[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to coś więcej niż zrozumienie,współczucie czy troska.W głębi jego pięknych, brązowych oczu zobaczyła miłość.Uczucie, o którym marzyła i którego nie zaznała od swoich ekscentrycznych rodzicówani Sergia.- Kim jesteś, Callumie Cartwrighcie? - szepnęła.RLT - Człowiekiem, który oszalał na twoim punkcie.- Pogładził jej włosy, potem wziąłją w ramiona i tulił tak mocno, że z trudem oddychali.Kiedy wreszcie ją puścił, jeszczeprzez chwilę milczał, jakby szukając właściwych słów.- A także facetem, który unikałzwiązków.Aż do teraz.- Znów zamilkł, głaszcząc w zamyśleniu plecy Starr.- Niemiałem na to czasu ani ochoty.Byłem zbyt zajęty rozkręcaniem firmy.- Odniosłeś tak wielki sukces, że teraz praktycznie kręci się sama.- To nie stało się tylko dzięki mnie.- Nie rozumiem.Przymknął oczy, ciężko przetarł dłońmi twarz.Kiedy znów je otworzył, Starrdostrzegła w nich ogromny ból.- Przejąłem ją po Archiem, moim starszym bracie, który zmarł.- Tak mi przykro.Ile miałeś wtedy lat?- Dziewiętnaście.- Musiało ci być ciężko.- Zginął przeze mnie.- Jego twarz wykrzywił grymas bólu.- Jak to się stało?- Byłem z kumplami.Piliśmy, wygłupialiśmy się.Policja zgarnęła nas zazakłócanie porządku, wrzuciła do celi, żeby dać nam nauczkę.Zrobiłem to, co zawsze.Zadzwoniłem po Archiego.Zginął w wypadku samochodowym w drodze do aresztu -wykrztusił Callum.Pogładziła go delikatnie po policzku.Minęło tyle lat, a on wciąż cierpiał.- Wypadki się zdarzają.Nie miałeś na to wpływu - powiedziała cicho i w nagłymrozbłysku pojęła, że właśnie to stało za jego obsesyjnym dążeniem do doskonałości.-Czujesz się winny - wyszeptała, a kiedy Callum drgnął, jakby go uderzyła, pożałowałaswojej niedelikatności.- Wybacz, nie chciałam.- Nie przepraszaj.Masz rację.- Położył palec na jej ustach.- Archie byłnajlepszym prezesem, jakiego mogła sobie życzyć firma.Przez całe życie próbujęodkupić swój błąd i dawać z siebie tyle, co on.- Masz jeszcze jakąś rodzinę?RLT - Rhys, mój młodszy brat, radzi sobie z bólem, wciąż uciekając.Rodzice na szczę-ście przenieśli się do Londynu.- Widujecie się?- Ojciec jeszcze pracuje.Nie jesteśmy ze sobą zbyt blisko.- A twoja mama i Rhys?- Matka wini mnie za śmierć Archiego.Nie rozmawialiśmy ze sobą od wypadku.Rhys dzwoni od czasu do czasu.Do diabła, zaklęła w myślach Starr.Chciałam wiedzieć, co uczyniło Callumawłaśnie takim, no i dostałam odpowiedz.Niestety, przy okazji otworzyłam starą ranę,której nie potrafię zabliznić.Chyba że uda się zająć go czymś innym.- Moi rodzice zmarli jakiś czas temu, ale nigdy nie byliśmy prawdziwą rodziną -powiedziała.- Zwariowani aktorzy.Jezdzili po całym kraju w poszukiwaniu pracy iciągnęli mnie ze sobą.- Nie lubiłaś tego?- Nienawidziłam.Jedyne, czego pragnęłam, to normalnego domu.Wciążzmieniałam szkoły, nie miałam przyjaciół, a za każdym razem, kiedy wracałam do naszejprzyczepy, zastanawiałam się, czy rodzice już spakowali moje rzeczy i znów ruszamy wtrasę.- To dlatego tak spodobał ci się mój gościnny domek.- Myślałam, że zbuduję swoją przyszłość u boku mojego byłego.Ciężkopracowałam, płaciłam czynsz i ufałam, że Sergio spełni nasze marzenie i stworzymyzespół taneczny.Niestety, tak się nie stało.- Uśmiechnęła się smutno, słyszącprzekleństwo, które wyrwało się Callumowi.- Wierzyłam w każde jego kłamstwo.Mówił, że mnie kocha.Obiecywał, że jeśli będę nas utrzymywać, przeznaczyoszczędności na założenie naszej firmy.- I co się stało? - zapytał, gładząc pocieszająco jej ramię.- Zdradził mnie.Potem zagroził, że wyrzuci mnie z przedstawienia, jeśli gozostawię.Kiedy odeszłam, prosząc, żeby oddał mi część pieniędzy, spełnił swoją grozbę.- Przecież to były twoje pieniądze.RLT - %7łyliśmy w związku, chociaż nieformalnym, więc połowa tych pieniędzy była mo-ja.Ale nie chciałam się z nim procesować.On wciąż miał swoje oszczędności, a ja zo-stałam z niczym.Nie było warto.- Pozwól, że się tym zajmę.Ten drań cię wykorzystał!- Nie - ucięła Starr, pragnąc zostawić przeszłość za sobą.- Wyjechałam z Sydney,żeby uciec od tego wszystkiego.Zwiatek ludzi związanych z tańcem nie jest duży.Sergiozna wszystkich, którzy się w nim liczą.Nie mogę ryzykować kariery przez tego łajdaka,nawet gdybym chciała z nim walczyć.- Z pewnością coś da się zrobić.Kontaktowałaś się z prawnikiem?- Przestań.Znów się rządzisz.- Wybacz.To siła przyzwyczajenia - mruknął z niepewną miną.Starr doceniła to, że umiał przeprosić i tak mocno się przejął jej losem.- Sydney to przeszłość.Kiedy zamieszkałam w domku dla gości i zaczęłam dlaciebie pracować, po raz pierwszy od dawna poczułam się bezpieczna.- Możesz zostać, jak długo chcesz.- zapewnił natychmiast.Uciszyła go spojrzeniem.- Nie chodzi o domek dla gości - powiedziała.- Tylko o ciebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl