[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Owszem, potrzebuję wakacji, ale nie z nim, tylko z dala odniego! - zaprotestowała Kit.- Nie chcę go!- Kłamczucha - syknęła Susannah, podnosząc dłoń.- Masz rację.- wyszeptała zdruzgotana Kit.Z wahaniem, powoli uniosła drżącą rękę.W tej samej chwilirozległo się stuknięcie młotkiem.- Sprzedane! - obwieścił uroczystym głosem licytator.-Szczęśliwym nabywcą jest pani o kasztanowych włosach, siedząca pomojej prawej stronie.Gratuluję i życzę miłych wrażeń z pobytu nawysepce Paradise!SRROZDZIAA DZIESITYKit opuściła czym prędzej rękę, wiedziała jednak, że Jarrettdostrzegł ten gest.Już sobie wyobrażała, jak się z niej naśmiewał wduchu.Na szczęście moment szaleństwa już minął, mogła znowutrzezwo myśleć.Wdzięczna była opatrzności, że nie wykupiła tejrandki, bo gdyby spędziła z Jarrettem dwa tygodnie na tej cudownejwysepce, do końca życia żałowałaby, że jej szczęście nie mogło trwaćdłużej.I tak będziesz do końca życia tego żałować, odezwał się w niejbuntowniczy głos.A tak przynajmniej miałabyś co wspominać.Jarrett zszedł po schodkach ze sceny, na której pozostał jedynieprowadzący aukcję, więc Kit pospieszyła, aby podziękowaćzgromadzonym.- Mam nadzieję, że dla wszystkich państwa był to udany wieczór.Zapraszamy, aby zostali państwo z nami jeszcze trochę i skorzystali ztej okazji, by poznać bliżej bohaterów wieczoru - zakończyła zuśmiechem.W sali rozbłysły światła, zaś publiczność zaczęła bić brawo.Kit,która najchętniej uciekłaby do domu, zeszła ze sceny, czując się wobowiązku osobiście podziękować jak największej liczbie uczestnikówaukcji za ich wkład w to szlachetne dzieło.Co bardziej odważni spośród kawalerów opuścili już część salizarezerwowaną tylko dla nich i udali się na poszukiwanie pań, zSRktórymi mieli się udać na randki.Z kolei co bardziej rezolutneuczestniczki licytacji przeciskały się przez tłum, aby przedstawić sięmężczyznom, o których się starały.Powstał więc taki rozgardiasz, żeKit, chcąc nie chcąc, stanęła w miejscu, nie wiedziała bowiem, do kogopowinna podejść na początku.Odruchowo odszukała wzrokiemJarretta.Wciąż siedział na swym krześle, opierając łokieć na stole.Wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń, sprawiając przytym wrażenie smutnego, a może nawet nieszczęśliwego.Oczywiścienatychmiast skarciła się za tego typu myśli, bo fakt, iż siedziałspokojnie, podczas gdy wszyscy wokół niego kręcili się w tę i zpowrotem, nie oznaczał jeszcze, że jest on rozczarowany wynikiemaukcji.Zdecydowała, że najlepiej będzie, gdy w ogóle zignoruje jegoobecność, więc wdała się w rozmowę ze stojącymi nieopodalkawalerami.Nie spostrzegła, że wstał ze swego miejsca, zauważyła godopiero, gdy znalazł się obok niej.- Wiesz, Kitten, jeśli chcesz w przyszłości kupować coś nalicytacjach, musisz wyćwiczyć najpierw refleks - poradził.- A kto powiedział, że zamierzam cokolwiek kupować naaukcjach? - zapytała, uśmiechając się do jednej z uczestniczek licytacji.- Może się mylę, ale gotów jestem przysiąc, że widziałem, jakpodniosłaś rękę dokładnie w chwili, gdy licytator opuścił młotek.- Ach, o to ci chodzi? - Starała się, aby jej głos brzmiałnonszalancko.- Wiedziałam, że będzie ci przykro, jeśli w ogóle niewezmę udziału w aukcji, więc zgłosiłam się, żeby sprawić ciSRprzyjemność.- Jaka szkoda, że to nie ty wygrałaś.Moglibyśmy się tak dobrzebawić.- stwierdził cichym, kuszącym głosem.Kit czuła, jak po jej plecach przebiegł dreszczyk na myśl o tym,jak cudownie byłoby spędzić z nim dwa tygodnie na rajskiej wysepce.- Nie martw się, jeśli szczęście ci dopisze, będziesz miał taksympatyczne towarzystwo, że szybko o mnie zapomnisz - odparła,próbując ukryć drżenie głosu.- Naprawdę miałem nadzieję, że to będziesz ty, Kitten - wyznałniespodziewanie z taką szczerością, że jej serce zamarło na moment.Czy to możliwe, aby naprawdę tak sądził? Bała się uwierzyć wewłasne szczęście.Zresztą i tak Jarrett zobowiązany był odbyć tę podróżz ową piękną kobietą o kasztanowych włosach.Jeśli jednak popowrocie nie zmieni zdania.Nie śmiała chować w sercu nadziei, żemoże jest dla nich jakaś szansa.- Może jeśli ładnie poprosisz tę panią, zgodzi się odsprzedać ciswą wygraną? - zasugerował, jak gdyby czytał w jej myślach.- Sam ją najpierw zapytaj.Moja oferta nie uległa zmianie, jestemw stanie zapłacić czternaście dolarów - przypomniała, uśmiechając sięblado.- I siedemdziesiąt trzy centy - przypomniał.- Zobaczymy, czy towystarczy.To powiedziawszy, powolnym krokiem ruszył w kierunkuprzejścia, znajdującego się na środku sali.Kit pokręciła z rezygnacją głową, po czym odwróciła się kuSRgrupce kawalerów, którzy jako ostatni nie opuścili jeszcze sektora,zarezerwowanego dla nich.- Jeszcze musimy przeżyć część nieoficjalną - dobiegł jąniezadowolony głos jednego z nich.- A ja sądziłem, że randka wciemno to najgorsza rzecz, jaka może mi się przytrafić.- Hej, nie było tak zle - pocieszył go stojący obok kolega.-Nawet się cieszę, że Webster zmusił mnie, żebym się zgłosił.- Och, bo ty nie masz co narzekać.- Szturchnął go inny.-Widziałem babki, które się o ciebie starały.Ja to dopiero mam się czymmartwić.Niech ja tylko dorwę tego Webstera! Gdyby nie jego szantaż,za żadne skarby świata bym się tu nie zjawił.Kit nie mogła uwierzyć własnym uszom.Jarrett szantażowałswych kolegów i przymuszał ich, aby wzięli udział w aukcji? A więcnie wierzył, że sama jest w stanie osiągnąć sukces, co znaczyło, że taknaprawdę nie dał jej szansy zadośćuczynienia za fiasko, jakimzakończył się pokaz mody.Nie pozwolił jej udowodnić, że stać ją nazorganizowanie aukcji, która przyniosłaby znaczny dochód.Teraz nagle przestało ją dziwić, że ni z tego, ni z owego tak wielukawalerów domagało się, aby umieściła ich na liście biorących udziałw aukcji.Jarrett ich do tego zmusił.Niewątpliwie zadbał również o to,aby bilety zostały co do jednego wyprzedane.Tak więc to jemunależało przypisywać sukces, jaki odnieśli tego wieczoru, onanajwyrazniej nie przyłożyła do niego ręki, choć jeszcze przed godzinąwydawało jej się, iż było inaczej.I pomyśleć, że tak długo obawiała sięaktu sabotażu ze strony Jarretta, a tymczasem dopiął on swego,SRuciekając się do podstępu, dzięki któremu całkowicie uśpił jej czujność.Działając za jej plecami, pozbawił ją wiarygodności orazwszelkich zasług, jakie mogłaby sobie przypisać w związku zsukcesem tej kampanii.- Kitten - odezwał się Jarrett, stając za nią.- Chciałbym, żebyśpoznała Nancy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Owszem, potrzebuję wakacji, ale nie z nim, tylko z dala odniego! - zaprotestowała Kit.- Nie chcę go!- Kłamczucha - syknęła Susannah, podnosząc dłoń.- Masz rację.- wyszeptała zdruzgotana Kit.Z wahaniem, powoli uniosła drżącą rękę.W tej samej chwilirozległo się stuknięcie młotkiem.- Sprzedane! - obwieścił uroczystym głosem licytator.-Szczęśliwym nabywcą jest pani o kasztanowych włosach, siedząca pomojej prawej stronie.Gratuluję i życzę miłych wrażeń z pobytu nawysepce Paradise!SRROZDZIAA DZIESITYKit opuściła czym prędzej rękę, wiedziała jednak, że Jarrettdostrzegł ten gest.Już sobie wyobrażała, jak się z niej naśmiewał wduchu.Na szczęście moment szaleństwa już minął, mogła znowutrzezwo myśleć.Wdzięczna była opatrzności, że nie wykupiła tejrandki, bo gdyby spędziła z Jarrettem dwa tygodnie na tej cudownejwysepce, do końca życia żałowałaby, że jej szczęście nie mogło trwaćdłużej.I tak będziesz do końca życia tego żałować, odezwał się w niejbuntowniczy głos.A tak przynajmniej miałabyś co wspominać.Jarrett zszedł po schodkach ze sceny, na której pozostał jedynieprowadzący aukcję, więc Kit pospieszyła, aby podziękowaćzgromadzonym.- Mam nadzieję, że dla wszystkich państwa był to udany wieczór.Zapraszamy, aby zostali państwo z nami jeszcze trochę i skorzystali ztej okazji, by poznać bliżej bohaterów wieczoru - zakończyła zuśmiechem.W sali rozbłysły światła, zaś publiczność zaczęła bić brawo.Kit,która najchętniej uciekłaby do domu, zeszła ze sceny, czując się wobowiązku osobiście podziękować jak największej liczbie uczestnikówaukcji za ich wkład w to szlachetne dzieło.Co bardziej odważni spośród kawalerów opuścili już część salizarezerwowaną tylko dla nich i udali się na poszukiwanie pań, zSRktórymi mieli się udać na randki.Z kolei co bardziej rezolutneuczestniczki licytacji przeciskały się przez tłum, aby przedstawić sięmężczyznom, o których się starały.Powstał więc taki rozgardiasz, żeKit, chcąc nie chcąc, stanęła w miejscu, nie wiedziała bowiem, do kogopowinna podejść na początku.Odruchowo odszukała wzrokiemJarretta.Wciąż siedział na swym krześle, opierając łokieć na stole.Wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń, sprawiając przytym wrażenie smutnego, a może nawet nieszczęśliwego.Oczywiścienatychmiast skarciła się za tego typu myśli, bo fakt, iż siedziałspokojnie, podczas gdy wszyscy wokół niego kręcili się w tę i zpowrotem, nie oznaczał jeszcze, że jest on rozczarowany wynikiemaukcji.Zdecydowała, że najlepiej będzie, gdy w ogóle zignoruje jegoobecność, więc wdała się w rozmowę ze stojącymi nieopodalkawalerami.Nie spostrzegła, że wstał ze swego miejsca, zauważyła godopiero, gdy znalazł się obok niej.- Wiesz, Kitten, jeśli chcesz w przyszłości kupować coś nalicytacjach, musisz wyćwiczyć najpierw refleks - poradził.- A kto powiedział, że zamierzam cokolwiek kupować naaukcjach? - zapytała, uśmiechając się do jednej z uczestniczek licytacji.- Może się mylę, ale gotów jestem przysiąc, że widziałem, jakpodniosłaś rękę dokładnie w chwili, gdy licytator opuścił młotek.- Ach, o to ci chodzi? - Starała się, aby jej głos brzmiałnonszalancko.- Wiedziałam, że będzie ci przykro, jeśli w ogóle niewezmę udziału w aukcji, więc zgłosiłam się, żeby sprawić ciSRprzyjemność.- Jaka szkoda, że to nie ty wygrałaś.Moglibyśmy się tak dobrzebawić.- stwierdził cichym, kuszącym głosem.Kit czuła, jak po jej plecach przebiegł dreszczyk na myśl o tym,jak cudownie byłoby spędzić z nim dwa tygodnie na rajskiej wysepce.- Nie martw się, jeśli szczęście ci dopisze, będziesz miał taksympatyczne towarzystwo, że szybko o mnie zapomnisz - odparła,próbując ukryć drżenie głosu.- Naprawdę miałem nadzieję, że to będziesz ty, Kitten - wyznałniespodziewanie z taką szczerością, że jej serce zamarło na moment.Czy to możliwe, aby naprawdę tak sądził? Bała się uwierzyć wewłasne szczęście.Zresztą i tak Jarrett zobowiązany był odbyć tę podróżz ową piękną kobietą o kasztanowych włosach.Jeśli jednak popowrocie nie zmieni zdania.Nie śmiała chować w sercu nadziei, żemoże jest dla nich jakaś szansa.- Może jeśli ładnie poprosisz tę panią, zgodzi się odsprzedać ciswą wygraną? - zasugerował, jak gdyby czytał w jej myślach.- Sam ją najpierw zapytaj.Moja oferta nie uległa zmianie, jestemw stanie zapłacić czternaście dolarów - przypomniała, uśmiechając sięblado.- I siedemdziesiąt trzy centy - przypomniał.- Zobaczymy, czy towystarczy.To powiedziawszy, powolnym krokiem ruszył w kierunkuprzejścia, znajdującego się na środku sali.Kit pokręciła z rezygnacją głową, po czym odwróciła się kuSRgrupce kawalerów, którzy jako ostatni nie opuścili jeszcze sektora,zarezerwowanego dla nich.- Jeszcze musimy przeżyć część nieoficjalną - dobiegł jąniezadowolony głos jednego z nich.- A ja sądziłem, że randka wciemno to najgorsza rzecz, jaka może mi się przytrafić.- Hej, nie było tak zle - pocieszył go stojący obok kolega.-Nawet się cieszę, że Webster zmusił mnie, żebym się zgłosił.- Och, bo ty nie masz co narzekać.- Szturchnął go inny.-Widziałem babki, które się o ciebie starały.Ja to dopiero mam się czymmartwić.Niech ja tylko dorwę tego Webstera! Gdyby nie jego szantaż,za żadne skarby świata bym się tu nie zjawił.Kit nie mogła uwierzyć własnym uszom.Jarrett szantażowałswych kolegów i przymuszał ich, aby wzięli udział w aukcji? A więcnie wierzył, że sama jest w stanie osiągnąć sukces, co znaczyło, że taknaprawdę nie dał jej szansy zadośćuczynienia za fiasko, jakimzakończył się pokaz mody.Nie pozwolił jej udowodnić, że stać ją nazorganizowanie aukcji, która przyniosłaby znaczny dochód.Teraz nagle przestało ją dziwić, że ni z tego, ni z owego tak wielukawalerów domagało się, aby umieściła ich na liście biorących udziałw aukcji.Jarrett ich do tego zmusił.Niewątpliwie zadbał również o to,aby bilety zostały co do jednego wyprzedane.Tak więc to jemunależało przypisywać sukces, jaki odnieśli tego wieczoru, onanajwyrazniej nie przyłożyła do niego ręki, choć jeszcze przed godzinąwydawało jej się, iż było inaczej.I pomyśleć, że tak długo obawiała sięaktu sabotażu ze strony Jarretta, a tymczasem dopiął on swego,SRuciekając się do podstępu, dzięki któremu całkowicie uśpił jej czujność.Działając za jej plecami, pozbawił ją wiarygodności orazwszelkich zasług, jakie mogłaby sobie przypisać w związku zsukcesem tej kampanii.- Kitten - odezwał się Jarrett, stając za nią.- Chciałbym, żebyśpoznała Nancy [ Pobierz całość w formacie PDF ]