[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wierzysz, że mógÅ‚bym być zdolny do takiej zbrodni,a jednak postanowiÅ‚aÅ› mnie dziÅ› odszukać? CzyżbyÅ› byÅ‚a ażtak lekkomyÅ›lna?Jak mogÅ‚a wytÅ‚umaczyć swojÄ… niezachwianÄ… wiarÄ™ w Ju­liana? Tym, że ufaÅ‚a, iż nie mógÅ‚by jej skrzywdzić? Nic niebyÅ‚o w stanie zburzyć tej wiary, chociaż dobrze wiedziaÅ‚a, doczego jest zdolny.- Wiem, że nie mógÅ‚byÅ› mnie skrzywdzić.- Już ciÄ™ skrzywdziÅ‚em.Nosisz blizny, które sÄ… tegodowodem.Portia przyÅ‚ożyÅ‚a palce do dwóch niewielkich Å›ladówi poczuÅ‚a lekkie pieczenie.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚a, że zostawiÅ‚a wstążkÄ™na karcianym stole.Bez niej czuÅ‚a siÄ™ naga. OpuÅ›ciÅ‚a dÅ‚oÅ„ i dumnie uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, Å›miaÅ‚o patrzÄ…cJulianowi w oczy.- PrzyszÅ‚am tu dzisiaj, ponieważ musiaÅ‚am siÄ™ upewnić,że to nie ty zabiÅ‚eÅ› te kobiety.To ja wiele lat temu ocali­Å‚am ci życie w krypcie.GdybyÅ› teraz odebraÅ‚ życie jakiejÅ›niewinnej istocie, byÅ‚abym za to tak samo odpowiedzialnajak ty.PodszedÅ‚ bliżej, tak że staÅ‚a teraz w jego cieniu.Jego gÅ‚osbrzmiaÅ‚ jak cicha koÅ‚ysanka, która mogÅ‚a zwabić kobietÄ™i pchnąć jÄ… ku rozkoszy lub Å›mierci.- A jeÅ›li to rzeczywiÅ›cie ja je zabiÅ‚em? JeÅ›li to ja Å›ledzi­Å‚em je w ciemnoÅ›ciach nocy, szedÅ‚em za nimi krok w krok,czekaÅ‚em, aż siÄ™ zawahajÄ… lub potknÄ…, żeby móc Å‚atwiej jezniewolić? - OparÅ‚ siÄ™ dÅ‚oÅ„mi o ramÄ™ znajdujÄ…cego siÄ™ za niÄ…okna, pochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ i dotknÄ…Å‚ policzkiem jej policzka.SpodziewaÅ‚a siÄ™, że bÄ™dzie zimny, ale jego skóra byÅ‚a gorÄ…ca,jakby pÅ‚onęła nienaturalnym ogniem, który mógÅ‚ zniszczyćjej opór.Kiedy dotknÄ…Å‚ rozchylonymi ustami delikatnegomiejsca tuż za jej uchem, poczuÅ‚a, że przebiega jÄ… dreszczniemajÄ…cy nic wspólnego ze strachem.- Co mnie powstrzy­ma przed zrobieniem tego samego z tobÄ…?- To - wyszeptaÅ‚a, mierzÄ…c w jego pierÅ› ostrym koÅ„cemkoÅ‚ka, który wydobyÅ‚a z sakiewki.ZnieruchomiaÅ‚.MiaÅ‚a nadziejÄ™, że Julian odskoczy odniej, a wtedy bÄ™dzie znów mogÅ‚a myÅ›leć i oddychać spokoj­nie.Ale on tylko rozÅ‚ożyÅ‚ ramiona, jakby siÄ™ poddawaÅ‚,a jego uÅ›miech byÅ‚ równie Å›miercionoÅ›nÄ… broniÄ… jak drew­niany koÅ‚ek w jej rÄ™ku.- JeÅ›li przyszÅ‚aÅ› tu po to, żeby mnie usunąć ze Å›wiata, tozabieraj siÄ™ szybko do dzieÅ‚a.Dobrze wiesz, piÄ™knooka, że moje serce od dawna należy do ciebie.Możesz je sobiezabrać.Albo przebić koÅ‚kiem.Portia bardzo chciaÅ‚a mu wierzyć, ale podejrzewaÅ‚a, żeproponowaÅ‚ swoje serce caÅ‚emu tabunowi kobiet, tylko po to,żeby im je odebrać, kiedy tylko oÅ›mieliÅ‚y siÄ™ po nie siÄ™gnąćalbo kiedy budziÅ‚y siÄ™ nastÄ™pnego ranka.OszoÅ‚omione odutraty krwi, ale i zaspokojone ponad swoje najÅ›mielszeoczekiwania.- GdybyÅ› rzeczywiÅ›cie chciaÅ‚ zginąć, tak jak mi to wma­wiasz, to po prostu wybraÅ‚byÅ› siÄ™ na spacer w porannymsÅ‚oÅ„cu - odrzekÅ‚a.Julian uÅ›miechaÅ‚ siÄ™, ale jego oczy pozostaÅ‚y smutne.- OpÅ‚akiwaÅ‚abyÅ› mnie, gdybym zginÄ…Å‚? OdrzuciÅ‚abyÅ›starania każdego mężczyzny, który chciaÅ‚by zdobyć twojeserce? ZmarnowaÅ‚abyÅ› mÅ‚odość, pÅ‚aczÄ…c na moim grobie?- Nie - powiedziaÅ‚a sÅ‚odkim gÅ‚osem.- Ale gdyby któryÅ›z zalotników podarowaÅ‚ mi kota, być może nazwaÅ‚abym gotwoim imieniem.- Może powinienem ci zostawić coÅ› innego na pamiÄ…tkÄ™.- Nie zważajÄ…c na ostry koÅ‚ek, który wciąż trzymaÅ‚a wycelo­wany w jego serce, przysunÄ…Å‚ siÄ™ jeszcze bliżej.Kiedy owionÄ…Å‚ jÄ… oszaÅ‚amiajÄ…cy zapach porto, korzennegomydÅ‚a i tytoniu, bezwiednie rozchyliÅ‚a wargi.WÅ‚aÅ›nie nato czekaÅ‚ Julian.BÅ‚yskawicznym ruchem odebraÅ‚ jej koÅ‚eki sakiewkÄ™.Kiedy siÄ™ cofnÄ…Å‚ i nie czuÅ‚a już jego urzekajÄ…cego zapa­chu, oparÅ‚a siÄ™ o parapet i zdmuchnęła krnÄ…brny lok, któryopadÅ‚ jej na czoÅ‚o.- To nie byÅ‚o zbyt Å‚adne z twojej strony - stwierdziÅ‚a.- A Å‚adnie to grozić, że przebijesz mnie koÅ‚kiem? Bez cienia skruchy wzruszyÅ‚a ramionami i prychnęła lek­ceważąco.- Dama ma niezbywalne prawo bronić siÄ™ przed niechcia­nymi zalotami.I przed grasujÄ…cymi nocÄ… stworami.Najwidoczniej nie znalazÅ‚ na to odpowiedzi, bo tylko odÅ‚ożyÅ‚koÅ‚ek na stół i zajrzaÅ‚ do wypchanej sakiewki.WyjÄ…Å‚ z niej maÅ‚Ä…,ozdobnÄ… buteleczkÄ™ na perfumy, z rodzaju takich, któreostatnimi czasy staÅ‚y siÄ™ bardzo modne wÅ›ród mÅ‚odych dam.- Na twoim miejscu nie otwieraÅ‚abym jej - powiedziaÅ‚aszybko Portia, kiedy Julian wyciÄ…gnÄ…Å‚ z niej korek i przysu­nÄ…Å‚ buteleczkÄ™ do nosa.- To moje lawendowe.SkrzywiÅ‚a siÄ™ lekko, kiedy cofnÄ…Å‚ siÄ™ gwaÅ‚townie i obnażyÅ‚zÄ™by.Szybko zatkaÅ‚ flakonik korkiem, spoglÄ…dajÄ…c na PortiÄ™oskarżycielsko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl