[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usta miała pomalowanena bladoróżowy odcień, a jej oczy lśniły czystą zielenią.Wzięli ślub już po roku i dość szybko zaczęli starać się o dziecko.Okazało się totrudne, przeżyli cztery poronienia z rzędu.Erik pamięta zwłaszcza jedno.Simone była wszesnastym tygodniu, kiedy poroniła dziewczynkę.Dokładnie dwa lata pózniej urodził sięBenjamin.Erik patrzy przez okno, mrużąc oczy.Słyszy, jak Joona ściszonym głosem rozmawiaprzez radio z kolegami będącymi w drodze do Varmdo.- Przyszło mi coś do głowy - odzywa się Erik.- Tak?- Powiedziałem, że Josef Ek nie może zbiec ze szpitala, ale myślę, że skoro mógł samsobie zadać te wszystkie rany, to nie można być tego pewnym.- Też o tym pomyślałem - mówi Joona.- W porządku.- Umieściliśmy jednego z naszych chłopaków pod drzwiami sali.- Prawdopodobnie zupełnie niepotrzebnie - mówi Erik.- Pewnie tak.Trzy samochody zatrzymują się jeden za drugim na poboczu drogi obok słupaenergetycznego.Czworo policjantów stoi w białym świetle i rozmawia, zakładają kamizelkikuloodporne i pokazują coś na mapie.Swiatło słoneczne odbija się w szybie starej cieplarni.Joona siada z powrotem za kierownicą, wciągając za sobą falę chłodnego powietrza.Czeka, aż pozostali zajmą miejsca w swoich wozach, i w zamyśleniu stuka palcami pokierownicy.Nagle w policyjnym radiu słychać jakiś sygnał, a potem głośne trzaski, które nagle sięurywają.Joona zmienia kanał, sprawdza, czy są wszyscy, i zamienia z każdym kilka słów, poczym przekręca kluczyk w stacyjce.Samochody jadą wzdłuż zaoranego pola, mijają brzozowy zagajnik i wielki,zardzewiały silos.- Tam, na miejscu zaczekasz w samochodzie - mówi cicho Joona.- Dobrze.Kilka wron podrywa się z jezdni i odlatuje.- Jakie są minusy hipnozy? - pyta Joona.- To znaczy?- Byłeś najlepszy na świecie, ale przestałeś to robić.- Ludzie mają czasem powody, żeby ukrywać różne sprawy - odpowiada Erik.- To jasne, ale.- I te powody bardzo trudno jest ocenić w czasie hipnozy.Joona zerka na niego sceptycznie.- Dlaczego nie chce mi się wierzyć, że to dlatego z tym skończyłeś?- Nie chcę o tym mówić - ucina Erik.Pnie drzew migają za boczną szybą.Las gęstnieje i robi się ciemniejszy.Pod kołamichrzęści żwir.Skręcają w wąską leśną drogę, mijają kilka domków letniskowych i zatrzymująsię.Daleko, między świerkami Joona widzi brązowy, drewniany dom stojący na zacienionejpolanie.- Liczę na to, że się stąd nie ruszysz - mówi do Erika i wysiada.Podczas gdy Joona idzie w kierunku podjazdu, gdzie pozostali policjanci już na niegoczekają, Erik wraca myślami do zahipnotyzowanego chłopca.Słowa, które po prostuwypływały spomiędzy jego luznych warg.Chłopiec, który jasno i przejrzyście opisał swójatak bestialskiej agresji.Wspomnienie musiało być zupełnie wyrazne: drgawki gorączkowe młodszejsiostrzyczki, napływająca wściekłość, wybór noży, euforia po przekroczeniu granicy.Podkoniec transu opisy Josefa stały się chaotyczne, trudniej było zrozumieć, co miał na myśli, jakto odbierał, czy starsza siostra Evelyn rzeczywiście zmusiła go do morderstwa.Joona zbiera wokół siebie wszystkich policjantów.Nie wyolbrzymiając czekającegoich zadania, opisuje powagę sytuacji i daje instrukcje użycia broni palnej jeśli to będziekonieczne, mogą strzelać tylko w nogi.Unika fachowej terminologii z zakresu taktykiinterwencji i zamiast tego wyjaśnia, że najprawdopodobniej zetkną się z absolutnienieszkodliwą osobą,- Proszę, żebyście działali ostrożnie, żeby nie przestraszyć tej dziewczyny - mówi.-Możliwe, że się boi, niewykluczone, że jest ranna, ale jednocześnie ani na chwilę nie wolnowam stracić czujności, bo może być też niebezpieczna.Patrol złożony z trzech policjantów wysyła za dom, prosi, żeby nie zadeptaliwarzywniaka, żeby zostali na zewnątrz, żeby zbliżyli się do budynku na bezpiecznąodległość.Ruszają w dół drogi, jeden z nich zatrzymuje się i wkłada sobie pod wargę porcjęsnusu.Czekoladowobrązowa fasada budynku składa się z poziomych, zachodzących na siebiepaneli.Framugi są białe, drzwi wejściowe czarne.Okna zakryte są różowymi zasłonkami.Z komina nie unosi się dym.Na schodachwerandy stoją miotła i żółte plastikowe wiadro z suchymi szyszkami.Joona widzi, że patrol rozprasza się we właściwej odległości i z wyciągnięta bronią.Trzaska nadepnięta gałązka.Z daleka słychać echo stukania dzięcioła.Joona obserwujeprzemieszczanie się policjantów, a jednocześnie, powoli zbliżając się do domu, próbujedostrzec coś przez różowy materiał firanki.Daje znak Kristinie Andersson, młodej policjantceo trójkątnej twarzy, żeby zatrzymała się na ścieżce.Kobieta ma czerwone policzki, kiwagłową, nie spuszczając budynku z oczu.Ze spokojem wyciąga służbowy pistolet i przesuwasię kilka kroków w bok.Dom jest pusty, myśli Joona, zbliżając się do schodów.Deski cicho skrzypią pod jego ciężarem.Obserwuje okno, wypatrując ruchu powietrzana firance, po czym puka do drzwi.Nic się nie dzieje.Odczekuje chwilę i zamiera, wydajemu się, że coś usłyszał, przeszukuje wzrokiem las koło domu, za zaroślami i pniami drzew.Wyciąga swój pistolet, ciężkiego smitha & wessona, którego woli od standardowej bronimarki Sig Sauer.Odbezpiecza go i sprawdza naboje w magazynku.Nagle w zaroślach cośtrzaska i wybiega z nich sarna, znikając w lesie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Usta miała pomalowanena bladoróżowy odcień, a jej oczy lśniły czystą zielenią.Wzięli ślub już po roku i dość szybko zaczęli starać się o dziecko.Okazało się totrudne, przeżyli cztery poronienia z rzędu.Erik pamięta zwłaszcza jedno.Simone była wszesnastym tygodniu, kiedy poroniła dziewczynkę.Dokładnie dwa lata pózniej urodził sięBenjamin.Erik patrzy przez okno, mrużąc oczy.Słyszy, jak Joona ściszonym głosem rozmawiaprzez radio z kolegami będącymi w drodze do Varmdo.- Przyszło mi coś do głowy - odzywa się Erik.- Tak?- Powiedziałem, że Josef Ek nie może zbiec ze szpitala, ale myślę, że skoro mógł samsobie zadać te wszystkie rany, to nie można być tego pewnym.- Też o tym pomyślałem - mówi Joona.- W porządku.- Umieściliśmy jednego z naszych chłopaków pod drzwiami sali.- Prawdopodobnie zupełnie niepotrzebnie - mówi Erik.- Pewnie tak.Trzy samochody zatrzymują się jeden za drugim na poboczu drogi obok słupaenergetycznego.Czworo policjantów stoi w białym świetle i rozmawia, zakładają kamizelkikuloodporne i pokazują coś na mapie.Swiatło słoneczne odbija się w szybie starej cieplarni.Joona siada z powrotem za kierownicą, wciągając za sobą falę chłodnego powietrza.Czeka, aż pozostali zajmą miejsca w swoich wozach, i w zamyśleniu stuka palcami pokierownicy.Nagle w policyjnym radiu słychać jakiś sygnał, a potem głośne trzaski, które nagle sięurywają.Joona zmienia kanał, sprawdza, czy są wszyscy, i zamienia z każdym kilka słów, poczym przekręca kluczyk w stacyjce.Samochody jadą wzdłuż zaoranego pola, mijają brzozowy zagajnik i wielki,zardzewiały silos.- Tam, na miejscu zaczekasz w samochodzie - mówi cicho Joona.- Dobrze.Kilka wron podrywa się z jezdni i odlatuje.- Jakie są minusy hipnozy? - pyta Joona.- To znaczy?- Byłeś najlepszy na świecie, ale przestałeś to robić.- Ludzie mają czasem powody, żeby ukrywać różne sprawy - odpowiada Erik.- To jasne, ale.- I te powody bardzo trudno jest ocenić w czasie hipnozy.Joona zerka na niego sceptycznie.- Dlaczego nie chce mi się wierzyć, że to dlatego z tym skończyłeś?- Nie chcę o tym mówić - ucina Erik.Pnie drzew migają za boczną szybą.Las gęstnieje i robi się ciemniejszy.Pod kołamichrzęści żwir.Skręcają w wąską leśną drogę, mijają kilka domków letniskowych i zatrzymująsię.Daleko, między świerkami Joona widzi brązowy, drewniany dom stojący na zacienionejpolanie.- Liczę na to, że się stąd nie ruszysz - mówi do Erika i wysiada.Podczas gdy Joona idzie w kierunku podjazdu, gdzie pozostali policjanci już na niegoczekają, Erik wraca myślami do zahipnotyzowanego chłopca.Słowa, które po prostuwypływały spomiędzy jego luznych warg.Chłopiec, który jasno i przejrzyście opisał swójatak bestialskiej agresji.Wspomnienie musiało być zupełnie wyrazne: drgawki gorączkowe młodszejsiostrzyczki, napływająca wściekłość, wybór noży, euforia po przekroczeniu granicy.Podkoniec transu opisy Josefa stały się chaotyczne, trudniej było zrozumieć, co miał na myśli, jakto odbierał, czy starsza siostra Evelyn rzeczywiście zmusiła go do morderstwa.Joona zbiera wokół siebie wszystkich policjantów.Nie wyolbrzymiając czekającegoich zadania, opisuje powagę sytuacji i daje instrukcje użycia broni palnej jeśli to będziekonieczne, mogą strzelać tylko w nogi.Unika fachowej terminologii z zakresu taktykiinterwencji i zamiast tego wyjaśnia, że najprawdopodobniej zetkną się z absolutnienieszkodliwą osobą,- Proszę, żebyście działali ostrożnie, żeby nie przestraszyć tej dziewczyny - mówi.-Możliwe, że się boi, niewykluczone, że jest ranna, ale jednocześnie ani na chwilę nie wolnowam stracić czujności, bo może być też niebezpieczna.Patrol złożony z trzech policjantów wysyła za dom, prosi, żeby nie zadeptaliwarzywniaka, żeby zostali na zewnątrz, żeby zbliżyli się do budynku na bezpiecznąodległość.Ruszają w dół drogi, jeden z nich zatrzymuje się i wkłada sobie pod wargę porcjęsnusu.Czekoladowobrązowa fasada budynku składa się z poziomych, zachodzących na siebiepaneli.Framugi są białe, drzwi wejściowe czarne.Okna zakryte są różowymi zasłonkami.Z komina nie unosi się dym.Na schodachwerandy stoją miotła i żółte plastikowe wiadro z suchymi szyszkami.Joona widzi, że patrol rozprasza się we właściwej odległości i z wyciągnięta bronią.Trzaska nadepnięta gałązka.Z daleka słychać echo stukania dzięcioła.Joona obserwujeprzemieszczanie się policjantów, a jednocześnie, powoli zbliżając się do domu, próbujedostrzec coś przez różowy materiał firanki.Daje znak Kristinie Andersson, młodej policjantceo trójkątnej twarzy, żeby zatrzymała się na ścieżce.Kobieta ma czerwone policzki, kiwagłową, nie spuszczając budynku z oczu.Ze spokojem wyciąga służbowy pistolet i przesuwasię kilka kroków w bok.Dom jest pusty, myśli Joona, zbliżając się do schodów.Deski cicho skrzypią pod jego ciężarem.Obserwuje okno, wypatrując ruchu powietrzana firance, po czym puka do drzwi.Nic się nie dzieje.Odczekuje chwilę i zamiera, wydajemu się, że coś usłyszał, przeszukuje wzrokiem las koło domu, za zaroślami i pniami drzew.Wyciąga swój pistolet, ciężkiego smitha & wessona, którego woli od standardowej bronimarki Sig Sauer.Odbezpiecza go i sprawdza naboje w magazynku.Nagle w zaroślach cośtrzaska i wybiega z nich sarna, znikając w lesie [ Pobierz całość w formacie PDF ]