[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Między przecinającymi się czarnymi liniamiwidniały prostokąty i kwadraty.Niektóre z nich były kolorowe.- Absolutne piękno czystej geometrii - stwierdziła nieznajoma.- Właściwie powinnampowiedzieć: czyste piękno absolutnej geometrii.Kąty proste i kolory podstawowe.- To Mondrian, prawda?- Piet Mondrian.Zna pan życiorys i obrazy tego artysty, panie Rhodenbarr?- Wiem, że był Duńczykiem.- To prawda.Urodził się w 1872 roku w Amesfoort.Zaczynał jako malarznaturalistycznych krajobrazów.Kiedy znalazł swój styl i zaczął dojrzewać jako artysta,malował abstrakcyjne obrazy.W 1917 roku Mondrian razem z Theo van Doesburgiem,Bartem van der Leckiem i innymi artystami założył grupę De Stijl.Mondrian uważał, żenajważniejsze są kąty proste.Przecinające się pionowe i poziome linie na jego obrazachsymbolizowały rozważania filozoficzne.Na tym nie koniec.Nieznajoma wygłosiła przemówienie o Mondrianie z taką samąpasją, z jaką kilka dni wcześniej przeczytała mi wiersz o losach biednego Smitha.- Piet Mondrian miał swoją pierwszą wystawę w Ameryce w 1926 roku - powiedziała.- Czternaście lat pózniej zamieszkał tam.W 1939 roku przeniósł się do Anglii ze względu nawojnę.Kiedy Luftwaffe zaczęła bombardować Londyn, przyjechał tu.Nowy Jork fascynowałgo.Podobało mu się, że ulice łączą się ze sobą pod kątem prostym.To był początek okresuboogie-woogie w jego twórczości.Wygląda pan na zaskoczonego.- Nie wiedziałem, że Mondrian był muzykiem.- Był malarzem.To tylko nazwa jego nowego stylu.Zainspirował go ruch uliczny,tory kolejowe, żółte taksówki, czerwone światła i pulsujący rytm Manhattanu, który kojarzysię z jazzem.Pewnie widział pan obraz Broadway Boogie-Woogie - to jedno znajsłynniejszych dzieł Mondriana.Wisi w Muzeum Sztuki Nowoczesnej.Istnieje też obraz,który nazywa się Victory Boogie-Woogie i kilka innych. Wiszą pewnie w innych muzeach , pomyślałem. I tak już pozostanie.- Rozumiem - odparłem.Zawsze mówię tak, kiedy nie bardzo wiem, co się dzieje.- Mondrian umarł 1 lutego 1944 roku, sześć tygodni po swoich siedemdziesiątychdrugich urodzinach.Podobno zmarł na zapalenie płuc. - Wie pani bardzo dużo na jego temat.Kobieta poprawiła kapelusz, chociaż leżał idealnie równo na jej głowie.Potem utkwiławzrok w jakimś punkcie na lewo od mojego ramienia.- Kiedy byłam mała, w każdą niedzielę jezdziłam z rodzicami na kolację do dziadków- powiedziała.- Mieszkaliśmy w White Plains i przyjeżdżaliśmy do miasta co tydzień.Moidziadkowie mieli ogromne mieszkanie na Riverside Drive z wielkimi oknami wychodzącymina Hudson.Piet Mondrian nocował w tym mieszkaniu, kiedy przyjechał do Nowego Jorku w1940 roku.Podarował moim dziadkom obraz, który powiesili na ścianie w jadalni.- Rozumiem.- Każdy miał swoje miejsce przy stole.- Nieznajoma przymknęła oczy.- Pamiętamten stół w jadalni.Mój dziadek siedział z jednej strony, a babcia naprzeciwko niego, bliskodrzwi kuchennych.Po jednej stronie siedzieli mój wujek, ciotka i młodsza kuzynka, a podrugiej ja z rodzicami.Wystarczyło, że podniosłam głowę, i widziałam obraz Mondriana.Patrzyłam na niego w każdy niedzielny wieczór, przez całe dzieciństwo.- Rozumiem.- Na pewno myśli pan, że przesadzam.Nie znałam Mondriana osobiście.Umarł,zanim się urodziłam.Nie byłam uzdolniona artystycznie jako dziecko, ale ten obraz miał dlamnie szczególne znaczenie.- Kobieta uśmiechnęła się.- W szkole na lekcjach plastykimalowałam kolorowe figury geometryczne, podczas gdy inne dzieci rysowały konie i drzewa.Na moich obrazkach były czarno - białe linie i kwadraty pomalowane na czerwono, niebieskoi żółto.Moi nauczyciele nie wiedzieli, że naśladowałam Mondriana.- Wydaje się, że łatwo namalować taki obraz.- On zastanawiał się długo, zanim zaczynał malować, panie Rhodenbarr.- Oczywiście, ale.- Prostota, o której pan mówi, to złudzenie.Proporcje na jego obrazach są idealne.- Rozumiem.- Nie byłam uzdolniona artystycznie.Nie potrafiłam nawet naśladować Mondriana.Ale nie miałam takich ambicji.- Nieznajoma spojrzała mi w oczy.- Ten obraz miał być mój.- Naprawdę?- Dziadek obiecał, że mi go da.Nigdy nie był bogaty.%7łyli wygodnie razem z babcią,ale nie byli milionerami.Nie wiedział, ile wart jest obraz Mondriana.Doceniał jego waloryartystyczne, ale nie potrafiłby odgadnąć, za ile można go sprzedać.Nigdy nie kolekcjonowałdzieł sztuki i cieszył się, że dostał taki prezent od przyjaciela.Powiedział mi, że obraz będziemój, kiedy umrze. - Domyślam się, że tak się nie stało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl