[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Kloss poprosił o rysopis i tamten powiedział: blondyn", Klossjuż wiedział, że ma do czynienia z bluffem, ale jeszcze nie mógł pojąć jego istoty.Bartek nafotografiach z listów gończych był blondynem, od blisko roku ma przyciemnione włosy.Alejądro zeznań Wasiaka (takie nazwisko i pseudonim Grzmot" podał zatrzymany) tkwiło wczym innym.Otóż Wasiak twierdził, że Bartek miał się wkrótce spotkać z kobietąwspółpracującą od dawna z bolszewickim wywiadem.Ta kobieta jest podobno młoda,niedawno przyjechała do tego miasta, w którym była już kiedyś i właśnie wtedy zostałazwerbowana.Wasiak zna jeszcze imię tej dziewczyny.Oczywiście - Edyta.Kloss uśmiechnąłsię.Pedanteria Brunnera jest zabawna.120Kazał odesłać Wasiaka, siadł naprzeciw Brunnera i bez pytania sięgnął po następnecygaro.Chwilę palił w milczeniu, zrozumiał już prawie wszystko, brak mu było tylko jednegoelementu.I wtedy przypomniał sobie wydarzenia, błahe na pozór, na które wówczas niezwrócił uwagi.Brunner z kieliszkiem podszedł do Edyty, nagle upuścił szkło, schylił się izbierał je niezgrabnie drżącymi rękami.Myślał, że Brunner był po prostu bardzo pijany.Teraz wie, rozumie, że Brunner poznał Edytę i ona jego rozpoznała.Ostatnie ogniwo zagadki.Pojmuje teraz, dlaczego Edyta nie chciała mu powiedzieć o odkryciu, jakiego dokonała.Ciążyło jej to odkrycie, ale nie dopuszczała do siebie myśli, żeby oficer gestapo był tymbandytą, który w ową noc przygniótł jej dłoń obcasem.I jeszcze jedno: nagły skurcz twarzyBrunnera przed kilkunastoma minutami, gdy Kloss uczynił niewinną uwagę o dobrychcygarach, jakie zwykle pali sturmfuehrer.To zabawne, uwaga była naprawdę niewinna.- No i co powiesz teraz? - zmrużył oczy Brunner.Odpędził dłonią niebieskawy dym.- Należy ci się rewanż - odpowiedział z szerokim uśmiechem. Ty mnie niedawnoostrzegałeś, teraz ja cię ostrzegę.Widzisz, idziesz sobie, Brunner, drogą, spostrzegasz coś, cowydaje ci się na przykład jajkiem, takie śliczne, okrąglutkie.Bierzesz to do ręki, a to naglewybucha i urywa ci paluchy.To nie jest jajko, Brunner, to jest granat! Pamiętaj, że ostrzegłcię przyjaciel.Lepiej nie dotykaj tego, poparzysz się ciężko.Czy ta metaforyka nie jest dlaciebie zbyt skomplikowana?- Nie mogę zlekceważyć zeznań tego partyzanta rzekł Brunner.- Możesz mu podyktować inne, tak samo wiarygodne jak te.Zresztą, o ile się znam narzeczy, ten facet długo nie pożyje.- Chciałem, żebyś był po mojej stronie, wolisz być przeciwko mnie?- Nie interesuje mnie ansa, jaką niektóre osoby żywią do blondynek, nie zamierzam siętym interesować.Ale zanim zrobisz lekkomyślny krok, pamiętaj o jajku, które możewybuchnąć w ręku.Tylko tyle, Brunner.I wezmę sobie na drogę jeszcze jedno cygaro, sąnaprawdę świetne.- Tym razem nie darował Brunnerowi.Zdanie o cygarach musiało brzmiećdwuznacznie, o drogich, bardzo dobrych cygarach, których ceny w czasie wojny dochodzą doastronomicznych rozmiarów.Trzeba być bardzo bogatym człowiekiem, żeby pozwolić sobiena palenie takich cygar.Taką treść chciał przekazać Kloss Brunnerowi.Powinien zrozumieć.11W domu znalazł Kurta zajętego praniem firanek, które, odkąd Kloss tu mieszkał, nigdychyba nie były prane.Ani on, ani Kurt nie widzieli w tym nic nienormalnego.- Pani kazała - odpowiedział Kurt na jego pytające spojrzenie, jakby dla nich obu niemogło być wątpliwości, o jaką panią chodzi.Oddał mu też kartkę pozostawioną przez Edytę.Pisała, że ma dyżur do północy i ma nadzieję, że Kloss ją tam odwiedzi.Zamierzał pójść odrazu, natychmiast po zjedzeniu obiadu przyniesionego przez Kurta z kasyna, ale wezwano godo sztabu i harował niemal do dziesiątej przy mapach, na które trzeba było nanieść dane okoncentracji sił rosyjskich nad Wisłą, dostarczone niedawno przez samoloty zwiadowcze.Jużw drodze przez tory, kiedy zagapiwszy się omal nie wpadł pod manewrującą lokomotywę,przypomniał sobie, że wcale tego nie planując, znajdzie się w pobliżu przygotowanej akcji nawiadukt.Spojrzał w tamtą stronę, jakby w obawie, czy nie dostrzeże czegoś, co mogłobypokrzyżować akcję, ale wszystko wskazywało na to, że Niemcy nie spodziewają się niczego.Co prawda wachman przytupywał przy wjezdzie na wiadukt, tam, gdzie z plątaniny szynstacji rozrządowej wyodrębniają się dwa tory przerzucone przez wiadukt, wiodące w stronęfrontu.Aoskot przejeżdżającego parowozu zagłuszył kroki Klossa, kiedy wchodził do pokojutelefonistek.Stanął za plecami Edyty i delikatnie dotknął ręką jej twarzy.121-Hans! -zawołała ucieszona.-Jaki jesteś zimny.Cieszę się, że przyszedłeś.Byłam takaniespokojna.-Teraz możesz już być spokojna, Edyto - powiedział poważnie.Bez przerwy niemal dzwoniły telefony.Edyta zajęta była wkładaniem i wyjmowaniemwtyczek.Podsunęła mu bloki ołówek.- %7łeby ci się nie nudziło, będziesz moją sekretarką.Kloss otwiera blok, widzi wetkniętetam zdjęcie, chce je włożyć gdzie indziej, ale Edyta nie pozwala.-Nie poznajesz? Przecież to zdjęcie, które przysłałeś mi z Królewca.Przyglądał się chwilę temu obcemu chłopakowi.On w tym wieku wyglądał chyba inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kiedy Kloss poprosił o rysopis i tamten powiedział: blondyn", Klossjuż wiedział, że ma do czynienia z bluffem, ale jeszcze nie mógł pojąć jego istoty.Bartek nafotografiach z listów gończych był blondynem, od blisko roku ma przyciemnione włosy.Alejądro zeznań Wasiaka (takie nazwisko i pseudonim Grzmot" podał zatrzymany) tkwiło wczym innym.Otóż Wasiak twierdził, że Bartek miał się wkrótce spotkać z kobietąwspółpracującą od dawna z bolszewickim wywiadem.Ta kobieta jest podobno młoda,niedawno przyjechała do tego miasta, w którym była już kiedyś i właśnie wtedy zostałazwerbowana.Wasiak zna jeszcze imię tej dziewczyny.Oczywiście - Edyta.Kloss uśmiechnąłsię.Pedanteria Brunnera jest zabawna.120Kazał odesłać Wasiaka, siadł naprzeciw Brunnera i bez pytania sięgnął po następnecygaro.Chwilę palił w milczeniu, zrozumiał już prawie wszystko, brak mu było tylko jednegoelementu.I wtedy przypomniał sobie wydarzenia, błahe na pozór, na które wówczas niezwrócił uwagi.Brunner z kieliszkiem podszedł do Edyty, nagle upuścił szkło, schylił się izbierał je niezgrabnie drżącymi rękami.Myślał, że Brunner był po prostu bardzo pijany.Teraz wie, rozumie, że Brunner poznał Edytę i ona jego rozpoznała.Ostatnie ogniwo zagadki.Pojmuje teraz, dlaczego Edyta nie chciała mu powiedzieć o odkryciu, jakiego dokonała.Ciążyło jej to odkrycie, ale nie dopuszczała do siebie myśli, żeby oficer gestapo był tymbandytą, który w ową noc przygniótł jej dłoń obcasem.I jeszcze jedno: nagły skurcz twarzyBrunnera przed kilkunastoma minutami, gdy Kloss uczynił niewinną uwagę o dobrychcygarach, jakie zwykle pali sturmfuehrer.To zabawne, uwaga była naprawdę niewinna.- No i co powiesz teraz? - zmrużył oczy Brunner.Odpędził dłonią niebieskawy dym.- Należy ci się rewanż - odpowiedział z szerokim uśmiechem. Ty mnie niedawnoostrzegałeś, teraz ja cię ostrzegę.Widzisz, idziesz sobie, Brunner, drogą, spostrzegasz coś, cowydaje ci się na przykład jajkiem, takie śliczne, okrąglutkie.Bierzesz to do ręki, a to naglewybucha i urywa ci paluchy.To nie jest jajko, Brunner, to jest granat! Pamiętaj, że ostrzegłcię przyjaciel.Lepiej nie dotykaj tego, poparzysz się ciężko.Czy ta metaforyka nie jest dlaciebie zbyt skomplikowana?- Nie mogę zlekceważyć zeznań tego partyzanta rzekł Brunner.- Możesz mu podyktować inne, tak samo wiarygodne jak te.Zresztą, o ile się znam narzeczy, ten facet długo nie pożyje.- Chciałem, żebyś był po mojej stronie, wolisz być przeciwko mnie?- Nie interesuje mnie ansa, jaką niektóre osoby żywią do blondynek, nie zamierzam siętym interesować.Ale zanim zrobisz lekkomyślny krok, pamiętaj o jajku, które możewybuchnąć w ręku.Tylko tyle, Brunner.I wezmę sobie na drogę jeszcze jedno cygaro, sąnaprawdę świetne.- Tym razem nie darował Brunnerowi.Zdanie o cygarach musiało brzmiećdwuznacznie, o drogich, bardzo dobrych cygarach, których ceny w czasie wojny dochodzą doastronomicznych rozmiarów.Trzeba być bardzo bogatym człowiekiem, żeby pozwolić sobiena palenie takich cygar.Taką treść chciał przekazać Kloss Brunnerowi.Powinien zrozumieć.11W domu znalazł Kurta zajętego praniem firanek, które, odkąd Kloss tu mieszkał, nigdychyba nie były prane.Ani on, ani Kurt nie widzieli w tym nic nienormalnego.- Pani kazała - odpowiedział Kurt na jego pytające spojrzenie, jakby dla nich obu niemogło być wątpliwości, o jaką panią chodzi.Oddał mu też kartkę pozostawioną przez Edytę.Pisała, że ma dyżur do północy i ma nadzieję, że Kloss ją tam odwiedzi.Zamierzał pójść odrazu, natychmiast po zjedzeniu obiadu przyniesionego przez Kurta z kasyna, ale wezwano godo sztabu i harował niemal do dziesiątej przy mapach, na które trzeba było nanieść dane okoncentracji sił rosyjskich nad Wisłą, dostarczone niedawno przez samoloty zwiadowcze.Jużw drodze przez tory, kiedy zagapiwszy się omal nie wpadł pod manewrującą lokomotywę,przypomniał sobie, że wcale tego nie planując, znajdzie się w pobliżu przygotowanej akcji nawiadukt.Spojrzał w tamtą stronę, jakby w obawie, czy nie dostrzeże czegoś, co mogłobypokrzyżować akcję, ale wszystko wskazywało na to, że Niemcy nie spodziewają się niczego.Co prawda wachman przytupywał przy wjezdzie na wiadukt, tam, gdzie z plątaniny szynstacji rozrządowej wyodrębniają się dwa tory przerzucone przez wiadukt, wiodące w stronęfrontu.Aoskot przejeżdżającego parowozu zagłuszył kroki Klossa, kiedy wchodził do pokojutelefonistek.Stanął za plecami Edyty i delikatnie dotknął ręką jej twarzy.121-Hans! -zawołała ucieszona.-Jaki jesteś zimny.Cieszę się, że przyszedłeś.Byłam takaniespokojna.-Teraz możesz już być spokojna, Edyto - powiedział poważnie.Bez przerwy niemal dzwoniły telefony.Edyta zajęta była wkładaniem i wyjmowaniemwtyczek.Podsunęła mu bloki ołówek.- %7łeby ci się nie nudziło, będziesz moją sekretarką.Kloss otwiera blok, widzi wetkniętetam zdjęcie, chce je włożyć gdzie indziej, ale Edyta nie pozwala.-Nie poznajesz? Przecież to zdjęcie, które przysłałeś mi z Królewca.Przyglądał się chwilę temu obcemu chłopakowi.On w tym wieku wyglądał chyba inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]