[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bliss rzuciłaokiem na swój grafik, wchodząc pospiesznie przez szkolne drzwi,lśniące złocistym mosiądzem i szkłem.Dzisiaj miała angielski irozszerzoną historię Ameryki.Jutro - niemiecki i biologię.W środę -nauki społeczne, żadnych egzaminów w czwartek, a w piątek tylkoustny francuski.Idąc wielkimi schodami na trzecie piętro, zauważyła, żewszystkie dziewczęta ubrane są w spodnie do jogi, T-shirty i znoszonebotki, podczas gdy chłopcy paradują w wyblakłych podkoszulkach,dziurawych dżinsach i trampkach.Co się stało? Ona była ubrana jak zawsze: obcisłe dżinsy-rurki,wepchnięte w sięgające do kolan pirackie" botki z klamerkami, isweter Stelli McCartney na marszczonej bluzie Dereka Lama.Dlaczego wszyscy wyglądali, jakby wstali nie przytomni z łóżka iubierali się po omacku?- Cześć, Bliss! - Krzyknęła Mimi, wybiegając z biblioteki nadrugim piętrze.Bliss ze zdumieniem zobaczyła Mimi w stroju, którego nie;powinna była dać sobie założyć, póki żyje.Długie blond włosściągnęła krzykliwą, czerwono-niebieską bandaną, niemal nie miałamakijażu (Bliss zauważyła nawet malutki pryszcz na jej podbródku).Obszerny T-shirt z godłem drużyny lacrosse'a, pożyczony od brata,wisiał na jej drobnej sylwetce, a stroju dopełniały flanelowe,przypominające piżamę spodnie i wygodne włóczkowe klapki.- Cześć! - Odpowiedziała Bliss.60- Nie mam czasu, spóznię się na chemię.- Wyjaśniła Mimi,zbiegając po schodach i klapiąc pantoflami po marmurze.- Dopiero przyszłaś? - Zapytała Soos Kemble, wychodząc zaMimi.Miała na sobie za duży podkoszulek z napisem Oxford" iluzne dżersejowe legginsy, a jej jasne włosy były pozwijane.Ta samadziewczyna przychodziła zazwyczaj do szkoły z idealniewymodelowaną fryzurą, w najdroższych markowych ciuchach.- Tak.- Wzruszyła ramionami Bliss.- A co?- Wszyscy są tu od świtu.- Ziewnęła Soos.- Tylko tak możnazająć najlepsze miejscówki w bibliotece w czasie egzaminów.To ciekawe, pomyślała Bliss.Nigdy do końca nie rozumiałaniepisanych zasad rządzących Duchesne, ale najwyrazniej wyglądaniejak kujon" było krzykiem mody podczas egzaminów.Należałosprawiać wrażenie, że zakuwało się dzień i noc do tych stów, traktującje ze śmiertelną powagą.Nawet hiperinteligentni błękitnokrwiścimusieli się uczyć.Bliss obiecała sobie, że następnego dnia pojawi się w szkole wswojej najstarszej piżamie.Nienawidziła wyróżniać się na tle otoczenia.Po raz kolejnywszyscy mogli zobaczyć, że ona, w odróżnieniu od swoich kolegów,nie uczęszczała do Duchesne od żłobka.Czy zawsze będzieniedoinformowaną outsiderką? Zastanowiła się, czy powinno jązezłościć to, że Mimi nie uprzedziła jej o nieformalnym stroju, aleuświadomiła sobie, że Mimi ma pewnie lepsze rzeczy do roboty, niżdoradzać jej, co powinna włożyć na egzamin.Kiedy Bliss pojawiła się w sali historycznej, niemal wszyscy wklasie siedzieli już na swoich miejscach, czekając, aż nauczyciel rozdaim testy.Bliss usiadła na końcu, rozglądając się za Schuyler iOliverem.Chciała podzielić się z nimi wiadomością o powrocieDylana.Nawet, jeśli Mimi jej nie wierzyła, oni uwierzyliby na pewno.Ale nie miała szczęścia.61Przypomniała sobie, że oboje dostali pozwolenie na wcześniejszeprzystąpienie do egzaminów, żeby mogli pojechać na dwa tygodnie doWenecji.Szczęściarze.Bliss spojrzała na niebieski zeszyt do esejów.Pierwsze pytaniedotyczyło podróży Mayflower", pielgrzymów i założenia trzynastukolonii.Ponieważ sama to przeżyła, wystarczyło zamknąć oczy i jużmogła zobaczyć ich położone na odludziu osady.Była pewna, żedostanie maksimum punktów.Wstała i oddała esej, przekonana, że poszło jej doskonale: Będącytakże w jej klasie Jack Force uśmiechnął się przyjaznie, oddając swojąpracę tuż po niej.Przytrzymał jej drzwi i wyszli razem.- Jak poszło? - Zapytał, kiedy znalezli się na korytarzu, przyschodach.- Zwietnie.- Odparła.- Miałam poczucie, że ściągam.no wiesz.Skinął głową.- Wiem, co chcesz powiedzieć.Wystarczy zamknąć oczy, nie?- Zupełnie jakbyśmy ściągali z podręcznika.- Zgodziła się Bliss.- Wiesz, w sumie nie musimy koniecznie z tego korzystać.-Mruknął Jack.- Co mówisz? - Nie dosłyszała Bliss.- Nic takiego.- Wzruszył ramionami.Miał nieobecny wyraztwarzy i Bliss zastanawiała się, co się z nim dzieje.Nie znała goszczególnie dobrze, mimo że często przebywała w jego towarzystwie,bo Mimi lubiła mieć brata obok siebie.- Powodzenia na egzaminach.- Jack po koleżeńsku klepnął ją poplecach.- Wzajemnie.- Odparła Bliss.Spojrzała na zegarek.Miała kilkagodzin do następnego egzaminu.Może powinna kupić jakąśprzekąskę w delikatesach na rogu i spróbować znalezć miejsce wbibliotece - o ile zostały jeszcze jakiekolwiek niezajęte.Kiedy schodziła po schodach, zrównała się z nią dziewczyna.- Tak? - Uniosła brew Bliss.62To była Ava Brenton, także drugoklasistka, czerwonokrwita, alemimo to bardzo popularna.Niemal wszyscy jej przyjaciele byli błękitnokrwistymi, choć onao tym nie wiedziała.Bliss zauważyła na jej szyi charakterystycznyślad, świadczący o tym, że Jaime Kip, jej błękitnokrwisty chłopak,uczynił ją swoją familiantką.Interesujące.- Bliss, można na chwilę? - Zapytała Ava, wpychając kosmykwłosów za ucho.Miała na sobie cienki T- shirt z długimi rękawamiAmerican Apparel, a pod spodem ciepły szary podkoszulek ikoszykarskie szorty swojego chłopaka.- Jasne.- Wiesz coś o tej imprezie, którą Mimi i Jack robią w przyszłymtygodniu?Bliss rozejrzała się niepewnie.- Ja.- Spoko.Znaczy, Jaime naprawdę ostatnio świruje.Rozumiem, żeidzie na ten bal w St.Regis z rodzicami - serio, koszmarny obciach,nie? Ale nie wiem, czemu mnie nie zaprosił na after party.- Przykro mi.- Bliss czuła się niezręcznie.Nie znosiła sytuacji,kiedy ludziom odmawia się przyjemności.Pamiętała, jak wyglądałojej życie, zanim Mimi wzięła ją pod swoje skrzydła.Nie miała serca w takim samym stylu wykluczać innych.To byłopłytkie, snobistyczne i pasowało do Mimi.Na pewno nie leżało wnaturze Bliss.Poza tym, co za różnica? Może i Bal Czterystu był tylkodla błękitnokrwistych, ale after party miało być dla nastolatków.Zdaniem Bliss, im więcej osób, tym lepsza zabawa.Jeśli ktoś miałochotę przyjść, to niby, czemu należało mu tego zabraniać?- Ja tylko.tylko.znaczy, wiem, że wszyscy dostanązaproszenie.- Ava przygryzła wargi.- A jeśli ja nie dostanę.- O północy, w Angel Orensanz Center.- Wypaliła Bliss.- Tobędzie bal maskowy.Musisz mieć jakąś maskę, coś w styluprzebrania, żeby wejść.Na twarzy Avy pojawił się uśmiech zachwytu.63- Dzięki, Bliss.Jesteś NIESAMOWITA.Szlag.Poniosło ją i ma, czego chciała.Zaprosiła czerwonokrwistą naimprezę.Mimi naprawdę się wkurzy.64ROZDZIAA 10ROZDZIAA 10Nadzieja.Wszystko to było beznadziejne.Jej dziadek okazał siębezużyteczny: wystraszony staruszek, dla którego w życiu liczą siętylko jego książki i porto.Czego właściwie się spodziewała?Nauczyciela, przewodnika, opiekuna.ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Bliss rzuciłaokiem na swój grafik, wchodząc pospiesznie przez szkolne drzwi,lśniące złocistym mosiądzem i szkłem.Dzisiaj miała angielski irozszerzoną historię Ameryki.Jutro - niemiecki i biologię.W środę -nauki społeczne, żadnych egzaminów w czwartek, a w piątek tylkoustny francuski.Idąc wielkimi schodami na trzecie piętro, zauważyła, żewszystkie dziewczęta ubrane są w spodnie do jogi, T-shirty i znoszonebotki, podczas gdy chłopcy paradują w wyblakłych podkoszulkach,dziurawych dżinsach i trampkach.Co się stało? Ona była ubrana jak zawsze: obcisłe dżinsy-rurki,wepchnięte w sięgające do kolan pirackie" botki z klamerkami, isweter Stelli McCartney na marszczonej bluzie Dereka Lama.Dlaczego wszyscy wyglądali, jakby wstali nie przytomni z łóżka iubierali się po omacku?- Cześć, Bliss! - Krzyknęła Mimi, wybiegając z biblioteki nadrugim piętrze.Bliss ze zdumieniem zobaczyła Mimi w stroju, którego nie;powinna była dać sobie założyć, póki żyje.Długie blond włosściągnęła krzykliwą, czerwono-niebieską bandaną, niemal nie miałamakijażu (Bliss zauważyła nawet malutki pryszcz na jej podbródku).Obszerny T-shirt z godłem drużyny lacrosse'a, pożyczony od brata,wisiał na jej drobnej sylwetce, a stroju dopełniały flanelowe,przypominające piżamę spodnie i wygodne włóczkowe klapki.- Cześć! - Odpowiedziała Bliss.60- Nie mam czasu, spóznię się na chemię.- Wyjaśniła Mimi,zbiegając po schodach i klapiąc pantoflami po marmurze.- Dopiero przyszłaś? - Zapytała Soos Kemble, wychodząc zaMimi.Miała na sobie za duży podkoszulek z napisem Oxford" iluzne dżersejowe legginsy, a jej jasne włosy były pozwijane.Ta samadziewczyna przychodziła zazwyczaj do szkoły z idealniewymodelowaną fryzurą, w najdroższych markowych ciuchach.- Tak.- Wzruszyła ramionami Bliss.- A co?- Wszyscy są tu od świtu.- Ziewnęła Soos.- Tylko tak możnazająć najlepsze miejscówki w bibliotece w czasie egzaminów.To ciekawe, pomyślała Bliss.Nigdy do końca nie rozumiałaniepisanych zasad rządzących Duchesne, ale najwyrazniej wyglądaniejak kujon" było krzykiem mody podczas egzaminów.Należałosprawiać wrażenie, że zakuwało się dzień i noc do tych stów, traktującje ze śmiertelną powagą.Nawet hiperinteligentni błękitnokrwiścimusieli się uczyć.Bliss obiecała sobie, że następnego dnia pojawi się w szkole wswojej najstarszej piżamie.Nienawidziła wyróżniać się na tle otoczenia.Po raz kolejnywszyscy mogli zobaczyć, że ona, w odróżnieniu od swoich kolegów,nie uczęszczała do Duchesne od żłobka.Czy zawsze będzieniedoinformowaną outsiderką? Zastanowiła się, czy powinno jązezłościć to, że Mimi nie uprzedziła jej o nieformalnym stroju, aleuświadomiła sobie, że Mimi ma pewnie lepsze rzeczy do roboty, niżdoradzać jej, co powinna włożyć na egzamin.Kiedy Bliss pojawiła się w sali historycznej, niemal wszyscy wklasie siedzieli już na swoich miejscach, czekając, aż nauczyciel rozdaim testy.Bliss usiadła na końcu, rozglądając się za Schuyler iOliverem.Chciała podzielić się z nimi wiadomością o powrocieDylana.Nawet, jeśli Mimi jej nie wierzyła, oni uwierzyliby na pewno.Ale nie miała szczęścia.61Przypomniała sobie, że oboje dostali pozwolenie na wcześniejszeprzystąpienie do egzaminów, żeby mogli pojechać na dwa tygodnie doWenecji.Szczęściarze.Bliss spojrzała na niebieski zeszyt do esejów.Pierwsze pytaniedotyczyło podróży Mayflower", pielgrzymów i założenia trzynastukolonii.Ponieważ sama to przeżyła, wystarczyło zamknąć oczy i jużmogła zobaczyć ich położone na odludziu osady.Była pewna, żedostanie maksimum punktów.Wstała i oddała esej, przekonana, że poszło jej doskonale: Będącytakże w jej klasie Jack Force uśmiechnął się przyjaznie, oddając swojąpracę tuż po niej.Przytrzymał jej drzwi i wyszli razem.- Jak poszło? - Zapytał, kiedy znalezli się na korytarzu, przyschodach.- Zwietnie.- Odparła.- Miałam poczucie, że ściągam.no wiesz.Skinął głową.- Wiem, co chcesz powiedzieć.Wystarczy zamknąć oczy, nie?- Zupełnie jakbyśmy ściągali z podręcznika.- Zgodziła się Bliss.- Wiesz, w sumie nie musimy koniecznie z tego korzystać.-Mruknął Jack.- Co mówisz? - Nie dosłyszała Bliss.- Nic takiego.- Wzruszył ramionami.Miał nieobecny wyraztwarzy i Bliss zastanawiała się, co się z nim dzieje.Nie znała goszczególnie dobrze, mimo że często przebywała w jego towarzystwie,bo Mimi lubiła mieć brata obok siebie.- Powodzenia na egzaminach.- Jack po koleżeńsku klepnął ją poplecach.- Wzajemnie.- Odparła Bliss.Spojrzała na zegarek.Miała kilkagodzin do następnego egzaminu.Może powinna kupić jakąśprzekąskę w delikatesach na rogu i spróbować znalezć miejsce wbibliotece - o ile zostały jeszcze jakiekolwiek niezajęte.Kiedy schodziła po schodach, zrównała się z nią dziewczyna.- Tak? - Uniosła brew Bliss.62To była Ava Brenton, także drugoklasistka, czerwonokrwita, alemimo to bardzo popularna.Niemal wszyscy jej przyjaciele byli błękitnokrwistymi, choć onao tym nie wiedziała.Bliss zauważyła na jej szyi charakterystycznyślad, świadczący o tym, że Jaime Kip, jej błękitnokrwisty chłopak,uczynił ją swoją familiantką.Interesujące.- Bliss, można na chwilę? - Zapytała Ava, wpychając kosmykwłosów za ucho.Miała na sobie cienki T- shirt z długimi rękawamiAmerican Apparel, a pod spodem ciepły szary podkoszulek ikoszykarskie szorty swojego chłopaka.- Jasne.- Wiesz coś o tej imprezie, którą Mimi i Jack robią w przyszłymtygodniu?Bliss rozejrzała się niepewnie.- Ja.- Spoko.Znaczy, Jaime naprawdę ostatnio świruje.Rozumiem, żeidzie na ten bal w St.Regis z rodzicami - serio, koszmarny obciach,nie? Ale nie wiem, czemu mnie nie zaprosił na after party.- Przykro mi.- Bliss czuła się niezręcznie.Nie znosiła sytuacji,kiedy ludziom odmawia się przyjemności.Pamiętała, jak wyglądałojej życie, zanim Mimi wzięła ją pod swoje skrzydła.Nie miała serca w takim samym stylu wykluczać innych.To byłopłytkie, snobistyczne i pasowało do Mimi.Na pewno nie leżało wnaturze Bliss.Poza tym, co za różnica? Może i Bal Czterystu był tylkodla błękitnokrwistych, ale after party miało być dla nastolatków.Zdaniem Bliss, im więcej osób, tym lepsza zabawa.Jeśli ktoś miałochotę przyjść, to niby, czemu należało mu tego zabraniać?- Ja tylko.tylko.znaczy, wiem, że wszyscy dostanązaproszenie.- Ava przygryzła wargi.- A jeśli ja nie dostanę.- O północy, w Angel Orensanz Center.- Wypaliła Bliss.- Tobędzie bal maskowy.Musisz mieć jakąś maskę, coś w styluprzebrania, żeby wejść.Na twarzy Avy pojawił się uśmiech zachwytu.63- Dzięki, Bliss.Jesteś NIESAMOWITA.Szlag.Poniosło ją i ma, czego chciała.Zaprosiła czerwonokrwistą naimprezę.Mimi naprawdę się wkurzy.64ROZDZIAA 10ROZDZIAA 10Nadzieja.Wszystko to było beznadziejne.Jej dziadek okazał siębezużyteczny: wystraszony staruszek, dla którego w życiu liczą siętylko jego książki i porto.Czego właściwie się spodziewała?Nauczyciela, przewodnika, opiekuna.ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]