[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wiem także, że kiedy postanowiłem, że muszę znalezć w życiu jakiśgodziwy cel, zdałem się na Opatrzność i Bóg tak mną pokierował, że czuję, iż stanę się&jakby tu powiedzieć& wykonawcą Jego woli.Teodor wypił do końca czekoladę, przyglądając się Collisowi znad brzegu filiżanki.Potem, ocierając wąsy, zapytał:  Więc mogę na pana Uczyć? Widział pan broszurkę, którąwydałem? Może pan na mnie liczyć.Ale broszurki jeszcze nie widziałem. O Boże! To wspaniale!  wykrzyknął Teodor podniecony. O Boże! To się naprawdę nazywauśmiech losu! Ma pan rację  sam dobry Bóg musiał mi tu pana zesłać.Tylko tak to sobie mogę wytłumaczyć.Musi pan przyjść do nas na kolację, kiedy się już pan tutajzadomowi.Annie się bardzo ucieszy.Nie będzie to żadne wystawne przyjęcie.Tak po prostu, coś naprzekąskę, ale na pewno się pan nie obrazi, prawda? Mówiąc między nami, i naprawdę proszę to zachować tylko dla siebie  zwierzył się Collis  nie może być już nic gorszego niż brunszwicka polewka wedle recepty Mary Tucker.Wydaje mi się, żeten jej cały John gotuje na wosku i opiłkach żelaza, które wymiata ze sklepu. No cóż, my nie mamy żadnych Johnów.Annie zawsze sama gotuje.To wyjątkowa kobieta, wiepan? Musiała się ze mną przenosić dwadzieścia razy w ciągu ostatnich sześciu lat.Towarzyszyła miod Nowego Jorku do Kalifornii, ani przez chwilę nie utyskując na własny los.A nie obeszło się bezwielu wyrzeczeń, nie mówiąc już o tym, że uszy jej puchną od mojego bezustannego ględzenia otranskontynentalnej kolei Pacific Railroad.Mimo to zawsze jest taka pogodna.Dopiero cowróciliśmy z Nevady, gdzie robiłem pomiary na kolejki górnicze w korytarzach kopami srebra.Aona od razu się tu zagospodarowała, w Sacramento, bez słowa skargi i tak ślicznie urządziła naszemieszkanko.Mało tego  w dodatku to ona zajmuje się wychowaniem naszej córki, pomimo tychwszystkich kłopotów i przeciwności losu.Collis nabił na widelec ostatni kawałek jabłka i włożył go sobie do ust. Chyba zdaje pan sobie sprawę z tego, że będziemy musieli pojechać do Waszyngtonu, jeżeli naserio mamy zamiar zabrać się do Tradowy tej kolei.Grunt to zdobyć poparcie Kongresu.Szczególnie, jeśli Jeff Davis tak energicznie zabiega o tę południową trasę. Wiem o tym  rzekł Teodor. Miałem zamiar wybrać się na Wschód w lutym i zobaczyć, co się dazrobić, żeby wyrobić sobie chody w partii republikańskiej. Pojadę z panem  rzekł Collis. Chyba będę sobie musiał wyostrzyć zębiska politycznie jak ikomercjalne, więc nawet lepiej jak zacznę od zaraz. Oj wyostrzy je pan sobie, wyostrzy  uśmiechnął się Teodor. I to nie tylko zębiska, ale i pazury.Najbardziej wpływowi ludzie w obu izbach parlamentu należą do kliki Davisa.Tam idzie walka na noże, proszę pana.Centralna linia kolejowa poplątałaby im szyki.Te całe ichlatyfundia ległyby odłogiem, a niewolnicza gospodarka zmarłaby śmiercią naturalną, niczymuschnięta winorośl. Poznałem już paru z tych kacyków  rzekł Collis. Prestona Brooksa z Południowej Karoliny,Stephena Douglasa z Illinois.Douglas bywał u nas na przyjęciach w Nowym Jorku.Znam też Alexandra Stephensa z Georgii. I proszę nie zapominać o Williamie Stridzie  wtrącił Teodor. Tak się zaangażował w tę kolejprzez Szlak Południowy, że niektórzy proponują, aby ochrzcić ją Stride Pacific. William Stride?  rzekł Collis z naciskiem, zamieniając się cały w słuch.Na moment stanął muprzed oczami hotel Astor Place w Nowym Jorku i jego własna osoba twarzą w twarz z mężczyzną oorlim nosie i bokobrodach, który ukrywał swoje oblicze w cieniu; z człowiekiem, który celowozdradził i w końcu doprowadził również do śmierci jego ojca, Makepeace a.  Zna go pan?  zapytał Teodor.Collis odwrócił głowę na bok i w otoczce dymu z cygar wyjrzał przez zakurzone okno. Tak  odparł głosem przyciszonym. Tak, jeśli się nie mylę.*Charles miotał się z wściekłością, kiedy Collis wrócił do sklepu w godzinę pózniej.Skończył właśnie swoje poduczenia, posprzątał na półkach, a teraz przechadzał się po wyłożonejdeskami podłodze sklepu z żelastwem, przygładzając od czasu do czasu sztywną stójkę kołnierzyka iplanując wybuch oburzenia godny wszechmocnego pana i władcy. Aha  rzekł na widok Collisa, wysiąkawszy nos w chusteczkę. Jesteś wreszcie. Jak widzisz  rzekł Collis, zdejmując z głowy kapelusz.Charles szarpnął nerwowo za swojebokobrody. Nie muszę ci chyba mówić, że nie było cię przez ponad godzinę. Niemożliwe! Rozmawiałem z tym twoim natrętem od kolei, tym całym Teodorem Jonesem. A ty coś tak sobie nabił łeb tą przeklętą koleją?  warknął Charles.Collis zdjął teraz surdut i powiesił go obok kapelusza. Sam nie wiem  odparł z przesadną uprzejmością. Mógłbym równie dobrze zapytać: a ty coś taksobie nabił łeb tym przeklętym żelastwem? Tymi sznurzyskami i iniektorami Hancocka?Charles, rozezlony, przechylił podejrzliwie głowę na bok [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl