[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przedtem też nie znajdowano żadnego ubrania, torebki czy butów anirzeczy osobistych ofiar.Jest więc całkiem możliwe, że i te włóknawzięły się z krawata.Denatkę udało się szybko zidentyfikować.Alsie Greer alias JaniceThorson alias Lydia Farning.Wielokrotnie notowana w związku znarkotykami i prostytucją.Pracowała w okręgu Palm Beach.Alsiedbała o zęby.Zgłoszono jej zaginięcie jedenaście miesięcy temu.Komputer natychmiast dopasował cechy uzębienia do karty dentysty.Szczęśliwy traf.Wiesz, jak długo czasem może trwać identyfikacjaofiary, nie mówiąc już.- O znalezieniu sprawcy - dokończył Dane.Jesse wzruszył ramionami.- Ze statystyk wynika, że właściwie przez cały czas w kraju działaśrednio ze dwustu seryjnych morderców.Większości nigdy nie udajesię schwytać. - Tego trzeba.Jeśli nie, będą następne ofiary.Wygląda na to, żeon zwiększa tempo.Jesse pokręcił głową.- Dane, naprawdę nie mamy żadnych wskazówek.Wiesz równiedobrze jak ja, że tutaj są niekończące się kilometry szlaków wodnych.W zeszłym roku znaleziono czterech chłopaków, którzy zaginęlidwadzieścia lat temu.Wpłynęli do kanału i ślad po nich zaginął.Afacet z Filadelfii, który nie wrócił po nocy spędzonej w mieście?Znaleziono jego zwłoki po ponad dziesięciu latach.Lista ludziodnalezionych po wielu miesiącach, a nawet latach w wodzie jestcholernie długa.Jesse smutno pokiwał głową.Policja południowej Florydy miaładoskonałe ekipy nurków.Jedne z najlepszych na świecie.Tylko że doprzeszukiwania były zawsze ogromne obszary, do tego zamulone, zbujną podwodną roślinnością.Nurkowie uratowali wielu kierowców,którzy wjechali do kanałów, znalezli też wielu topielców.Częstojednak akcje przypominały szukanie igły w stogu siana.- Chodz - zaproponował Jesse, biorąc od Dane'a dokumenty ikładąc je na biurku.- Pokażę ci miejsce, gdzie znaleziono szczątki.Pojechali jeepem Dane'a.Drogi, którą jechali, nie przebyłbyraczej zwykły samochód.Everglades nie jest właściwie bagnem.Całyteren to w gruncie rzeczy niebywałe wolno płynąca rzeka.Przejezdność zależała w dużym stopniu od kaprysów natury.Po ostatniej burzy zwiększył się poziom wody w różnychdziurach i kanałach.Jeden nieostrożny ruch kierownicą mógł wprowadzić samochód w błotnistą topiel, tak że pojazd pogrążyłby sięrazem z pasażerami, być może na wieki.Tego dnia niebo było niebieskie, z białymi obłoczkami.Wiatrsprawiał, że trawy falowały jak łany pszenicy.Mijali kanały, gdzienieświadome niebezpieczeństwa wodne ptaki zbliżały się doczyhających pod powierzchnią aligatorów.Ich złowieszcze, gadzieoczy dawały się dostrzec tu i ówdzie.- Od Atlantyku zbliża się kolejny sztorm - stwierdził Jesse.- Wiem, czytałem komunikat.- Ma skręcić i uderzyć w Karoliny.- Tak, zwykle tak się dzieje.- Taka burza stwarza świetne warunki do pozbywania się ciał -rozmyślał na głos Jesse.- Facet chyba nawet planuje morderstwawedług prognoz pogody.Mimo upału Dane poczuł zimny dreszcz.Jesse miał rację.Zabójca wkrótce znów uderzy.- Niezależnie od tego, czy sztorm rzeczywiście skręci, za trzy,cztery dni zahaczy o nas.- Zatrzymaj się tu.Do brzegu lepiej jest dojść.Wysiedli i ruszyli po podmokłym gruncie.Po kilku minutachdotarli do kanału.Znudzony policjant w mundurze pilnowałogrodzonego żółtą taśmą miejsca.Machnął ręką, odganiając jakiegośkomara, i przywitał się z Jesse 'em, Dane'owi skinął głową.Nie mieli wiele do oglądania.Dane wiedział, że funkcjonariuszepolicji i technicy dokładnie przeszukali rano teren, wypatrując każdego skrawka dowodu: włosa, nitki, czegokolwiek, co mogłopołączyć ofiarę z podejrzanym, gdyby taki się w końcu znalazł.Zabójcę może zgubić najmniejsze włókno z dywanu; w wielusprawach sądy skazywały oskarżonych, gdy wydawało się już, że niema na to nadziei.Sprawca zawsze pozostawia jakiś maleńki ślad,zawsze również zabiera ze sobą coś, co go zdradza: plamkę krwiofiary, włókno z jej ubrania, włos.Ale po upływie niemal roku, nabagnie.- Widzisz, o co mi chodziło? - zapytał Jesse.- Ta droga nie jestzwykłym szlakiem turystycznym.Można tu jednak dojechaćsamochodem.Rzecz jasna, jest też możliwe, że ciało zdryfowało.Dane skinął głową.Rozglądał się.Czuł silny upał, w powietrzubrzęczały stada much i komarów.W takiej okolicy detektywi musielipowrócić do starych metod.Nowoczesne wsparcie techniczne nieprzydawało się tu na wiele.- Wpadłem wczoraj do klubu w Broward - poinformował Dane.- No i co?- Dziewczyny nie palą się do mówienia.Są przekonane, że nic imnie grozi, bo zabójca na pewno jest na tyle sprytny, że nie zaatakujedwukrotnie w tym samym miejscu.Nie ufają policji.Straciłem dużoczasu na przekonanie ich, że nie jestem gliną.- Dowiedziałeś się czegoś?- Jeszcze nie, ale sądzę, że się dowiem.Chcę też dotrzeć do klubuw Miami.Jesse, nie miałem czasu na przeczytanie całego raportu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl