonie, by dać znać, żezebranie się rozpoczęło, i wręcza mi długopis i kartkę, bymzajęła się sporządzaniem notatek.Wszyscy siadamy namiejscach, a ja nadal zwalczam w sobie chęć popatrzenia naRoberta Bassa.Do kafejki wchodzi leniwie Sławny Tata.Mana sobie klapki, obcisłe dżinsy Super Fine, które musząnależeć do jego żony, i kapelusz wsunięty na głowę tak nisko,że widać jedynie dół jego twarzy.Prosi Isobel i mnie oprzesunięcie się, tak by mógł usiąść obok mnie.Jestem terazwciśnięta pomiędzy ich dwoje.Sławny Tata wydziela z siebiezapach potu i alkoholu.Siedzi blisko i jego ramię przyklejonejest do mojego.Kiedy porusza się, by podnieść do ustfiliżankę z czarną kawą, ukradkowo liżę nadgarstek iprzekonuję się, że smakuje alkoholem.Sławny Tata poci sięczystą whisky.374 - Co się dzieje, Sweeney? - szepcze gardłowo.Chciałabym, żeby przestał mówić do mnie po nazwisku.- Ona wnosi propozycję, by szkolny festyn odbył się podhasłem cesarstwa rzymskiego i żebyśmy wszyscy pojawili sięw kostiumach i mówili po łacinie - mówię.- Czy to jeden z tych dziwacznych angielskichzwyczajów? - pyta Sławny Tata, zdejmując okularyprzeciwsłoneczne.- Nie, to tylko jeden z tych dziwacznych zwyczajówpółnocnego Londynu - odpowiadam.Sławny Tata wyglądaokropnie, jakbyśmy spotkali się pod koniec długiej nocy, a niena początku nowego dnia.Oczy ma tak nabiegłe krwią, żeczuję, jak moje zaczynają łzawić.- Myślę, że powinieneśzostawić je na nosie - mówię, pokazując na Isobel.- Maszdobre towarzystwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]